Jadwiga Rafałowiczówna – warszawska redaktorka gazet pisanych z przełomu XVII i XVIII wieku
DE EN PL
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Pasaż Wiedzy

Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Jadwiga Rafałowiczówna – warszawska redaktorka gazet pisanych z przełomu XVII i XVIII wieku Bożena Popiołek
17 Warszawa.jpg

Staropolska epistolografia przybierała przez lata różne formy – od zwykłych listów informacyjnych, zdawkowych pozdrowień i zapewnień o dobrym zdrowiu i samopoczuciu po barwne, wielostronicowe epistoły służące wymianie poglądów bądź przekonujące o głębokich uczuciach nadawcy wobec odbiorcy. Zawsze jednak list spełniał swoją podstawową rolę – rolę medium informacyjnego. Stąd w czasach, kiedy brakowało innych ważnych źródeł informacji, to właśnie list stał się głównym elementem kontaktów międzyludzkich, przekazywania wiedzy, kształtowania opinii i poglądów. Zapotrzebowanie na rzetelne informacje w okresie intensywnych wydarzeń publicznych, zmieniających się układów politycznych i toczących się konfliktów, a przede wszystkim chęć utrzymania kontaktu z drugim człowiekiem stanowiła jedną z głównych przyczyn rozwoju i wielkiej popularności epistolografii. Szybko więc listy stały się podstawowym źródłem informacji i wygodnym narzędziem propagandy publicznej, silnie oddziaływującej na poglądy ówczesnego społeczeństwa, szczególnie gdy przyjmowały one formę rękopiśmiennych nowin. W początkach XVIII wieku popularność tego rękopiśmiennego medium informacyjnego stała się tak wielka, że niemal każdy pragnął uzyskać dostęp do gazetek, by zyskać bieżące wiadomości. 

Coraz większy udział w wymianie korespondencji i prenumeracie gazet rękopiśmiennych u schyłku XVII wieku miały kobiety, które interesowały się wydarzeniami publicznymi równie mocno, jak mężczyźni, były jednak od nich mniej mobilne, częściej przebywające w swoich majątkach, gdzie oczekiwały niecierpliwie na wiadomości z odległego świata. Wiele z ówczesnych zaangażowanych publicznie kobiet utrzymywało własnych informatorów i agentów, co pozwalało na bieżący dostęp do najświeższych informacji. Do tego grona należały m.in. Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska, kasztelanowa krakowska, Anna z Gnińskich Zamoyska, podskarbina wielka koronna, Konstancja z Potockich Szczukowa czy Konstancja z Tarłów Mniszchowa, marszałkowa wielka koronna. Barokowa zabawa słowem dostarczała kobietom informacji i rozrywki, zaspokajała ich pragnienie kontaktu z otaczającym światem i zmieniającymi się szybko realiami politycznymi czy ekonomicznymi. Każdemu pozwalała biernie uczestniczyć w wydarzeniach, ale dostarczała też wiedzy o skomplikowanych układach towarzyskich, życiu artystycznym czy rynku ekonomicznym, nie mówiąc o pikantnych plotkach. Panie poszukiwały informatorów wśród osób zaangażowanych publicznie, bywalców królewskiego dworu, ludzi obecnych w dużych centrach kraju, chętnie wybieranych przez szlachtę jako miejsca spotkań czy rozmaitych zgromadzeń. Wśród informatorów najwięcej było mężczyzn, mających łatwy dostęp do źródeł informacji oraz szybkie i rozległe kontakty (kupców, bankierów, urzędników królewskich czy żołnierzy).  W XVIII wieku coraz częściej jednak w gronie dostawców informacji pojawiały się kobiety, które niekiedy miały łatwiejszy dostęp do rozmaitych tajemnic.

Informatorzy nierzadko związani byli ze swoimi odbiorcami różnymi więzami zależności, a list był jednocześnie znakomitym świadectwem kształtowania się tych więzi i powstawania nieformalnych związków zależności. Korespondencja znacznie lepiej niż inne źródła pisane pozwala śledzić proces formowania się tego typu zależności i pokazuje mechanizm funkcjonowania związków klientalnych. Wśród osób, na które warto zwrócić uwagę, znalazła się Jadwiga Rafałowiczówna, jedna z pierwszych autorek regularnych listów-gazetek skierowanych do kasztelanowej Elżbiety Sieniawskiej. Przez około dwadzieścia lat warszawska korespondentka kasztelanowej z niezmienną cotygodniową regularnością posyłała swojej opiekunce i dobrodziejce nowiny z życia miasta i królewskiego dworu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyż wiele osób utrzymywało długoletnią korespondencję nawet z osobami niższego stanu, gdyby nie fakt pobierania przez Rafałowiczównę wynagrodzenia za wykonywaną pracę i jednorodny – tak w formie, jak i w treści – charakter jej listów. W jednym z nich wspominała zresztą dobrodziejce, iż pyta ludzi tylko o to, „co bym mogła donieść, co się dzieje w Warszawie” (25 XI 1717), w innym zaś liście wspomniała „nic nie mam, czym bym zabawiła Panią i Dobrodziejkę”.  Rafałowiczówna przywiązywała ponadto ogromną wagę do rzetelności informacji zawartych w jej listach, podkreślając mocno „ja nie szalbirka”, co wyraźnie wskazuje, iż z całą świadomością podjęła się funkcji informatora kasztelanowej. Korespondując z najlepiej poinformowaną kobietą w Rzeczypospolitej nie mogła sobie pozwolić na utratę wiarygodności, by nie utracić dochodowego zapewne stanowiska i stałej protekcji kasztelanowej.  To prawdopodobnie Elżbieta Sieniawska, kasztelanowa krakowska, płaciła 300 zł rocznie za jej mieszkanie w klasztorze warszawskich wizytek, ponadto przekazywała Rafałowiczównie regularne wynagrodzenie i obdarowywała ją dodatkowo drobnymi sumami, prezentami, żywnością – rybami, winem – lub udzielaniem protekcji jej znajomym.

Wybór klasztoru żeńskiego na siedzibę „agencji prasowej” wydawał się nieco dziwnym posunięciem, tymczasem okazał się miejscem znakomitym. Tu krzyżowało się całe życie towarzyskie Warszawy i spływały wszystkie plotki. Panie odwiedzając swoje córki, siostry i krewne mieszkające stale lub jako czasowe rezydentki w klasztorze wizytek, wymieniały się informacjami i spostrzeżeniami, które były skrzętnie wykorzystywane przez Jadwigę Rafałowiczównę w jej listach do protektorki.

Nie wiadomo dokładnie kim była i skąd pochodziła Jadwiga Rafałowiczówna (zm. 1720). Przynajmniej od lat 90. XVII wieku była silnie związana z dworem Lubomirskich – Elżbiety z Denhoffów Lubomirskiej (zm. 1702), marszałkowej wielkiej koronnej, macochy późniejszej pracodawczyni Elżbiety Sieniawskiej, oraz jej brata Henryka Denhoffa (zm. 1702), starosty urzędowskiego. Przez dłuższy czas musiała pełnić istotną rolę w jego otoczeniu, zarządzając majątkiem i służbą, o czym świadczy jej dobra orientacja w sprawach ekonomicznych starosty oraz zażyłe i swobodne relacje z Denhoffem i jego krewnymi. W latach 1695-1702 utrzymywała intensywną korespondencję ze starostą urzędowskim, znaną dzisiaj zaledwie we fragmentach, co wskazuje, że ich kontakty były znacznie wcześniejsze. Z tego okresu pochodzi również jej znajomość z Elżbietą z Lubomirskich Sieniawską, pasierbicą marszałkowej. Z pewnością po śmierci macochy i jej brata, Sieniawska zainteresowała się losem związanej z nimi i godnej zaufania osoby, i przyjęła ją na swoją służbę. Prawdopodobnie w 1705 roku Rafałowiczówna została umieszczona przez Sieniawską u wizytek i od razu rozpoczęła swoją działalność informacyjną. Co prawda pierwszy znany list-gazeta pochodzi z 1710 roku, ale jest raczej kontynuacją korespondencji, niż początkiem tejże. Długoletnią współpracę zakończyła śmierć Rafałowiczówny na początku 1720 roku.

Jadwiga Rafałowiczówna otrzymała dobre wykształcenie, być może uczęszczała do szkoły dla dziewcząt prowadzonej przez warszawskie wizytki lub towarzyszyła swej przyszłej dobrodziejce, Elżbiecie Sieniawskiej, w czasie jej nauki w szkole klasztornej. Można by z tym wiązać jej późniejszy pobyt w klasztorze w charakterze rezydentki świeckiej i bardzo dobrą orientację w środowisku kobiet, które pobierały nauki u wizytek. Niższa pozycja społeczna nie przeszkadzała jej w kontaktach z otoczeniem. Rafałowiczówna znała osobiście wiele osób z ówczesnej elity magnackiej, które przebywały w środowisku klasztornym na przełomie XVII i XVIII wieku i czuła się wśród nich swobodnie. Miała talent pisarski, doskonały zmysł obserwacji, umiejętność swobodnej wypowiedzi i duże poczucie humoru, co sprawiało, że jej listy były barwne i interesujące. Często pozwalała sobie na własną ocenę sytuacji, a nawet złośliwy komentarz. Listy do Sieniawskiej różnią się zdecydowanie od tych wcześniejszych, adresowanych do Henryka Denhoffa, w których sporo miejsca zajmują kwestie gospodarcze – ceny różnych towarów, trudności z ich nabyciem, propozycje kupna niektórych produktów we Wrocławiu przez samego starostę lub wiadomości o jego krewnych. W jednym z listów pisała do Denhoffa – „Warszawy też WMM Pan nie poznasz, jak przyjedziesz da Pan Bóg, bo barzo w niej będzie wielki porządek, owe budy, które były w rynku, wszystkie zrzucają, a kramy murowane już poczynają murować, zaś te przekupki, co z krupami i z rzeczami siadały, już tam nie będą siadywać, połowa przed bernardynami, a połowa przed nowomiejską bramą, także i brukować będą całą Warszawę”. Podawała też informacje o planach rozbudowy Warszawy, w których miał uczestniczyć blisko związany z Lubomirskimi holenderskich architekt, działający od dawna w Polsce, Tylman z Gameren, a pracami powołanej komisji miejskiej kierował jego protektor Stanisław Herakliusz Lubomirski, marszałek wielki koronny, ojciec jej późniejszej opiekunki – „Nasz Pan Gameryn jest postawiony za architekta i naznaczono mu jurgielt za to, co on to tam rozmierza kramy, co by było według architektury te kramy i tak powiada Pan Gameryn, że w całej Polszcze nie będzie piękniejszego Rynku, jak w Warszawie”.

Nowej protektorce, Elżbiecie Sieniwaskiej, Rafałowiczówna przekazuje niemal wyłącznie „nowiny”, czyli wiadomości o stołecznych wydarzeniach, życiu znanych jej osób, informacje polityczne i plotki. Dominują ciekawostki z życia artystycznego dworu królewskiego Augusta II i warszawskich elit, nowiny o przedstawieniach teatralnych i operowych, balach i maszkarach (maskaradach), miejskich zabawach karnawałowych czy pracach podejmowanych na rzecz upiększenia stolicy. Znacznie mniej miejsca w swoich listach Rafałowiczówna poświęciła polityce, która była dla niej sprawą dość odległą i niezrozumiałą, a środowisko kobiece, w którym zwykle przebywała, nie miało dobrego rozeznania w tych kwestiach. Wiadomości te pozyskiwała więc z obcych przekazów – „W Litwie dotychczas nie ustają gwałty, rabunki, dóbr sapieżyńskich rujnowanie i o Ich Mościach przez długi czas nie wiedzieliśmy, dopiero przed kilką dni JM Pan Hetman, JM Pan Podskarbi i JM Pan Marszałek odezwali się królowi JMci z Kurlandiey”. 

Z upływem lat korespondencja Rafałowiczówny z Sieniawską nabrała cech rękopiśmiennej relacji, której autorka dbała o wiarygodność przekazu, jak i zgromadzenie nowin trafiających w gust protektorki. Dostarczała jej wieści o królewskich zabawach – „komedie tu się w zamku kontynuują odprawiać” (list z 5 III 1716), pisała o rywalizacji warszawskich zakonów, narodzinach, chorobach i śmierci magnackich dzieci, ich podróżach edukacyjnych i zabiegach o awanse – „starostwa też tu cale rozdano”, stale też interesowała się wybranym kręgiem osób. Listy Jadwigi Rafałowiczówny to prawdziwa kronika życia towarzyskiego Warszawy. Nie brak wzmianek o związkach rodzinnych, czułych relacjach z dziećmi, które pojawiają się w klasztorze wraz z matkami lub są tam pozostawiane dla bezpieczeństwa i opieki. Charakterystyczny jest przy tym niezwykle pieszczotliwy ton Rafałowiczówny, która, pozostając samotna i bezdzietna, wylewnie opisywała uczucia wobec cudzych dzieci. Znajdujemy w jej listach piękne sformułowania, które  odzwierciedlają ciepłe relacje obecne w szlacheckiej rodzinie staropolskiej: „dziewczynka jak pierożek tłuściuchna” czy „syneczek średni srodze najmilejszy”.

Rafałowiczówna, związana z Lubomirskimi i Denhoffami, bywała też prawdopodobnie na dworze Sobieskich, znała bowiem Marię Kazimierę i królewiczów, a w jej listach odnajdziemy sporo informacji o ich poczynaniach. W liście datowanym na 16 IX 1717 roku pisała – „Królewicz Jegomość Jakub z królewiczową JMć i królewnami Ichmość pojechał do cudownego obrazu Najświętszej Panny aż za Wiedeń 15 mil i tam prezent piękny ma tej Pannie Niebieskiej na tamtym tam miejscu ofiarować, to jest puszkę, w której nóżka agatowa i przykrycie na wierzchu także z agatu. Królewicz Jegomość Konstanty został się w Oławie”. Pilnie śledziła sprawę procesu rozwodowego Marii Józefy i Konstantego Sobieskich, dzieląc swoje uczucia pomiędzy oboje skonfliktowanych małżonków. Widać też, że wyraźnie sprzyjała królewiczowej – „Królewiczowa JMć przyjechała z ukontentowaniem, bo królewicz Jakub przyjechał do niej do Brzegu i niesłychanie jako się jej ludzko i należycie stawił przez całą jej bytność. Królewicz Jegomość Konstanty nie był swoją osobą, ale przez starszego rodzonego intratę ustanowił i na tym przystał, co by królewiczowa JMć mieszkała, gdzie będzie chciała czy w Żółkwi, czy w Wilanowie i żeby miała na swój dwór dochody swoje”.

W listach Rafałowiczówny dominuje charakterystyczny dla tej epoki teologiczny ogląd świata, wiara w opiekę Boską nad Rzecząpospolitą i związany z tym specyficzny sposób tłumaczenia różnych zjawisk, religijność pozbawiona dewocji, za to z poczuciem wyższości katoliczki nad przedstawicielami innych wyznań. Rafałowiczówna reprezentowała charakterystyczny dla tej epoki typ mentalności, nasycony stereotypami, emocjami i niepewnością w obliczu niezrozumiałych zdarzeń. Jednocześnie była osobą otwartą, ciekawą, obdarzona talentem literackim i zainteresowaną światem zewnętrznym.

Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.

✓ Rozumiem