© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   08.07.2014

Afera Jakuba Becala

Od czasów kiedy Fenicjanie wymyślili pieniądz, budzi on w ludziach najgorsze instynkty, a droga do jego zdobycia bywa bardzo kręta. Zdobyte dzięki niemu powodzenie szybko mija, a upadek często bywa bolesny. Czerwonoruski (część źródeł twierdzi, że pochodził spod Torunia) Żyd, Jakub syn Natana, zdolny i obrotny finansista, urodził się ok. 1629 r. Rodzinę stracił rzekomo podczas powstania Chmielnickiego. Pewne jest tylko, że na Kresach, w dobie wojen z Półksiężycem, pierwszy raz zetknął się z Janem Sobieskim. Był wtedy skromnym dostawcą zaopatrzenia dla wojska. Nie wiadomo kiedy po jego imieniu pojawił się przydomek (z czasem nazwisko) Becal (także Becalel), wzięty od zniekształconego w jidysch niemieckiego słowa bezahlen (płacić).

W latach 70. zawarł pierwsze kontrakty ze Skarbem Królewskim (dzierżawił cła na Rusi Czerwonej i Podolu). W tym samym czasie, jako mieszkaniec Lwowa, przechodził swoisty „wyższy kurs biznesu” współpracując z najobrotniejszymi kupcami tamtych czasów, gildią lwowskich Ormian. W latach 80. XVII w. zbliżył się do dworu Jana III i otrzymał przywilej królewskiego serwitora. W 1682 kupił dom w Żółkwi, chcą być blisko swego protektora. Nie podobało się to miejscowym Żydom, stąd tzw. hazakah (prawo pobytu) miejscowa gmina starozakonna wydała mu dopiero w 1685, kiedy zrzekł się otrzymanej od Jana III wolności od jurysdykcji sądów żydowskich. Z czasem spory te puszczono w niepamięć, a w 1689 Becala wybrano na starszego miejscowego kahału. Najpewniej to on stał za zgodą Jana III na budowę wspaniałej bożnicy w tym mieście (dokument wydano w 1687), a wybór był formą okazania wdzięczności. W końcu lat 80. Becal de facto kontrolował dochody rodziny królewskiej. W 1685 otrzymał w arendę dobra żółkiewskie, w 1689 – jarosławskie. Dalej poszła w dzierżawę ogromna ekonomia samborska i liczne królewszczyzny. Idąc za przykładem króla zaufało mu wielu spośród bogatej szlachty i magnaterii, m.in. prymas Michał Radziejowski. Dochody dawała także lukratywna arenda ceł koronnych i królewskich. Dzierżawienie ich było w dawnej Polsce kluczem do sezamu, choć życie celników nie było łatwe. Nie dość, że mało kto ich lubił – dość poczytać jaką reputację mieli u Ewangelistów, to co zamożniejsi i lepiej ustosunkowani pozwalali sobie wobec nich na jawne groźby lub posuwali się do rękoczynów. Ale mimo codziennych trudności, pieniądze z arendy ceł był gigantyczne.

Kiedy Becal zaczął znacznie wyrastać ponad przewidzianą dla żydowskich finansistów przeciętność w 1691 został oskarżony przed Trybunałem Skarbowym we Lwowie o bluźnierstwo (podobno drwił z krucyfiksu i zbezcześcił chrześcijańskie świętości) oraz liczne nadużycia wobec skarbu koronnego, o łamanie praw kościelnych i państwowych. Podobno woził ze sobą krucyfiks, każąc na krzyż przysięgać chrześcijanom, którym np. pożyczał pieniądze i kosztowności. Sapiehowie oskarżyli go także o znieważenie swego faktora, co lokalnie dawało asumpt do bicia Żydów swego adwersarza.

Becal nie był święty, ale z pewnością nie był głupi. Nie zaryzykowałby swej pozycji i możliwości zdobywanych pieniędzy dla głupich szyderstw z panującej w kraju religii. Aferę rozkręcili wrogowie Sobieskiego, chcąc zdyskredytować króla. Z zarzutów o bluźnierstwo czy zatrudnianie sług chrześcijańskich („aby uniknąć skutków powszechnej nienawiści: utrzy­mywał jako straż przy sobie trzydziestu Polaków i płacił ich tak dobrze, że pilnowali życia, przeciw któremu możeby pierwsi knowali spiski, gdyby im tego nie bronił własny interes”) Becal wywinął się łatwo, gorzej było z zarzutami korupcyjnymi. Zaocznie skazany przez Trybunał Koronny w Lublinie za nadużycia, ostatecznie został pozwany przed sąd sejmowy w Grodnie (1692–93; „Mowa albo raczej sentencya IMci Pana Jana Odrowąża Pieniążka, woj. sieradzkiego, in tractu sprawy z niewiernym żydem Becalem, definitivae sententiae przed sądem J. K. M., pana mił., ferowana die 1. Februarii a. D. 1693”). Przeciwnicy władcy solidnie przygotowali się do rozkręcenia afery Becala.

10 XI 1693 szlachta czerwonoruska zażądała w instrukcji dla posłów na sejm walny, „żeby Żydzi żadnych ceł i administracji skarbowych nie tykali się, ani dóbr ziemskich nie trzymali” (choć nie było to żądanie nowe). Najzawziętsi domagali się najsroższej kary. Francuski obserwator M. de la Bizardiere pisał: „Biskupi mówili, że tylko śmierć na stosie potrafi zagładzić jego zbrodnie, więk­sza część senatorów odezwała się także za karą śmierci. Zda­nia sejmowe oświadczając się przeciw Betsalowi, różniły się tylko co do rodzaju kary. Król który prezyduje na takich ob­radach i sądach, nie jest wprawdzie obowiązany iść za większo­ścią głosów, ale w podobnej okoliczności sprzeciwiać się, było­by to także narazić się dobrowolnie na nienawiść narodu. Król nie używając zatem swojej powagi, chciał uciec się do łagodno­ści, oświadczył więc, że dowodów za dostateczne nie uważa”. Opozycja chciała powołania specjalnej komisji do zbadania tej sprawy, ale Sobieski skutecznie podkładał nogę projektowi, widząc w nim próbę ataku na politykę dworu. Biskup Opaliński i Pieniążek grzmieli przeciw „temu Żydowi, który cieszy się tak wielką protekcją, jak żaden z Żydów od początków Polski”, ale po sześciu tygodniach obrad sejm został zerwany, „całkiem wyraźnie, aby przeszkodzić w skazaniu Becala”. Ostatecznie bankier został uwolniony z zarzutów, złożył oczyszczającą jego imię przysięgę, ale de facto sprawę przegrał. Padł ofiarą walki stronnictw politycznych na szczytach władzy. Wygrywając z królewskim poparciem z najwyższą instancją stracił to co dla finansisty najważniejsze – zaufanie klientów. Szlachta i magnaci masowo zrywali kontrakty arendy. Do tego dochodziły wydatki Becala na obronę swego imienia. Musiał zrzec się administrowania Ekonomią Samborską, choć Maria Kazimiera do końca okazywała mu zaufanie. Utrata płynności finansowej sprawiła, że przejściowo udało się wrogom Sobieskiego zamknąć Becala w lochu za długi. Wyszedł rychło, ale w latach 1695-1696 stracił ostatnie dzierżawy był bankrutem. Nie był w stanie wypłacić należności nawet Sobieskim. Tego nie zniósł. Zmarł w 1696 i został pochowany w Żółkwi. Sprawa Becala stała się okazją do antyżydowskich wystąpień, głównie wśród szlachty, i prób uchwalenia restrykcyjnych praw o antyżydowskim ostrzu. Kraj zalała fala pamfletów pokazujących Żydów jako pasożytów („Na sąd Żyda Becalla rezentyment chrześcijański”). Niektórzy twierdzą, że sprawa Becala stanęła na przeszkodzie reelekcji przedstawiciela rodziny Sobieskich.