© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Kolekcja   Kolekcja

Astrolog obserwujący zrównanie jesienne i scena pożegnania Adonisa z Wenus

  • Malarstwo
  • Dominicus van Wijnen zwany Ascanius
  • Rzym
  • kon. XVII w.
  • Olej, płótno
  • 41 x 49 cm
  • Wil.1046

Sygn.: ASCANIUS (na karcie papieru, z prawej strony, u dołu, obok czaszki)

Tonąca w mroku scena, rozświetlona jedynie blaskiem świec, promieniami zachodzącego słońca oraz wschodzącego księżyca, należy do dzieł najbardziej tajemniczych i trudnych do odczytania. Tego typu  obrazy – rebusy były szczególnie modne w okresie baroku, zwłaszcza w kręgu artystów rzymskich. Malarz holenderski Domenicus van Wijnen, który po osiedleniu się w Rzymie i po wstąpieniu tam do holenderskiego bractwa malarzy przyjął nazwisko Ascanius (1660–koniec XVII w.), często malował  takie skomplikowane tematycznie przedstawienia, wymagające od  widza dużej erudycji. W obrazie wilanowskim, będącym alegorią przemian natury, ukazał młodego badacza w orientalnym zawoju na głowie (astronoma lub astrologa, czy może maga) pogrążonego w rozmyślaniach nad księgą, w trakcie obserwacji zjawiska astronomicznego. Uczonemu ukazują się zjawy mitologicznych kochanków - Wenus i Adonisa. Zgodnie z wyrokiem Jowisza po tragicznej śmierci Adonisa mogli oni ze sobą  przebywać tylko pół roku, w okresie wiosny i lata. Pozostały czas Adonis musiał spędzać w Hadesie, gdzie panowała Persefona. Para pogrążona w uścisku symbolizuje jesienne zrównanie dnia z nocą, kiedy to następowało rozstanie kochanków oraz przychodziła jesień i zima, zaś w naturze następował okres obumierania. Z kolei, kiedy Adonis powracał następowało odrodzenie, radosny czas wzmożonej wegetacji i płodności natury. Wysłannikiem zaświatów, który przybywa po Adonisa jest Charon, przewoźnik dusz zmarłych, którego artysta namalował w postaci nagiego mężczyzny ze skrzydłami, wyłaniającego się z fal rozległych wód.

Ostateczny kres wszystkiego co żyje przypominają dwie czaszki – ludzka i zwierzęca. Do symboliki związanej z Adonisem także nawiązują dekoracje rzeźbiarskie antycznego monumentu zwieńczonego wazą, zza której pojawia się światło księżyca. Na wazie ukazany został przypuszczalnie moment „narodzin” (powrotu ?) Adonisa, wyobrażonego jako małe dziecko, któremu putta pomagają powstać lub wydobyć się z „otchłani” (królestwa zmarłych). Niżej, na płycinie sarkofagu postać mężczyzny obejmowanego (prowadzonego?) przez dwie nieokreślone postacie męskie starszą i młodszą, prawdopodobnie mające związek z całym alegorycznym sensem kompozycji. Może to Tanatos i Hypnos albo dwa geniusze. Obie sceny mogą być odniesieniem do uroczystych obrządków w starożytności ku czci Adonisa, obchodzonych w krajach graniczących ze wschodnim wybrzeżem Morza Śródziemnego i Azji Zachodniej (tzw. Adonie i „ogrody Adonisa”). W ostatnich pracach badawczych zwrócono uwagę na mniej popularną wersję mitu przedstawioną w Saturnaliach Makrobiusza, o której pisał w komentarzach do Metamorfoz Owidiusza Karel van Mander na początku XVII w., a która zapewne była znana Ascaniusowi. Na kartach otwartej księgi, którą studiuje uczony znajduje się wykres układu konstelacji odpowiadający przesileniu jesiennemu (Waga). Dopełnieniem tego symbolu są tzw. konstelacje towarzyszące – Hades czyli Przewoźnik pod postacią Charona oraz Wenus i Adonis. Te konstelacje należały do obszaru nieboskłonu obserwowanego przez mieszkańców Wschodu (Sphera Barbarica). Hipoteza, że malarz w osobie badacza przedstawił Hipparcha z Nicei, starożytnego astronoma, żyjącego w Azji Mniejszej, wydaje się bardzo prawdopodobna.

Nie wiadomo w jakim okresie Stanisław Kostka Potocki nabył ten niezwykły obraz., po raz pierwszy wymieniony w Wilanowie w  Spisie z 1821 r. i mylnie określony jako praca Gerarda Lairesse.

Krystyna Gutowska-Dudek