© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Elżbieta Helena Sieniawska – animatorka społecznego i kulturalnego życia w Rzeczypospolitej przełomu XVII i XVIII wieku

Elżbieta Helena z Lubomirskich Sieniawska (ok.1669-1729), urodziła się jako jedyna córka Zofii z Opalińskich (zm. 1675) i Stanisława Herakliusza Lubomirskiego (zm. 1702). Po utalentowanych rodzicach odziedziczyła kulturalne zainteresowania, a własnej pracowitości i uporowi zawdzięczała wysoką pozycję na krajowej i międzynarodowej scenie politycznej. Szybko osierocona przez matkę (Zofia Opalińska umarła gdy marszałkówna miała zaledwie pięć lat), wychowywana była na dworze ojca w Wiśniczu i stryja Hieronima Augustyna Lubomirskiego w Rzeszowie. Były to jedne z najważniejszych miejsc politycznych rozgrywek w państwie, a zarazem prężnie działające ośrodki kulturalne i towarzyskie. Podstawową edukację młoda Lubomirska zdobyła na warszawskiej Pensji Panien Wizytek, gdzie spędziła ok. trzy lata (1677-1680), ucząc się języka francuskiego i staropolskiej etykiety. Naukę kontynuowała na dworze królowej Marii Kazimiery Sobieskiej – z racji urodzenia trafiła od razu do górnego fraucymeru królowej. Dwór był miejscem, które ostatecznie uformowało konstrukcję psychiczną młodej Elżbiety. Prawdopodobnie to właśnie królowa przynajmniej w pewnej części zastąpiła jej matkę, stała się jej zaufaną przyjaciółką, ale przede wszystkim była mentorką w świecie dworskich intryg i niuansów polityczno-obyczajowych. Wychowując młodą Lubomirską zyskała sobie oddaną popleczniczkę i lojalną sojuszniczkę w niestałym wobec króla rodzie Lubomirskich.

Małżeństwo z wojewodą bełskim Adamem Mikołajem Sieniawskim (zm. 1726), zawarte w lipcu 1687 r. wpłynęło w znacznej mierze na usamodzielnienie się Elżbiety – od tego momentu rozpoczęła ona intensywne starania o pozycję własnej rodziny. Pomimo że potrafiła sprzeciwić się polityce Lubomirskich, opowiadając się podczas bezkrólewia po stronie Sobieskich, to od tej pory wszystkie jej gesty i aktywności obliczone były na podniesienie prestiżu własnego domu. Kolejne urzędy obejmowane przez Sieniawskiego (w dużej mierze dzięki poparciu Elżbiety) wpływały na umocnienie pozycji ich małżeństwa, bowiem Adam Mikołaj w ciągu dekady objął najważniejsze godności w kraju – w 1702 r. został hetmanem polnym koronnym, a cztery lata później hetmanem wielkim koronnym. Zwieńczeniem tej kariery było objęcie w 1710 r. urzędu kasztelana krakowskiego. Elżbiecie, odtąd wpływowej „Pani Krakowskiej”, przyniosło to znaczące poszerzenie spektrum działań politycznych, ekonomicznych i kulturalnych.

Zagraniczni politycy dostrzegali w niej silną sojuszniczkę i zwolenniczkę interesów francuskich – zajmowała ważne miejsce w rozgrywkach i planach francuskich dyplomatów, zarówno podczas bezkrólewia i lansowania kandydatury księcia Franciszka de Conti jak i w późniejszym okresie, kiedy została zaangażowana w pomoc powstańcom węgierskim. Udzielała wówczas pomocy przywódcy powstania – ks. Franciszkowi Rakoczemu i powstańcom, pozyskując dla nich poparcie Adama Mikołaja Sieniawskiego, skupując broń oraz udzielając schronienia w dobrach Sieniawskich – w Skolem i Brzeżanach. Na arenie krajowej Elżbieta dbała o dobre stosunki ze stronnictwem króla Augusta II, aczkolwiek nie wahała się podejmować pertraktacji z obozem szwedzkim czy rosyjskim, jeśli wymagała tego bieżąca sytuacja i dawało to prognozy na wymierne, polityczne zyski. Nigdy jednak ostatecznie nie poparła Szwedów, nie ulegała również złudnym obietnicom, jak chociażby perspektywie korony „nie chcąc być durakiem carskim”. W ten sposób stopniowo budowała pozycję najważniejszej statystki Rzeczypospolitej, pośredniczyła w sprawach i suplikach kierowanych do męża, a zarazem sama gromadziła wokół siebie grono zwolenników i oddanych współpracowników, którym zapewniała możliwość pracy oraz wspierała w rozwoju karier – administracyjnych, politycznych czy wojskowych. Swoim współczesnym znana była jako hojna protektorka, a zarazem nieustępliwa i szalenie niebezpieczna przeciwniczka, jeżeli nadwyrężono jej zaufanie.

Złożoną osobowość kasztelanowej jak i zawrotne tempo jej życia odsłania korespondencja Sieniawskiej i osób pozostających w kręgu jej wpływów. Kilka tysięcy epistoł kierowanych do rodziny, przyjaciół, administratorów i poddanych to obraz pracowitości i niewiarygodnego wprost zaangażowania w funkcjonowanie majątków oraz otaczania poddanych nie tylko kontrolą, ale i opieką. Sieniawska pisała listy niemalże codziennie i o każdej porze dnia, a nawet w nocy, co odnotowywała w datacji. W pisaniu przeszkodzić mógł jej tylko stan zdrowia, najczęściej problemy z oczami, bóle reumatyczne rąk czy bóle migrenowe (jedynie wówczas wyręczała się sekretarzem, ale list podpisywała osobiście). Owe regularne korespondencyjne rozmowy odzwierciedlają umysłowość i mentalność Sieniawskiej oraz osób jej współczesnych. Kasztelanowa jawi się jako silna osobowość, o ogromnej konsekwencji w działaniu i organizowaniu otaczającej przestrzeni. Potrafiła dostrzegać i wykorzystywać szanse dla zapewnienia rodzinie i współpracownikom odpowiedniej pozycji. Z pieczołowitą dbała o najdrobniejsze nawet sprawy.

Za przepływ korespondencji jak i informacji, a więc za kompleksową komunikację w środowisku kasztelanowej, odpowiadali gazeciarze i wyspecjalizowani pocztmagistrowie z najważniejszych ośrodków w kraju. Prowadziła więc regularną współpracę z poczmistrzami krakowskimi, lwowskimi, warszawskimi, toruńskimi, gdańskimi itd., którzy informowali ją o bieżącej sytuacji politycznej, ale i gospodarczej. Sieniawska handlowała z kupcami gdańskimi, była więc bieżąco informowana o cenach najważniejszych produktów, zwłaszcza zboża i galmanu, który spuszczano Wisłą z jej dóbr krakowskich. Sprawnie prowadzona polityka gospodarcza i budowanie solidnych podstaw materialnych stanowiło bazę dla działalności politycznej i kulturalnej. Oboje Sieniawscy przywiązywali zresztą dużą wagę do spraw latyfundium i rozwoju ekonomicznego. Elżbieta szczególnie mocno angażowała się w rozwój gospodarczy własnych majątków – dóbr krakowskich i sandomierskich (odziedziczonych po wuju Stanisławie Łukaszu Opalińskim) – ze względu na rozwijany tam przemysł.

W obszarze hrabstwa tenczyńskiego mieściły się największe w Małopolsce złoża galmanu, czyli rudy ołowiu. Wydobywano go głównie w Nowej Górze, na miejscu przetapiano i spławiano Wisłą na sprzedaż do Gdańska, co przynosiło znaczące dochody do skarbca kasztelanowej. Z inicjatywy Sieniawskiej podejmowano na Śląsku badania nad galmanem pod kątem wyrobu z niego srebra. Warunki naturalne południowej części Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej i doliny Prądnika umożliwiały prężny rozwój zakładów przemysłowych – tartaków, papierni, szabelni itd. Dynamicznie budowane pierwociny przemysłu w majątkach Sieniawskiej świadczą o jej nowoczesnym i perspektywicznym spojrzeniu na rozwój latyfundium, co nieraz zaskakiwało współczesnych. Sama kasztelanowa w korespondencji wielokrotnie zarzucała administratorom brak inicjatyw i tendencyjne postawy prowadzące do blokowania rozwoju, jak np. protesty przeciwko budowie pieca hutniczego w majątkach tenczyńskich. Niemniej silna osobowość kasztelanowej jak i groźby utraty pracy wpływały na pacyfikowanie takich nastrojów i sprawne wykonywanie zadań przez jej poddanych.

Działalność kasztelanowej była zatem od początku wszechstronna i zorientowana na różne dziedziny – politykę, rozwój gospodarczy latyfundium, mecenat artystyczny i kulturalny. Temu ostatniemu kasztelanowa poświęcała sporo uwagi, zarówno przez zamiłowania estetyczne jak i prowadzoną politykę prestiżu. Te działania skupiają się niczym w soczewce w pałacu wilanowskim, z którym związana była od najmłodszych lat i gdzie nawiązała ważne kontakty – przyjaźnie i znajomości, które procentowały w przyszłości. Pałac postrzegała zatem nie tylko jako przestrzeń mieszkalną, ale zarazem przestrzeń realizacji pewnych skonkretyzowanych idei: rządów oraz poglądów obojga Sobieskich jak i kształtowania postaw osobowych w duchu francuskim. Zakup Wilanowa w lipcu 1720 r. stał się więc nie tylko transakcją ulokowania gotówki w atrakcyjnej nieruchomości, lecz, a może nawet przede wszystkim, udaną próbą ocalenia spuścizny Sobieskich. Świetnie unaocznia to korespondencja poprzedzająca tę transakcję, która pokazuje jak dawna panna dworu, przeistoczyła się w „królową bez korony”, nieco protekcjonalnie traktując królową wdowę, niegdyś serdeczną przyjaciółkę. Ich drogi rozeszły się wraz z wyjazdem królowej do Włoch w 1698 r., wtedy to również Sieniawska odprowadziła ją i pożegnała na granicy, w Oławie. Sobieska powierzyła Elżbiecie nadzór nad swoimi dobrami oprawnymi, żądając szczegółowych raportów na ich temat.

Listy wojewodziny z tego okresu to doskonały przykład relacji patronalnej z protektorką jaką pozostawała dla niej Sobieska jeszcze w pierwszych latach XVIII wieku. Głównym przedmiotem listów są sprawy gospodarcze oraz sytuacja królewiczów i ich poczynania na arenie krajowej, a także konsultacje w sprawie planowanych remontów pałacyków Sobieskiej, doglądanych przez Sieniawską. Obszerność i drobiazgowość tych relacji pozwala przypuszczać, że Sieniawska była mocno zaangażowana w zarządzanie sprawami królowej w kraju. Z pewnością była to dla niej pierwsza okazja, aby móc wykazać i pogłębić swoje umiejętności w tej dziedzinie, jako że wówczas nie miała jeszcze możliwości tak swobodnego zarządzania w innych majątkach. Decyzja królowej o stopniowym wyprzedawaniu dóbr otworzyła przed młodą Sieniawską możliwość powiększenia własności ziemskiej – „żebym co miała swego dziedzicznego na Podolu kupuję”, pisała wtedy do Sobieskiej, próbując od 1705 r. wynegocjować korzystną cenę za Tarnopol (ostatecznie kupiła go dopiero od Konstantego Sobieskiego w 1719 r., wraz z Oleskiem)[1].

Przebieg tych negocjacji obrazuje zmieniającą się pozycję Sieniawskiej i stopniowe odwracanie się ról, kiedy to Sieniawska zaczyna narzucać warunki ekskrólowej: „ja nie tak bardzo potrzebna majętności, oto i teraz od Księżny Marszałkowy mam dwa główne klucze Stare Sioło i Skole, Stryj też kupuję za 40 [tysięcy] talerów na którem mi sumę tę obiecali przyznać, że póki Rzeczpospolita nie odda to w moim domu będzie”[2]. Pod pretekstem „jakom zawsze na ostatku, jeżeli się kupiec nie trafi”, uchylała się przed decyzją, pertraktując w ten sposób obniżenie ceny[3]. Ich listowna relacja z tego czasu ukazuje niezależność i stanowczość Sieniawskiej, a więc odwrócenie przypisanych dotąd ról. Inwestowanie energii i czasu w zarządzanie majątkami Sobieskiej być może od początku obliczone było na wykupienie jakiejś ich części, zwłaszcza od momentu, kiedy sytuacja finansowa Sobieskiej w Rzymie stawała się trudniejsza. Z pewnością gdy proces sprzedaży już się rozpoczął, zaś królewicze coraz gorzej radzili sobie z zarządzaniem spuścizną ojca, popadając w długi, Sieniawska przygotowana była na możliwość wykupienia również samego Wilanowa. Doniosłość symboliki tego miejsca, jako rezydencji królewskiej, dodatkowo położonej w bliskim sąsiedztwie miasta stołecznego była bezdyskusyjna, o czym świadczy ostra rywalizacja między Sieniawską a Augustem II o tę posiadłość. Ostatecznie to kasztelanowa zwyciężyła, finalizując umowy w lipcu 1720 roku, kontraktem opiewającym na sumę kilkuset tysięcy talarów. Transakcja wilanowska była więc uwieńczeniem dotychczasowego powiększania majątków (w późniejszym okresie Sieniawska zakupiła już tylko pałacyk w Lublinie – w 1725 r.).

Relacje z przebiegu pertraktacji o Wilanów dają fenomenalne świadectwo dojrzałości i świadomości artystycznej kasztelanowej Sieniawskiej. Prócz doskonałego rozumienia potencjału propagandowego płynącego z posiadania rezydencji królewskiej, wykazała się przy tym dojrzałą postawą zrozumienia wartości dziedzictwa króla Sobieskiego oraz konieczności ocalenia tego miejsca dla potomności tj. zachowania koncepcji rozbudowy oraz kontynuowania programu malarskiego zainicjowanego przez króla. Pokazują to obawy jakie żywiła wobec Augusta II, który jej zdaniem zaprzepaściłby spuściznę Sobieskich.

Sieniawska szybko rozpoczęła niezbędne prace remontowe, lecz właściwa rozbudowa rezydencji królewskiej – inspirowana z jej inicjatywy dawnymi planami Augustyna Locciego – była realizowana w latach 1723-1729, a więc aż do jej śmierci. W tym czasie udało się dobudować północne skrzydło pałacu i ukończyć dekorację wnętrz. Finalizacji budowy południowego skrzydła kasztelanowa już nie doczekała. W Wilanowie pracował na jej zlecenie zespół doświadczonych artystów, w przeważającej mierze zaangażowanych od dawna przez Sieniawską, skupionych wokół łubnickiej fabryki budowniczej. Architektem nadzorującym wilanowskie prace budowlane był aż do swojej śmierci Giovanni Spazzio. On także odpowiadał w głównej mierze za stworzenie zespołu współpracowników, oczywiście konsultując swoje decyzje z Sieniawską, która ostatecznie rozstrzygała o przyjęciach nowych osób, nawet do najdrobniejszych prac pomocniczych. Te obowiązki po Spazzim przejął Francesco Fumo.

Rozmach prac prowadzonych w Wilanowie był ogromny, o czym świadczy mobilizacja funduszy, koncentracja najważniejszych artystów i sił produkcyjnych na rzecz właśnie tego przedsięwzięcia. Warto jednak podkreślić, iż przez cały okres swojej działalności Sieniawska prowadziła niezbędne remonty i przebudowy wielu obiektów zarówno świeckich jak i sakralnych. Modernizowane przez nią pałace były planowane kompleksowo – wraz z wyposażeniem wnętrz i aranżacją otaczającej przestrzeni, co czyniło z nich spójne koncepcje estetyczne. Do najważniejszych takich projektów należą przebudowy pałaców w Łubnicach, Laszkach, Puławach czy Oleszycach. W Łubnicach mieściła się także fabryka artystyczna produkująca przedmioty i rzeźby dla poszczególnych miejsc, zaś za aranżację ogrodów i zakładanie szkółek ogrodniczych odpowiedzialni byli ogrodnicy z Wysocka, w którym mieścił się główny ośrodek ogrodniczy majątków Sieniawskich. Równie ważnym obszarem działań artystycznych i mecenasowskich pozostawało wsparcie udzielane kościołom klasztorom – przez całe życie Elżbieta wspierała zakon Panien Wizytek łożąc na ich siedziby zarówno w Warszawie jak i w Krakwie. Finansowała także remonty klasztorów – pijarów krakowskich, benedyktynek jarosławskich, karmelitanek bosych w Lublinie, bernardynów i kapucynów lwowskich, kamedułów w Rytwianach, kościoła dominikańskiego w Sieniawie i wielu innych miejsc.

Ostatnią wielką pasję, obok spraw artystycznych i politycznych, stanowiły wiążące się w dużej mierze z tymi ostatnimi procesy sądowe. Sieniawska była stałą bywalczynią lubelskiego trybunału. W tym kontekście może dziwić tak późny zakup pałacu w Lublinie, podczas licznych wyjazdów Elżbieta mogła jednak rezydować w pobliskich i bardzo przez nią lubianych Puławach. Pełne pasji a nawet buty relacje z tych pobytów i przebiegu spraw sądowych dowodzą pewności siebie, ale i dużej wiedzy, którą posiadała kasztelanowa. Co więcej, prócz wiedzy merytorycznej (Sieniawska gromadziła literaturę prawniczą, u swych współpracowników zamawiała wyciągi z akt, będące materiałami dowodowymi) była to także swoista wiedza „psychologiczna” – potrafiła zwlekać, przekładać sprawy i tak dobierać świadków aby zapewnić sobie zwycięstwo – „cztyry sprawy JMci mego tu miałam, te dosyć dobrze poszły, bom ich wygrała wszystkie”[4]. Nazywała siebie też plenipotentką – „przyjechałam tu na sprawę WXMci, która aż jutro będzie. Będę tedy służyła WXMci za plenipotentkę i tam będę na ni[ej], po który oznajmię, co będzie”[5].

W trybunale reprezentowała sprawy zarówno swoje jak i męża, występowała także w imieniu Marii Kazimiery, przyjaciół oraz udzielała poparcia szeregowi osób zwracających się do niej o pomoc w sprawach sądowych. Poza osobistym zaangażowaniem w aktywność procesową, współpracowała również z zawodowymi prawnikami-patronami, którym zlecała dużą część spraw. O jej zainteresowaniu sprawami sądowymi świadczą też zlecenia na zamówienia literatury prawniczej, która stanowiła znaczącą część jej zbiorów bibliotecznych w Puławach i Rytwianach. Poza tym gromadziła dzieła swego ojca oraz interesujące współczesne egzemplarze książkowe, które skupował dla niej na wyprzedażach bibliofilów Jakub Kazimierz Rubinkowski – pocztmagister toruński.

Dynamiczne życie, zaangażowanie na różnych polach, a także troska o osobiste doglądanie prowadzonych interesów, wymuszały na kasztelanowej konieczność licznych wyjazdów. W konsekwencji w jednym miejscu spędzała co najwyżej kilka dni, pozostając w nieustannej podróży i znosząc trudne warunki podróżowania – zawsze niepewne – uzależnione od pogody, stanu dróg i bezpieczeństwa w kraju. Niemniej ten tryb życia zdawał się bardziej zaskakiwać jej bliskich, w szczególności męża, niż matwić ją samą. Nigdy bowiem nie narzekała na warunki podróżowania, zdarzało jej się pokonywać drogę również mniej dogodnymi środkami transportu (jak sanie i wozy). Wyjazdy planowała do ostatniego dnia życia, a zmarła niespodziewanie w marcu 1729 roku, na dzień przed planowaną kolejną podróżą. Prawdopodobnie nie pozostawiła testamentu, o którym dotychczas brak wzmianek, co jest nieco zaskakujące biorąc pod uwagę jej zaawansowany, jak na ówczesne czasy, wiek sześćdziesięciu lat. Pomimo, że jedyną dziedziczką rozległego latyfundium Sieniawskich była córka Zofia Maria Denhoffowa, to wydaje się, że przesłankę dla sporządzenia przez Sieniawską testamentu mogłyby stanowić liczne zobowiązania nakładane na osobę przygotowującą się do śmierci w tamtych czasach. Chodzi o zadbanie o fundacje kościelne oraz zatroszczenie się o osoby związane z rodziną i dworem – w tym przypadku o dworzan związanych od lat, a nawet od pokoleń, z Sieniawskimi. Do tego dochodziła troska o zbawienie własnej duszy i rozliczenie się ze sprawami świata doczesnego. Brak informacji o testamencie wydaje się zatem wskazywać na dobrą kondycję i liczne jeszcze plany na przyszłość, które energiczna kasztelanowa zachowała aż do śmierci.

Postrzeganie postawy kasztelanowej w kategorii animatorki życia politycznego, społecznego i kulturalnego w okresie saskim, zwraca uwagę na rozpiętość podejmowanych przez nią inicjatyw, nowatorstwo koncepcji, a także silne zaangażowanie we wszystkie podejmowane działania, skupione na obszarach tak różnych i rozległych jak: gospodarka, prawo, polityka, kultura. Jej słynna ówcześnie skuteczność działania wynikała nie tylko z zajmowanej pozycji czy upartości w dążeniu do celu, bowiem równie duże znaczenie wydaje się mieć wrodzona ciekawość i zdolności poznawcze – wnikliwa znajomość otaczających ją ludzi, spraw i ich kontekstów. Sieniawska była uważną obserwatorką nie tylko wielkiej polityki i osób z jej kręgu, lecz także lokalnego środowiska w swoich dobrach i jego potrzeb. W efekcie interesowała się w zasadzie każdym aspektem otaczającego ją świata, które doprowadziło do tego, że nie tylko „trzęsła całą Rzecząpospolitą”, ale mobilizowała różne grupy ludności do działania na rozmaitych obszarach – motywując swoich rywali, konkurując z samym monarchą na polu artystycznym, wspierając klientelę i zyskując lojalność nieustannie suplikujących do niej poddanych. Z perspektywy czasu działalność ta może więc jawić się jako animowanie życia współczesnych kasztelanowej, która w społeczeństwie pełniła rolę partycypującą, integracyjną i organizacyjną, wpływając na większość ważkich decyzji, reprezentując osoby postronne w sądach, biorąc udział w organizacji obiegu informacji i towarów oraz włączając się w krzewienie edukacji i kultury.


[1] E. Sieniawska do M.K. Sobieskiej, Tęczyn 7 VI 1705, AGAD 14257 cz. II, k. 5.

[2] Tamże, k. 16.

[3] Tamże.

[4] E. Sieniawska do A.  Radzwiłłowej, Warszawa 1723, AGAD 14275, cz. VII, k. 30

[5] Tamże, k. 36.