© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   21.12.2016

Jana Klemensa Branickiego wojna z Tomaszem Czapskim

Długie, zaciekłe, a niekiedy i krwawe wojny między magnatami na obszarze Korony i Litwy nie były niczym niezwykłym, zwłaszcza w XVIII wieku. Przykładem może być opisany tu konflikt przedstawicieli dwóch rodów, które niewątpliwie zapisały się w historii Rzeczpospolitej. Jan Klemens Branicki, posiadacz gigantycznego majątku, szacowanego w swoim czasie jako trzeci co do wielkości w Rzeczpospolitej, a przy tym hetman wielki, co stawiało go w gronie najbardziej wpływowych osób w kraju, przez wiele lat walczył z Tomaszem Czapskim, znanym z awanturniczego charakteru właścicielem kolekcji obrazów i biblioteki, którą posiadał w swoich gdańskich pałacach. Co było przyczyną ich konfliktu, który w XVIII w. stał się głośny na obszarze całego kraju? Otóż kwestią sporną okazało się starostwo knyszyńskie, jedno z najbardziej dochodowych na obszarze państwa polsko-litewskiego. Początkowo należało do rodu Radziwiłłów, by później przejść w ręce Jagiellonów, a następnie do Orsettich, Gnińskich i w końcu Czapskich. Te podlaskie dobra graniczyły z włościami Jana Klemensa Branickiego, który zapragnął przejąć starostwo knyszyńskie, a pretekstem miała być zła sława Czapskiego, uznawanego przez wielu za okrutnika. Pamiętnikarz Franciszek Karpiński tak przedstawiał starostę knyszyńskiego: był tak okrutny, że tych których nie lubił albo winnymi sobie osądził, w beczkę nabitą brantlami sadzał i takie beczki dla swej rozrywki toczyć kazał.

Tomasz Czapski był częstym gościem trybunałów i sądów, a powodem były właśnie jego ekscesy i spory z przedstawicielami innych rodów szlacheckich oraz miastami. Ciekawostką jest fakt, iż Branicki w swoim planie przejęcia starostwa knyszyńskiego znalazł sojusznika w osobie Pawła Tadeusza Czapskiego, brata Tomasza. Relacje rodzinne braci Czapskich były trudne, co zręcznie wykorzystywał hetman Branicki.

Pierwsza połowa lat czterdziestych XVIII w. to okres spokoju, jednak już w drugiej połowie dekady relacje sąsiedzkie uległy gwałtownemu pogorszeniu. Branicki często wykorzystywał kłótnie Czapskiego z poddanymi i przeciągał ich do siebie, zapewniając protekcję. Doszło nawet do tego, że hetman rozkazał majorowi Janowi Henrykowi Klemmowi porywać poddanych ze starostwa knyszyńskiego i przewozić ich do dóbr białostockich. Przykładem może być m.in. niejaki Chaćko, który służył jako żołnierz w oddziale nadwornym Czapskiego. Major Klemm porwał go i przekazał Branickiemu. Starosta knyszyński zdawał sobie sprawę z możliwości politycznych, jak i wojskowych swojego adwersarza, dlatego starał się załagodzić całą sytuację. Jednak problemem dla starosty byli również świadkowie, bezwzględnie wykorzystywani przez Branickiego podczas obrad trybunału lubelskiego. Zapewne dużo jest prawdy w przekazach o okrutnym postępowaniu Czapskiego ze skłóconą z nim ludnością, ponieważ liczba poszkodowanych przez starostę była dość znaczna. Mogą o tym świadczyć słowa jego matki Konstancji, która w jednym z listów do córki Magdaleny pisała: nie żałowałaby, żeby się burdów oduczył,[...] bo serce matki musi koniecznie boleć na niepotrzebne kłótnie.

Starosta z oczywistych względów nie przebywał w Knyszynie, bojąc się zapewne najazdów żołnierzy hetmana, do których zresztą później dochodziło. Starostwem opiekowała się natomiast jego matka, wspomniana Konstancja, która uważnie przyglądała się ruchom Branickiego. W roku 1748 pisała: bo ten pies dziad jak diabeł zawzięty, teraz nie wiem czy jest w Białymstoku, bo coś strzylania ani nic nie słychać. W tym samym roku właściciel Białegostoku oficjalnie wniósł do trybunału lubelskiego oskarżenie przeciwko Czapskiemu. Niewątpliwie wykorzystywał swoją pozycje w tym sporze, m.in. poprzez przedstawienie przekupionych wcześniej świadków. Podczas procesu pokazywano kajdany, które Czapski kazał zakładać przedstawicielom szlachty i poddanym. O jego złej sytuacji świadczą najlepiej słowa samego Czapskiego: straszna moc deputatów a i jedno, że i pierwsze korumpowanie nic nie pomogło, żal się Boże pieniędzy a druga, że nie wiem jak tu by Wielki Trybunał skorumpować przyszły, choćby fortuny nadwyrężyć, nic by to nie pomogło. Tomasz Czapski nie chciał się poddać, próbował w tym samym roku przejąć inicjatywę właśnie poprzez korupcję. W jednym ze swoich listów pisanych do matki otwarcie mówi o pieniądzach, które miały zostać wręczone osobom odpowiedzialnym za przebieg obrad sądowych: aby tylko tam ci szalbierze nie oszukiwali. Pokładał również nadzieję w księciu Jabłonowskim, który miał wstawić się za starostą knyszyńskim. Pomoc obiecywał również jego szwagier Hieronim Florian Radziwiłł. Źródła niestety nie mówią czy książę Jabłonowski zaangażował się w jakiś sposób w spór o starostwo knyszyńskie. Wiemy jednak, że książę Radziwiłł tego nie uczynił, twierdząc nawet, że Czapski na wszystkie problemy sądowe sobie po prostu zasłużył.

Kres panowania Czapskiego w Knyszynie miał przynieść wyrok skazujący z 1749 r., który brzmiał tak: rok i 6 niedziel in fundo w wieży siedzieć sto tysięcy grzywien zapłacić w  ukrzywdzonej szlachcie, wygnanie z kraju połączone z utratą praw cywilnych i politycznych.

Czy Czapski poddał się karze? Oczywiście nie pogodził się z wyrokiem i ukrywał się gdzieś na obszarze Prus Królewskich. Co więcej, podjął znów walkę w latach pięćdziesiątych i otrzymał glejt, który umożliwiał mu powrót do dóbr knyszyńskich. Spór zatem trwał przez kolejne lata, aż do 1766 r., kiedy to doprowadzono do rozmów pojednawczych w Warszawie. Pertraktacje z udziałem współpracowników króla Stanisława Augusta Poniatowskiego musiały przynieść dobre rezultaty, skoro hetman wydzierżawił w tym czasie od starosty knyszyńskiego klucz klewiański. Według zapisów kontraktu, Branicki rocznie płacił Czapskiemu 7 016 zł polskich i 6 gr. Dodatkowo opłacał również 2 000 zł polskich za Borsukówkę i Górę, gdzie znajdował się folwark.

Spór ten ucichł jednak tylko na chwilę, ponieważ po śmierci Jana Klemensa Branickiego w 1771 r. Czapski postanowił znów przejąć całkowitą kontrolę nad dobrami knyszyńskimi. Sprawa trafiła na wokandę sejmową w 1775 r., a o Knyszyn walczyła wtedy z Czapskim wdowa po hetmanie Branickim, Izabela, siostra króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.