© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Łacina w kulturze polskiego baroku

Siedemnasty wiek – wiek kontrreformacji – przebiegał w Polsce bardzo burzliwie. Zasięg i wpływ kultury łacińskiej w tym rejonie Europy rozszerzył się: wywarła ona wpływ na szerokie połacie Litwy i Ukrainy. W XVII w. zmienił się stosunek do antyku: nie stanowi on już wartości samej w sobie: wskutek kontrreformacji jego wpływ zaczyna być poddawany kontroli, ale w Polsce wartość antyku w kulturze nadal jest szacowana bardzo wysoko.

Wiele było przyczyn sukcesu kontrreformacji: żelazna konsekwencja i wzorowe posłuszeństwo jezuitów, troska o szkolnictwo, stworzenie nowej, pełnej patosu, przesady i ozdobności sztuki, wykorzystywanie perswazji i mocy antycznej retoryki. W walce z reformacją kościół wykorzystał łacinę. Stała się ona zwornikiem łączącym chrześcijan, stała się mową kontrreformacji. Należy zauważyć, że antyk dostarczył Kościołowi niezwykle skutecznego narzędzia: retoryki, antycznej sztuki przemawiania i perswazji. Wielką rolę odegrało także szkolnictwo.

Ojcowie z Towarzystwa Jezusowego, zatwierdzonego przez papieża w 1540 r., uczyli w nowoczesny sposób. Zakon mógł szczycić się wieloma indywidualnościami, których talentów osobistych nie mogła ograniczyć nawet jego surowa reguła; warto tu wspomnieć o wybitnych Polakach: Stanisławie Hozjuszu, Jakubie Wujku i Piotrze Skardze. Program nauczania w kolegiach jezuickich w pierwszym rzędzie wypełniało studiowanie języka łacińskiego, następnie retoryki, a dopiero w kolegiach wyższych filozofii i teologii. Jezuici to z reguły znakomici mówcy. Jak udało się wykształcić tak wielu doskonałych oratorów? Nauka rozpoczynała się od zgłębiania podstaw gramatyki łacińskiej w oparciu o Alwara. Był to znakomity, przez długie lata używany i doskonalony podręcznik języka łacińskiego. Lekturę tekstów oryginalnych zaczynano od listów Cycerona, potem czytano dzieła Cezara i Tristia - Żale Owidiusza, wreszcie De amicitia – O przyjaźni Cycerona, Fasti – Kalendarz Owidiusza i Eneidę Wergiliusza we fragmentach. Potem przychodził czas na Carmina – Pieśni Horacego, Eneidę Wergiliusza, epigramaty Marcjalisa, mowy Cycerona. W klasie retoryki czytano antyczne mowy i teksty na temat krasomówstwa, a więc głównie Cycerona oraz pisarzy okresu cesarstwa. Antyczne dzieła były selekcjonowane, mimo że żadne z nich nie znalazło się w katalogu ksiąg zakazanych – Index librorum prohibitorum. Barok odkrył autorów takich jak Seneka. W dobie wielkich wojen czytało się także Pamiętniki o wojnie domowej oraz Pamiętniki o wojnie galijskiej Cezara.

Stosunek do literatury rzymskiej był w tym okresie różny i zależał od światopoglądu religijnego. Protestanci nie starali się łączyć etyki starożytnych z moralnością chrześcijańską. Rektor ariańskiej akademii w Rakowie Jan Amos Komeński odżegnywał się od studiów nad literaturą antyczną. Jezuici z kolei doceniali wartość dziedzictwa antycznego w kulturze, a z dzieł pisarzy starożytnych czerpali przykłady zgodne z nauką Kościoła. Doskonałym przykładem tego, jakie były owoce szkolnictwa jezuickiego, była działalność i twórczość jezuity Macieja Kazimierza Sarbiewskiego.

Magister poetyki, nauczyciel retoryki, student Akademii Wileńskiej, a potem wydziału teologii w rzymskim Collegium Romanum, wreszcie profesor swojej wileńskiej Alma Mater ostatnie lata życia spędził na warszawskim dworze Władysława IV jako kaznodzieja królewski. Jednym z najbardziej oryginalnych utworów Sarbiewskiego był traktat De acuto et arguto – O poincie i dowcipie. Jego traktaty cieszyły się dużą popularnością, ale to liryki sprawiły, że jeszcze za życia zdobył taką sławę, jak żaden wcześniej bądź później polski poeta. Sarbiewski jako trzeci po Janie Dantyszku i Klemensie z Januszkowa został nagrodzony laurem poetyckim. W 1625 r. papież Urban VIII osobiście wręczył mu Laur Kapitoliński. Rok później król Władysław IV w obecności senatu akademickiego, dworu i nuncjusza papieskiego wręczył mu biret doktora teologii i laur poetycki. Drukarnie nie zwlekały z wydaniem łacińskich poezji polskiego jezuity: w tym samym roku w Kolonii opublikowano Lyricorum libri IV (Księgi liryków). Sarbiewski znany był w całej Europie. Znawcy poezji stawiali go w jednym rzędzie z rzymskim Horacym; stąd przydomek Horatius ChristianusChrześcijański Horacy. Byli i tacy, którzy przyznawali mu pierwszeństwo przed sławnym Rzymianinem. Niestety, w Polsce zabrakło dziedziców talentu Sarbiewskiego.

Tymczasem w Polsce rosła rola łaciny. Po polsku pisano mało, a te utwory, które miały największą wartość, z reguły nie mogły zostać opublikowane. W tej sytuacji łacina stała się lingua franca Rzeczpospolitej. Dla przeciętnego szlachcica była ona jednym z podstawowych wyznaczników jego tożsamości, przynależności kulturowej i stanowej. Być może przekonanie o łacińskojęzyczności mieszkańców Polski to mit, do którego powstania przyczyniły się opowieści powtarzane przez cudzoziemców. Jednak znajomość łaciny była niezbędna obywatelowi uczestniczącemu w życiu publicznym. Trybunały, sejmy, sejmiki, szkoły, dwory magnackie i królewski rozbrzmiewały językiem Rzymian. Swoistą manierą tamtych czasów stało się makaronizowanie, czyli budowanie zdania ze słów polskich i łacińskich, a właściwie wplatanie do zdania polskiego łacińskich wtrętów. Stało się ono cechą stylu mowy potocznej i urzędowej, poezji i prozy.

Antyk posłużył w XVII-wiecznej Polsce do stworzenia jednego z największych narodowych mitów: przekonania o wyjątkowym, sarmackim pochodzeniu obywateli Rzeczypospolitej. Polski szlachcic, ziemianin i obywatel, chlubił się jednak przede wszystkim tym, że wolność, obyczaje, etyka i ustrój czynią go spadkobiercą Rzymian czasów republiki. W niejednym domu wspominano sławę i odwagę przodków jako godne naśladowania cnoty. Jan III wspominał o tym, że w Żółkwi przechowywano liczne pamiątki po Stanisławie Żółkiewskim. Dzieciom kazano powtarzać za Horacym: O quam dulce et decorum est pro patria mori. – O, jak słodko i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę.

Łacina służyła krzewieniu jeszcze jednego polskiego mitu narodowego: przekonania, że Rzeczpospolita jest antemurale christianitatis - przedmurzem chrześcijaństwa. Sława Polski – antemurale christianitatis – początkowo rosnąć będzie głównie dzięki obcym pisarzom, takim jak wspomniani wcześniej Kallimach, Machiavelli i Erazm z Rotterdamu. Wiele jest przykładów dzieł powstałych w XVI i XVII w., których autorzy, europejscy intelektualiści nazywają Sarmatów jedynymi i najlepszymi obrońcami kultury zachodniej. Polscy dyplomaci chętnie posługiwali się tym pojęciem, by dowodzić, że Rzeczpospolita Obojga Narodów, broniąc swych granic przed Tatarami i Turkami, działa na korzyść całego świata chrześcijańskiego. Takich właśnie argumentów użył w mowie wygłoszonej przed obliczem papieża Pawła II w 1467 r. Jan Ostroróg; dodał jeszcze, że waleczność mieszkańców Polski nie pozwoliła niegdyś legionom rzymskim podbić tej części Europy. Obrona kultury zachodniej oznaczała stanie na straży latinitas – rzymskości. Za tą granicą, której strzegła Rzeczpospolita, nie mówiono już po łacinie, a tam, gdzie nie mówiono po łacinie, kończyła się Europa.

Zwyczaje polityczne dawnej Rzeczypospolitej rodziły ogromną potrzebę publicznego stosowania sztuki perswazji. Zdobytą w kolegium wiedzę z zakresu retoryki łacińskiej pogłębiano, studiując dostępne wtedy w Rzeczypospolitej podręczniki retoryki. XVII-wieczna Rzeczpospolita wydała wielu znakomitych mówców: Jerzego Ossolińskiego, Szymona Starowolskiego, Piotra Skargę. Świetne mowy wygłaszali podobno młodzi Sobiescy, Marek i Jan. Okazji do przemawiania było wiele: mowy wygłaszano w podczas elekcji, w szkole, sądzie, kościele, na pogrzebie…

Antyk posłużył jako źródło inspiracji dla tworzenia okazałej oprawy rozmaitych uroczystości: procesji, beatyfikacji, uroczystych wjazdów, przyjmowania poselstw, ślubów, pogrzebów, wesel etc. Każdą czynność, słowo, gest – udramatyzowane – ubierano w antyczny kostium. Były to okazje do krasomówczych popisów oraz do układania utworów panegirycznych. Nastrój uroczystości tego typu udało się odtworzyć Henrykowi Sienkiewiczowi w literackim opisie pogrzebu Michała Wołodyjowskiego.

Architektura także służyła wzbogacaniu oprawy uroczystości, choćby pogrzebowych. Zachowało się wiele opisów i szkiców monumentalnych katafalków, kaplic żałobnych, tzw. castra doloris, ozdobionych alegorycznymi obrazami, łacińskimi inskrypcjami, fragmentami mów pogrzebowych. Ars moriendi – sztuka umierania była ważnym elementem kultury sarmackiej. Towarzyszyły jej rozmach, powaga i teatralność. Dobrym tego przykładem były rzymskie uroczystości żałobne po śmierci Jana III. Castrum doloris w polskim kościele św. Stanisława było tak okazałe i godne podziwu, że rzymianie mogli oglądać je przez kolejne trzy dni. Uroczystości tego rodzaju były okazją do tworzenia rozbudowanego programu ikonograficznego, w którym ściśle określoną rolę pełniło słowo, obraz i rzeźba.

Kwitła w tych czasach łacińska twórczość panegiryczna. Prześcigano się w układaniu zgrabnych utworów pochwalnych, wygłaszanych podczas uroczystości towarzyszących weselom, narodzinom dzieci i pogrzebom. Utwory tego rodzaju, notowane przez niejednego szlachcica w sylwach (łac. Silva rerum – Las rzeczy) pokazują, jak powszechne było to zjawisko.

W poezji barokowej przeważa polszczyzna. Jej poziom artystyczny jest już bardzo wysoki. Bogactwo podejmowanych tematów pozwala dobrze poznać krajobraz epoki: ludzi, ich sprawy, zdarzenia życia publicznego i prywatnego. Twórczość barokowa powstaje w różnych środowiskach: wśród żaków, rybałtów, w domach mieszczańskich, ziemiańskich i magnackich. Ostoją kultury są dwory polskich królów i magnatów. Wielu ludzi sięgało po pióro po to, by pisać utwory ambitne i poważne lub ulotne i lekkie: Mikołaj Sęp-Szarzyński, Daniel Naborowski, Samuel ze Skrzypny Twardowski, Szymon Zimorowic, Krzysztof i Łukasz Opalińscy, Jan Andrzej, Zbigniew i Stanisław Morsztynowie, Wacław Potocki, Wespazjan Kochowski i Stanisław Herakliusz Lubomirski. Wielu z nich to poeci polsko-łacińscy, tworzący w czasach, w których łacina jest uważana za trzeci język narodowy Polaków.