© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

O rybach osobliwych w encyklopedii Benedykta Chmielowskiego

Nowe Ateny, encyklopedia opracowana w XVIII w. przez księdza kanonika Benedykta Chmielowskiego, to skarbnica niecodziennych informacji. Charakterystycznym rysem tego kompendium wiedzy są bowiem wszelkiego rodzaju odstępstwa, które służą zaciekawieniu czytelnika, a zaciekawienie budzi raczej to, co od normy odstaje, niż to co normę potwierdza i wyraża. Stąd też postawę badawczą księdza Chmielowskiego można uznać za typową jeszcze dla epoki baroku, uganiającą się za niezwykłością, tajemnicą i sensacją, chociaż w tym przypadku popartą naukowymi doniesieniami. Nie inaczej kwestia ta wygląda w odniesieniu do rozdziału pt. Nowy Zwierzyniec Wybornych tylko i Osobliwych Zwierząt pełny, gdzie sam autor stwierdza: Nie wyliczam gatunków wszystkich zwierząt, ani ich natury explikuję, bom nie Arystoteles, ani Pliniusz, ani Solinus (…) Co tylko zadziwiającego w zwierzętach osobliwych, o tym mi rozprawiać w teraźniejszym dyskursie, a nie wyliczać wszystkich gatunków onych.

Czwartą część powyższego rozdziału stanowi wyliczenie tzw. osobliwych ryb, o których ksiądz Chmielowski pisze, że wybiera co lepszego do zadziwienia, nie jedzenia. Oprócz gatunków, które obecnie wydają nam się znajome (delfiny, wieloryby, szczupaki), wymienia takie, jak amiron, ryba ta tej jest natury, gdy człek na nią patrzy, upije się i gniewem zapali; gdy zaś jej pożywa, z pijanego trzeźwym, z gniewliwego łagodnym się staje, britannicus, która koło, czyli pierścień nosi na głowie, człeka do siebie wabi, jakiś mu prezentuje afekt i przychylność, tak nic się złego nie spodziewającego pożera czy też fatinus, która w gardle swoim wody morskie czyni słodkimi.

Autora Nowych Aten interesują również te gatunki ryb, które nieświadomie potrafią swoim zachowaniem służyć człowiekowi. Ciekawym przykładem jest w tym względzie gallus marinus, czyli tzw. kur morski. Ryba ta, według Chmielowskiego, jest powszechnie trzymana w pokojach znajdujących się na szczycie wież, bowiem potrafi wskazywać kierunek wiatru i tym samym sygnalizować zmiany pogody w ciągu dnia. Innym przykładem w tej kategorii jest z kolei pompylus albo prowadziciel, który zawsze jest widocznym, tuż pod powierzchnią wody, kompanem wypraw morskich. Jeżeli płynie wyprzedzając okręt, wskazuje pomyślną drogę, jeśli zaś za nim, marynarze odczytują ten znak jako niepomyślny, karzący rzucić kotwicę bądź zawracać do portu.

Wśród opisów osobliwych ryb możemy odnaleźć również taki fragment: wielkością do cielęcia, albo psa podobna ryba; skórę ma na sobie twardą, sierścią obrosłą, zęby wielkie na kształt piły żelaznej akomodowane od natury, nóg cztery na kształt gęsich, głowę małą, krótką. Wyrzuca się na brzeg morski i tam twardym snem złożona bywa i chrapie. Jest to opis zwierzęcia, które z pewnością rybą nie jest, chodzi tutaj mianowicie o fokę, u Chmielowskiego nazywaną phoca, bocas czy vitulus marinus.

 Fantastyka i naiwność przytaczanych opisów może porażać, biorąc pod uwagę ilość naukowo dokonanych w tym okresie odkryć w dziedzinie biologii, niemniej jednak należy pamiętać, iż przeciętny poziom wiedzy człowieka o nowożytnym świecie znacznie odbiegał od treści zawartych w naukowych traktatach. Ksiądz Chmielowski jest więc naiwnym, ale za to niezwykle rzetelnym dokumentalistą, erudytą i empirykiem, twórcą artystycznego odbicia stanu świadomości i wiedzy określonego środowiska i epoki.