© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Polskie prawo ziemskie. Stosunki majątkowe między małżonkami

W polskim prawie ziemskim podstawą stosunków majątkowych między małżonkami była zasada rozdzielności majątkowej. Każde z małżonków posiadało swój własny, odrębny majątek, co więcej – formalnie nie istniały jakieś dobra, które byłyby wspólną własnością męża i żony. Zasada ta dotyczyła zarówno dóbr ziemskich, jak i sum pieniężnych oraz ruchomości (wyposażenia domu, odzieży, broni czy biżuterii). Ścisła formalnie rozdzielność była łagodzona przez zasadę dożywocia (łac. advitalitas). Wzorcowa formuła zapisu aktu dożywocia małżonków z 1523 r. dotyczyła omnium bonorum suorum haereditariorum et obligatoriorum, mobilium et immobilium quae nunc habent et in post habebunt (wszystkich dóbr swych dziedzicznych i zastawnych, ruchomych i nieruchomych, które teraz mają i mieć będą).

Zasada dożywocia oznaczała, że (w wyniku jej zawarcia w formie specjalnej umowy) po śmierci jednego z małżonków wdowiec lub wdowa będą mieć prawo dożywotniego użytkowania dóbr i rzeczy po zmarłym czy zmarłej. W żadnym razie jednak nie dziedziczyli dóbr po małżonku. Prawa spadkowe przysługiwały tylko rodzinie, a więc, jak to ujmowano wtedy, osobom, które łączą więzy krwi. W pierwszym rzędzie dziedziczyły więc dzieci, a w wypadku ich braku spadek przejmowali (po wygaśnięciu dożywocia) rodzice, rodzeństwo, bratankowie czy siostrzeńcy zmarłego.

W praktyce wymogi wspólnego prowadzenia gospodarstwa domowego zacierały różnicę między majątkami męża i żony. W sytuacjach konfliktowych lub w wypadku śmierci (zwłaszcza bezpotomnej) jednego z małżonków teoretyczny do tej pory podział majątku stawał się jednak faktem. Prawo ziemskie (tzn. szlacheckie) stało tu na stanowisku, że w ogóle nie istnieje pojęcie małżeńskiej wspólnoty majątkowej, a mówić można co najwyżej o wspólnocie użytkowania. Co więcej, reguła ta dotyczyła tak dóbr wniesionych do małżeństwa, jak nabytych w czasie jego trwania. Zasada rozdzielności majątkowej ujawniała się w szczególnie jaskrawy sposób przy braku wspólnych potomków, gdy do spadku po zmarłym małżonku uprawnieni byli jego bliżsi i dalsi krewni z linii bocznej.

Zasada rozdzielności majątkowej małżonków i brak możliwości dziedziczenia po mężu czy żonie były pozostałością dawnego prawa rodowego opartego na więzach krwi. Próbowano je omijać lub łagodzić poprzez dożywocie, darowizny lub fikcyjne pożyczki. Takie działanie prowadziło jednak do komplikowania i tak już pogmatwanego, opartego na zwyczajach, wyjątkach i precedensach polskiego prawa ziemskiego. W połączeniu z powolnością procedur sądowych, problemami z wykonywaniem zapadłych już wyroków oznaczało to, że wiele spraw majątkowych ciągnęło się nie tylko przez lata, ale nawet pokolenia. Byli jednak i ludzie zadowoleni z tego stanu rzeczy – staropolscy prawnicy zwani palestrą.