© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Popularne sposoby spędzania wolnego czasu w Starożytnym Rzymie

Prosty Rzymianin spędzał czas wolny na rynku miejskim (forum), w publicznych łaźniach (termach), w barach i restauracjach. Chętnie bywał w teatrze, amfiteatrze i cyrku. Oglądał mecze piłkarskie, sam chętnie uprawiał różne gry, nie unikał hazardu – potępianego i niezgodnego z prawem oraz obyczajem rzymskim. W Rzymie nie było muzeów (nie organizowano także wystaw dzieł sztuki), a jednak obrazy i posągi można było oglądać właściwie wszędzie: na forach, w termach, w czasie pochodów triumfalnych; podobnie zresztą osobliwości, takie jak – chętnie przywożone do stolicy świata – rzadkie i nietypowe zwierzęta. W łaźniach można było spotkać poetów recytujących swoje utwory.

Rzym, stając się metropolią, zmieniał się nie do poznania; wszędzie wyrastały nowoczesne budowle: eleganckie miejskie domy, wysokie kamienice, kompleksy miejskich łaźni, cyrki, amfiteatry, teatry, fora, bazyliki, świątynie, ołtarze, cesarskie grobowce, kolumny, łuki triumfalne, zegary słoneczne, akwedukty, fontanny, mosty, drogi; w ten sposób obcowano z monumentalną i podziwianą architekturą. Z czasem pojawiły się księgarnie, a za nimi biblioteki publiczne. Prywatne istniały znacznie wcześniej. Po książkę sięgali raczej ludzie wykształceni, którzy mieli także czas na wykłady, odczyty i dyskusje w doborowym gronie intelektualistów: filozofów, literatów i retorów. Część wolnego czasu poświęcano także na pisanie listów; czynność ta jednak łączyła się często z zajęciami z zakresu negotium – obowiązku. Z biegiem czasu pojecie otium zaczyna nieść ze sobą inne znaczenie: w I w. p.n.e. otium zaczęło oznaczać aktywny odpoczynek, którego celem był rozwój osobisty.

Rzymski filozof i polityk, Cyceron wywarł ogromny wpływ na ugruntowanie się przekonania, że człowiek – jako istota stworzona do spraw poważnych, do zainteresowań większych i ważniejszych niż rozrywki i zabawy – odpoczynku dla ducha powinien szukać w pracy naukowej. A mógł sobie na to pozwolić dopiero po wywiązaniu się z negotium. W mieście takim jak Rzym można było znaleźć wiele sposobów spożytkowania wolnego czasu, bez względu na wykształcenie, zamożność lub stan.

Niejeden Rzymianin nie dożywał wieku, w którym mógł się uznać za emeryta. Jeśli mu się to jednak udało, a nigdy przedtem nie pozwalał, by pochłaniały go proste i nieangażujące intelektu rozrywki, w jesieni swego życia spędzał czas wolny tak, jak pragnął zawsze.

Może warto sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać dzień Rzymianina, który na starość usunął się z życia publicznego. Zachował się bardzo interesujący list Pliniusza Młodszego, który zrelacjonował przyjacielowi swój pobyt u znajomego, niejakiego Spurynny. Pliniusz chwali niezłomne i konsekwentne przestrzeganie przez Spurynnę zasady, by prowadzić życie spokojne i systematyczne.

Jak spędzał dzień Spurynna? Każdego dnia wcześnie wstawał (należy pamiętać, że nie było wtedy elektryczności i rytm życia ludzkiego był zgodny z rytmem natury: wstawano i zasypiano o różnych porach dnia, później lub wcześniej – w zależności od pory roku), po czym udawał się na długi spacer (np. na 3000 kroków, czyli około 4,5 km). Przyjaciele goszczący w jego domu mogli mu towarzyszyć; była to okazja to rozmów i dyskusji. Po spacerze zasiadał do lektury. Jeśli byli u niego przyjaciele, prosił, by lektor odczytał stosowny fragment. Następnie kazał zaprzęgać do powozu i, sam lub w towarzystwie kogoś z rodziny lub przyjaciół, udawał się na kilkukilometrową przejażdżkę. Po powrocie zaczynał pisać poezje po łacinie lub po grecku. Wczesne popołudnie było porą kąpieli: najpierw w łaźni, a potem kąpieli słonecznej; tylko zamożni Rzymianie mieli ciało opalone równomiernie, pozostali wystawiali się na słońce w ubraniu, w trakcie pracy – stąd niejednolita opalenizna. Potem Spurynna kładł się na jakiś czas; wtedy także lektor czytał mu książkę. Dopiero potem następował posiłek. Spurynna lubił go jadać na starym srebrze. Czasami przyglądał się występom aktorów, którzy urozmaicali mu obiad, który współczesny człowiek nazwałby kolacją. Gdy biesiadnikom zdarzyło zasiedzieć się przy stole, to działo się tak tylko z powodu miłego towarzystwa podczas obiadu. Gdy autor tej relacji, Pliniusz Młodszy, odwiedził Spurynnę, starzec ten – aktywny przez całe życie – miał 77 lat, znakomity wzrok i słuch oraz przytomność umysłu.

Spurynna, jak wielu Rzymian i Greków, grywał w piłkę i robił to dla rozrywki oraz utrzymania dobrej kondycji. Młodzi ludzie uprawiali te grę przede wszystkim na Polu Marsowym. Zamożni Rzymianie mogli się jej oddawać na terenie swoich posiadłości podmiejskich: przy willach wytyczano place do takich gier. Z biegiem czasu w Rzymie było coraz więcej boisk, głównie obok łaźni miejskich. W termach spędzano wiele czasu. Zanim jednak zaczęto budować je w formie wielkich kompleksów, Rzymianie kąpali się w dostępnych na terenie miasta skromnych łaźniach. Tylko niektórzy z nich mieli w domu oszczędnie wyposażone łazienki.