© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   08.07.2010

Pracownia alchemika

Słowo alchemia jest pochodzenia arabskiego, pierwotnie miało oznaczać „sztukę pochodzącą z kraju Khem” (czyli Egiptu); według innej opinii źródłem nazwy ma być greckie słowo chimia, określające sztukę topienia i łączenia metali.

Alchemicy poszukiwali od wieków kamienia filozoficznego, a przyświecały im dwa ściśle powiązane ze sobą cele: odkrycie sposobu transmutacji czyli przemiany pospolitych tanich metali w kruszec szlachetny (złoto) oraz rozwój i doskonalenie duszy. Ów kamień filozoficzny nie miał oczywiście nic wspólnego z jakimś głazem sensu stricto lub kamienną tablicą; miała to być substancja uzyskana drogą skomplikowanego i długotrwałego procesu z pewnych podstawowych i prostych pierwiastków. Trudność polegała na odpowiednim doborze tych pierwiastków i właściwym ich przetworzeniu. Osiągnięta substancja, dodana w minimalnych ilościach, przemieniała zwykłe metale w złoto, a użyta jako lek, stawała się panaceum leczącym każdą chorobę. Wierzono, że zapewnia nieśmiertelność, stąd zwano ją czasem eliksirem życia.

Obok pisania – dziwacznym symbolicznym językiem – traktatów naukowych, alchemicy spędzali długie godziny w swoich pracowniach – laboratoriach, zwykle odosobnionych i niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. Oprócz ksiąg i rękopisów, retort i tygli, znajdowało się tam kilka pieców pozwalających na uzyskiwanie różnych temperatur, miechy służące do podsycania ognia i szklana maska dla ochrony twarzy. Pod ścianami stały półki pełne słojów, aparatur destylacyjnych i trójnogów. Koniecznym elementem w pracowni poważnego alchemika był ołtarz, przed którym modlił się i medytował.

W swojej pracy adepci alchemii wykorzystywali bardzo różne substancje, jak np. miedź i ołów, siarkę, arszenik, mocz ludzki i żółć. Składniki te łączono ze sobą i dzielono, podgrzewano i studzono, odparowywano i skrapiano, a czasem pozostawiano w oddzielnym naczyniu na dłużej, by gniły i butwiały. W laboratoriach przeprowadzano procesy kalcynacji (spopielenie w bardzo wysokiej temperaturze np. metali i minerałów), sublimacji  (podgrzewanie substancji aż do ich parowania, a potem przywracanie im postaci stałej przez gwałtowne studzenie) oraz destylacji płynów. W koniecznych do tych celów piecach  (m. in. z podwójnym kotłem) stosowano rozmaity opał (od węgla drzewnego i torfu, aż po trzcinę i nawóz zwierzęcy); podobno wynalazek szybra do pieca zawdzięczamy angielskiemu alchemikowi Thomasowi Nortonowi, żyjącemu w XV w. Dodatkowo dla podniesienia temperatury wykorzystywano miechy, w które musieli nieustannie dąć pomocnicy mistrza.

Innym ważnym elementem wyposażenia były aparaty destylacyjne, początkowo proste w konstrukcji. Metody destylacji zostały udoskonalone przez Arabów, którzy opanowali tę sztukę w odniesieniu do esencji kwiatów, owoców i liści. Dalsze jej rozwinięcie nastąpiło w ciągu XII i XIII w. przez połączenie aparatu z chłodnicą, co pozwoliło na uzyskanie stosunkowo czystego alkoholu i innych substancji.

Poszukiwacze kamienia filozoficznego rekrutowali się ze wszystkich grup społecznych, od myślicieli religijnych i uczonych do zwykłych kowali i druciarzy; zapalonymi alchemikami byli także monarchowie, jak np. cesarz Rudolf II Habsburg (bliski ruiny z racji wydatków na alchemię) czy Karol II Stuart, król angielski.