© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Śniatyń, zapomniana twierdza Sobieskiego

Śniatyń, miasto leżące w dawnym województwie ruskim, było jednym z najważniejszych, a przy tym najstarszym, z ośrodków miejskich Pokucia – obszaru usytuowanego między Siedmiogrodem, Mołdawią i Dniestrem. W XIX w. W. Anczyc dowodził, że był on najdalej na północ wysuniętą placówką wojskową rzymskiej Dacji. W rzeczywistości stary gród ruski, wzmiankowany w 1158 (w Latopisie Ipatijewskim), w 1340 został wraz z Rusią Czerwoną wcielony do Korony, a w 1349 stał się siedzibą starostwa. Położony na ruchliwym szlaku handlowym, słynął z jarmarków z udziałem kupców węgierskich, wołoskich i greckich. Bernard O’Connor, lekarz Jana III Sobieskiego pisał: „Miasto otoczone drewnianą palisadą na granicy Wołoszczyzny, położone nad Prutem – stolica Pokucia. Niegdyś organizowano tu jarmarki, na których zaopatrywali się Wołosi, stąd w mieście było mnóstwo bydła, miodu, wosku i koni doskonałej rasy”. Rzadziej sprzedawano tu sprowadzane zza Karpat wino. Dochody przynosiły także spławne rzeki: Prut i Czeremosz, którego dwa źródłowe potoki – Czarny i Biały Czeremosz – łączą się powyżej miejscowości. Rzeki te z dawien dawna wyznaczały granicę Bukowiny, granicę między Polską a Hospodarstwem Mołdawskim, później Turcją.

Niespłacona pożyczka zaciągnięta przez Władysława Jagiełłę u Mołdawian sprawiła, że kolejni hospodarowie wysuwali pretensje do Śniatynia i Pokucia oraz podejmowali zbrojne próby jego zagarnięcia (1502, 1505, 1506-1509, 1530). W 1531 miasto spalił wojewodę wołoski Petryło. Stanu klęski dopełniła w 1570 zaraza, która wybiła niemal wszystkich mieszkańców. W 1589 Turcy wpadli do miasta w czas jarmarku, miasto spalili, a kupców wraz z towarem uprowadzili w niewolę. Gród podniósł się jednak dzięki monarszym przywilejom. W 1576 książę siedmiogrodzki, Stefan Batory, w drodze na koronację do Krakowa był witany właśnie w Śniatyniu. Kolejne przywileje (1579,1598) nakazywały kupcom zatrzymywanie się w Śniatyniu i zezwalały na przeznaczenie części podatków na umocnienia zamku. W 1596 zmarł starosta śniatyński Prokop Sieniawski, a królewszczyzna przypadła Mikołajowi Zebrzydowskiemu. W dwa lata później wybudował on nowy zamek śniatyński na innym, bardziej obronnym miejscu. Ale w 1655 i ten zamek zajęły i zniszczyły oddziały kozackie.

W czasach powstania Chmielnickiego w okolicach Śniatynia działały powstańcze oddziały Lesja Berezowskoho, Mykyty Horbaczeka, Grygorija Uhornickoho. W 1673 w drodze pod Chocim w mieście zatrzymały się wojska Jana Sobieskiego, hetmana wielkiego koronnego. W 1676 do miasta wtargnęła armia turecka, maszerując tędy na Lwów. W XVII i XVIII w. zamek popadał w ruinę, mimo że był jednym z arsenałów artylerii koronnej. Sytuację na płonącym pograniczu próbował odwrócić Jan III, ale nie udało się to nawet jemu. Baliński biadał: „Roku 1691 wkroczył Jan III w towarzystwie syna z wyborem armii, drogą zwyczajną przez Śniatyń i Bukowinę, przeszedł rzekę Prut, i spodziewał się teraz zastać najuroczyściej przyrzeczone posiłki Leopolda cesarza”. Król potrzebował sukcesu. Na podbój Mołdawii wyruszył na czele stosunkowo licznego 30-tysięcznego wojska. Siły polskie maszerował dwiema drogami: główna armia, pod rozkazami króla, od Śniatynia, przez Czerniowce i dalej wzdłuż Prutu, a oddziały dywersyjne z Niemirowa w stronę Dniestru. Szwankowała jednak koordynacja działań. Po zajęciu kilku pogranicznych twierdz mołdawskich (Suczawa, Baja, Neamt, Tirgu Frumont) dalsza kampania stawała się coraz trudniejsza ze względu na brak wsparcia przez pułki austriackie i zaniechanie przez Rosję wyprawy dywersyjnej na Krym i Oczaków. Zwycięstwo nad tatarską ordą pod Perestyną było jedynym jaśniejszym punktem kampanii. „Turcy i Tatarzy z początku nie pokazali się, czekając pory późniejszej; [w drugiej połowie października] spadły niezmierne śniegi, zamknęły się drogi, król polski nie korzystał więcej, jak tylko zdobycie Soroki, a wojsko więcej ucierpiało, jakby w przegranej batalii, i tak czwarty i ostatni raz spełzł zamiar Sobieskiego podbicia Multan i Wołoszczyzny. Lasy Bukowiny! gdyby soki ożywiające drzewa wasze wycisnąć można było, wytrysnęłaby z nich jeszcze krew wytoczona tylu pobitych przez niewierną Wołoszę Polaków”.

Odwrót przez lasy bukowińskie wyniszczył wojsko, nieustannie szarpane przez tatarskie czambuły. Porzucano sprzęt, masowo padały konie. Niedobitki powróciły do Śniatynia, ale zabrane z tutejszego cekhauzu armaty musiano zakopać po drodze. W 1760 śniatyński kościół parafialny stał się katedrą biskupstwa bakońskiego (wołoskiego), obejmującego Wołoszczyznę. W 1772 Śniatyn został zagarnięty w I rozbiorze Polski przez Austrię. Stary i Nowy Śniatyn liczyły wówczas blisko 700 domostw. W mieście znajdował się kościół farny (wówczas katedra), klasztor dominikanów, kościół ormiański i 6 cerkwi. W okresie międzywojennym Śniatyń był w dużej części zamieszkany przez Ormian.