© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   22.03.2011

Szlachcic czy karczmarz? Płaszcz w modzie męskiej XVII w.

Pergaminowy dokument z 1638 roku (Biblioteka XX. Czartoryskich), w którym Władysław IV rozszerza przywileje dla stołecznego cechu malarsko-pozłotniczego, zdobi przepiękny portret monarchy. Wizerunek króla klęczącego w złotej zbroi na purpurowym dywanie opiera się zapewne na zaginionym pierwowzorze ukazującym familię wazowską po śmierci Zygmunta III. Obok dodanej symbolicznie korony, zwracają uwagę szczegóły stroju: rudawa peruka, koronkowy kołnierz waloński, czerwony rubant podtrzymujący niewidoczną broń, buty na wysokim obcasie, ze złotymi ostrogami, wreszcie fantazyjnie zarzucona na ramiona peleryna. Szlachcica pojawiającego się publicznie bez płaszcza (in cuerpo) przyrównywano do karczmarza. Wspomniany element stroju był zatem, obok nakrycia głowy i białej broni, niezbędnym atrybutem „człowieka poczciwego”.

Łukasz Gołębiowski pisał: „za elegancki uchodził płaszcz kolisty, granatowy lub ciemnozielony, u którego hiszpańskim obyczajem zarzucano jedną połę na ramię i drapował się wspaniale, albo spuszczony, pod szyją spięty klamrami srebrnymi”. Całość uzupełniała „podszewka ponsowa lub purpurowa z felpy, aksamitu, sukna, bławatu, wykładana nieco, tak żeby widać było tę świetną odbitkę”. Capa (z kapturem, podobnie jak gabón i capote), ferreruelo oraz bohemio (najbardziej dystyngowany ze wszystkich, owijany trzy razy średniej długości płaszcz galowo-podróżny, nierzadko podszyty drogimi futrami, krojony z ¾ koła, zbliżony do niemieckiego Harzkappe) noszone były zarówno jako odzież spodnia, jak i wierzchnia, w przeciwieństwie do takich nakryć, jak gabán, capote, gallaruza i saltambarca, które zawsze zdejmowano w pomieszczeniach. Z czasem ferreruelo czy krótka capilla poczęły ustępować obszernej i luźnej pelerynie zazwyczaj koloru czarnego, którą można było również zakryć twarz (w czasie Grand Tour królewicz Władysław „płaszczem się zarzuciwszy” lubił roztapiać się w tłumie). Przeciwieństwem herreruelo español był ferreruelo francés, który wspomina Lope de Vega w El premio de la hermosura („Pochwała piękna”). „Hiszpan płaszczem i ręce, i piersi okrywa, Francuz go rad przewiesza lub z grzbietu zbywa” – głosił obiegowy wierszyk. Z czasem dawny płaszcz w typie kapy został zastąpiony manteau krojonym z koła lub półkola (zw. odpowiednio na Wyspach: compass cloak i half-compass cloak), pozbawionym najczęściej podszewki, wykończonym jedynie na brzegach taśmą z aksamitu lub flauszu.

Obraz Adoracja cudownego krucyfiksu mogilskiego pędzla Wojciecha Maliśkiewicza, stanowiący zredukowaną kopię zniszczonego malowidła mistrza Dolabelli, dostarcza unikatowego wyobrażenia dworu króla Zygmunta oraz przedstawicieli dwóch stanów: mieszczan i szlachty. Dość barwne kostiumy króla i królewicza, skontrastowane z ciemnymi uniformami urzędników dworskich, przeczą tezie o dyktaturze czerni na polskim dworze początków XVII w. Ferreruelo starannie udrapowany ad lib, kolorystycznie zgrany z pończochami, wysoko stojące kryzy, w połączeniu z drobiazgowo woskowanymi zarostami oraz „kogucimi czubami”, tworzą definicję szyku à la Filip III. Niektórzy magnaci eksponują płaszcze, które możemy zidentyfikować jako altembasowe „rysimi nóżkami podszyte”, „czamletowe koloru zajęczego podszyte futrem czarnych wiewiórek”, czy „brokatelowe koloru młodej sarny, podbite futrem sobolowym”, a inne „z rzezanej tafty” usztywnione pluszem, szare „ze szląskiego sukna z listwami aksamitnemi brunatnemi” czy wykończone futrem z brzuszków lisich.

Umiejętność nadania draperii elegancji i dystynkcji była nie lada sztuką, prerogatywą szlachty. Z czasem paryski szyk nakazywał wymyślne układanie płaszcza à la clistèrique albo à la Balagny (ostatnie określenie pochodzi od nazwiska nieślubnego syna Blaise’a de Montluc, marszałka Francji za panowania Henryka IV), czyli umiejętne owijanie go wokół piersi. Tzw. Imponiermantel swobodnie udrapowano ad lib na barku lub wokół talii. Aby mógł zwisać swobodnie, a jednocześnie nie zsuwał się z ciała, pod kołnierzem, w pewnej odległości od krańców, wszywano troki przechodzące wokół barków górą bądź dołem wzdłuż wypukłości kabata i stykające się na plecach pod łopatkami, gdzie były związywane. Czasem przymocowywano je wokół jednego barku tak, aby zwisające swobodnie okrycie mogło być dowolnie układane. Niekiedy jeden ze sznurów przechodził nad lewym barkiem, a drugi pod prawym, łącząc się na plecach. Mieszczanie wiązali je najczęściej prosto, wokół szyi pod kołnierzem.

Oczywiście moda zachodnioeuropejska znała w XVII wieku cały zastęp rozmaitych płaszczy o charakterze funkcjonalnym, choćby takich jak balandrán, fieltro, ropa, gabane, gavardine, ucca, tabarro (holend. tappert), zimarra (czamara), houppelande, prandypura, czy ungarling (ungarlinek, fr. hongreline), podbita futrem szata wierzchnia podobna do polskiej delii. W świecie dworskiej sublimacji liczył się jednak przede wszystkim bohemio-manteau, insygnium prawdziwego dworzanina – Cortegiano.

Il.:Przywilej Władysława IV dla krakowskiego cechu malarsko-pozłotniczego, 1638 r., fragment dekoracji z postacią monarchy, Fundacja Książąt Czartoryskich przy MNK, Biblioteka Książąt Czartoryskich Perg. Nr 194/3, fot. Biblioteka.