© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   17.05.2012

Szlachecki kompleks antymonarchistyczny

Czytając dawne wypowiedzi naszych rodaków wyrażające poglądy na temat ustroju Rzeczypospolitej, zauważyć można nieskrywaną dumę z republikańskich założeń polskiego systemu. Mimo to polityczna literatura zachodnia okresu renesansu, interesując się rozwiązaniami ustrojowymi w Rzeczypospolitej, daleka była od uznania ich czysto republikańskiego charakteru. Aczkolwiek brak zgodności w wypowiedziach różnych autorów, najczęściej uważano ustrój Rzeczypospolitej za monarchię (z różnymi epitetami: mieszaną, wolną), arystokrację bądź demokrację, w której król pełni funkcję prezydenta, przy czym renesansowi autorzy antyabsolutystyczni chwalą taki ustrój, wyraźnie zaintrygowani oryginalnym na kontynencie rozwiązaniem. Począwszy jednak od XVII w. opinie negatywne zaczynają dominować, przeradzając się od połowy stulecia w krytykę posuniętą do agresji.

Początek rewizji poglądów opinii europejskiej na temat polskich rozwiązań państwowych wiąże się z Sześcioma księgami o Republice Jeana Bodina (1576), dziełem, którego celem było wzmocnienie monarchii we Francji po nocy św. Bartłomieja. W odpowiedzi na głosy krytyki autorzy polscy publikowali apologie, które wyrażały przekonanie o wyjątkowym i optymalnym charakterze rozwiązań ustrojowych w Rzeczypospolitej. Takie utwory jak mowa De optimo Reipublicae statu (O najlepszej formie państwa, 1614) i Oratio habita in aula regia Vaticana (Mowa w pałacu watykańskim, 1633) Jerzego Ossolińskiego, Mowa przeciw oszczercom Polski (1631) Szymona Starowolskiego czy Obrona Polski (1648) Łukasza Opalińskiego dają wyraz nie tylko urażonej dumy narodowej i patriotyzmu, ale też autentycznej wiary w słuszność urządzenia Rzeczypospolitej, za którą stał autorytet zarówno teoretyków starożytnych, jak i uznanych nad Wisłą pisarzy nowożytnych (Stanisława Orzechowskiego, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Wawrzyńca Goślickiego; z późniejszych wymienić należy zwłaszcza dwóch arystotelików: Sebastiana Petrycego z Pilzna i Bartłomieja Keckermanna).

Powoływanie się na rzymski wzór ustroju nie miało jednak służyć tylko wzmocnieniu poczuciu dumy narodowej, lecz wierzono, że jest to forma rządów, która chroni obywateli przed absolutyzmem, postrzeganym w Rzeczypospolitej jako najgorsza postać władzy. Nie wykluczało to powoływania się na republikańskie podstawy ustroju w państwie także w innych sytuacjach. Np. podczas sejmu 1601 r. wotował między innymi biskup płocki Wojciech Baranowski, który zwracając uwagę na brak porozumienia między instancjami parlamentu w Rzeczypospolitej, podał przykłady reprezentacji stanowej w Wenecji i starożytnym Rzymie. Mówca przypomniał, że kiedy w Rzymie elektorzy podjęli decyzję, trzeci stan musiał to zaakceptować, a w Wenecji decyduje większość głosów. W związku z czym biskup postulował, by w kraju wprowadzić podobną zasadę.

Współczesne realizacje rządów despotycznych w postaci najjaskrawszej obserwowała szlachta w Wielkim Księstwie Moskiewskim (casus Iwana Groźnego nie pozostawiał złudzeń) i Turcji, zatem państwach, z którymi Rzeczpospolita była z różnych powodów zantagonizowana. Musiało to dodatkowo zniechęcać do obowiązujących w obu monarchiach ustrojów. Podobnie jak obawy przed zbliżeniem z monarchią habsburską i później francuską, które poszerzając swoje sfery wpływów, jak uważano, mogły zagrozić systemowi rządów w Rzeczypospolitej. We wszystkich tych wypadkach wyjaskrawienie różnic ustrojowych służyło napiętnowaniu jakiejkolwiek formy absolutum dominium, ale przekładało się także na ciągły konflikt między szlachtą a królami, którzy podejmowali inicjatywy sprzeczne – jak uważała szlachta – z interesami narodu. Doprowadziło to do pojawienia się swego rodzaju kompleksu antymonarchicznego, trwale obecnego w politycznej świadomości szlachty i w pewnej mierze inspirowanego przez Kościół katolicki.

Z zagadnieniem ustroju łączy się ściśle problem wolności, określanej nieprzypadkowo w dawnych wiekach „złotą”. Nie jest to pojęcie dające się łatwo zdefiniować, gdyż traktowano je jako oczywiste, które nie wymaga szczegółowych eksplikacji. Na wolność w rozumieniu staropolskich pisarzy i polityków składały się przede wszystkim prawa szlachty do wyboru władcy, uchwalania podatków, stanowienia prawa, zwoływania pospolitego ruszenia, niezawisłość osobistą wobec samowoli władcy itp. Można je rozpatrywać w kategoriach przywilejów stanowych, lecz byłoby to uproszczenie, gdyż staropolska wolność zakłada nie tylko legitymację do decydowania o państwie, sobie i współobywatelach, lecz nawet taki obowiązek, powiązany z koniecznością podporządkowania się istniejącym normom prawnym. Oczywiście, mowa o założeniach kreujących sytuację wzorcową, nie o rzeczywistości, która z czasem coraz bardziej od ideału odbiegała.

Tak rozumianą wolność określa się mianem republikańskiej (w opozycji do późniejszej wolności liberalnej). Podobnie jak koncepcję ustroju mieszanego doba nowożytna zawdzięcza ją Arystotelesowi i jego kontynuatorom greckim (Polibiusz), a zwłaszcza rzymskim (Salustiusz, Tacyt, Liwiusz i przede wszystkim Cyceron). Zgodnie z tą tradycją, wolność nie jest konsekwencją prawa natury, lecz łączy się właśnie z mieszanym modelem sprawowania władzy, w którym różnie rozumiany demos współuczestniczy w podejmowaniu decyzji istotnych dla całego państwa. Z powyższych uwag wynika, że szlachecka koncepcja wolności była konsekwencją aprobaty dla określonego modelu ustrojowego, odziedziczonego po starożytności, a przyswojonego w pełni dzięki pisarzom-humanistom.