© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   21.10.2016

„Sztandar wielkiego wezyra” oraz rzymskie uroczystości na cześć Jana III Sobieskiego i wiktorii wiedeńskiej

Oficjalna wiadomość o przerwaniu oblężenia Wiednia dotarła do Rzymu 23 września 1683 roku, a więc jedenaście dni po odsieczy. Oprócz potwierdzenia triumfu sprzymierzonych wojsk zapowiedziano przybycie sekretarza Jana III, Tommasa Talentiego, który miał przywieźć wyjątkowy dar od króla dla papieża Innocnetego XI – „chorągiew wielkiego wezyra”, czyli święty sztandar Mahometa osobiście zdobyty przez monarchę na polu bitwy. Talenti wyruszył spod Wiednia o świcie 13 września. Wyjechał ponoć w tak wielkim pośpiechu, że – jak zanotował później rzymski pamiętnikarz, Carlo Cartari – zdążył zabrać ze sobą tylko jedną koszulę. W Rzymie z niecierpliwością oczekiwano słynnego już sztandaru, hucznie świętując zwycięstwo nad islamem: biły dzwony kościołów, odprawiano dziękczynne nabożeństwa, strzelano z armat, a nocą w scenerii obficie oświetlonych najważniejszych budowli miasta odpalano fajerwerki i wiwatowano na cześć bohaterów bitwy.

Kiedy 25 września „Talenti z Lukki, człowiek średniego stanu, ale wielkiego ducha” docierał do Rzymu, papież w uroczystej procesji udał się do bazyliki S. Maria Maggiore, gdzie odśpiewano litanię, a następnie hymn Te Deum laudamus, w czasie którego zagrzmiały salwy artyleryjskie, ponoć dokładnie w momencie, gdy sekretarz Jana III przejeżdżał przez Porta del Popolo.

Nazajutrz Talenti wraz z protektorem Rzeczypospolitej Carlem Barberinim udali się na audiencję papieską. Najpierw kardynał w pełnych emfazy słowach przedstawił radość i wdzięczność całego chrześcijaństwa dla Innocentego XI, który jak Mojżesz, wznosząc ręce ku niebu, otworzył je swoją apostolską dobrocią i wyprosił u Boga zwycięstwo, aby król Polski jak nowy Jozue mógł okazać swoje męstwo, a teraz, jako wyraz wdzięczności dla Najwyższego oraz jego ziemskiego namiestnika, przekazać sztandar zdobyty na niewiernych. Następnie Talenti wręczył papieżowi słynny list Jana III, zaczynający się od słów, parafrazujących słowa Cezara: „Venimus, vidimus, Deus vicit”. W piśmie tym król wykazał zarówno wyrafinowaną skromność, jak i polityczną przebiegłość. Chociaż w nagłówku przyznał dziełu Boga ową wiktorię, to dalsze słowa pisał już jako naczelny wódz sojuszniczych armii, dedykując swój wielki sukces głowie Kościoła. Zaoferował także Stolicy Apostolskiej możliwość oficjalnego przejęcia udziału w zwycięstwie, w rzeczywistości wspieranym moralnie i finansowo. Warto wspomnieć, że Sobieski wykorzystał już ów znany cytat w oracji, wygłoszonej w jego imieniu przez Jana Chryzostoma Gnińskiego przy okazji przekazania Klemensowi X chorągwi zdobytej pod Chocimiem.

Po zakończonej audiencji, z inicjatywy kardynała Barberiniego przystąpiono do ustalania procedur uroczystego przekazania sztandaru papieżowi oraz wyznaczono datę tej ceremonii na 29 września, dzień św. Michała Archanioła. Kardynał miał się też zająć przygotowaniem chorągwi, którą dla odpowiedniego efektu należało odświeżyć i zawiesić na nowym drzewcu, a także zadbać o wyjaśnienie zdobiących ją arabskich napisów.

Błyskawiczne wyprawienie do Rzymu Talentiego ze sztandarem i listem do papieża było ze strony Sobieskiego znakomitym posunięciem propagandowym. W anonimowym druku, wydanym jeszcze we wrześniu 1683 roku, czytamy, że sekretarz króla jak gołąb pokoju pojawił się z gałązką oliwną „na siedmiu wzgórzach”, by powiadomić o zatrzymaniu tureckiego potopu, czego dokonał swym walecznym ramieniem Jan III, porównywany do Zeusa, pokonującego Gigantów w dolinie Flegry. Chorągiew była jedynym materialnym i niezwykle spektakularnym dowodem zwycięstwa, tym bardziej że monarcha miał ją osobiście wyrwać z rąk niewiernego.

Jego wyczyn stał się symbolem dla spragnionego legend plebsu, który zobaczył w nim nowego herosa chrześcijaństwa oraz na swój sposób czcił wiktorię wiedeńską. Na ulicach Rzymu pospólstwo ubrane „po polsku”, uzbrojone w szable i kopie, pastwiło się nad kukłami „Turków, baszów i wezyrów”, a przez miasto przy dźwiękach „wojennej muzyki” przejeżdżały wozy tryumfalne z „figurą Jana III”. Sobieski został niekwestionowanym bohaterem anonimowej poezji ludowej, niemal zawsze wymienianym na pierwszym miejscu, dopiero dalej w owych strofach pojawiał się generał Starhemberg i książę Karol Lotaryński, a bardzo rzadko cesarz, który opuścił stolicę na długo przed bitwą. Liczne utwory, sławiące przede wszystkim polskiego króla, wygłaszane były także na spotkaniach intelektualistów rzymskich „akademii”, a następnie drukowane w specjalnych woluminach. Bliżej nieznane kompozycje muzyczne, odtwarzające batalię pod Wiedniem „na chwałę Króla Jmści” odegrano 30 września z inicjatywy Giovanniego Battisty Pamphilija, księcia Carpinetto, w kościele S. Agnese na Piazza Navona.

Wieczorem 29 września w kaplicy pałacu papieskiego na Kwirynale odbyła się uroczystość przekazania sztandaru. W trakcie nabożeństwa, gdy zbliżał się moment Ofiarowania, w asyście ceremoniarza i gwardii papieskiej wkroczyli rzymski rezydent króla, opat Jan Kazimierz Denhoff oraz Tommaso Talenti, niosący turecką chorągiew. Kiedy orszak zbliżył się do tronu Innocentego XI, Denhoff wygłosił krótką, ale znakomicie skonstruowaną łacińską orację. Na początku wspomniał o starożytnych zwyczajach, zgodnie z którymi sztandary pokonanych wrogów otwierały tryumfatorom drogę do sławy. Następnie podkreślił, że polski król zwyciężył nie dla własnej chwały, lecz dla obrony całego chrześcijaństwa. Dalej, nawiązując do trzech pierwszych słów słynnego listu Sobieskiego do papieża, opat przekonywał, że wyznaczony przez Boga monarcha „przybył”, opuszczając swoje królestwo i rodzinę, „ujrzał” nieustraszone zastępy Turków, które zagrażały światu i „zwyciężył” nieprzyjaciela pod auspicjami papieża. Denhoff pominął tu owo wspomniane w liście boskie zwycięstwo, dyplomatycznie uznając za jedynych twórców wiedeńskiej wiktorii króla, który pokonał wroga mieczem, i papieża, który „walczył” modlitwami oraz hojnym finansowym wsparciem. Następnie prosił o przyjęcie sztandaru na wieczną chwałę pontyfikatu Innocentego XI oraz jako dowód męstwa Jana III. Kiedy Denhoff wypowiadał ostatnie słowa oracji, Talenti powiał sztandarem, a następnie pochylił go przed papieżem, który symbolicznie postawił stopę na proporcu.

Chorągiew z tajemniczymi arabskimi inskrypcjami wzbudziła w Rzymie wielkie zainteresowanie. Opublikowano domniemaną historię jej przekazania przez sułtana Mahometa IV wielkiemu wezyrowi Kara Mustafie, który ruszał na Wiedeń, ukazał się także przekład napisów wraz z ich filologiczną interpretacją autorstwa znawcy języków orientalnych, Ludovica Mariacciego, zaopatrzony w ilustrację sztandaru, rozpowszechnianą w innych drukach ulotnych. Ofiarowana papieżowi chorągiew wykonana była z czerwonego i zielonego brokatu. Miała kształt prostokąta o szerokości ok. 180 cm, zwężającego się trójkątnie do długości ok. 270 cm. Na polu głównym, otoczonym wąskim złotolitym szlakiem z ornamentem kwiatowym oraz zieloną bordiurą, dwukrotnie wyhaftowano złotą nicią podstawowe wyznanie wiary islamu, przy zwężeniu widniał półksiężyc i dwie ośmioramienne gwiazdy, a na bordiurze znajdowały się trzy sentencje z Koranu.

Mimo że ówczesna wiedza o religii muzułmańskiej była stosunkowo obszerna, nie dociekano, czy sztandar jest autentycznym proporcem wielkiego wezyra, czyli samego Mahometa. Nikt nie śmiał wątpić w słowa Jana III, który w liście do Marysieńki pisał „w namiotach wezyrskich 13 IX w nocy” – „Wezyr tak uciekał od wszystkiego, że ledwo na jednym koniu i w jednej sukni. [...] Mam wszystkie znaki jego wezyrskie, które nad nim noszono. Chorągiew Mahometańską, którą mu dał cesarz jego na wojnę i którą dziś że jeszcze posłałem do Rzymu Ojcu Ś. przez Talentiego pocztą”. List ten na polecenie monarchy przetłumaczony został na wiele języków oraz rozpowszechniony w całej Europie, co świadczy o tym, jak bardzo Sobieski doceniał znaczenie propagandowe słowa drukowanego.

Trudno dziś rozstrzygnąć, czy Jan III, znakomicie znający Turków i ich insygnia, działając w ogromnym pośpiechu po wygranej bitwie, zdawał sobie sprawę, co wysyła papieżowi za pośrednictwem swojego sekretarza. W rzeczywistości sztandar ów był prawdopodobnie jedną z kilkunastu zdobytych pod Wiedniem chorągwi dostojników tureckich, sułtańskich i paszowskich, zwanych sandżakami. Według dziennika wyprawy wiedeńskiej, spisanego przez anonimowego mistrza ceremonii padyszacha, najważniejszy znak bojowy armii tureckiej – świętą chorągiew Mahometa – w czasie bitwy ocalił jeden z sipahów i w grudniu 1683 roku powróciła ona do Stambułu.

Zgodnie z życzeniem Sobieskiego „sztandar Proroka” miał zawisnąć w Bazylice watykańskiej. Bliżej nieznane, zapewne organizacyjne i ceremonialne trudności opóźniały tę uroczystość. Odbyła się ona dopiero 17 października 1683 roku. Najpierw solenne nabożeństwo odprawiono w kościele nacji polskiej pw. Św. Stanisława, a wieczorem, po nieszporach na polecenie papieża chorągiew przekazano kardynałowi Carlowi Barberiniemu, archiprezbiterowi Bazyliki, który po uzgodnieniu z kapitułą polecił zawiesić ją nad głównym wejściem do najważniejszej chrześcijańskiej świątyni, w pobliżu balustrady Loży Błogosławieństw, między sztandarem zdobytym wcześniej pod Chocimiem i ofiarowanym przez Sobieskiego Klemensowi X a herbem Pawła V. Carlo Cartari, który brał udział w uroczystości, zauważył, że pierwsza, zielona chorągiew jest większa od „wiedeńskiej” oraz że ogromny tłum wiernych chciał zobaczyć sztandar. Pod koniec listopada oba tureckie proporce zostały zawieszone znacznie wyżej, aby utrudnić ich kradzież, czego się obawiano, ponieważ krążyły pogłoski, iż Turcy chcą je odzyskać za wszelką cenę.

Jest to ostatnia wiadomość o “sztandarze wielkiego wezyra”, który najprawdopodobniej zaginął w XIX wieku. Zainteresowano się jego brakiem dopiero z okazji obchodów 200-lecia odsieczy wiedeńskiej. Być może do wybuchu II wojny światowej chorągiew przechowywana była w bazylice S. Giovanni in Laterano, ale dziś uważa się ją za bezpowrotnie utraconą.

Literatura:

J. Pasierb, M. Janocha, Polonica artystyczne w zbiorach watykańskich, Warszawa 2002, s. 114-128.

H. Osiecka-Samsonowicz, ‘Venimus, vidimus...’. Kto zwyciężył? Rzymskie uroczystości na cześć wiktorii wiedeńskiej w 1683 r., [w:] Polska i Europa w dobie nowożytnej. [...] Prace dedykowane Juliuszowi A. Chrościckiemu, Warszawa 2009, s. 47-54.

H. Osiecka-Samsonowicz, Polskie uroczystości w barokowym Rzymie 1587-1696, Warszawa 2012, s. 294-306.