© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   30.01.2015

W turbanie przed polskim królem – ceremoniał ambasady tureckiej u Augusta II w 1713 roku

Przyjęcie na dworze królewskim zagranicznego poselstwa było pełnym symboli przedstawieniem teatralnym, w którym ceremoniał służył demonstracji pozycji i siły politycznej poszczególnych aktorów. W takich elementach komunikacji społecznej, jak: gesty, mimika czy wytwory kultury materialnej, szukano nieustannego potwierdzenia rangi reprezentowanego przez posła monarchy.

Do kontrowersji dochodziło niejednokrotnie w trakcie wizyt posłów z krajów wschodnich, podczas których każda ze stron dążyła do uznania swojej pozycji za pomocą znaków symbolicznych czytelnych w rodzimym systemie wartości kulturowych, ale niezrozumiałych dla pozostałych uczestników dworskiej inscenizacji.

Szczególnym spektaklem legitymizacji własnego statusu w obowiązującym ceremoniale była audiencja posłów tatarskiego i tureckiego na dworze polskim w Warszawie 21 kwietnia 1713 r. August Mocny próbował kreować swoją potęgę m.in. dzięki obecności armii oraz zhierarchizowany aparat urzędników faworytów. Królewski splendor miała się przejawiać w drogocennych przedmiotach, materiałach i elementach stroju. Przebieg audiencji opisał Johann Christian Lünig: „Cały garnizon piechoty zajął pozycję w bramie krakowskiej i na zamku, grenadierzy paradowali od najniższego stopnia schodów po obu stronach aż do gmachu kanclerza wielkiego, a od tego miejsca aż do sali poselskiej stali dobrze ubrani drabanci, na końcu stała kawaleria od westybulu do ustawionego tronu, na którym siedział król, pod baldachimem w purpurowym wyszywanym stroju z kapeluszem na głowie, ozdobionym pióropuszem”. Po bokach tronu prezentowali się ministrowie koronni i sascy ustawieni według rangi w „pięknym porządku”.

Każdy poseł przyjmowany na audiencję zobowiązany był zwyczajowymi zasadami ceremoniału do okazania czci monarsze, m.in. poprzez zdjęcie nakrycia głowy. Aby uczynić zadość tej regule, a przede wszystkim, by pokazać wyższość Augusta II nad posłem tatarskim w hierarchii, szambelan Stanisławski1 zdjął mirzy tatarskiemu nakrycie głowy, gdy ten pojawił się przed obliczem króla.

Jedynie turecki seraskier, który jako pierwszy wprowadzony został do westybulu warszawskiego zamku, pozostał w trakcie całej audiencji w turbanie i nikt nie odważył się obnażyć jego głowy. Dlaczego poseł Porty nie zdjął nakrycia głowy przed polskim królem?

Anton Friedrich Büsching (1724–1793) w swoim „Wielkim opisaniu świata” (1788) podaje, że turban – zwany w państwie osmańskim od sposobu wiązania: sarik – był symbolem pozycji społecznej, odróżniającym wszystkie stany od mieszczaństwa. Turban sułtana wyróżniał się wielkością, ozdobiony był trzema pióropuszami czaplimi na znak sprawowania władzy w trzech częściach świata, a także licznymi diamentami i innymi kosztownymi kamieniami. Ponieważ turban sułtana uważany był za święty i nikomu nie godziło się go dotykać, specjalny dworzanin zwany Dulbender-Aga miał za zadanie przygotowywać ten elementu stroju. Wielki wezyr z kolei nakładał turban z dwoma pióropuszami czaplimi. Członkowie rady Divan – białe, a emirowie jako potomkowie Mahometa – zielone.

Zdjęcie turbanu z głowy seraskiera byłoby wprawdzie wśród polskich dworzan zrozumiane jako należne okazanie czci polskiemu władcy. Na dworze otomańskim zostałoby jednak odebrane jako zniewaga, ponieważ sybolizowałoby pozbawienie sułtańskego wysłannika symbolu, wskazującej na jego przynależność do tureckiej elity społecznej.

Nieobnażenie głowy przez tureckiego posła nie było jednak afrontem wobec Augusta II. O szacunku dla polskiego króla i przyjaznym stosunku Porty do Rzeczypospolitej świadczył inny gest uczyniony przed tronem. Poseł turecki pokłonił się nisko, a następnie dotknął swoją prawą dłonią najpierw turbanu, później klatki piersiowej, a na końcu ust. Ten akt powitania był zwyczajowym znakiem w ceremoniale osmańskim, wyrażał przychylność wobec monarchy oraz oddanie się mu w zmysłach, słowach i uczuciach. Dotknięcie głowy oznaczało dobre myśli kierowane w stronę polskiego króla, wskazanie na serce było wyrazem szczerości, a dotknięcie ust miało podkreślić szacunek mówcy wobec Augusta II.



1. Najprawdopodobniej był to Wacław Stanisławski (1652–1717), szambelan króla Jana III. Mógł to być również robiący wówczas karierę na dworze Albrecht Zygmunt von Zeigut-Stanisławski (1688–1768), oficjalnie syn Wacława, jednak powszechnie uznawany za naturalnego syna Augusta II.