© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   16.06.2023

Wytrawny polityk czy interesowna magnatka? Kłopotliwy portret Elżbiety Sieniawskiej w świetle korespondencji osób jej współczesnych

Śledząc zapiski z rozległej, prywatnej korespondencji szlacheckiej z czasów panowania Augusta II, trudno nie ulec wrażeniu, że Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska (zm. 1729) należała do najbardziej rozpoznawalnych i charakterystycznych postaci w Rzeczypospolitej pierwszej połowy XVIII wieku[1]. Jej poczynania, aktywność polityczna, sprawy majątkowe, a także życie prywatne były chętnie komentowane przez przedstawicieli magnackich i szlacheckich kręgów towarzyskich. O skali rozpoznawalności jej osoby świadczy fakt, że postać Sieniawskiej pojawiała się w korespondencji osób utrzymujących z nią bezpośrednie, często bardzo intensywne kontakty towarzyskie, ale także w relacjach tych, którzy jej poczynania śledzili wyłącznie przy okazji sejmów, spraw w trybunale czy wreszcie doniesień zamieszczanych w gazetach rękopiśmiennych.

Zachowana korespondencja szlachecka pozwala ukazać kasztelanową krakowską z nieanalizowanego dotychczas punktu – relacji postronnych obserwatorów – dzięki czemu można wnioskować, w jaki sposób środowisko osób współczesnych Elżbiecie z Lubomirskich Sieniawskiej postrzegało jej osobę, jakie rodzaje aktywności kasztelanowej budziły szczególne zainteresowanie społeczne oraz – wreszcie – jak oceniano jej osobę w różnych kręgach towarzyskich. Przedmiotem analizy nie jest więc rozległa i doskonale zachowana korespondencja samej kasztelanowej krakowskiej[2], lecz wyłącznie listy osób postronnych, w których postać Sieniawskiej pojawiała się wyłącznie w perspektywie osoby trzeciej – uczestniczki opisywanych wydarzeń, sprawczyni określonych działań, autorki pewnych koncepcji. Równie ciekawe, jak prześledzenie komentarzy dotyczących życia i działalności Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, wydaje się też przeanalizowanie refleksji osób postronnych wyrażonych po śmierci władczej magnatki. Subiektywne, często bardzo osobiste wyznania zamieszczone w prywatnej korespondencji osób w różnym stopniu powiązanych z magnatką pozwalają ukazać kasztelanową krakowską w innej perspektywie niż dotychczasowa, wypracowana niemal wyłącznie dzięki  analizie prywatnej, przebogatej korespondencji Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej.

Środowisko szlacheckie było żywotnie zainteresowane sprawami majątkowymi i sporami prawnymi rozgrywanymi przez Sieniawską w lubelskim trybunale[3]. W korespondencji prywatnej analizowano przedmiot tych spraw i – co jasne – stopień powodzenia w ich rozstrzygnięciu. Sprawy Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej dla części postronnych okazywały się interesujące w stopniu równym z własnymi interesami. Postępy  Sieniawskiej w Trybunale komentowała między innymi Anna Myszkowska, która w liście do Konstancji Mniszchowej zmuszona była poinformować, że ich prywatne interesy nie zostały wprawdzie rozstrzygnięte, ale „odbyła się za to sprawa pani krakowskiej”[4]. W innym wypadku pośród spraw dyplomatycznych i sejmowych z Warszawy donoszono: „pani krakowska jeszcze tu rezyduje w interesie, o którym W[asz] M[ość] Pan nadmieniasz […], jednakże nic pewnego oznajmić nie mogę”[5]. W prywatnej korespondencji można też spotkać krótkie doniesienia o bieżących ruchach kasztelanowej, traktowane jako pewna ciekawostka mogąca zainteresować odbiorcę.

Wiadomości o aktywności Sieniawskiej  trafiały też do gazet rękopiśmiennych. Co ciekawe zamieszczano je, choć nie niosły one ze sobą żadnych przełomowych treści ani nie dotyczyły wyjątkowych zdarzeń w życiu Elżbiety Sieniawskiej. W gazecie z Zamościa z października 1726 roku znalazła się wzmianka ze Lwowa: „pani krakowska na Podole wyjechała”[6]. W innej, wcześniejszej relacji skupiono się wyłącznie na osobie Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, marginalizując pozostałe postacie z jej najbliższego otoczenia. W gazecie z Lublina z lipca 1708 roku wzmiankowano bowiem „Jej M[ość] Pani krakowska i inni magnates […] dotąd rezydują in expectantes spraw swoich”[7]. Możliwość załatwienia prywatnych spraw i przewidywane rozwiązanie trudnych sytuacji konfrontowano również z możliwościami samej Sieniawskiej. W opinii szlacheckiej ukuło się skojarzenie, że jeżeli kasztelanowa nie była w stanie czegoś załatwić lub wyjednać dla swoich dóbr, szanse dla innych na pozytywne zakończenie podobnej sprawy zdają się bardzo znikome. W taki sposób swoją argumentację w korespondencji z Anną z Duninów Potocką, podstoliną litewską, prowadził Jakub Dunin, regent koronny, który sondował szanse na uchronienie majątków Potockiej w trakcie wojny północnej. Z pełnym przekonaniem poinformował jednak Potocką, że realizacja jej zaleceń wydaje się niemożliwa, a jakakolwiek forma ochrony dóbr praktycznie nierealna, gdyż „i Jej M[oś]ć Pani krakowska wymóc jej na swoje dobra żadną miarą nie mogła”[8]. Niepowodzenie Sieniawskiej w tej sprawie w ocenie Dunina przekreślało zasadność starań wszczynanych przez kogokolwiek innego.

Znaczną część korespondentów, którzy interesowali się działaniami Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, łączyły z osobą kasztelanowej nadzieje na jej pomoc w załatwieniu prywatnych spraw majątkowych i procesowych. W wielu wypadkach powodzenie interesu opierano niemal wyłącznie na przychylności i zaangażowaniu kasztelanowej, nie zważając na koszty takiego zaangażowania. Co ciekawe, prywatna korespondencja szlachecka ujawnia dominujące przekonanie, że pomoc Sieniawskiej często uzależniona bywała od jej aktualnego nastroju i żadne wcześniejsze deklaracje magnatki nie mogły być gwarantem rzeczywistego zaangażowania w sprawę. Zmiennością nastrojów pani krakowskiej martwiła się Anna Myszkowska, która – niepewna powodzenia interesu złożonego w Trybunale Lubelskim – była wręcz przekonana, że niestabilność Sieniawskiej może nawet doprowadzić do upadku sprawy. W jednym z listów żaliła się: „łaska W[asz] M[ość] P[ani] i J[ej] M[oś]ci pani krakowskiej wszystko utrzyma, ale się boję, żeby dla rozgłoszonej już tu śmierci J[ego] M[ości] Pana wojewody połockiego[9] nie odmieniła swojej obietnicy”[10]. Sieniawska w opinii jej ówczesnych doskonale rozgrywała swoje interesy z własnymi klientami, kierując się przeświadczeniem o swej dominującej pozycji i możliwości realizacji powierzanych jej interesów zgodnie z aktualną wolą. Ułatwiając realizację prostych spraw majątkowych i politycznych, magnatka zyskiwała rzeszę wiernych osób, gotowych postąpić zgodnie z życzeniem kasztelanowej. Taki układ Sieniawska skrupulatnie wykorzystywała w przypadku rozgrywek z postaciami równymi stanem, zdając sobie sprawę z siły oddziaływania na określone kręgi szlacheckie.

Biorąc pod uwagę fakt rozległych wpływów Sieniawskiej, wśród spraw załatwianych dla innych przez samą Sieniawską albo dzięki jej przychylności, szczególnie interesujące wydają się nieanalizowane dotąd przez badaczy zabiegi Pawła Karola Sanguszki i jego żony Marianny z Lubomirskich, mające przekonać kasztelanową do poparcia ich interesów na sejmie. Sprawa, w którą chodziło niezwykle skomplikowana i trudna, dotyczyła bowiem przejęcia praw do ordynacji ostrogskiej przez Mariannę z Lubomirskich Sanguszkową po bezpotomnej śmierci jej brata Aleksandra Dominika Lubomirskiego (zm. 1720). Kwestia ta ciągnęła się na sejmach przez kilka lat i dla Sanguszków jasnym stało się, że pozytywne zakończenie zależy od zgromadzenia wokół siebie przychylnej frakcji, zdolnej przeforsować ich interes. Wśród osób, na których opierano budowę silnego stronnictwa, znalazła się również Elżbieta Sieniawska, postrzegana jako szczególnie wpływowa i dobrze umocowana politycznie magnatka.

Jednak w przypadku walki o prawa do ordynacji ostrogskiej i udzielonego Sanguszkom wsparcia postawa Sieniawskiej okazała się mocno dyskusyjna. Wprawdzie co jakiś czas dawała ona odczuć Pawłowi Karolowi i jego małżonce, że mogą liczyć na jej wsparcie, jednakże w rzeczywistości to sama Sieniawska postanowiła wykorzystać będących w potrzebie Sanguszków do załatwienia prywatnych interesów. Jeszcze w październiku 1722 roku stronnictwo prosanguszkowskie cieszyło się, że udało im się pozyskać przychylność kasztelanowej. Jeden z warszawskich korespondentów z zadowoleniem raportował Mariannie z Lubomirskich Sanguszkowej, że Sieniawska rozdaje karty przed mającym się odbyć sejmem, przyjmując u siebie zwolenników ich sprawy i budując filary silnego stronnictwa. Zgodnie z jego relacją sam Paweł Karol „dosyć dobrze był przyjęty”, a wszystkie działania Sieniawskiej miały świadczyć o tym, że „pokazuje się być sprzyjająca interesom W[aszej] Ks[iążęcej] M[ości] Dobrodziejki, czyni to podobno zważywszy, że z łaski Bożej jest dosyć łaskawa i utrzymująca interesy W[aszej] Ks[iążęcej] M[ości] Dobrodziejki”[11]. Sam Sanguszko miał odwiedzać Sieniawską w jej rezydencji, uzgadniając z nią przy tym plan pozyskania i utrzymania sprzyjającego stronnictwa przed kolejnymi sejmami. O wszystkim skrupulatnie donoszono Mariannie z Lubomirskich Sanguszkowej, którą zapewniano, że jej małżonek wyłącznie w tej sprawie „od kilku dni znajduje się w Wilanowie, dziś ma się przenieść do Warszawy Jej M[ość] P[ani] krakowska  w tym tygodniu ma tu także przybyć”[12].

Przychylna postawa Sieniawskiej była jednak jedynie czasową zagrywką kasztelanowej, która za swoje wsparcie oczekiwała od Sanguszki konkretnej nagrody. Szybko okazało się, że przy rozgrywaniu spraw politycznych kasztelanowa usiłowała wymóc na Pawle Karolu uczynienie na jej rzecz konkretnych zapisów majątkowych. O żądaniach Sieniawskiej wspominał precyzyjnie Mariannie z Lubomirskich Sanguszkowej jeden z jej warszawskich korespondentów, ks. Karp, informując magnatkę „p[ani] krakowska o donację Skolego i Starego Sioła ustawicznie suszy głowę przez insze osoby”[13].  Nadawca listu zaklinał Sanguszkową, aby ta w żadnym razie nie zgodziła się na naciski Sieniawskiej, i błagał, aby nawet nie sugerowała mężowi zgody na skandaliczne warunki kasztelanowej. Walczący o swe prawa Sanguszko rzeczywiście długo próbował odmówić magnatce, jednak brak współpracy na warunkach przez nią postawionych, szybko obrócił się przeciwko niemu. Nieuznająca sprzeciwu Sieniawska gotowa była naruszyć wszystkie dotychczasowe sojusze, byle tylko uzyskać zaplanowane  profity. Warszawskie wieści wzburzyły Sanguszków, kiedy kasztelanowa zaczęła przekraczać granice kurtuazyjnej gry politycznej i – jak pisano –  „publicznie gada przeciwko interesom naszym, życząc, żeby ordynacja na skarb odebrana była, chcąc przez to wymierzyć  donację Skola i Starego Sioła; przy pomocy Bożej nie dokaże imprezy swojej”[14]

Zapędy pani krakowskiej sięgały jednak jeszcze dalej, niż mogli się spodziewać Sanguszkowie. Sieniawska nie zawahała się bowiem podjudzać przeciwko Pawłowi Karolowi nawet jego siostry – Anny Katarzyny z Sanguszków Radziwiłłowej[15], silnie zainteresowanej przyjaźnią z kasztelanową wobec perspektywy ożenku jej córki ze swoim synem – Michałem Kazimierzem Radziwiłłem. Występek Sieniawskiej, usiłującej wykorzystać   zależności rodzeństwa, demaskowała w liście do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej jej zaufana korespondentka Krystyna z Sanguszków Sapieżyna (zm. 1756)[16]. W liście jasno dała Mariannie do zrozumienia, że na Sieniawską należy bardzo uważać, gdyż „przez ten sposób pani krakowska się akomoduje, iż do Księżnej nakazywała, aby bratu perswadowała, aby przyznali donację”[17]. Kasztelanowa nie miała więc skrupułów, aby wykorzystać chwilową zależność Anny z Sanguszków Radziwiłłowej, gotowej wiele poświęcić dla wyjednania upragnionego związku małżeńskiego dla swego syna. Przekonana o tym Sieniawska uznała, że jej wsparcie może okazać się dodatkowym argumentem na wypadek, gdyby przyciśnięty w sprawie ordynacji Sanguszko nie był skłonny do współpracy na warunkach wysuniętych przez magnatkę.

O zmiennej postawie Sieniawskiej z rosnącym niepokojem raportowano zresztą coraz częściej, co widoczne jest w ówczesnej korespondencji sanguszkowskiej. Warszawski korespondent regularnie donosił Mariannie: „Jej M[ość] P[ani] krakowska nie mogła wymusić donacji na Ks[ię]ciu Dobr[odzieju] i już słyszę skłania się do tego, żeby przyjaciele z obu stron byli wysadzeni”[18]. Sieniawska miała więc poczucie, że jako jedyna jest władna tworzyć i rozwiązywać sojusze, kiedy tylko będzie miała taką wolę. Zależni od niej koligaci i klienci w poczuciu samej kasztelanowej mieli bez wahania uczynić wszystko zgodnie z jej wolą. W opinii środowiska prosanguszkowskiego Sieniawska była więc tyle ważnym, co niebezpiecznym graczem, skłonnym do porywczych decyzji, wiedzionych wyłącznie jej prywatnym interesem. Oparcie na niej swych planów majątkowych i politycznych było więc tyle atrakcyjne, co i ryzykowne, gdyż każda próba sprzeciwu bądź samodzielnego działania mogła skończyć się gwałtowną reakcją kasztelanowej.

Równie skomplikowany portret Sieniawskiej wyłania się z korespondencji samych Radziwiłłów, zwłaszcza z okresu starań o zawarcie wspomnianego wyżej małżeństwa Michała Kazimierza[19] z Zofią Marią Sieniawską (zm. 1771), jedyną córką Elżbiety i Adama Mikołaja Sieniawskiego. Zmienność postaw kasztelanowej była szeroko komentowana w prywatnej korespondencji różnych członków rodziny, mniej lub bardziej zaangażowanych w finalizację rzeczonego małżeństwa. Na początku starań Sieniawska jawiła się Radziwiłłom jako najgorętsza orędowniczka ich interesów, gotowa poprzeć sprawę na każdym jej etapie. Taki portret magnatki kreśliła w swej korespondencji między innymi  siostra Michała Kazimierza – Katarzyna Barbara z Radziwiłłów Branicka. W prywatnych listach do matki zaręczała: „mało co wskórają i to rozwodnicy i wdowcy, bo to jest pewne, byle tylko sama pani krakowska chciała z czym dopomagać, to nie siła wskórają ci, którzy się sprzeciwiają”[20]. Przy okazji kolejnej wymiany poglądów dotyczących Sieniawskiej nadal zapewniała Annę z Sanguszków Radziwiłłową, że Sieniawskiej należy po prostu zaufać, gdyż „z listu J[ej] M[ość] pani krakowskiej znać, że ona całym sercem jest za moim bratem”[21]. Branicka była tak pewna niezachwianej przychylności Sieniawskiej, że nie zawahała się poddać matce pomysłu, aby napisać do kasztelanowej, gdyż „J[ej]M[ość] pani krakowska, jeśli tak łaskawa, jak powiada, niechże pozwoli na ślub bez wielkiej ceremonii do kościoła pojechać i ślub dać” [22].

Jednak szybko okazało się, że przy okazji ślubu córki Sieniawska – podobnie jak w przypadku kwestii ordynacji ostrogskiej – rozgrywa własną politykę. Pomimo manifestowanego publicznie sprzeciwu względem Stanisława Ernesta Denhoffa, w rzeczywistości na swój sposób łudziła obietnicami mariażu z córką obydwu kandydatów [23]. Zawiedziona postawą Sieniawskiej Katarzyna Barbara z Radziwiłłów Branicka z rozczarowaniem pisała do matki: „strony pani krakowskiej to jest pewne, że będą sami biegać za miecznikiem[24]. Zaangażowanym w sprawę Radziwiłłom dość długo zajęło zorientowanie się, że w rzeczywistości Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska zorientowana jest wyłącznie na własne korzyści, a małżeństwo jej córki jest jedynie dobrą okazją do realizacji prywatnych celów kasztelanowej. W prywatnej korespondencji Radziwiłłów obraz magnatki radykalnie się zmienił. Z pierwotnego zachwytu Sieniawską nic nie pozostało, natomiast w opinii domu Radziwiłłowskiego zaczęto przedstawiać ją jako osobę wysoce interesowną, nieskłonną do zawierania trwałych sojuszy. Upadające szanse na zawarcie małżeństwa, którym tak długo łudzono Annę Katarzynę i jej syna, skomentowano: „to jest pewne, że kto tylko nie trąci ten interes, to powiadają, że oboje [Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska i Adam Mikołaj Sieniawski, A.P-J.] tak prędko nie chcą wydać córki, na jakąś koniunkturę oglądając się”[25].

Chociaż Elżbieta przez kolejne miesiące próbowała rozgrywać swoją grę z Radziwiłłami, nawet wśród osób postronnych zorientowano się, że interesy z nią są bardzo niepewne. Mimo publicznych zapewnień dotyczących niechęci względem Denhoffa, warszawski korespondent Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej odnotował: „co to za nierozpoznana pani, […] dziś już była u niego [Stanisława Ernesta Denhoffa, A. P-J.]  na obiedzie z córką”[26]. Podobne zdarzenia nie pozostawiły złudzeń co do losów nieszczęsnego małżeństwa. Zgodnie z przewidywaniami samych Radziwiłłów i części opinii szlacheckiej, Zofia Maria poślubiła Stanisława Ernesta Denhoffa w 1724 roku. Co naturalne, Radziwiłłowie zachowali w pamięci występki kasztelanowej i do jej śmierci żywili wyraźną niechęć[27].

Środowisko szlacheckie nie mniej niż majątkowymi posunięciami Elżbiety Sieniawskiej było zainteresowane rozgrywaniem przez nią spraw towarzyskich. Wszelkiego rodzaju prywatne spotkania organizowane lub wizytowane przez kasztelanową były postrzegane jako towarzysko znaczące. Interesowano się więc, z kim, gdzie i w jakich okolicznościach spotyka się Sieniawska, zwykle upatrując w jej działaniach głębszego celu niż jedynie przelotna rozrywka. Szczególnie interesującym dla osób postronnych były przyjęcia wydawane przez kasztelanową, na które ściągali zaproszeni przez nią goście. Osobom spoza najbliższego kręgu magnatki pozostawało jedynie śledzenie towarzyskich doniesień co do składu osobowego i przebiegu tego rodzaju spotkań. W jednym ze swych listów o takim prywatnym spotkaniu u Sieniawskiej donosił swemu korespondentowi Jakub Dunin. Raportował on z Warszawy o przybyciu zagranicznych posłów, których Sieniawska sprytnie i niemal natychmiast przejęła. Pozostało jedynie domniemywać, dlaczego „posłowie wszyscy byli w niedzielę na obiedzie u Jej M[oś]ci pani krakowskiej”, a dopiero „w poniedziałek u Księdza Nuncjusza”[28].

Okazją do zjednoczenia wokół siebie przyjaciół i koligatów były też wszelkie uroczystości rocznicowe i osobiste. Sieniawska doskonale umiała wykorzystać taką okazję, by zgromadzić wokół siebie tych, na których opierała swoją pozycję polityczną i towarzyską. Postronni doskonale wiedzieli o fakcie urządzania owych uroczystości, jednak pozostawało im jedynie wzajemne informowanie się o splendorach, z jakimi kasztelanowa podejmowała  gości. W jednym z listów do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej jej warszawski korespondent donosił, że uwagę środowiska szlacheckiego zdominowała „Jej M[ość] p[ani] krakowska, sprawująca dziś bal przy uroczystości imienin swoich”[29]. Przy okazji odnotował ciekawy incydent, mający wyjść od Anny z Sanguszków Radziwiłłowej. Zaznaczył on: „Kanclerzyna w wielkich zostaje przyjaźniach z p[anią] krakowską, perswazja pierwszej wymogła, że Ks[iąże] J[ego] M[oś]ć Dobrodziej [Paweł Karol Sanguszko, A. P-J.] miał dziś na wiązanie[30] posłać Jej M[oś]ć pani krakowskiej zegarek złoty”[31]. Kurtuazyjny podarunek miał zapewnić o szacunku względem kasztelanowej i przypomnieć o wspólnocie magnackich interesów.

W listach informowano się też wzajemnie o prywatnych przyjęciach, które swoją osobą zaszczyciła Sieniawska. Jedynie w tym kontekście jednemu z korespondentów Stanisława Ernesta Denhoffa wydało się ważne zawarcie związku małżeńskiego i „akt weselny J[ego] Mości Pana starosty krasnostawskiego, syna pisarza pol[nego] koronnego”, gdyż była tam „praesentes pani krakowska”[32]. Innym razem dzięki obecności Sieniawskiej zwrócono uwagę na ceremoniał odprawiony w rezydencji starościny brańskiej, a w zasadzie na uroczystą kolację „z okazji imienin jej, na której najwięcej dam było, między nimi Jej M[ość] P[ani] krakowska”[33]. Równie interesujące są wzmianki w prywatnej korespondencji świadczące o tym, że nawet przedstawiciele magnaterii starali się ukradkiem naśladować postępowanie Elżbiety Sieniawskiej. Doskonale oddaje to jeden z listów wysłany przez Pawła Karola Sanguszkę do żony – Marianny z Lubomirskich – jeszcze przed wybuchem konfliktu z kasztelanową. Sprawa dotyczyła wyboru sukien i modnych materiałów, o które małżonka upraszała Sanguszkę. Chcąc zapewnić ją o najlepszych intencjach i wyborze wyłącznie towarów najatrakcyjniejszych, Paweł Karol poinformował żonę, że wybrał suknię, „jak najmodniejszą, bo tylko dwie takie były […], a drugą kupiła pani krakowska”[34]. W opinii magnata sam fakt zainteresowania kasztelanowej identyczną szatą świadczył, że dokonał dla żony najlepszego wyboru.

W kręgach szlacheckich niemałe emocje wzbudzały podejmowane przez Sieniawską inwestycje – w tym – zrealizowany w lipcu 1720 roku zakup Wilanowa[35]. Sprawa okazała się interesująca dla przedstawicieli lokalnych środowisk szlacheckich, którzy z nieskrywanym zaangażowaniem usiłowali pozyskać choćby szczątkowe informacje dotyczące nowego przedsięwzięcia kasztelanowej.  O nowej rezydencji wypowiadała się na przykład Joanna z Sieniawskich Potocka. Trzeba jednak zaznaczyć, że realizowała ona przy tej okazji nie tylko interes własny, ale była też pośredniczką pomiędzy środowiskiem szlacheckim a samą kasztelanową. Doskonale orientowała się w opiniach powtarzanych w różnych kręgach towarzyskich, stąd usiłowała uzyskać potwierdzenie lub zaprzeczenie pojawiających się plotek i domysłów u samej Sieniawskiej. Już 20 czerwca 1720 roku, wiedziona publicznymi doniesieniami Potocka dokładała starań, aby potwierdzić krążące wśród magnaterii i szlachty domysły. W liście do Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej wprost przyznawała: „Wilanów słyszałam, że W[asz] M[ość] Dobrodziejka kupiłaś, z czego się ja cieszę, że na moim zdaniu się stało, bo kiedy dawno powiadano, że królewicz sprzedaje, go jam mówiła, że W[asz] M[ość] Dobrodziejka powinnaś kupić”[36].

W środowisku szlacheckim zaczęto więc powtarzać wiadomość o nowej inwestycji Sieniawskiej jeszcze przed jej rzeczywistą finalizacją. Krótko po rzeczywistym zakupie rezydencji przez kasztelanową upewniona w swych domysłach Potocka z rozmysłem donosiła Sieniawskiej o kolejnych plotkach dotyczących jej osoby i faktu nabycia rezydencji. Przez kilka tygodni Joanna oficjalnie informowała magnatkę, że w środowisku szlacheckim „o żadnej się tak nie interesują [majętności, A.P-J.] jako do Wilanowa, że kiedy nie miał królewicz sam trzymać go, właśnie przezornie uczynił, że W[asz] M[ość] Dobrodziejce sprzedał go, bo oprócz króla to by się u kogo innego zrujnował”[37]. W środowisku szlacheckim miano też powszechnie komentować relacje Sieniawskiej z dworem, które miały ulec przemianie właśnie po kupnie rezydencji. Potocka, jako zorientowana w opiniach powielanych przez środowisko szlacheckie i powtarzanych podczas prywatnych spotkań, nie omieszkała donieść samej kasztelanowej, że musi być przygotowana „na jakie nieukontentowanie, bo król teraz za Wilanów bardzo ma być prawdziwy przyjaciel”[38]. Jasnym więc było, że dla części środowiska szlacheckiego owa wdzięczność czy tak szeroko komentowana przychylność królewska była nie do zaakceptowania, a zakup Wilanowa przez Sieniawską stał się jedynie kolejnym argumentem, aby zdystansować się od osoby kasztelanowej.

Sama Joanna z Sieniawskich Potocka – jako wierna korespondentka Sieniawskiej – fakt nabycia przez nią rezydencji w Wilanowie odczytywała zgoła inaczej i zdecydowanie stała na stanowisku tej części opinii szlacheckiej, która uważała wskazaną inwestycję za zasłużony sukces. Wrażeniami dotyczącymi faktu posiadania tak wspaniałej rezydencji Potocka dzieliła się także bezpośrednio z kasztelanową. W 1723 roku pocieszała ją, żeby sobie „przy tych lubelskich fatygach w ślicznym Wilanowie doskonale brała respons temu”[39]. Potocka wielokrotnie wspominała, jakie to szczęście, że właśnie kasztelanowa krakowska przejęła w swe ręce rezydencję. Temu uczuciu upust dawała także w listach do magnatki, chwaląc chociażby towary przysyłane przez kasztelanową. W liście zapewniała: „tym bardziej ten Wilanów kocham, im więcej Dobrodziejka moja specjałów z niego mi przysyła, za które uniżenie dziękuję; wiem, że takie cytryny się tu nie rodzą u nikogo”[40].

Środowisko szlacheckie nie mniej niż faktem nabycia Wilanowa interesowało się też kolejnymi planowanymi inwestycjami kasztelanowej. Przedstawicieli szlachty i magnaterii szczególnie zdawały się interesować plany Sieniawskiej co do nabycia kolejnych reprezentacyjnych i powszechnie znanych rezydencji. Jak wspomniano, Joanna z Potockich Sieniawska dla części środowiska szlacheckiego pełniła rolę informatorki, doskonale zorientowanej w planach pani krakowskiej. O określone tematy wypytywała Sieniawską, z góry zaznaczając, że wskazana kwestia jest przedmiotem dyskusji w szlacheckich kręgach towarzyskich, chce się więc upewnić co do przekazywanych dalej treści. W jednym z listów wyłożyła sprawę wprost, pisząc, że w imieniu wielu zainteresowanych „chciałabym to poznać, jeżeli Dobrodziejki mojej będzie łaska, żebyś mi dała jakie dowody czemu to M[ości] Dobrodziejko Marywilu nie kupisz, to by się siła nie turbowało”[41]. W opinii szlacheckiej przyszłe lub jedynie przewidywane posunięcia Sieniawskiej wydawały się bardzo interesujące, stąd podejmowane próby sondowania przyszłych planów kasztelanowej.

Szeroka rozpoznawalność Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej i – jak wskazano – ogromne zainteresowanie jej działaniami o charakterze majątkowym, politycznym i towarzyskim przekładały się na powtarzalność doniesień o niedomaganiach zdrowotnych kasztelanowej, a ostatecznie o jej zaskakującej dla wielu śmierci. Zdrowie Sieniawskiej było komentowane z nie mniejszym zainteresowaniem niż jej kariera polityczna. Doskonale zorientowana w sprawach magnatki Joanna z Sieniawskich Potocka w jednym z poufnych prywatnych listów ujawniała korespondentowi: „J[ej] M[ość] P[ani] krakowska na reumatyzm zachorowała”[42], co miało być przyczyną czasowego ograniczenia jej aktywności. Samej zaś Sieniawskiej Potocka wielokrotnie wcześniej radziła, że najlepiej by dla niej było „do Wilanowa jechać, zdrowie ratować”[43], czy – przy innej okazji zapewniając – „winszuję W[asz] M[ość] Pani rezydencji wilanowskiej, wiem, że tam będzie zdrowiej niż w Lublinie”[44].

Nagłą śmierć Sieniawskiej dla jednych była sygnałem do walki o pozycję polityczną i majątkową, dla innych okolicznością nakazującą szybkie znalezienie nowej protektorki gotowej bronić ich interesów. Największy żal po kasztelanowej wyrażali naturalnie członkowie domu Lubomirskich, którzy błyskawicznie informowali się wzajemnie o smutnej wiadomości. Nastrój ówczesnej korespondencji oddaje list Józefa Lubomirskiego do żony, w którym dzielił się z nią refleksjami dotyczącymi faktu odejścia przyrodniej siostry. W emocjonalnym liście zapisał „ja tegoż momentu, kiedy umarła, miałem i ja z Oleszyc wiadomość, z jaką dyspozycją i jak umarła”, dalej wspominając o „tak nieszczęśliwym i niespodziewanym końcu siostry naszej z wielką krzywdą domu naszego”[45]. Upewniał się też co do organizacji pochówku, odpowiadającego randze kasztelanowej, przypominając: „siostra nasza znaczna i pierwsza była dama naszego Domu, według instancji W[asz] M[ość] Pani w liście swoim wyrażonym, upewniam w tym, że znaczne będą Jej duszy sufragia”[46]. Z równym żalem informację o śmierci magnatki przyjęto w rodzinie Sanguszków. Mimo wcześniejszych niesnasek Elżbieta z Lubomirskich ostatecznie przysłużyła się Pawłowi Karolowi w załatwieniu spraw sejmowych, magnaci regularnie wymieniali też kurtuazyjną korespondencję. O śmierci kasztelanowej Sanguszce doniósł jeden z jego stałych korespondentów, pisząc – „słusznym żalem przeniknęła nas sztafeta […] o nagłej śmierci  Jej Mość pani krakowskiej naszej (żal się Boże) wiem, że i W[asza] Ks[iążęca] M[ość] Pan będziesz zarówno z nami sensibilis na tę stratę, ale tego terminu żaden z nas nie uchybi”[47].

Jednak wielu postronnych przyjęło śmierć Sieniawskiej bardziej interesownie. O sprawy zakonu jezuitów niemal natychmiast zdecydował się zawalczyć Piotr Paszkowski, który w sierpniu 1729 roku upraszał u nowej protektorki: „po śmierci J[ej] M[ośći] P[ani] krakowskiej […] oddaję się w protekcję Pani i Dobrodziejki”. Paszkowski miał nadzieję, że weźmie ona na siebie ciężar dokończenia jego spraw majątkowych i zawalczenia w sądzie grodzkim o respektowanie jego praw[48]. W innym nastroju niż wśród najbliższych krewnych i przyjaciół śmierć Sieniawskiej została przyjęta w domu Radziwiłłów. Na postrzeganie osoby kasztelanowej z pewnością negatywnie wpłynęło umawiane kilka lat wcześniej małżeństwo Michała Kazimierza Radziwiłła z jedyną córką Sieniawskich. Niepowodzenie tego interesu, poprzedzone długotrwałą grą polityczną i towarzyską, jaką Sieniawska prowadziła z różnymi kandydatami do małżeństwa z jej córką, musiało odbić się na relacjach z wyjątkowo zaangażowanymi w tę sprawę Radziwiłłami.

Śmierć Sieniawskiej przez Radziwiłłów przyjęta została więc bez większych emocji, za to z rozbudzonymi nadziejami na załatwienie przy tej okazji własnych spraw majątkowych. Dokładnie wyraziła to w swym liście do teściowej – Anny z Sanguszków Radziwiłłowej żona Michała Kazimierza – Franciszka Urszula z Wiśniowieckich. Magnatka, informując o śmierci Sieniawskiej, zapisała: „dość pomyślne obucha do tej zaś intencji  tym większe wzbudziła fortuna spadając po śmierci J[ej] M[ości] pani krakowskiej, która jak nagle umarła; rozumiem, że W[asza] Ks[iążęca] M[ość] lepiej wiesz jako my, tu jesteś informowana”[49].

Postać Elżbiety Sieniawskiej – kobiety powszechnie znanej i zauważanej w Rzeczypospolitej XVIII wieku – w świetle zachowanej prywatnej korespondencji szlacheckiej rysuje się wieloaspektowo. Kasztelanowa charakteryzowana była jako magnatka skupiona na własnych interesach, których realizację przedkładała ponad wszystko. Dzięki silnemu charakterowi postrzegana była jako ta, która zdolna jest wszystko przekuć na swoją korzyść i zrealizować cele dla innych niedostępne. Jako dobrze umocowana dobrodziejka była atrakcyjnym punktem oparcia dla tych, którzy w sojuszu z nią usiłowali załatwić prywatne interesy. Jednak przedkładanie spraw własnych ponad interes określonego stronnictwa czy grupy czyniło Sieniawską tyleż potężnym, co niebezpiecznym graczem. W korespondencji szlacheckiej magnatka często jawiła się więc jako osoba wysoce interesowna, skłonna do manifestowania zakresu wpływów, a do tego nieoglądająca się na interes dotychczasowych wspólników, jeżeli tylko jej  sprawy wymagały odwrotu od dotychczasowej linii politycznej. Choć więc doceniano w kasztelanowej jej zmysł polityczny, zarówno przez postronnych obserwatorów, jak i osoby związane z Sieniawską osobiście jej działania postrzegane były raczej w kontekście realizacji interesu własnego, ze skrzętnym wykorzystaniem budowanych przez lata powiązań klientalnych.

Poza dominującymi kwestiami politycznymi, środowisko szlacheckie zdawało się także wysoce zainteresowane poczynaniami Sieniawskiej w sferze towarzyskiej i prywatnej. Zakup Wilanowa elektryzował szlacheckie kręgi towarzyskie jeszcze przed zawarciem finalnej transakcji i długo potem. Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska była też dla wielu wyznacznikiem tego, gdzie rozgrywają się najważniejsze sprawy polityczne i towarzyskie. Jej udział w prywatnych i publicznych spotkaniach zawsze spotykała się z niemałym zainteresowaniem, ujawnianym w prywatnej korespondencji szlacheckiej. Miano bowiem poczucie, że obecność i aktywność kasztelanowej wyznaczała centrum dla bieżących spraw politycznych i towarzyskich.


Artykuł pochodzi z książki Działalność Elżbiety Sieniawskiej. Polityka – gospodarka - kultura, pod red. B. Popiołek, Warszawa 2020. Książka dostępna w księgarni muzealnej i w e-sklepie.


[1] Życiorys Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej analizowali już między innymi: B. Popiołek, Królowa bez korony. Studium z życia i działalności Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej (ok. 1669–1729), Kraków 1996; A. Słaby, Rządzicha oleszycka. Dwór Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej jako przykład patronatu kobiecego w czasach saskich, Kraków 2014; K. Stasiewicz, Herod-baba: Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska,  „Prace Literaturoznawcze”, 2015, nr 3, s. 171–181.

[2] Korespondencja Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej doczekała się już obszernego, gruntownego opracowania por. Z serca kochająca żona i uniżona sługa. Listy do męża Adama Mikołaja Sieniawskiego z lat 1688–1726, t. I: Rodzinny krąg korespondencyjny; Jaśnie Oświecona Mościa Księżno Dobrodziejko. Korespondencja Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej (wybór), t. II: Krąg urzędniczo-klientalny; Jaśnie Oświecona Mościa Księżno Dobrodziejko. Korespondencja Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, kasztelanowej krakowskiej, t. III: Rodzina, przyjaciele i klienci (wybór), oprac. B. Popiołek, U. Kicińska, A. Słaby, Warszawa–Bellerive-sur-Allier 2016.

[3] Szerzej o rozgrywanych przez Sieniawską sprawach: A. Słaby, Rządzicha oleszycka…, s. 33.

[4] Anna Myszkowska do Konstancji z Tarłów Mniszchowej, Lublin, 10 VII 1728, Archiwum Główne Akt Dawnych (AGAD), Zbiór Czołowskiego (Zb. Czołowskiego), rkps 359, k. 22.

[5] Jakub Dunin do NN, Warszawa, 19 VI 1727, Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich (dalej BOss), rkps 2641, s. 48.

[6] Archiwum Narodowe w Krakowie Oddział I (dalej ANKr I), Archiwum Sanguszków (dalej ASang) teka 281/7, gazeta rękopiśmienna z Zamościa, 4 X 1726, s. 74.

[7] ANKr I, ASang, teka 281/1, gazeta rękopiśmienna z Lublina, 24 VII 1708, s. 322.

[8] Jakub Dunin do Anny z Duninów Potockiej, Warszawa, 20 X 1713, Biblioteka PAN w Kórniku, rkps 417, k. 50v.

[9] W 1728 zmarł Stanisław Ernest Denhoff, wojewoda połocki i zięć Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej.

[10] Anna Myszkowska do Konstancji Mniszchowej, Lublin, 12 VIII 1728, AGAD, Zb. Czołowskiego, rkps 359, k. 30.

[11] Ks. Jozafat Michał Karp do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Warszawa, 29 X 1722, ANKr I, ASang, teka 210/24, s. 64–65. Sam Paweł Karol już kilka miesięcy wcześniej powątpiewał w szczerość starań Elżbiety Sieniawskiej, o czym wspomniał w liście do żony pisząc „ ja tylko donoszę  W[aszej] Ks[iążęcej] Mości, że jam nigdy nie widział dysponowaną P[anią] krakowską na stronę naszą”; Paweł Karol Sanguszko do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Lublin, 25 VI 1722, AGAD, Archiwum Radziwiłłów (dalej AR), dział V, rkps 13788, s. 101.

[12] Ks. Jozafat Michał Karp do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Warszawa, 12 X 1724, ANKr I, ASang, teka 210/24, s. 17.

[13] Ks. Jozafat Michał Karp do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Warszawa, 12 X 1724, ANKr I, ASang, teka 231/5; Warszawa, 9 XI 1722, s. 129. W innym liście doprecyzowano, że Sieniawskiej chodzi o sporządzenie donacji „na fundamencie kontraktu darownego”; por. ks. Jozafat Michał Karp do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Warszawa, 4 XI 1722, ANKr I, ASang, teka 231/5, s. 119.

[14] Ks. Jozafat Michał Karp do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Warszawa, 5 XI 1722, ANKr I, ASang, teka 231/5, s. 126. Sprawa dotyczyła donacji dawnych majątków należących do Ostrogskich, do 1694 roku części ordynacji ostrogskiej, później dobra przeszły na rzecz Lubomirskich; por. J. Nowak, Hutnictwo szklane w dobrach podolskich rodów Sieniawskich, Czartoryskich i Tarłów Michunki Lasowe, Stare Sioło, Berezówka, Latyczów (1721–1782), „Rozprawy Muzeum Narodowego w Krakowie”, 2012, t. 5, s. 91; A. Sartoriusz, Stare Sioło pod Lwowem, Lwów 1872, s. 15–16.

[15] Anna Katarzyna z Sanguszków Radziwiłłowa – córka Hieronima Sanguszki i Konstancji z Sapiehów, żona Karola Stanisława Radziwiłła, wdowa od 1719 roku. Por. W. Karkucińska, Anna z Sanguszków Radziwiłłowa (1676–1746). Działalność gospodarcza i mecenat, Warszawa 2000.

[16] Krystyna z Sanguszków Sapieżyna, córka Hieronima Sanguszki i Konstancji z Sapiehów Sanguszkowej, siostra Pawła Karola Sanguszki, żona Władysława Józefata Sapiehy; por. Testamenty książąt Lubartowiczów-Sanguszków. wybór tekstów źródłowych z lat 1750–1876,  oprac. J. M. Marszalska, W. Graczyk, Kraków 2011, s. 30.

[17] Krystyna z Sanguszków Sapieżyna do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, [b.m], 12 XII 1722, ANKr I, ASang, teka 210/24, s. 31.

[18] Ks. Jozafat Michał Karp do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Warszawa, 12 XI 1722, ANKr I, ASang, teka 210/24, s. 47–48.

[19] Szerzej o postaci Michała Kazimierza i projekcie rzeczonego małżeństwa: H. Dymnicka-Wołoszyńska, Radziwiłł Michał Kazimierz zw. Rybeńko (17021762), Polski Słownik Biograficzny (PSB), t. XXX, Wrocław 1987, s. 299. T. Zielińska, Więź rodowa domu radziwiłłowskiego w świetle diariusza Michała Kazimierza Radziwiłła „Rybeńki” , „Miscellanea Historico-Archivistica” 1989, t. III; eadem, Propaganda świetności domu radziwiłłowskiego epoki Michała Kazimierza Radziwiłła „Rybeńki”, w ówczesnych środkach masowego przekazu, w: Między Wschodem a Zachodem, Rzeczpospolita XVI  XVIII wieku , red. Z. Wójcik, T. Chynczewska-Hennel, Warszawa 1993, s. 205–214.

[20] Konstancja Barbara z Radziwiłłów Branicka do Anny z Sanguszków Radziwiłłowej, Stołowacz, 2 XI 1720, AGAD, AR dz. V, nr 1335, s. 20.

[21] Konstancja Barbara z Radziwiłłów Branicka do Anny z Sanguszków Radziwiłłowej, [b.m.], 15 II 1721, AGAD, AR dz. V, nr 1335, s. 40.

[22] Ibidem.

[23] Ks. Szwykowski do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Warszawa 31 X 1720, ANKr I, ASang, teka 231/5, s. 30.

[24] Konstancja Barbara z Radziwiłłów Branicka do Anny z Sanguszków Radziwiłłowej, [b.m., b.d], AGAD, AR dz. V, nr 1335, s. 12.

[25] Konstancja Barbara z Radziwiłłów Branicka do Anny z Sanguszków Radziwiłłowem, Tyczyn, 30 III 1722, AGAD, AR dz. V, nr 1335, s. 191.

[26] Ibidem.

[27] Cała sprawa skończyła się również procesem wytoczonym przez Radziwiłłów o odzyskanie majętności przeznaczonych na konkury o rękę Zofii Marii Sieniawskiej; por. A. Muszyńska, Starania Michała Kazimierza Radziwiłła „Rybeńki” o rękę Marii Zofii z Sieniawskich, w: Codzienność i niecodzienność oświeconych, t. 2: W rezydencji, w podróży i na scenie publicznej, red. B. Mazurkowa, Katowice 2013, s. 89–100; ponadto o okolicznościach zerwania zaręczyn pary: A. Muszyńska, Odpowiedni czas na małżeń­stwo w poglądach polskiej i litewskiej magnaterii w XVIII wieku, „Pisma Humanistyczne”, 2014, nr 12, s. 72.

[28] Jakub Dunin do NN, Warszawa, 6 VI 1727, BOss, rkps 2641, s. 45.

[29] Ks. Jozafat Michał Karp do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Warszawa, 19 XI 1722, ANKr I, ASang, teka 231/5, s. 136.

[30] Zwyczajowy podarunek z okazji imienin.

[31] Ks. Jozafat Michał Karp do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Warszawa, 19 XI 1722, ANKr I, ASang, teka 231/5, s. 137.

[32] Gebhardt do Stanisława Ernesta Denhoffa, Lublin, 12 X 1721, AGAD, Archiwum Zamoyskich (AZ), rkps 2804, s. 19.

[33] Ks. Jozafat Michał Karp do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Warszawa, 26 XI 1722, ANKr I, ASang, teka 231/5, s. 139–140.

[34] P. K. Sanguszko do Marianny z Lubomirskich Sanguszkowej, Lubowice, 20 VIII 1721, ANKr I, ASang, teka 256/2, s. 9.

[35] W lipcu 1720 roku Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska zakupiła Wilanów od królewicza Konstantego Sobieskiego; por. R. Nestorow, Between art and politics. Wilanów in the times of Elżbieta Sieniawska neé Lubomirska (1720–1729), w: The Baroque villa. Suburban and Country Residences c. 1600–1800, ed. B. Arciszewska, Wilanów 2009 s. 155–166.

[36] Joanna z Sieniawskich Potocka  do Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, Lwów, 26 VI 1720, Biblioteka Czartoryskich w Krakowie, dział rękopisów (BCz), rkps 2708, s. 116.

[37] Joanna z Sieniawskich Potocka  do Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, Lwów, 20 VIII 1720, ibidem, s. 549.

[38] Joanna z Sieniawskich Potocka  do Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, Kuliszów, 15 XI 1720, ibidem, s. 219.

[39] Joanna z Sieniawskich Potocka  do Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, Lwów, 15 IX 1723, ibidem, s. 827.

[40] Joanna z Sieniawskich Potocka  do Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, Lwów, 24 I 1725, ibidem, s. 689.

[41] Joanna z Sieniawskich Potocka  do Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, Lwów, 9 IX 1722, ibidem, s. 505.

[42] Joanna z Sieniawskich Potocka do NN, [b.m] [b.d], BCz, rkps 5947, s. 38140.

[43] Joanna z Sieniawskich Potocka do Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, Lwów, 29 X [b.r], BCz, rkps 2708, s. 131.

[44] Joanna z Sieniawskich Potocka do Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, Lwów, 12 V 1722, ibidem, s. 107.

[45] Józef Lubomirski do Teresy z Mniszchów Lubomirskiej, Warszawa, 21 III 1729, Centralne Państwowe Archiwum Historyczne Ukrainy w Kijowie (CPAHU Kijów), fond (f.) 236, opis (dalej op.) 1, sprawa (spr.) 104, k. 74– 74v.

[46] Józef Lubomirski do Teresy z Mniszchów Lubomirskiej, Warszawa, 21 III 1729, CPAHU Kijów, f. 236, op. 1, spr. 104, k. 75.

[47] NN do Pawła Karola. Sanguszki, Żywiec, 2 IV 1729, ANKr I, ASang, teka 292/10, s. 37.

[48] Piotr Paszkowski do NN, Lwów, 19 VIII 1729, BCz, rkps 5911.

[49] Franciszka Urszula z Wiśniowieckich Radziwiłłowa do Anny z Sanguszków Radziwiłłowej, Czartorysk, 31 III 1729, AGAD, AR dz. IV, rkps 658, s. 195.