© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   27.12.2023

Życie litewskiego senatora od podszewki, czyli codzienność Jana Antoniego Chrapowickiego za rządów Jana III

Jan Antoni Chrapowicki (1612-1685), wojewoda witebski, należał do osób wyjątkowo aktywnych. Jego życie to ciągłe wyjazdy i rozliczne prace – zarówno wokół własnych majątków, jak i na rzecz ojczyzny. Odnotowywał je skrupulatnie prawie każdego dnia w diariuszu, który stale ze sobą woził[1]. Powstał więc prywatny dziennik czynności, dzięki któremu czytelnik ma rzadką okazję, by poznać codzienność litewskiego senatora, wypełnioną licznymi obowiązkami, a także przyjemnościami.

Być może wojewoda wzorował się na zaginionych dziś dziennikach czynności hetmana polnego lit. Krzysztofa Radziwiłła, z którym spotykał się w młodości lub jego syna Janusza Radziwiłła, późniejszego hetmana wielkiego lit. Jakkolwiek by było, najważniejszy jest fakt, że diariusz Chrapowickiego to źródło unikatowe. Tym cenniejsze, że dzięki dokładności zapisów można pokusić się o stworzenie nie tylko itinerarium litewskiego senatora, ale wręcz statystycznych podsumowań. Mogłyby one dotyczyć udziału Chrapowickiego w sejmach, sejmikach czy trybunałach, prowadzonej korespondencji, podejmowanych gości i składanych wizyt, udziału w ślubach, weselach i pogrzebach lub też w nabożeństwach, bankietach i polowaniach. Jest to jedyny diariusz staropolski z takim ogromem zapisków z życia codziennego szlachcica, który daje wgląd w obie sfery: publiczną i prywatną. Jak napisał przed laty Tadeusz Wasilewski, wydawca dwóch pierwszych tomów diariusza, obejmujących wcześniejsze lata kariery Chrapowickiego (1656-1669), jest to „życie polskiego szlachcica od podszewki”.

Gdy Jan III został królem, Jan Antoni Chrapowicki był już od pięciu lat senatorem, miał zgromadzony znaczny majątek, cieszył się powszechnym szacunkiem i był odpowiednio ustosunkowany. Miał 62 lata, a więc był w wieku jak na tamte czasy zaawansowanym. Mimo to lektura diariusza z lat 1674–1685 pokazuje, że nie ograniczał swej działalności publicznej: brał udział w sejmie elekcyjnym 1674 r., a następnie we wszystkich sześciu sejmach walnych z pierwszego okresu panowania Sobieskiego (1676, 1677, 1678/1679, 1681, 1683, 1685), wykazując się na nich dużą aktywnością. Co prawda był nieobecny podczas samego aktu koronacji Jana III i jego małżonki, gdyż przybył na sejm z opóźnieniem, został jednak powołany do Trybunału Skarbowego i do komisji cen. Po powrocie z sejmu na prośbę króla uczestniczył w żmudnych rokowaniach komisji moskiewskiej w Kadzinie, które miały doprowadzić do zawarcia pokoju wieczystego. Obrady ciągnęły się od września 1674 r. do początków stycznia 1675, a w przerwach między nimi Chrapowicki wydawał bankiety dla członków komisji oraz na krótko jeździł do swojego domu, by przypilnować gospodarskich spraw. Wreszcie 10 stycznia 1675 r. z wyraźną ulgą zanotował: „Tam zażywszy wzajem niemało trudności, utwierdziliśmy wszystkie pakta andruszowskie […] podpisawszy już w nocy o 10.00, przez 12 godzin certując. Pożegnaliśmy się z Moskwą, obłapiając siebie nawzajem w zgodzie braterskiej. Chwała Bogu za wszystko”.

Pół roku później Chrapowicki przybył na sesje Trybunału Skarbowego do ratusza Wilnie, „sądząc sprawy skarbowe”. Pobyt z dala od domu umilał sobie bankietami u lokalnych notabli, m.in. u marszałka wielkiego lit. Aleksandra Hilarego Połubińskiego i u wojewody trockiego Marcjana Aleksandra Ogińskiego. Wystawne uczty służyły nie tylko przyjemności, ale i załatwianiu rozlicznych interesów. Będąc przez wiele lat klientem, sam także „częstował wspaniale Ich MMściów albo Wielmożnych senatorów i przytomnych w Wilnie”. Pod koniec grudnia 1675 r. pojechał na sejmik przedsejmowy do Grodna, po którym, jak zapisał, „wszyscy urzędnicy i obywatele byli u mnie”. Jak pokazują jego zapiski z kolejnych lat, wojewoda po każdym sejmiku urządzał podobne uczty, co z pewnością dobrze służyło umacnianiu jego pozycji na prowincji.

Mowa tu o zaledwie dwóch pierwszych latach działalności publicznej wojewody witebskiego za rządów Jana III, ale i na ich podstawie widać, że podejmował się chętnie publicznych obowiązków. Dość powiedzieć, że na sejmie koronacyjnym w Krakowie w 1676 r. ponownie wszedł do Trybunału Skarbowego i na prośbę króla mediował z posłami żmudzkimi w sprawie zgody na przejście wojsk szwedzkich przez ich tereny w związku z bałtyckimi planami Jana III. W czasie następnych pięciu sejmów dostawał inne zadania – kilka razy uczestniczył w kolejnych komisjach do traktatów z Moskwą, a także w rokowaniach z posłami cesarskimi czy legatem papieskim w sprawie Ligi antytureckiej.

Oprócz wyjazdów na sejmy do Krakowa, Warszawy i Grodna Chrapowicki jako działacz lokalny jeździł na sejmiki szlacheckie. W 1679 r. zdarzyło się, że aż trzykrotnie przewodniczył obradom relacyjnego sejmiku witebskiego, odraczanego dwa razy z powodu niewydrukowania konstytucji sejmowych. W tej sprawie pisał do niego sam król: „że jeszcze konstytucyjej nie drukują, bo srogi hałas, że siłą powpisywano bez wiadomości ziomków, w których nawet rzeczach ani traktowano”. W obradach sejmików wojewoda uczestniczył do ostatnich lat życia. Jako ich dyrektor w 1684 r. doprowadził do wyboru swojego syna Krzysztofa na deputata trybunalskiego, a rok później pisał pod datą 6 II: „Na sejmiku instrukcyją należną napisawszy, obrali posłami syna mego Stefana secondi voti z Wylężyńskiej i JM pana Łukomskiego, wojskiego witebskiego”.

Wojewodzie wypełniały czas także prace w komisji wojskowej w Grodnie (jesienią 1679 r. oraz na wiosnę i w lecie 1680 r.), choć rozpoczął je z opóźnieniem, gdyż jak zapisał w sierpniu 1679 r., „jam chorował i w nocy snu nie miałem”. Komisarze, obradujący na zamku grodzieńskim, zajmowali się sprawami sądowymi i zaległościami finansowymi na rzecz armii. Jedna z nich, na przykład, dotyczyła Mikołaja Władysława Przezdzieckiego, kasztelana nowogródzkiego, winnego skarbowi aż 80 000 zł, inna z kolei nieuczciwych poborców oszmiańskich „panów Zakrzewskiego i Tupalskiego” skazanych na infamię i konfiskatę dóbr. Wojewoda zasiadał także w roczkach, czyli w sądach grodzkich, gdzie m.in. przez kilka dni sądził Żyda „Leybę o ukradzenie Najświętszego Sakramentu”, skazując go na karę śmierci przez ścięcie, a następnie spalenie.

Ponadto diariusz pokazuje rozległą korespondencję Chrapowickiego, tworzącego za jej pomocą przydatną sieć kontaktów. Wojewoda prowadził ją regularnie, przez większość dni w miesiącu, wysyłając listy zarówno na Litwę, jak i do Korony. Jego korespondentami były najbardziej wpływowe osoby w Rzeczypospolitej, na czele z „Królem JMścią” i litewskimi dygnitarzami takimi, jak kanclerz wielki lit. Krzysztof Pac, podkanclerzy lit. Michał Kazimierz Radziwiłł, podskarbi wielki lit. Hieronim Kryszpin Kirszensztein oraz hetman wielki lit. i wojewoda wileński Michał Kazimierz Pac.

Wojewoda witebski był człowiekiem rozsądnym. Popierał politykę królewską, ale jednocześnie utrzymywał kontakty z wrogimi Janowi III Pacami, znajdującymi się znacznie bliżej niego niż monarszy dwór. Jak na magnata przystało, miał swoich informatorów–rezydentów przy dworze królewskim. Jednym z nich był niejaki Dowmont, sekretarz wojewody, który na bieżąco donosił mu o działaniach monarchy (na przykład o postępach wojny z Turcją, o królewskich pobytach w Jaworowie i o bankietach na dworze). Ponadto streszczał królewskie listy lub wysyłał swojemu pryncypałowi ich kopie (na przykład „kopię listu od wezera tureckiego pisanego do Króla JMści”), a także pisał o sytuacji w stolicy (np. o szalejącej dżumie). Oprócz tego Chrapowicki wymieniał się nowinami z lokalnymi urzędnikami, dbając tym samym o dobre relacje w swoim sąsiedztwie. Na przykład w 1677 r. wysłał list weselny do marszałka oszmiańskiego Mikołaja Władysława Przezdzieckiego, dołączając doń „koneweczkę srebrną w prezencie córce jego, idącej za pana Komorowskiego”.

Dzięki temu rozległemu kręgowi korespondentów Chrapowicki był znakomicie zorientowany w sytuacji w kraju, na szczeblu lokalnym. Ale nie tylko. Dostawał także listy od Rajnholda Bizynka, generalnego poczmistrza Wielkiego Księstwa Litewskiego, który informował go o sytuacji politycznej w świecie, m.in. we Francji i w Holandii.

Dużo czasu Chrapowickiemu pochłaniały sprawy rodzinne, gdyż miał aż dziewięcioro dzieci (a jeszcze co najmniej czworo zmarło w dzieciństwie). Ze związku z pierwszą żoną, Beatą Konstancją Wierzbięcianką miał dwóch synów, Jana Franciszka i Krzysztofa Antoniego, oraz trzy córki, Kornelię, Barbarę i Katarzynę. Po śmierci pierwszej żony w 1653 r. zadziwiająco szybko ożenił się z Anną Wyleżyńską, która urodziła mu sześciu synów i dwie córki. Byli to kolejno: Józef, Michał, Antoni, Wacław, Stefan Antoni, Ludwika Agnieszka, Franciszek Jan, Marianna. Lektura diariusza pozwala wnosić, że stosunki w tak dużej rodzinie, dziś zwanej patchworkową, nie zawsze układały się pomyślnie, a to dlatego że dwaj synowie z pierwszego małżeństwa nie przepadali za macochą. Ponadto złożyli w sądzie protestację przeciwko ojcu, domagając się majątku po zmarłej matce pod groźbą wyjazdu do Moskwy lub Turcji.

Jan Franciszek i Krzysztof Antoni ciągle dawali się we znaki ojcu, który cierpliwie znosił ich wybryki, choć jeden z nich o mało nie doprowadził do zawieszenia elekcji w 1674 r. Otóż, 3 maja, w trakcie sejmu elekcyjnego, synowie wojewody pokłócili się o miejsce w gospodzie ze sługami księcia Konstantego Wiśniowieckiego, do której dołączyli się inni Litwini i Koroniarze. W trakcie krwawej bójki Jan „srodze porąbał” synowca księdza podkanclerzego kor. Olszowskiego, a księcia „zrabowali do szczętu”. Wzburzeni książęta Wiśniowieccy, Dymitr i Konstanty, zagrozili opuszczeniem pola elekcyjnego, a nawet „dyzunią” z Koroną. Na nic zdały się mediacje samej królowej Eleonory i prymasa Kazimierza Floriana Czartoryskiego. Ostatecznie sprawa krewkich synów, ku wstydowi ojca, trafiła do sądu kapturowego. Tymczasem czekały go jeszcze większe zmartwienia – w czerwcu tego samego roku zapisał: „(…) w dzień św. Jana, gdy imieniny królewskie jezuici obchodzili, bito z dział, z którech jedne sapieżyńskie darowane im na dzwon rozerwało się i syna Michała z wielu drugiemi położyło na miejscu, i wielu pokaleczyło straszliwie”. Matka na wieść o śmierci syna, w owym czasie ucznia Akademii Wileńskiej, „w polu zemdlała i ledwo ją ocucono, a teraz w rzewnym płaczu szuka dla siebie ulgi”.

Nieco mniej kłopotów sprawiały ojcu córki, choć Barbara przez kilka miesięcy w 1677 r. „srodze zachorzała”, naprzemiennie plując krwią i mdlejąc, a później, ku wielkiemu niezadowoleniu Chrapowickiego, wyszła za mąż za jego szwagra, czyli przyrodniego brata własnej macochy, sędzica ziemskiego smoleńskiego Jerzego Mlądzkiego.

Z diariusza nic nie wiadomo o wykształceniu panien Chrapowiczanek, ale synowie - poza Michałem - uczyli się w Akademii Krakowskiej. Życie córek zapewne wyznaczały szlacheckie standardy: mogły wybrać rolę żony i matki lub udać się do klasztoru. W diariuszu znalazła się wzmianka na temat święceń Katarzyny: „Dziś ksiądz biskup smoleński konsekrował siedem panien, a między temi i córkę moją Katarzynę, która od lat dziesięciu zostawa w zakonie panien brygidek”. Na tej samej uroczystości Chrapowicki pełnił zaszczytną rolę, gdyż prezentował panny wstępujące do zakonu: „Jam trzy oddawał, to jest pannę Radziejewskę, starościankę bogusławskę, pannę Skiwskę, sędziankę brańską i pannę Rzeczyckę”.

Związki Chrapowickiego z kościołem były mocne, tym bardziej że w młodości podczas swoich peregrynacji zagranicznych porzucił w Padwie wyznanie kalwińskie na rzecz katolickiego i starał się być gorliwym wiernym. W diariuszu przy każdym dniu odnotowywał przypadające święta kościelne, które odmierzały ówczesny rytm życia. Ponadto regularnie uczestniczył w nabożeństwach i wybierał się na nie do różnych miejscowości w swoich majątkach. Służyło to podtrzymywaniu relacji z ich mieszkańcami, ale było zarazem pewną formą kontroli. Zdarzało się także, że z racji częstych podróży, uczestniczył we mszach w innych miastach. Był zatem na św. Jana w Deksznianach, na Boże Ciało w Radoszkowiczach, na nieszporach w Krasnym Siele, na Porcjunkuli (Matki Bożej Anielskiej) w Mińsku u bernardynów, a na św. Józefata w kościele bazylianów w Wilnie.

Zgromadziwszy znaczny majątek, na który oprócz dóbr dziedzicznych składały się otrzymane od króla starostwa olwiskie, pilwiskie, oziereckie, wojewoda mógł ustanawiać fundacje pobożne. W 1676 r. w Witebsku „introdukował” [starop. wprowadzać na nowe miejsce – przyp. aut.] ojcom bernardynom kamienicę na klasztor, którą wygrał w procesie z franciszkanami. Kilka lat później ufundował kaplicę w Pilwiszkach, a w 1683 r. rodzinną kaplicę grobową z ołtarzem św. Antoniego Padewskigo w ulubionej Olwicie, gdzie spoczął po śmierci.  Poza tym składał rozmaite wota dziękczynne, na przykład w Połocku oddał „tablicę sporą srebrną w cerkwi św. Józefata”, a z kolei w 1680 r., „kazał ulać nogę srebrną do obrazu Najświętszej Panny Olwickiej” z powodu „okrutnej scyatyki”, czyli rwy kulszowej, na którą nie pomagały mu żadne „chimiczne lekarstwa”.

Z wiekiem Chrapowicki coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Nawet gdy był zmuszony spędzać coraz więcej czasu w domu i w łóżku, nie zaniedbywał obowiązków publicznych. Nie mógł już jednak w pełni cieszyć się ze zwycięstwa wiedeńskiego, gdyż cierpiał wówczas na „turbujący” go kołtun, któremu nie dało się zaradzić żadnymi sposobami.

Szczęśliwie, życie codzienne wojewody nie składało się wyłącznie z obowiązków, trosk i chorób. Zażywał on też chwil przyjemnych, oddając się polowaniom, bawiąc się na chrzcinach i weselach i nieco rzadziej – oddając się rozrywkom kulturalnym. Był, na przykład, na komedyi u ojców jezuitów w Witebsku oraz podziwiał jak „królewic z królewną skakał balet czwiczony” w przerwie obrad sejmu 1677 r. Bywał też na „wielkich balach” i ucztach wydawanych przez dygnitarzy, którzy zabiegali o prestiż i polityczne poparcie. W 1676 r. w Krakowie zanotował: „Byłem na wspaniałym bankiecie u księcia podkanclerzego WKsL, gdzie Król siedział za oddzielnym stole z Królową na kilku gradusach, a poseł francuski i pruski Owerberk [Johann von Hoverbeck] na boku. Pił Król za zdrowie senatorów, potem my wstawszy od stołu, wzajemnie za Jego pili i późno rozjechali się”.

Lektura diariusza Jana Antoniego Chrapowickiego jest zatem doskonałym źródłem nie tylko do pokazania codzienności litewskiego polityka w szczegółach, ale także do wskazania źródeł jego awansu społecznego i ekonomicznego: był wyjątkowo pracowity i nad wyraz aktywny, a jednocześnie ustosunkowany zarówno na królewskim dworze, jak i w swoim litewskim otoczeniu.


[1] Artykuł powstał na podstawie niewydanych części diariusza, obejmujących rządy Jana III Sobieskiego. Zob.  Jan Antoni Chrapowicki, Diariusz, cz. IV-VII, MN Kraków, rkps 169. Diariusz jest wydawany w ramach grantu NPRH pt. Edycja diariusza wojewody witebskiego Jana Antoniego Chrapowickiego (1612-1685), cz. IV-VII, realizowanego na Wydziale Historii UW w latach 2022-2027.