Sejmy z lat 1676–1683 na tle funkcjonowania staropolskiego systemu parlamentarnego w czasach Jana III – próba bilansu
DE EN PL
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Pasaż Wiedzy

Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Sejmy z lat 1676–1683 na tle funkcjonowania staropolskiego systemu parlamentarnego w czasach Jana III – próba bilansu Robert Kołodziej
Portret Jana III w wieńcu laurowym

Panowanie Jana III było czasem dużych kontrastów w skuteczności funkcjonowania staropolskiego sejmu. Wyraźny kryzys parlamentarny, zapoczątkowany w połowie lat 60. XVII wieku w związku z zamieszkami wewnętrznymi i rokoszem Jerzego Lubomirskiego, przeciągnął się niemal do końca rządów Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Nastroje ostrej walki politycznej nieco przycichły dopiero w 1673 roku, gdy sejm pacyfikacyjny doprowadził do chwilowej zgody wśród zwaśnionych stron[1].

Śmierć Michała Korybuta Wiśniowieckiego i elekcja kolejnego „Piasta” – Jana III Sobieskiego – wywołały niezadowolenie dawnych stronników zmarłego monarchy, przede wszystkim rodu Wiśniowieckich w Koronie i Paców na Litwie[2]. Już próba zerwania sejmu elekcyjnego w 1674 roku musiała być dla króla ostrzeżeniem, że z opozycją będzie się musiał liczyć[3]. Nic nie wskazywało na to, że początek rządów Jana III przyniesie wreszcie wyraźną poprawę w funkcjonowaniu parlamentu. Tymczasem kolejne zwoływane przez nowego władcę sejmy – w roku 1676 (sejm koronacyjny), w 1677 (sejm nadzwyczajny) i w latach 1678–1679 (pierwszy sejm w Grodnie) – mimo piętrzących się problemów i trudności powodowanych przez opozycję kończyły się szczęśliwie, uchwalały szereg konstytucji i, co najważniejsze, wysokie podatki[4]. Żaden z tych sejmów nie został zerwany, choć pretekstów do ataków na króla nie brakowało – dość wymienić tajne alianse z Francją i przede wszystkim ze Szwecją czy nielegalne zaciągi wysyłane na Węgry[5].

Interesujący jest przebieg kolejnego sejmu, zwołanego w 1681 roku. Mimo iż trwał on najdłużej ze wszystkich, bo posłowie spędzili w Warszawie 133 dni (co oznaczało aż 90 dni prolongaty), nie został doprowadzony do końca. Było to dla króla bolesne doświadczenie, z którego jednak potrafił wyciągnąć wnioski. Do kolejnego sejmu, zwołanego w 1683 roku, Sobieski przygotował się doskonale, a ogólnie znanym rezultatem obrad było rozbicie partii francuskiej z podskarbim Janem Morsztynem na czele i podpisanie sojuszu z cesarzem, zwieńczonego tryumfem wiedeńskim. W omawianym czasie, licząc od koronacji Jana III, odbyło się zatem pięć sejmów, z których tylko jeden zakończył się zerwaniem. Można zatem stwierdzić, że był to niezwykle szczęśliwy okres w historii polskiego parlamentaryzmu. I warto się tutaj zastanowić, jakie elementy przyczyniły się do tak skutecznego sejmowania i jaką rolę odegrał w tym procesie monarcha.

Król zdawał sobie sprawę ze wszystkich mankamentów systemu parlamentarnego w kraju. W legacjach sejmikowych nie brakowało więc narzekań na złe funkcjonowanie państwa. Już po sejmie koronacyjnym, ale przed sejmem nadzwyczajnym w 1677 roku król pisał, że można byłoby podczas trwającej kampanii osiągnąć znacznie więcej, „gdyby nie fatalis wszelkiej in publicum uchwały […], gdy albo skąpo uchwalamy, albo uchwały nie słuchamy, albo co na zapłatę publiczną szło in privatur largimur, albo diffidentiami scindimur, […] albo od czasu do czasu limitują sejmiki, nullo z praw fundamento, contra constitutiones Reipublicae uchwały sejmowe zwleczemy i okazyją […] z ręku wyjmujemy”[6]. Z kolei przed sejmem w 1683 roku, przypominając szlachcie zgromadzonej na sejmikach nadzwyczaj długie i bezowocne obrady z roku 1681, król podkreślał, że należy zastanowić się, jak poprawić „konsultacyje, które w niezmierne prolongacyje […] wlokąc się, w więzieniu prawie pół roku Pana i całą Rzptą trzymają”[7].

Gdy jednak dokładnie przyjrzeć się oficjalnym dokumentom wychodzącym przed sejmami z kancelarii królewskiej, można zauważyć, że król koncentrował się jedynie na diagnozowaniu problemu, nie zalecając środków zaradczych. Brak takich sugestii w legacjach czy w wygłaszanych podczas sejmów propozycjach od tronu wcale nie oznaczał, że król się nad nimi nie zastanawiał. Szczegółowe przebadanie publicystyki politycznej tego okresu dałoby wiele interesującego materiału do przemyśleń. Przykładem mogą być choćby dwa anonimowe pisemka wydane niewątpliwie z inspiracji dworu w czasie kampanii przed sejmem 1683 roku[8]. Zawierały one takie postulaty, jak likwidacja wotów senatorskich, usprawnienie dyskusji w izbie poselskiej i wreszcie reforma konkludowania, polegająca na odebraniu prawa do protestu pojedynczej osobie i pozostawieniu go tylko w gestii wszystkich przedstawicieli sejmiku[9]. Dodatkowo protest miałby zostać ograniczony wyłącznie do konkretnych, przedstawianych w izbie propozycji, nie mógłby natomiast dotyczyć czynności proceduralnych. Już te dwa dziełka pokazują, że Sobieski był zwolennikiem reformy systemu parlamentarnego. Jednocześnie można z dużym prawdopodobieństwem uznać, że brak otwarcie wyrażanych przez króla postulatów reformatorskich był zabiegiem celowym. Sobieski, znając negatywny stosunek szlachty do zmian ustrojowych, nie chciał dawać opozycji broni do ręki.

Pozycję monarchy w sejmie budowało jego zaplecze polityczne, będące po części wynikiem polityki nominacyjnej króla. Sobieski poprzez rozdawnictwo urzędów starał się wzmacniać obóz dworski, a jednocześnie rozbijać opozycję, przeciągając jej członków na swoją stronę. Należy zauważyć, że działania te przynosiły różny skutek. Budowanie obozu królewskiego szło dość opornie, ale nie można odmówić królowi pewnych sukcesów na tym polu. Do najbardziej spektakularnych należało pozyskanie Bogusława Uniechowskiego (mianowanego wojewodą trockim), który wyjawił królowi plany detronizacyjne Sapiehów. Zdarzały się jednak także porażki. Trzeba wśród nich wymienić umocnienie potęgi Sapiehów na Litwie, nieudaną próbę pozyskania Marcjana Ogińskiego, którego Sobieski mianował kanclerzem, pominąwszy podkanclerzego Dominika Radziwiłła. Ten ostatni uznał nominację Ogińskiego za afront i przeszedł do obozu opozycji, wiążąc się na krótko z Sapiehami i organizując z nimi wyraźnie antykrólewski sejmik generalny posłów litewskich przed sejmem w 1685 roku[10]. Kompletnie nieudane okazały się próby przyciągnięcia do dworu wielokrotnego posła litewskiego Kazimierza Dąbrowskiego. Choć szybko uzyskał on awans z cześnika na podkomorzego wileńskiego, pozostał do końca panowania Jana III jednym z najbardziej zagorzałych opozycjonistów[11]. Największym rozczarowaniem musiał być dla króla jego kuzyn Michał Radziejowski. Całą swą karierę zawdzięczał Sobieskiemu i początkowo ściśle z nim współpracował jako jedna z kluczowych osób w procesie podskarbiego Jana Andrzeja Morsztyna. Jednak już pod koniec lat osiemdziesiątych Radziejowski skłócił się z monarchą, a w latach dziewięćdziesiątych jawnie popierał Sapiehów[12]. U schyłku swych rządów Jan III mógłby prawdopodobnie zdziałać więcej na polu pozyskiwania stronników, lecz musiałby użyć znacznych środków finansowych, czemu nie sprzyjała rosnąca u niego wraz z wiekiem niechęć do poświęcania własnego majątku dla tej sprawy.

Niewątpliwie król w walce z przeciwnikami nie unikał działań zakulisowych. Przybierały one różne formy. Warto wspomnieć choćby o kilku przykładach. Sobieski potrafił w znakomity sposób zdobywać materiały obciążające opozycję. Już podczas swojej elekcji poprzez zaufanego posła z Litwy, Teodora Łukomskiego, za sto dukatów wykradł z komnaty Michała Kazimierza Paca kompromitujące wojewodę wileńskiego dokumenty[13]. W kolejnych latach współpracownicy dworu na masową skalę przechwytywali i kontrolowali korespondencję, i to zarówno krajową, jak dyplomatyczną. Wystarczy wspomnieć, że w archiwum w Berlinie trzeba było odtwarzać zaginione raporty, które wprawdzie zostały wysłane przez pruskich rezydentów przebywających na polskim dworze, lecz do Berlina nigdy nie dotarły[14]. Na przechwytywanie listów skarżyli się również magnaccy słudzy przebywający przy królu, jak rezydent sapieżyński Kaczanowski czy Wespazjan Sienicki, regularny uczestnik sejmów, zaufany księżnej Ludwiki Karoliny Radziwiłł[15]. To właśnie dzięki przejęciu listów podskarbiego Jana Andrzeja Morsztyna i francuskich dyplomatów mógł król na sejmie w 1683 roku przystąpić do rozprawy ze stronnictwem profrancuskim. Oczywiście opozycja również dysponowała materiałami mogącymi skompromitować króla w oczach szlachty. Dotyczyło to przede wszystkim początków panowania Jana III. Michał Kazimierz Pac prawdopodobnie posiadał wówczas dokumenty obciążające króla i nosił je cały czas przy sobie w specjalnie do tego przystosowanych skrytkach w swojej szacie[16]. Jednak przeciwnicy monarchy mieli niewspółmiernie mniejsze możliwości wykorzystania tego typu materiałów niż dwór, ponieważ opublikowanie takowych groziło oskarżeniem o obrazę majestatu. Opozycjoniści musieli więc poprzestać na anonimowej publicystyce i paszkwilach wymierzonych w króla i jego otoczenie.

Nieformalne działania prowadzili także zaufani króla na sejmikach. Nawet pobieżna lektura korespondencji Jana III pokazuje, że monarcha nie tylko żywo interesował się przebiegiem zjazdów szlacheckich, ale poprzez zaufanych wpływał na ich obrady, na spisywane instrukcje i wybieranych posłów. Zwolennicy króla nie wahali się zrywać sejmików zdominowanych przez opozycję, aby nie dopuścić do przyjęcia niewygodnych postanowień czy wybrania niepożądanych osób[17]. Dzięki takim działaniom stronnictwo królewskie zawsze posiadało w izbie poselskiej liczebną przewagę nad opozycją, co z kolei pozwalało mu wybrać odpowiedniego marszałka. Podczas wszystkich sejmów omawianego okresu opozycja tylko raz, na sejmie koronacyjnym, wystawiła własnego kandydata na marszałka (Jana Karola Czartoryskiego), przegrywając jednak z kretesem. Jeśli na poszczególnych sejmach pojawiał się więcej niż jeden kandydat, wynikało to wyłącznie z faktu, że kandydat nie głosował na siebie lub że stronnicy króla rywalizowali między sobą o tę funkcję[18]. Posiadanie zaufanego marszałka było atutem nie do przecenienia. Choćby z tego względu, że to on właśnie wyznaczał poselskich członków deputacji i sądów sejmowych. Deputacje były niezwykle istotne w kwestiach dotyczących wojska i artylerii czy nawet takich jak skwitowanie podskarbiego. Z kolei sąd sejmowy mógł być wykorzystywany do ataku na opozycję. Oprócz słynnej sprawy podskarbiego Morsztyna warto nadmienić jeszcze inną z lat 1676–1677. Otóż sejm elekcyjny Jana III został nieomal zerwany przez związanych z Pacami posłów żmudzkich. Sobieski nie zapomniał tego Żmudzinom i podczas sejmu koronacyjnego, zapewne z inicjatywy monarchy, posłów żmudzkich wyrugowano z izby. Pretekstem miało być obrażenie królewskiego legata na przedsejmowym sejmiku rosieńskim. Stronnicy króla domagali się w izbie osądzenia Żmudzinów o obrazę majestatu. Ostatecznie sprawę załagodzono, ale gniew królewski musiał wystraszyć szlachtę żmudzką, skoro ta w swoim laudum spisanym podczas sejmiku relacyjnego w 1676 roku zapewniała, że posła królewskiego z „najwyższą observantią uszanowali, [a] consensa legacyjej J.K.M. z wielką animadversyją przyjęli”[19].

Stosunkowo duży jeszcze autorytet króla sprawiał, że w jego obecności posłowie i senatorowie starali się (nie zawsze z pozytywnym skutkiem) hamować swe emocje. Nie bez znaczenia był tu charakter Sobieskiego, któremu zdarzały się wybuchy gniewu: „Król złościł się czasem i bywał przy tym bardzo groźny” – zapisał znany francuski pamiętnikarz de Mongrillon[20]. Humory Sobieskiego odczuł na własnej skórze kanclerz litewski Dominik Radziwiłł, wezwany na audiencję po tym, gdy się naraził królowi. Nie była to dla niego z pewnością miła wizyta, skoro opuszczał pokoje królewskie „ledwo nie z płaczem”[21]. Obawa przed gniewem monarszym niewątpliwie przyczyniała się do szczęśliwego kończenia sejmów. Ciekawy incydent zdarzył się w 1681 roku, kiedy opłacony przez Brandenburczyków poseł średzki Władysław Przyjemski próbował zerwać sejm. Pierwszego dnia (22 maja) opuścił izbę z protestem, nazajutrz postanowił jednak do niej powrócić. Niezdecydowane zachowanie posła może świadczyć o tym, że lękał się reakcji króla i jego otoczenia na fakt zerwania obrad. Dopiero dwa dni później (24 maja) ponowił swój protest i ostatecznie wyjechał z Warszawy. Wprowadziło to resztę posłów w konsternację, która się przerodziła w niezwykle interesującą z punktu widzenia procedury sejmowej dyskusję. Wielu posłów i senatorów chciało zakończyć sejm i zachować uchwalone na nim konstytucje. Co ciekawe, pomysł ten popierali nawet inni posłowie ze Środy, choć i oni, podobnie jak młody Przyjemski, wzięli pieniądze od dyplomatów brandenburskich[22]. Najwyraźniej kierowała nimi obawa przed królem, który mógł wykorzystać to wydarzenie do podburzenia mas szlacheckich przeciw sprawcom zerwania obrad. Ostatecznie protest młodego posła wielkopolskiego został uznany, w czym kluczową rolę odegrali Michał Kazimierz Pac i kilku jego litewskich klientów[23]. Nie uchroniło to Przyjemskiego przed nieprzyjemnościami na średzkim sejmiku relacyjnym. Atakował go nawet znany jurgieltnik brandenburski Wojciech Konstanty Breza, który grzmiał, że „gdyby [ Przyjemski] był trzy godziny poczekał, to by sejm stanął”[24]. Nie bez znaczenia, zdaje się, była w tym przypadku nominacja Brezy na kasztelanię poznańską, ale i bezpośrednia interwencja króla, który po zerwanym sejmie ostro atakował młodego posła w listach rozsyłanych do senatorów[25].

Poza wyżej wymienionymi czynnikami niewątpliwie pozytywnie na skuteczność sejmowania w pierwszym okresie rządów Sobieskiego wpływała skomplikowana sytuacja międzynarodowa, a przede wszystkim zagrożenie tureckie. Wprawdzie w 1676 roku zawarto z Imperium Osmańskim rozejm żurawiński, jednak do trwałego pokoju było ciągle daleko. Co więcej, poselstwo Jana Gnińskiego, które udało się do Stambułu po sejmie 1677 roku, zostało tam przyjęte wyjątkowo nieprzychylnie, a Wysoka Porta okazała się niezbyt skłonna do ustępstw terytorialnych na rzecz Polski. Jeszcze podczas sejmu grodzieńskiego z lat 1678–1679 debatowano w izbie, czy wobec nieprzejednanego stanowiska władz tureckich uznać wynegocjowany przez Gnińskiego traktat[26]. Dlatego też na pierwszych sejmach w omawianym okresie posłowie niejednokrotnie podkreślali, że szczęśliwe zakończenie obrad jest kluczowe dla bezpieczeństwa państwa, a podczas sejmu koronacyjnego pojawiły się nawet głosy, że potencjalny sprawca zerwania sejmu zostanie potraktowany jako wróg ojczyzny[27]. Król musiał zdawać sobie sprawę, że poczucie zagrożenia kraju sprzyja skuteczności obrad. Dlatego starał się raczej podkreślać czy to realne, czy tylko hipotetyczne niebezpieczeństwo. Z tego samego względu wszystkie legacje królewskie na sejmiki przedsejmowe koncentrowały się głównie na sytuacji międzynarodowej i potencjalnym zagrożeniu granic państwa. Chyba nieprzypadkowo pierwszy sejm w czasach Jana III zerwano dopiero w 1681 roku, gdy między Rzecząpospolitą a Imperium Osmańskim nastąpiła trwała pacyfikacja. Zerwanie sejmu w czasie pokoju nie było tak groźne jak w czasie wojny, zwłaszcza wojny obronnej, toczonej z potężnym przeciwnikiem.

W całkowitym kontraście do pierwszych sejmów z czasów Jana III stoją te zwoływane w drugiej połowie jego rządów. Od 1685 do 1695 roku odbyło się siedem sejmów i tylko dwa z nich zakończyły się uchwaleniem konstytucji (sejmy z lat 1685 i 1690), pozostałe zaś zostały zerwane. Co więcej, należy zauważyć, że od końca lat osiemdziesiątych obserwujemy kompletny upadek staropolskiego parlamentaryzmu. Jeśli się bliżej przyjrzeć zerwanym sejmom z tego okresu, można w nich zaobserwować precedensy bynajmniej nieprzynoszące chwały ani posłom, ani senatorom i wpisujące się bardzo niechlubnie w staropolską kulturę polityczną. Sejm grodzieński w 1688 roku zerwano bez wybrania marszałka. Sejm warszawski w 1693 roku zerwali Litwini w związku z chorobą króla, kwestionując królewskie prawo do wydawania uniwersałów i przekładania terminu zjazdu. Sejm z 1695 roku zerwano na konkurencji do funkcji marszałka starej laski. Ta sytuacja sprawiła, że przez sześć tygodni posłowie nie mogli zainaugurować żadnych obrad, a sejmowi obserwatorzy zastanawiali się, czy ów przedziwny spektakl można nazywać sejmem.

Naturalnie rodzi się pytanie o to, co było przyczyną tak gwałtownych, niekorzystnych zmian w funkcjonowaniu sejmu. Historycy od dawna podkreślają, że na sytuację wewnętrzną w kraju miał wpływ stan zdrowia króla, pogarszający się wyraźnie od drugiej połowy lat osiemdziesiątych. Wraz ze słabnącym zdrowiem monarchy malał jego autorytet. Francuski pamiętnikarz i dyplomata Polignac donosił, że choroba króla „dodawała odwagi nieprzyjaciołom, a onieśmielała stronników”[28]. Magnaci, spodziewając się rychłej śmierci Sobieskiego, zawiązywali nowe koalicje, króla opuszczali jego dotychczasowi sprzymierzeńcy, rozpoczynały się zakulisowe rozmowy na temat ewentualnej elekcji. Jak dotąd jest to materia słabo rozpoznana, jej zbadanie rzuciłoby nowe światło na sytuację wewnętrzną kraju w ostatnich latach panowania Jana III. Z całą pewnością jednak możemy stwierdzić, że kolejne kryzysy i pojawiające się plotki o spiskach detronizacyjnych pokrywały się czasowo z informacjami o gwałtownym pogorszeniem stanu zdrowia króla.

Godne odnotowania jest również to, że od drugiej połowy dekady zmieniła się radykalnie sytuacja geopolityczna państwa. Wprawdzie od 1683 roku Rzeczpospolita znów prowadziła wojnę z sułtanem, jednak tym razem nie była w niej osamotniona, a po zwycięstwie wiedeńskim strach przed Turkami zdecydowanie zmalał. Mimo iż król nieustannie w legacjach przedsejmowych podkreślał niebezpieczeństwo na południowej granicy kraju, straszak turecki ewidentnie przestał działać. Wojna toczyła się wówczas na peryferiach państwa lub w Mołdawii, a sam byt Rzeczypospolitej oraz jej integralność terytorialna nie były z pewnością zagrożone.

Winę za upadek instytucji sejmowej ponosiła również stale obniżająca się kultura polityczna szlachty. Odzwierciedla to choćby zanik stojącej przedtem na dobrym poziomie publicystyki politycznej, ulotne pisma polityczne z końca panowania Jana III są w przeważającej części paszkwilami[29]. Sejm pozostawał dla szlachty ważnym organem państwowym jedynie deklaratywnie. W rzeczywistości zaś posłowie i senatorowie coraz częściej traktowali tę instytucję jako miejsce załatwiania prywatnych lub partykularnych interesów. Postępujący niedowład sejmu szlachta rekompensowała sobie zwiększaniem kompetencji i obszaru działania sejmików partykularnych, które dzięki wprowadzeniu zasady limitów funkcjonowały niemal permanentnie, uniezależniając się od uniwersałów królewskich[30]. Trudno powiedzieć, czy król godził się z taką sytuacją, nie zrobił jednak niczego, aby ją zmienić. Wydaje się nawet, że monarcha, podobnie jak jego szlacheccy poddani, milcząco zaakceptował upadek instytucji sejmu. Historycy już dawno postawili tezę, że za zerwaniem sejmu grodzieńskiego z 1688 roku stał dwór, próbujący za wszelką cenę wyrugować z izby związanego z opozycją Kazimierza Dąbrowskiego, co uniemożliwiło rozpoczęcie normalnych obrad[31]. Z kolei w 1695 roku to z pewnością Sobieski nie pozwolił, aby stronnik dworu Andrzej Kryszpin Kirszenstein zrezygnował ze swoich pretensji do pełnienia funkcji marszałka starej laski, co stało się początkiem końca sejmu. Postępowanie dworu wydaje się na pierwszy rzut oka niezrozumiałe, gdyż kompetencje marszałka starej laski polegały na przewodniczeniu czynnościom związanym z wyborem nowego marszałka, ale nie na proponowaniu kandydata. Ustępstwo w tym przypadku miałoby pewnie tylko znaczenie prestiżowe. Upór obu stron i brak kompromisu doprowadziły do zerwania obrad bez wyboru marszałka. Dwór był więc w pewnym sensie współodpowiedzialny za bezowocne rozejście się również i tego sejmu. W przypadku obu wyżej wspomnianych zjazdów król bezsprzecznie dążył do tego, aby za ich zerwanie obwinić swoich przeciwników i skompromitować ich w oczach szlachty. W pewnej mierze udało mu się to osiągnąć, gdy w różnych częściach kraju pojawiły się hasła zebrania sejmu konnego i rozprawienia się z opozycją[32]. Należy zatem postawić pytanie, czy sam król nie był w jakiś sposób odpowiedzialny za narastający kryzys sejmowy, skoro traktował wówczas tę instytucję jako pole do osiągania doraźnych korzyści politycznych, nawet za cenę unicestwiania obrad. A przecież to Sobieskiemu bardziej niż jego wrogom powinno zależeć na szczęśliwym kończeniu sejmów. Choćby dlatego, że bez uchwalenia pieniędzy na wojsko nie można było prowadzić skutecznie wojny z Osmanami. Z drugiej jednak strony król dostrzegał malejące kompetencje sejmu i zapewne coraz mniejszą nadzieję pokładał w jego uchwałach podatkowych, i tak uzależnionych od dobrej woli sejmików relacyjnych, które z kolei przez całe miesiące, a nawet lata wstrzymywały zbieranie i wydawanie uchwalonych sum. Wszystko to prowadziło do pogłębiającego się kryzysu sejmowego.

Analiza całego okresu panowania Jana III wyraźnie pokazuje, że pierwsze lata jego rządów charakteryzują się poprawą efektów sejmowania. Niemała była w tym zasługa samego monarchy i jego energicznych działań. Zmieniające się warunki geopolityczne, wyczerpująca się energia króla i zdaje się słabnąca wiara w to, że powstające w czasie wielomiesięcznych, męczących obrad uchwały sejmowe zapewnią sprawne funkcjonowanie armii – wszystkie te czynniki miały wpływ na rosnący kryzys staropolskiego sejmu. Dowodzi to jednak, że król nadal odgrywał w państwie znaczącą rolę, podobnie jak sejmy.


Artykuł pochodzi z książki Król Jan III Sobieski i Rzeczpospolita w latach 1674-1683, red. Dariusz Milewski, Warszawa 2016, seria Silva Rerum. Książka jest dostępna w sprzedaży w księgarni muzealnej i w e-sklepie.



[1] Szerzej na temat tego sejmu zob. L. Wierzbicki, O zgodę w Rzeczypospolitej. Zjazd warszawski i sejm pacyfikacyjny 1673 roku, Lublin 2005.

[2] Szczegółowa analiza polityki Paców, przede wszystkim Krzysztofa i Michała Kazimierza zob. M. Szwaba, Między dworem a opozycją. Krzysztof Pac wobec Jana III Sobieskiego w latach 1674–1684, „Acta Universitatis Wratislaviensis”, 1992, nr 1418, Historia CII, s. 57–62; K. Bobiatyński, Michał Kazimierz Pac wojewoda wileński, hetman wielki litewski, Warszawa 2008; z pewnością słabiej rozpoznana jest ówczesna działalność rodziny Wiśniowieckich, choć ostatnio stan wiedzy na ten temat poszerzyła I. Czamańska, Wiśniowieccy. Monografia rodu, Poznań 2007, s. 324–331, 351–353.

[3] Problemy związane z elekcją Jana III zob. J. Woliński, Epilog elekcji 1674, Kraków 1952.

[4] Pierwsze trzy sejmy z lat 1676–1679 doczekały się gruntownego omówienia, zob. K. Matwijowski, Pierwsze sejmy z czasów Jana III Sobieskiego, Wrocław 1976; idem, Sejm grodzieński 1678–1679, Wrocław 1985.

[5] Na ten temat zob. K. Piwarski, Hieronim Lubomirski hetman wielki koronny, Kraków 1929, s. 9–19; A. Codello, Litwa wobec polityki bałtyckiej Sobieskiego w latach 1675–1679, KH, 1967, t. 74, z. 1, s. 21–47; K. Bobiatyński, Michał Kazimierz Pac a polityka bałtycka Sobieskiego, [w:] Z dziejów stosunków Rzeczypospolitej Obojga Narodów ze Szwecją w XVII wieku, red. M. Nagielski, Warszawa 2007, s. 311–335.

[6] Instrukcja z kancelaryjej J.K.M. p.n.m. posłowi na sejmik pro die 10 decembris przed sejmem in 14tam januarii przypadającym naznaczony dana w Żółkwi dnia 3 miesiąca listopada roku pańskiego 1676, AP Gdańsk, Recesy Stanów Prus Królewskich, 300,29/178, k. 5v.

[7] Instrukcyja na sejmiki anno 1682, AP Gdańsk, Recesy Stanów Prus Królewskich, 300,29/186, k. 280v.

[8] R. Kołodziej, Reforma procedury sejmowej w świetle anonimowej polemiki przed sejmem 1683 r., [w:] Sic erat in fatis. Studia i szkice historyczne dedykowane Profesorowi Bogdanowi Rokowi, t. 2, red. E. Kościk, R. Żerelik, P. Badyna, F. Wolański, Toruń 2012, s. 152–162.

[9] Warto z pewnością zauważyć, że zbliżony sposób podejmowania decyzji był jednym z kilku występujących w XVI wieku, jako zgoda wszystkich reprezentacji „bez względu na indywidualne stanowiska pojedynczych posłów”, zob. W. Uruszczak, Sejm walny koronny w latach 1506–1540, Warszawa 1980, s. 162.

[10] Dominik Radziwiłł był nie tylko na zorganizowanym przez opozycję litewską sejmiku generalnym w Słonimiu, ale wraz z Sapiehami udał się do Grodna zamiast do Warszawy przed sejmem 1685 roku, zob. Regestr ichm. panów litewskich w Grodnie rezydujących [1685 r.], AGAD, APP, 47, t. 3, s. 450.

[11] Niewdzięczność wobec króla zarzucił Dąbrowskiemu podczas konkluzji sejmu 1688–1689 Kazimierz Brzostowski biskup wileński, przypominając, od kogo otrzymał urząd podkomorzego wileńskiego, zob. [Diariusz sejmu 1688–1689], Geheimes Staatsarchiv Preussische Kulturbesitz, Berlin-Dahlem, I HA, Rep. 9 Polen, 27.m.2, k. 89.

[12] Niejednoznacznie rolę Radziejowskiego w ostatnich latach rządów Jana III ocenił R. Kawecki, Michał Stefan Radziejowski (1645–1705), Opole 2005, s. 73–87. Jednak w walce biskupa Brzostowskiego z Sapiehami Radziejowski stanął po stronie litewskich przeciwników króla; ostatnio na temat tego sporu zob. G. Sliesoriūnas, Lietuvos Didžioji Kunigaikštystė vidaus karo išvakarėse: didikų grupuočių kova 1690–1697 m., Vilnius 2000, s. 147–156.

[13] Teodor Łukomski do Jana III, b.d. i m., NGAB, fond 695, nr 60, k. 159–159a.

[14] Die in polnische Hände gerathenen Schriften des Residenten von Wichert und seine abberufung aus Warschau IV-VIII 1689, Geheimes Staatsarchiv Preussische Kulturbesitz, Berlin-Dahlem, I HA, Rep. 9 Polen, 27.m.4., bez paginacji.

[15] Listy z czasów Jana III i Augusta II, wyd. W. Skrzydylka, Kraków 1870, s. 48; Wespazjan Sienicki do Zbigniewa Morsztyna miecznika mozyrskiego, Warszawa, 23 II 1683, AGAD, AR V, 14288, cz. 3, s. 78.

[16] Mikołaj Stefan Pac biskup wileński do Jana III, z Chorosczy, 18 V 1682, NGAB, fond 695, op. 1, nr 102, s. 7–10a.

[17] Dla przykładu: „W Lidzie wolał się sejmik spadać, niżeli contraria W.K.M. p.n.m. intencyjej stanowić”, Dominik Radziwiłł podkanclerzy lit. do króla, Nowogródek, 29 VII 1681, NGAB, fond 695, op. 1, nr 142, k. 11–11a.

[18] R. Kołodziej, „Ostatni wolności naszej klejnot”. Sejm Rzeczypospolitej za panowania Jana III Sobieskiego, Poznań 2014, s. 172–174.

[19] Laudum sejmiku żmudzkiego 2 VI 1676, VUB, fondas 7–27, nr 31/14483, k. 534.

[20] M. de Mongrillon, Pamiętnik, opr. Ł. Częścik, Wrocław 1982, s. 28.

[21] K. Sarnecki, Pamiętniki z czasów Jana III Sobieskiego, opr. J. Woliński, Wrocław 1958, s. 181.

[22] Szczegółowe omówienie działań brandenburskich zob. A. Kamieński, Polska a Brandenburgia-Prusy w drugiej połowie XVII wieku. Dzieje polityczne, Poznań 2002, s. 199–214.

[23] R. Kołodziej, „Ostatni wolności…”, s. 455, przyp. 308.

[24] Ibidem, s. 451.

[25] Jan III do Piotra Opalińskiego woj. brzeskiego generała wielkopolskiego, Warszawa, 30 V 1681, BN, BOZ, 1128, s. 145–148.

[26] D. Kołodziejczyk, Podole pod panowaniem tureckim. Ejalet kamieniecki 1672–1699, Warszawa 1994, s. 97.

[27] „Jm. pan starosta liwski wniósł, aby ten, kto by się ważył sejm zerwać, pro hoste patriae był habitus, za Turczyna i Tatarzyna infensior Rzptej”, zob. Diariusz sejmu coronationis najjaśniejszego Jana III z łaski Bożej króla polskiego w Krakowie agitowanego roku 1676, APAN, 398: TJW, nr 47, s. 34.

[28] M. de Polignac do Ludwika XIV, Warszawa, 17 I 1695, B. PAUiPAN Kraków, 8728, s. 5526–5534.

[29] Problem ten wymaga z pewnością szerszych badań, do których przydatna byłaby edycja publicystyki z czasów Jana III – taka edycja umożliwiłaby cenne studia komparatystyczne choćby z epoką ostatniego Wazy; część pism z czasów króla-sarmaty omówiła niedawno A. Czarniecka, „Nikt nie słucha mnie za życia…”. Jan III Sobieski w walce z opozycyjną propagandą (1684–1696), Warszawa 2009. Tam też literatura przedmiotu.

[30] H. Olszewski, Praktyka limitowania sejmików, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, 1961, t. 13, z. 1, s. 33–55.

[31] K. Piwarski, Między Francją a Austrją. Z dziejów polityki Jana III Sobieskiego w latach 1687–1690, Kraków 1933, s. 45–46.

[32] H. Olszewski, Sejm Konny. Rzecz o funkcjonowaniu ideologii demokracji szlacheckiej w dawnej Polsce, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, 1985, t. 37, z. 2, s. 225–242; J. Maroń, Idea zwołania sejmu konnego w latach 1688/1689, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, 1992, t. 44, z. 1–2, s. 133–137; R. Kołodziej, „Ostatni wolności…”, s. 68–69.

Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.

✓ Rozumiem