Przychodzi dzieło sztuki do lekarza (PJM)
Tłumaczenie ulotki „Przychodzi dzieło sztuki do lekarza”, która powstała w ramach projektu partycypacyjnego z udziałem członków Studenckiego Koła Naukowego Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jego uczestnicy stworzyli trasę zwiedzania Muzeum Pałacu w Wilanowie ze wskazaniem obiektów, których historie są na tyle osobliwe i fascynujące, że z pewnością zaciekawią wszystkich gości odwiedzających królewską rezydencję.
- Na zdrowie! (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Lew Lechistanu (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Biblioteka (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Królowa Marysieńka (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Galeria z widokiem na ogród (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Śmierć króla (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Królewskie łoże (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Naczynia nocne (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Dlaczego łóżka kobiet były większe od męskich? (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Barokowy salon urody (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Wyszukana peruka czy pospolity kołtun (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Śmiertelność dzieci (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Ząb narwala (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Zdobione kielichy (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
- Alegoria zdrowia (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Na zdrowie! (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
W dawnej Rzeczypospolitej alkohole miały o wiele więcej zastosowań niż obecnie. Używano ich m.in. jako lekarstw. Zarówno przeróżne mikstury na ich bazie, jak i same alkohole stanowiły remedium na wiele dolegliwości. Piwo uważane było za jeden z najzdrowszych trunków – uśmierzało bóle głowy, orkiszowe stosowano na kaszel. Pomimo dobroczynnego wpływu, należało również pamiętać o umiarze, gdyż zbyt duża ilość obciążała żołądek. Stosowano także mocniejsze alkohole – wódkę zalecano jako lekarstwo na dżumę, wykorzystywano ją jako krople do oczu czy nacierania różnych części ciała. Używano jej również do pielęgnacji cery i farbowania siwych włosów. Do pielęgnacji włosów służyło także wino, które miało sprzyjać ich porostowi i regeneracji
Na zdrowie! (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
W dawnej Rzeczypospolitej alkohole miały o wiele więcej zastosowań niż obecnie. Używano ich m.in. jako lekarstw. Zarówno przeróżne mikstury na ich bazie, jak i same alkohole stanowiły remedium na wiele dolegliwości. Piwo uważane było za jeden z najzdrowszych trunków – uśmierzało bóle głowy, orkiszowe stosowano na kaszel. Pomimo dobroczynnego wpływu, należało również pamiętać o umiarze, gdyż zbyt duża ilość obciążała żołądek. Stosowano także mocniejsze alkohole – wódkę zalecano jako lekarstwo na dżumę, wykorzystywano ją jako krople do oczu czy nacierania różnych części ciała. Używano jej również do pielęgnacji cery i farbowania siwych włosów. Do pielęgnacji włosów służyło także wino, które miało sprzyjać ich porostowi i regeneracji
Lew Lechistanu (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Jan III bez wątpienia był jednym z największych wodzów pośród polskich monarchów, a najbardziej zasłynął jako pogromca Turków. Warto zwrócić uwagę na nakolanniki w kształcie lwa oraz lwią skórę na koniu. Symbolizowały one nie tylko waleczność – lew był także jego znakiem zodiaku. W dawnej Rzeczypospolitej astrologia i medycyna były ze sobą ściśle związane. W ówczesnych kalendarzach można było znaleźć informacje o związku danego miesiąca z konsekwencjami zdrowotnymi dla każdego ze znaków zodiaku. Co więcej, w związku z brakiem powszechnego dostępu do lekarzy umieszczano w nich rozmaite porady medyczne.
Biblioteka (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
BIBLIOTEKA – nie ma ksiąg, pozostał katalog. Znajdź go!
Paracelsus (1693–1541) – lekarz i przyrodnik, uważany za ojca nowożytnej medycyny. Rozwinął ziołolecznictwo. Uważał, że Bóg dał ludziom lek na każdą chorobę i aby ułatwić im szukanie, dodał odpowiednie znaki zewnętrzne. Dlatego aplikował rośliny o liściach nerkowatych na choroby nerek, surowce żółte na żółtaczkę, a makówki na bóle głowy. Stosował dawkowanie leków oraz leczenie różnych chorób odmiennymi specyfikami. Stworzył podstawy jatrochemii, czyli chemii medycznej. Wprowadził nowe leki, m.in. rtęć na kiłę, szereg soli metali i opium.
Mikołaj Kopernik (1473–1573) – nie tylko astronom, także medyk. Nie dokonał może przełomu w medycynie, ale był uważany za dobrego lekarza.
Lekarzami króla Jana byli:
Doktor de Jona – czuwał stale nad zdrowiem królewskim od około 1688 r. Po śmierci króla został nawet oskarżony o otrucie go zbyt dużą dawką rtęci, nie znaleziono jednak dowodów winy.
Bernard O’Connor – Irlandczyk po studiach medycznych we Francji, zarekomendowany królowi Janowi III przez posła weneckiego, stanowisko lekarza nadwornego piastował przez niecały rok. Opuścił króla (i Polskę) jako lekarz przyboczny królewny Teresy Kunegundy. „Efektem ubocznym” pobytu w Polsce było dwutomowe dzieło „The history of Poland in several letters to persons of quality”.
Królowa Marysieńka (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Królowa Marysieńka – Maria Kazimiera de la Grange d’Arquien (1641–1715)
Jej pierwszy mąż, wojewoda sandomierski Jan „Sobiepan” Zamoyski zaraził ją kiłą. Być może dlatego żadne z ich czworga dzieci nie przeżyło. Ją leczono (na ówczesną modłę) maścią rtęciową, która zabija krętki, ale może powodować wypadanie włosów i zębów. Plotka głosi, że piękna Marysieńka nosiła perukę i miała liczne braki w uzębieniu!
Janowi Sobieskiemu Marysieńka urodziła co najmniej 13 dzieci, co oznacza, że łącznie ponad 10 lat była w ciąży lub połogu. Do tego miewała napady migreny i melancholii, cierpiała też z powodu dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego. Nie ominęły jej zakaźne choroby wysypkowe – przeszła ospę wietrzną i odrę (obie w wieku dorosłym). Mimo licznych dolegliwości Marysieńka przeżyła 75 lat. Zmarła prawdopodobnie na raka żołądka, po zarządzonym przez lekarza płukaniu żołądka.
Królowa bardzo dbała o swój wygląd i wizerunek, wszystkie portrety ukazują ją młodą, zdrową i piękną. I tak ją sobie wyobrażajmy.
Galeria z widokiem na ogród (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Jan Sobieski miał w zwyczaju dla zdrowia codziennie rano spacerować po ogrodzie, w którym oprócz wspaniałych roślin ozdobnych uprawiano także na potrzeby dworu warzywa, owoce oraz zioła. Na XVII-wiecznych grządkach można było znaleźć lekarstwa na niezliczone przypadłości.
Wiele z dawnych mądrości znajduje potwierdzenie w dzisiejszej medycynie. Z powszechnie stosowanych wtedy roślin można uzyskać substancje przeciwzapalne, przeciwbólowe, ułatwiające trawienie czy moczopędne. W średniowiecznych herbarzach i zaleceniach odnajduje się także rośliny i grzyby o działaniu toksycznym, których niewłaściwe stosowanie mogło zakończyć się silnym zatruciem, a nawet zgonem.
Śmierć króla (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Jan Sobieski zmarł wieczorem 17 czerwca 1696 r. w pałacu w Wilanowie, być może w miejscu obecnej kaplicy, przy bibliotece. W ostatnich latach życia był już człowiekiem ciężko schorowanym, musiał być noszony w specjalnym krześle. W ostatnich miesiącach czuł się bardzo źle, miał duszności, bóle głowy, cierpiał z powodu masywnych obrzęków. Najprawdopodobniej za dolegliwości króla odpowiadała przewlekła choroba nerek, spowodowana np. toksycznymi preparatami rtęci, którymi monarcha latami leczył kiłę. Sytuacji nie poprawiała dworska bogatobiałkowa dieta, predysponująca do wystąpienia kamicy nerkowej. W trakcie sekcji zwłok króla znaleziono dwa kamienie: w prawej nerce – wielkości kasztana, w pęcherzu moczowym – wielkości gołębiego jaja. Mogły być przyczyną nawracających zapaleń układu moczowego. Gorączka i pogorszenie stanu w ostatnich dniach życia mogły być spowodowane jednym z takich zakażeń. Wiemy, że w dniu śmierci król, podziwiając rano kwiaty, nie czuł już ich zapachu. Później męczył się strasznie, wił się w konwulsjach, krzyczał z bólu i tracił przytomność. W godzinach wieczornych zdążył się jeszcze wyspowiadać i pożegnać z synami. Zmarł po godzinie 20 po kilkunastominutowym ataku dreszczy lub drgawek.
Królewskie łoże (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Zdawałoby się, że powinno być ogromne. Było jednak zaskakująco krótkie, dużo krótsze od dzisiejszych. Wynikało to przede wszystkim ze spania w pozycji półsiedzącej. Sądzono, że spanie na leżąco jest nieodpowiednie, gdyż w takiej pozycji leżą ciała zmarłych w trumnie – pozycję tę kojarzono zatem ze snem ostatecznym. W pewnych stanach chorobowych, np. przy niewydolności serca, spanie w pozycji „królewskiej” zmniejsza nasilenie objawów w nocy. Natomiast taka pozycja nie jest korzystna dla kręgosłupa.
Naczynia nocne (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Znajdujące się w ostatnim pomieszczeniu naczynia to urynały, potocznie zwane nocnikami. Zwyczajowo trzymano je pod łóżkiem. W przeszłości były używane dość często, gdyż tylko nieliczne rezydencje wyposażone były w łazienki (czy udało ci się znaleźć jakąś w Wilanowie?). Przez wieki zmieniały się ich kształty i zdobienia, przez co nocniki stawały się nierzadko dziełami sztuki, a przy tym ukrywały swoją prawdziwą funkcję. Arystokraci francuscy często ofiarowywali je sobie jako upominki.
Dlaczego łóżka kobiet były większe od męskich? (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Podstawową przyczyną był fakt, że służyły one kobietom oprócz snu, również do porodu. Położnictwo w Polsce zaczęło rozwijać się w XVI wieku. Porody odbierały akuszerki, które czerpały wiedzę najczęściej z medycyny ludowej i własnych doświadczeń. W celu uśmierzenia bólów porodowych przyrządzały naturalne ziołowe mikstury ze sporyszu, melisy, liści laurowych, lilii czy tytoniu. Okres porodu i połogu wiązał się z wielkim ryzykiem dla kobiety: mógł wystąpić krwotok, gorączka połogowa lub inne powikłania. Z tego powodu nawet co trzecia kobieta umierała właśnie przy porodzie!
Barokowy salon urody (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Na kanon piękna w XVII wieku składały się: blada twarz – koniecznie bez piegów, rumiane policzki, czernione miałem węglowym brwi, czerwone usta i białe zęby. Przy braku dostępnych nam dzisiaj kosmetyków, kobiety uciekały się przede wszystkim do natury, ale też radykalnych sposobów. Do wybielenia lica stosowały np. mydło barskie, używane do bielenia bielizny przy praniu. W skład dawnych kosmetyków wchodziły często kontrowersyjne składniki, np. łajno krokodyla, żółć węgorza, skorupy jaj sępa.
Wyszukana peruka czy pospolity kołtun (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Kołtun był dawną przypadłością ludzi z niższych sfer społecznych. Tworzyła go cuchnąca masa pozlepianych i poskręcanych włosów, wnętrze kołtuna wypełniał brud. W nigdy niemytych i nieczesanych włosach zapewne masowo rozwijały się pasożyty skórne.
Na ślad kołtuna można jednak trafić także wśród elit. Na wielu portretach w Wilanowie można podziwiać kunsztowne peruki. Niektóre pomysłowe damy trefiły swoje własne skołtunione włosy na kształt peruk, by wyglądać modnie i elegancko. Higiena takiej ozdoby głowy zapewne pozostawiała wiele do życzenia, a uporczywy świąd i zapalenie skóry stanowiły cenę za posiadanie fantazyjnych fioków.
Śmiertelność dzieci (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Poród stanowił duże zagrożenie nie tylko dla matki, ale i dla dziecka. Jeśli dziecko przeżyło, czyhały na nie liczne choroby, w tym biegunka niemowlęca, związana zapewne z niedostatkiem higieny oraz nieodpowiednią dietą. Bardzo niebezpieczne, często śmiertelne, były choroby zakaźne – ospa, odra, błonica (dziś zapobiegamy im poprzez szczepienia) oraz zakażenia jelitowe (czerwonka, salmonelloza). Dziecko mogło umrzeć na skutek choroby, ale także na skutek „leczenia”. W czasach króla Jana i królowej Marysieńki nie istniała pediatria (sam termin pojawił się dopiero w 1872 r.), chociaż za granicą zaczęły pojawiać się traktaty o chorobach dziecięcych.
Spośród 13 dzieci Jana Sobieskiego i Marysieńki wieku dorosłego dożyło czworo: Jakub Ludwik, Teresa Kunegunda, Aleksander Benedykt i Konstanty Władysław.
Ząb narwala (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Marzeniem średniowiecznych farmaceutów było odnalezienie panaceum, czyli środka leczącego wszelkie choroby. Takich magicznych właściwości dopatrywano się w przedmiotach rzadkich i kosztownych. A cóż mogłoby być bardziej niespotykanego od rogu mitycznego jednorożca? Jeden z nich został sprezentowany królowi. Podobny egzemplarz można oglądać w pałacu. W rzeczywistości ten imponujący eksponat (za cenę którego można było kupić miasteczko) jest lewym kłem samca narwala, dużego morskiego ssaka, zamieszkującego głównie północny Ocean Atlantycki.
W czasach Sobieskiego przypisywano tej osobliwości silną moc leczniczą. Sproszkowany róg mógł uporać się nawet z budzącą postrach dżumą, która w czasie wielu epidemii dziesiątkowała ludność Europy. W dzisiejszych podręcznikach medycznych próżno szukać informacji na ten temat, ale trzeba przyznać, że spiralny kieł naprawdę przypomina magiczny przedmiot i budzi fantazję.
Zdobione kielichy (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Konwalia – kwiat uczonych, lekarzy i… trucicieli? Już w starożytnych Chinach stosowana była do leczenia schorzeń naczyniowo-sercowych. W Europie od średniowiecza leków z konwalii używano w chorobach serca, padaczce oraz bólach, później także w dnie moczanowej, dla poprawienia pamięci oraz łagodzenia stanów zapalnych oczu. Leki z konwalii nazywano złotą wodą i trzymano w złotych lub srebrnych naczyniach. Uwaga! Można nią także śmiertelnie otruć!
Bujna peruka nie sprzyjała zachowaniu higieny włosów, co miało zdecydowany wpływ na występowanie wszawicy. Niegdyś choroba ta dotykała wszystkie grupy społeczne bez względu na status materialny. Ludzie starali się radzić z nią sobie na różne sposoby – iskali się nawzajem, a do zabijania pasożytów używali specjalnych młoteczków (co bardziej eleganckie damy – wykonanych z kości słoniowej). Było też wielu naciągaczy oferujących nieskuteczne środki przeciw wszom. Chętnych klientów jednak nie brakowało, a wszystko przez uporczywość tej przypadłości.
Alegoria zdrowia (Przychodzi dzieło sztuki do lekarza, PJM)
Żegna nas rzeźba „Alegoria zdrowia” . Piękna, młoda i zapewne zdrowa kobieta dzierży węża i czaszkę. Wąż to zapewne wąż Eskulapa, czyli Asklepiosa, greckiego boga sztuki medycznej.