Ocena kobiecych działań w epoce staropolskiej nie jest rzeczą łatwą. Nasze postrzeganie takich czy innych kobiecych przedsięwzięć zawsze pozostaje skażone przypisywaniem im – niezależnie od ich statusu społecznego – nadmiernych możliwości lub przeciwnie – odmawianiem kobietom jakichkolwiek wpływów. Tymczasem istotne jest, by właściwie ocenić wszelkie kobiece posunięcia – ich rolę społeczną, religijność, możliwości ekonomiczne czy wpływy polityczne. Czynnikiem utrudniającym właściwą ocenę jest zarówno niekompletność, jak i nieznajomość źródeł, a w ślad za tym powielanie badawczych stereotypów. Niebagatelny wpływ na taki stan rzeczy mają też ideologiczne przekonania czy nasze wyobrażenia o historii. Wydaje się, iż z jednej strony nie doceniamy zmian, jakie dokonywały się w historii kobiet, z drugiej zaś – nie potrafimy się uwolnić od sądów i teorii, które w tej dziedzinie narzuciła nam dziewiętnastowieczna historiografia.
W przypadku Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej (ok. 1669–1729)[1], kasztelanowej krakowskiej, jesteśmy w tej dogodnej sytuacji, że dysponujemy ogromnym zespołem źródeł, głównie epistolograficznych[2], które pozwalają podjąć próbę oceny tej ze wszech miar nieprzeciętnej kobiety. Kasztelanowa krakowska już u sobie współczesnych budziła rozmaite uczucia. Dla jednych była patronką i mecenasem, „drugą po Bogu opiekunką i Panią łask pełną”, przed którą ustępowały wszelkie trudności; inni życzyli jej rychłej śmierci i zejścia ze sceny politycznej (poseł rosyjski Jemielian Ukraincew). Szczególnego zainteresowania przysporzyła kasztelanowej jej aktywność polityczna, przypadająca na schyłek XVII wieku i pierwsze trzydziestolecie wieku XVIII. Wychowana w atmosferze elitarnego dworu ojca Stanisława Herakliusza Lubomirskiego (1642–1702), marszałka wielkiego koronnego, polityka i wybitnego pisarza, oraz we francusko-sarmackim kręgu kultury dworu Marii Kazimiery d’Arquien i Jana III Sobieskiego, w dorosłym życiu potrafiła wykorzystać nabyte umiejętności – niezłomność charakteru, umysłową otwartość, łatwość nawiązywania kontaktów, zdolność negocjacji i mediacji czy skłonność do intryg. Nieobca jej była magnacka pycha, zamiłowanie do ryzyka i upór, które inaczej można by nazwać wysokim poczuciem własnej wartości, śmiałością w pokonywaniu przeciwności i nieustępliwością negocjatora. Życie na królewskim dworze otworzyło przed Sieniawską szereg różnorodnych możliwości, ale jedynie jej cechom charakteru należy przypisać pasję, z jaką realizowała wszelkie przedsięwzięcia. Jej nadmierna aktywność we wszelkich dziedzinach życia była niezrozumiała nawet dla współczesnych, którzy z podziwem (m.in. Jakub Henryk Flemming) lub z politowaniem (Joanna z Sieniawskich Potocka) patrzyli na kolejne akcje kasztelanowej.
Niewiele wiemy o wczesnych działaniach Elżbiety Sieniawskiej poza tym, że była jedną z ulubionych panien dworskich Marii Kazimiery Sobieskiej. Wysoka pozycja ojca – marszałka wielkiego koronnego – oraz stryja Hieronima Augustyna Lubomirskiego, podskarbiego wielkiego koronnego, stawiała ją w rzędzie najlepszych partii. Jej małżeństwo z kresowym magnatem Adamem Mikołajem Sieniawskim (1666–1726), starostą lwowskim, następnie wojewodą bełskim (od 1691), synem bohatera spod Wiednia Mikołaja Hieronima Sieniawskiego (zm. 1683), wojewody wołyńskiego, i Cecylii Marii z Radziwiłłów jeszcze ugruntowało jej pozycję wśród ówczesnych dam i zbliżyło do królowej. Sieniawska – w przeciwieństwie do swojego męża – bardzo aktywnie angażowała się w życie królewskiego dworu, spędzając czas na tańcach, komediach i polowaniach, w których uczestniczyła wraz z królewskimi synami i obcymi dyplomatami, stając się przyczyną dworskich skandali. Tak nawiązane relacje zaowocowały w przyszłości, a Sieniawska nabyła wiedzy o mechanizmach dworskich intryg. To ona była główną pośredniczką między Marią Kazimierą a własną rodziną w okresie bezkrólewia po śmierci Jana III Sobieskiego. Mimo to Lubomirscy obawiali się zaangażowania wojewodziny w polityczną grę królowej do tego stopnia, iż zalecali Sieniawskiemu kontrolowanie korespondencji obu pań. „Wiem, że królowa JMć pisuje do JM Pani wojewodziny i gdyby można, abyś WMM Pan miał sposób dowiedzenia się ze secretiorum dla naszej informatiey, byłaby rzecz bardzo dobra” – radził Sieniawskiemu podskarbi[3]. Nadmiernie aktywną i rozpolitykowaną wojewodzinę obłożono nawet aresztem domowym, podczas gdy podskarbi Lubomirski namawiał jej męża – „proszę zaś, abyś jako począł, tak i do końca jedno z nami trzymając, przyjechał [i] jako najwięcej z Ichm PP. sposobił”[4].
Działania Elżbiety Sieniawskiej w tym okresie można by oczywiście uznać za rodzaj dworskiej zabawy znudzonej damy, gdyby nie fakt, że o jej względy – podobnie jak innych kobiet z otoczenia królowej Marii Kazimiery – zabiegali dyplomaci francuscy (Melchior de Polignac), licząc, że zdoła przeciągnąć na stronę francuskiego kandydata nie tylko swojego małżonka, ale i nieufnych Lubomirskich. Polignac niewysoko oceniał możliwości polityczne jej ojca, marszałka Lubomirskiego, którego uważał za filozofa i pisarza, snującego wielkie plany, nigdy nie wcielone w życie[5]. Więcej ambicji politycznych i skłonności do intryg przypisywał jego żonie, a macosze wojewodziny bełskiej – Elżbiecie z Denhoffów Lubomirskiej (zm. 1702). Zupełnie inaczej natomiast Polignac oceniał jego brata, podskarbiego Lubomirskiego. Uważał bowiem, że jest to człowiek odważny i uprzejmy, który cieszy się wielką reputacją, ale jest niecierpiany na dworze[6]. Sieniawska chyba zdawała sobie sprawę, że finansowe obietnice Polignaca nie są w pełni akceptowane przez Wersal, co rychło wyszło na jaw, gdy mąż zastawił jej porcelanę, nie mogąc się doczekać francuskich pieniędzy[7].
Adam Mikołaj sprzyjał wpierw francuskiej kandydaturze, ale niechętny był Sobieskim, szczególnie królowej. Z kolei Hieronim Augustyn Lubomirski jednoznacznie dawał do zrozumienia wojewodzie bełskiemu w 1697 roku, że jego żona powinna wybadać polityczne zamiary królowej w czasie ich spotkania w Gdańsku[8], gdzie obie panie oczekiwały na przyjazd kandydata do tronu poleskiego, księcia Franciszka Ludwika de Conti (1664–1709)[9]. Walka polityczna z okresu bezkrólewia pokazała jasno, iż Sieniawska, mimo pierwotnego zaangażowania się po stronie królowej i ks. Conti, działała przede wszystkim na rzecz własnej rodziny, starając się odwieść męża od sojuszu z partią francuską. Stale nagabywała Adama Mikołaja, by zachował ostrożność w kontaktach ze zwodzącą go nieustannie rodziną i zbliżył się do nowego króla, chociaż w sercu pozostała wierna Sobieskim. „Otóż cię Bóg skarał za króla dobrodzieja mego i twego tak wielkiego” – drwiła z męża, gdy ks. Conti porzucił swoich zwolenników.
Czas ten był dla wojewodziny znakomitą próbą jej politycznych możliwości. Nie tylko zresztą dla niej, gdyż w działalność publiczną i rozmaite intrygi zaangażowała się większość pań z kręgu dawnego dworu królowej (Elżbieta z Denhoffów Lubomirska, Konstancja z Niszczyckich Towiańska, Urszula z Bokumów Lubomirska i in.)[10]. Najbliższe lata pokazały, jak wielkiego znaczenia nabyła wojewodzina, stając się ważnym mediatorem między królem Augustem II, schorowanym i schodzącym z politycznej sceny ojcem i zachowawczym mężem. Dla Adama Mikołaja była wygodnym pośrednikiem w załatwieniu wielu spraw z królem i jego saskimi ministrami. W jednym z listów z tego okresu wojewoda pisał do żony – „WMP kiedy się będziesz widziała z królem JMcią, to mu i to powiedz, że P. Brantowi jam 6000 talarów na monderunek awansował, a ponieważ ja jestem [ten, przyp. B.P.], co radbym królowi służył, jeno że związek zrobiony nie dopuszcza mi, więc tak cicho sobie siedząc, życzę prosić tedy króla, żeby dał ordynanse do Moskwy i Kozaków, aby moich nie zaczepiali dóbr”[11]. Wojewoda bełski, mimo że 2 marca 1698 roku podpisał „artykuły zgody” w królem Augustem II w Błoniu, to jednak nie okazywał nadmiernego zaangażowania po stronie polityki Wettyna[12].
Sieniawski miał za złe żonie, że tak mocno angażowała się w życie polityczne, obawiając się dyskredytacji w oczach szlachty, pomny na drobne skandale, które wybuchały wokół osoby jego małżonki. Kiedy kilka miesięcy po urodzeniu dziecka Elżbieta zapragnęła porzucić brzeżańską samotnię i na zaproszenie ojca pojechać do Warszawy, gdzie miał odbyć się sejm, mąż zdecydowanie sprzeciwił się tym planom. Jego opór na niewiele się zdał, gdyż wojewodzina spakowała wozy i wyjechała, a mężowi napisała tylko – „bez wymówki i nie WM Pana końmi jadę…”. Wojewoda, który opóźniał swój wyjazd do stolicy, mimo zaproszenia od teścia, oburzał się i prosił w liście: „daję tedy Dobrodziko do uwagi to naprzód, co by to świat cały mówił, że beze mnie przyjedziesz, kędy cała Polska będzie zgromadzona, o cenzora tam [k. 455] nie będzie trudno po tym. Ja senator siedzę w domu podczas sejmu, a WM Pani być chcesz, toć mój dyshonor, a za tym i WM Pani”[13]. Adam Mikołaj przekonywał żonę, że wierzy, iż choć nie da już więcej żadnej okazji do plotek, to ludzie i tak będą plotkować, więc „śmiem jako z największą submisyją paść do nóg twoich Dobrodziko, a przez honor domu swego, bez Boga Ukrzyżowanego prosić cię, żebyś te niedziel kilka mi darować chciała, a po tym ja będę WMP prosił, abyś do Ojca jechała, bo mi na ten czas z WMP cale nie będzie jej tam bytność szkodliwa, tak tedy ścielę się i po wtóre pod stopy, żebrze miłosierdzia nad sobą”[14].
Trudno ocenić postawę Sieniawskiej w okresie walki o tron polski po śmierci Jana III Sobieskiego. Wojewodzina – jak wspomniano – długo wahała się między swoim przywiązaniem do królowej, interesem rodziny i męża a własnym zdrowym rozsądkiem. Pierwsze lata panowania Augusta II ukazały jej rozwagę i zmysł polityczny. Krytycznie, choć nie bez żalu, oceniała interesowne postępowanie stryja, zagrzewając męża do bardziej stanowczych działań i ubiegania się o laskę marszałkowską na okoliczność spodziewanej śmierci własnego ojca. To ona negocjowała z królem Augustem II i marszałkiem Lubomirskim warunki przekazania urzędu jej mężowi, który opierał się tym zaszczytom w obawie, że „nie sposobny oracje prawić”. Wojewodzina nie mogła zrozumieć postawy męża, który zdecydowanie lepiej czuł się wśród swoich żołnierzy niż na królewskich salonach, co stanowiło przedmiot nieustannych kłótni małżonków. Ostro sprzeciwiła się pomysłom Augusta II oddania Adamowi Mikołajowi buławy polnej litewskiej w grudniu 1701 roku. „Nie wiem czy między takimi ludźmi chciałbyś być, co to opiją, objedzą, a na koniec okradną” – rzuciła mężowi, gdy ten zastanawiał się nad propozycją króla. „Nie dawaj nikomu pierwszeństwa przed sobą” – przekonywała wojewodę, będąc pewną, że takich okazji nie można lekceważyć. To do Elżbiety zwracał się Hieronim Augustyn Lubomirski, naciskając, by przekonała męża do zabiegów o buławę polną koronną, kiedy on sam w 1702 roku otrzymał wielką: „racz WM Pani zagrzać znowu siłami swemi JMci Pana wojewodę, aby chodził pilno około siebie”[15]. Interwencja Elżbiety u króla i poparcie Lubomirskiego spowodowało, że August II podpisał Sieniawskiemu przywilej na buławę polną koronną 23 maja 1702 roku[16].
W tym czasie relacje Sieniawskich z królem uległy pewnemu ociepleniu, szczególnie po ataku Karola XII na Rzeczpospolitą. To z kolei spotkało się z oporem Hieronima Augustyna Lubomirskiego, który lekceważył Sieniawskiego. Pouczał go stale w listach i nie dopuszczał, by jego znaczenie w wojsku wzrosło nadmiernie[17]. Nie osiągnął swojego celu, gdyż to Sieniawskiemu powierzono zadanie stłumienia powstań kozackich Samusia i Palija w latach 1702–1703, co jednak skończyło się utratą Białej Cerkwi i zaangażowaniem cara Piotra I w konflikt polsko-kozacki właśnie za sprawą Sieniawskiego[18].
Polityczny zmysł wojewodziny bełskiej ujawnił się z całą mocą w okresie włączenia się części magnatów polskich w pomoc dla powstańców węgierskich ks. Franciszka Rakoczego. Wydaje się, że to ona była – w porozumieniu z dyplomacją francuską reprezentowaną wpierw przez posła Charles’a markiza du Héron (1667–1703) – głównym architektem tej intrygi. Dzięki Francuzowi poznała Miklosa Bercseny’iego (1665–1725), reprezentanta ks. Rakoczego, który od wiosny 1701 roku przebywał w Polsce i starał się zainteresować sprawą węgierską szlachtę i króla Augusta II. Zastanawiający jest bowiem fakt, iż na krótko przed śmiercią ojca Sieniawska wybrała się – pozostawiając chorą córkę i niedomagającego ojca – wraz ze śmiertelnie już chorą macochą w długą podróż do Pragi i Karlsbadu (w sierpniu 1701). Wkrótce po jej powrocie do kraju, przybył zbiegły z cesarskiego więzienia ks. Franciszek Rakoczy (listopad 1701). Sieniawska od pierwszych chwil jego pobytu w Polsce wiedziała o przybyciu Węgra i skłoniła męża do ukrycia go w dobrach ruskich wojewody, dokąd Rakoczy dotarł na przełomie listopada i grudnia: „tedy wiem, że WM Pan do jakiego czasu przyjmiesz le malhareux Prince Rakoczy, ale mój dobrodzieju przed nikim na świecie nie chciej wspominać, trzeba go będzie do Brzeżan odesłać, poślę go tedy WM Panu dziś abo jutro w nocy do Cywkowa do cześnika w rzekomo za inżyniera tam w Cywkowie, WM Pan go obaczysz, na święta będzie”[19].
Adam Mikołaj Sieniawski nieufnie i z wielką ostrożnością odnosił się do sprawy węgierskiej i udziału w niej swojej żony. Jego listy wskazują też jednoznacznie na rolę, jaką wojewodzina odegrała w tej intrydze. Przestrzegał stanowczo żonę, by „ten człowiek teraz nic nie robił […], póki to jest jeszcze w ręku WM Pani […], racz perswadować […], to na mój kark by się wszystko obwaliło”[20]. Wojewoda szczególnie obawiał się kontaktów ks. Rakoczego z dyplomacją szwedzką i jego przejścia na stronę Karola XII. Nie można oczywiście wykluczyć udziału innych osób z kręgu Sieniawskich, jak chociażby samego Hieronima Augustyna Lubomirskiego, niegdyś silnie zaangażowanego w sprawę powstania kuruców, czy przyrodniego brata wojewodziny Teodora Lubomirskiego, dla którego awantura węgierska była bardzo pociągająca. Sieniawski obawiał się ponadto o należące do niego starostwo spiskie. W intrygę węgierską zaangażowana była też jedna z córek hetmana wielkiego koronnego – Anna z Lubomirskich Małachowska (zm. 1739), wojewodzina poznańska. Ta polityczna akcja miała umocnić stanowisko tak Lubomirskich, jak i przede wszystkim Sieniawskich i uniezależnić ich od nowego władcy. Tym bardziej, że o kontakt z księciem zabiegali też główni wrogowie Lubomirskich – Potoccy, a nawet sam August II. Dyplomacja francuska z kolei traktowała powstanie węgierskie jak wygodną dywersję na tyłach cesarza, co w warunkach toczącej się wojny o sukcesję hiszpańską było znaczące.
Pojawienie się w Polsce Szwedów spowodowało, że nieoczekiwanie także wojewodzina bełska zaczęła przejawiać zainteresowanie kontaktem z Karolem XII i umawiać się na konferencje z jego ministrami i polskimi zwolennikami. Żona hetmana wielkiego koronnego Konstancja z Bokumów, która schroniła się na ten czas w Królewcu, skarżyła się swemu podskarbiemu: „O Pani wojewodzinie bełskiej nic mi JMość nie piszesz, jako też jest z JMcią [Hieronimem Augustem Lubomirskim]. To wiem, że z Balusem [Jeanem Casimirem Baluze’em] i z Panem Bonnakiem ustawicznie koresponduje”[21]. Wydaje się, że jak większość magnatów, Sieniawska pragnęła zabezpieczyć się na wypadek zwycięstwa Szwedów. Podobnie miał uczynić jej mąż, co bardzo dotknęło Lubomirską: „Pan zaś wojewoda bełski także dał na siebie asekuracyą elektowi, że przy niem stać chce, ja to powiadam, że nie masz podobno ludzi [k. 36] nieszczęśliwszych do przyjaciół jako my jesteśmy”[22]. Listy Lubomirskiej z tego okresu świetnie oddają nastroje panujące wśród szlachty zgromadzonej w Królewcu, która z wielką ochotą wspierała działania antykróla, licząc na urzędy: „nie uwierzysz JMć jako to tu pohardziała ta partyja, już tu głośno o tem mówią”[23]. Detronizacja Augusta II, której dokonali konfederaci warszawscy 14 lutego 1704 roku, otworzyła nowy okres targów o koronę polską, a w ślad za tym nowe rozdanie wakansów. Oczekiwano na akces Sieniawskich do obozu szwedzkiego, co wyraźnie dawał do zrozumienia stryj Elżbiety, Hieronim Augustyn Lubomirski, sam gotów porzucić króla, z czego jego żona chyba nie zdawała sobie sprawy: „elekcję jeszcze zatrzymujemy, czekając na wiadomość od WM Państwa”[24].
Początkowo zaangażowanie Sieniawskiej w sprawę węgierską wydawało się niewinną intrygą o romantycznym podtekście, wkrótce jednak problem ten uczynił z Sieniawskich najważniejszych przedstawicieli opcji francuskiej w Rzeczypospolitej. Sieniawska zabiegała o paszporty dla Węgrów, pośredniczyła w handlu bronią między królem Augustem II a powstańcami węgierskimi, wysłała do księcia oddział Wołochów, umawiała się na sekretne spotkania z Rakoczym na granicy węgierskiej, uczestniczyła w rozmowach i wymianie korespondencji z dyplomatami francuskimi (Pierre’em Des Alleures’em) i carem Piotrem I[25]. Książę za pośrednictwem Sieniawskiej nawiązał również kontakt z dyplomacją Karola XII[26]. Oczywiście wszelkie akcje wojewodziny bełskiej nie byłyby możliwe, gdyby nie pozycja jej męża, ojca i stryja, co z jednej strony czyniło ją niezależną i nietykalną, a z drugiej pożądaną jako sprawnego i wytrawnego polityka. Jako kobieta zaś ponosiła znacznie mniejsze konsekwencje swoich poczynań niż jej małżonek. Podczas gdy opinia publiczna właśnie w Sieniawskiej upatrywała głównej promotorki sprawy węgierskiej, jej małżonek zarzucał jej lekceważenie i brak zaufania oraz podejrzewał Elżbietę o kolejny romans: „żebyś WMM P[ani] wiedziała, że mam słuszne żale, naprzód podobno WMM P[ani] rozumiesz, że mi to nie szkodzi, co się dzieje i P. Marona nie widzę, choć rachuje po tym, WMM P[ani] sama bez żadnego ze mną dołożenia się mnie, a[l]bo pokazania, że masz męża, rzeczy skrycie przede mną czynisz, wyprawujesz, gdzie się podoba, piszesz, a to rozumiem, że ja o tym wiem, co mi szko[dzi?]. P. Turvelle gdzie jeździł, z czym powrócił, ja o tym nie wiem, a mnie powiadano [k. ] siła, co ustnie opowiem, nie masz tej rzeczy, żebym ja nie wiedział, ja WMM P[ani] niełasce się dziwuję bardzi[ej], bom przed tym młodości przypasował, znać […] rozumowi, ale […] nie respektowi i miłostce, a że i to napiszę nie miłości, zaczym WMM P[ani] chciej ze mną żyć jako żona z mężem, a zaznasz, że ja tyleż jej usłużę, co kto inszy, ale co mi się nie będzie zdało, to zaraz to jej wymówię”[27].
W innym zaś liście pisał, ostrzegając ją, by miała się na baczności[28]: „proszę, ażebyś tę przestrogę moją nie tak przyjęła jako tamtą, bo i tamta była prawdziwa, słyszałem, że cesarz i król rzymski bardzo źli na nas, a bardziej na WMM P[anią], więc trzeba się strzec, a że wiem, że WMM P[ani] będziesz miała tę pocztę, racz mi ją przysłać”.
Sprawa węgierska otworzyła Sieniawskim szerokie kontakty dyplomatyczne, zarówno z ludźmi Ludwika XIV (Marianna Boudet, J.C. Bonnac, P. Des Alleurs), jak i króla Augusta II oraz cara Piotra I.
Śmierć ojca Elżbiety (zm. 1702), a wkrótce później także jej stryja hetmana wielkiego koronnego (zm. 1706), spowodowała, że Sieniawscy pozostali osamotnieni. Adam Mikołaj zajmował już jednak ważną pozycję, a wojewodzina bełska była już samodzielnym, świetnie zorientowanym w rozgrywkach wewnętrznych politykiem. Miała też znakomitą orientację w sprawach międzynarodowych dzięki swoim informatorom i szpiegom. Wiadomość o śmierci stryja Hieronima Augustyna Lubomirskiego (zm. 20 IV 1706) zmusiła wojewodzinę do natychmiastowego działania. Porzuciła żałobę i popędziła do Krakowa do króla Augusta II „strony tej nieszczęśliwej buławy”. Sieniawska nie zamierzała ustąpić i dać sobie wydrzeć buławy, którą widziała w rękach swojego małżonka. Początkowo król usiłował ją zwodzić, nie doceniając jej politycznego sprytu. Obrażona niepoważną propozycją małżeństwa swojej maleńkiej córki z królewiczem Aleksandrem Sobieskim, wyjechała do Łubnic, dokąd August II przyjechał za nią. „Na przód w głowie mu się chimery porobiły, że królewicz JMość Aleksander, bo się Stanisław nie utrzyma, będzie królem, a moją córkę weźmie, który siedem lat, to takie lada co, i z Krakowam wyjechała”[29] – pisała do królowej. W końcu 5 maja 1706 roku August II podpisał wojewodzie bełskiemu nominację na buławę wielką koronną, a na dodatek obiecał mu kasztelanię krakowską po śmierci Marcina Kazimierza Kątskiego (zm. 1710). „Kasztelanii krakowskiej jesteś WM Pan pewien, nie trzeba wątpić” – oświadczyła w liście mężowi[30].
We wrześniu 1706 roku stanęła sprawa abdykacji króla Augusta II i pojawił się projekt nowej elekcji. Adam Mikołaj Sieniawski jako hetman wielki koronny, posiadając władzę nad wojskiem, był jedyną rzeczywistą siłą polityczną i wojskową w Koronie, co zapewne wpłynęło na fakt wskazania jego kandydatury do tronu[31]. Wojewodzina ostro sprzeciwiła się tym pomysłom. Nie tylko z powodu swoich regalistycznych przekonań ani nadmiernego przywiązania do Augusta II. Zdecydowała o tym jej twarda ocena sytuacji, przede wszystkim zaś – widmo podporządkowania nowego elekta carowi. „Ja durakiem carskim być nie chcę” – pisała do męża, przestrzegając go, by nie wierzył carskim obietnicom. Adam Mikołaj Sieniawski nie był skory do układów z carem Piotrem I i przyjął wobec niego twardą postawę. Żądał wypełnienia postanowień sojuszu narewskiego z 1704 roku oraz powstrzymania nadużyć i grabieży, jakich dopuszczały się wojska moskiewskie. Gromadził wojsko, narzucił swoje zwierzchnictwo resztkom oddziałów saskich, pozostawionych w Rzeczypospolitej, i zwołał do Lwowa walną radę konfederacji sandomierskiej, która miała podjąć rozmowy z carem, ostro przy tym oprotestował zamiar ściągnięcia pod Lwów oddziałów moskiewskich[32].
W latach 1706–1707 małżonkowie czynnie uczestniczyli w próbach pogodzenia sandomierzan i konfederatów warszawskich, a w ślad za tym uspokojenia konfliktu szwedzko-rosyjskiego, czemu patronowała dyplomacja francuska. Aktywny udział w tych działaniach miała zwłaszcza Elżbieta Sieniawska, która niemalże jako emisariusz podtrzymywała kontakty z dyplomatami – Jeanem Victorem de Besenval, przedstawicielem Ludwika XIV przy Karolu XII, Jeanem Casimirem Bonnakiem – francuskim rezydentem przy Stanisławie Leszczyńskim i przedstawicielem Francji przy ks. Rakoczym – Pierre’em Des Alleurs’em. Wczesną wiosną 1707 roku bawiła – z inicjatywy cara – w Munkaczu, rodzinnych dobrach ks. Rakoczego, chcąc namówić go do objęcia tronu polskiego, zanim w lipcu propozycję tę przedstawili księciu konfederaci sandomierscy. Franciszek Rakoczy odrzucił ten układ, tłumacząc się obawą przed zbytnim uzależnieniem Węgier od Rosji[33]. Dobrze poinformowana Anna z Chodorowskich Dolska jeszcze przed przybyciem Sieniawskiej do Munkacza komentowała działania wojewodziny: „różnie tłumaczą Węgrowie, jedni dlatego, aby go namówiła, aby się podjął być królem [polskim], drudzy, aby jej męża na królestwie utrzymał”[34]. Sieniawska podjęła też rozmowy z Potockimi i ze skoligaconymi ze sobą Sapiehami, zwolennikami Leszczyńskiego, celem pogodzenie obu stronnictw, ale nie podzielała ich zdania na temat Stanisława. Nie darzyła sympatią Leszczyńskiego, traktując go z pobłażaniem, a królewskość jego żony Katarzyny z Opalińskich – swojej krewnej – z pogardą.
Tymczasem podczas konferencji z Piotrem I w Kazimierzu w czerwcu 1707 roku hetman koronny postawił zaporowe warunki – uregulowania spraw z Augustem II, zabezpieczenia praw Rzeczypospolitej, subsydiów na wojsko i przerzucenia kosztów utrzymania wojsk rosyjskich na Litwę. Opieszałość Sieniawskich w podejmowaniu decyzji należałoby tłumaczyć nadzieją na powrót Augusta II na tron polski. Nie wiadomo, czy Sieniawscy wiedzieli o zamiarach króla i wytycznych, jakie zostawił w tej sprawie swoim konfidentom kanclerzowi wielkiemu Janowi Szembekowi i biskupowi Felicjanowi Konstantemu Szaniawskiemu[35]. Jednak ich działania na to wskazują, mimo bowiem podejmowanych prób negocjacji z obozem Leszczyńskiego, zawarcie porozumienia nie było możliwe. Sieniawski wysłał swojego przedstawiciela generała Caseneau do Wersalu i żądał w zamian za uznanie Stanisława zachowania obsady wszystkich urzędów. Wojewodzina natomiast odebrała list z informacją, jakoby król Francji chciał szczerze służyć carowi, i prosiła męża – „zaczem mów WMM Pan carowi, żeby się nie spieszył z elekcją”[36]. Ciągle nierozwiązaną kwestią pozostawała więc sprawa przyszłej elekcji króla. Sieniawski nie sprzeciwiał się planom osadzenia na tronie ks. Rakoczego, niechętny był natomiast powrotowi do kandydatury któregoś z Sobieskich. Jego żona torpedowała zaś rosyjskie pomysły przeprowadzenia elekcji własnego małżonka, chociaż przyjechała na spotkanie z carem do Żółkwi. Ostrzegała męża, że nie chce, by cała wina za te pomysły spadła na nią jako „białogłowę, która choćby żadnego rozsądku nie miała, tylko ambitią, cela lui est pardonnable, wszyscy by rozumieli i mówili, że to ja. Ja zaś wolę wszystko stracić niż rozum. […] Pan miecznik [Stanisław Ernest Denhoff] nie dureń, woli być pewnym hetmanem niż niepewnym królem”[37].
W czerwcu 1707 roku Sieniawska przedarła się przez kordon wojsk rosyjskich do Spytkowic i Zawadki, gdzie miała się spotkać na życzenie cara z oczekującym ją emisariuszem Leszczyńskiego, jego wujem Janem Stanisławem Jabłonowskim. Pierwsze spotkanie nie doszło do skutku, gdyż Jabłonowski, uprzedzony przez Sieniawską o czyhających na niego wojskach gen. Mienszykowa, przeraził się i powrócił do Wrocławia[38]. Wojewodzina uniemożliwiła zasadzkę, do cara zaś pisała, „że nie miał mię po co wyprawować”[39]. To właśnie z powodu tej akcji Jemielian Ukraincew życzył wojewodzinie śmierci. Ani spotkanie z Jabłonowskim, ani późniejsza korespondencja nie przyniosły żadnych skutków. Sieniawska uważała, że propozycje przeciwnej strony „to szalbierstwa” i „trzeba będzie o sobie myśleć”[40]. Generalnie jednak zalecała mężowi ostrożność i dystans do poczynań zwaśnionych stron. „Nie słuchajże tych gołodupców, bo oni nic nie stracą, potem się wyfiglują, a ty będziesz cierpiał” – radziła, jak zawsze rozsądna (maj 1708). Aktywność polityczną w okresie działań szwedzkich Elżbieta Sieniawska omal nie przypłaciła – jak sama zapewniała – śmiercią. Na kilka miesięcy trafiła bowiem do niewoli szwedzkiej, z której została uwolniona dopiero na wyraźną interwencję dyplomacji francuskiej. Mimo to już w styczniu 1709 roku pojechała do Munkacza, aby pertraktować z przedstawicielem dworu francuskiego u boku ks. Rakoczego – Piotrem Des Alleurs w sprawie mediacji między Stanisławem Leszczyńskim a Sieniawskim. Rakoczy, spodziewając się upadku powstania, zabiegał o mediacje rosyjską i polską[41]. Po upadku powstania Sieniawska wspierała emigrantów węgierskich, którzy osiedlili się na pewien czas w dobrach jarosławskich[42]. Wspierała bezowocnie zabiegi księcia o polski indygenat, a kiedy skończyły się francuskie pieniądze dla emigrantów węgierskich, odkupiła od Rakoczego Jarosławszczyznę.
Wojewodzina miała też uczestniczyć w rozmowach z hetmanem kozackim Iwanem Mazepą. Prawdopodobnie w tym czasie też wysunęła propozycję osadzenia na tronie polskim królewicza Konstantego Sobieskiego. Jednak wydaje się, że był to kolejny manewr polityczny, obliczony na podniesienie swojego znaczenia w przyszłych rozmowach z Augustem II. Jako mrzonki można natomiast uznać plany małżeńskie Sieniawskiej, która jakoby zamierzała wydać za królewicza swoją dziesięcioletnią wówczas córkę Zofię Marię i osadzić ich wspólnie na tronie. Hetmanowa chciała chyba w ten sposób odciągnąć uwagę opinii publicznej od rozmów z Konstantym Sobieskim w sprawie unieważnienia jego małżeństwa z Józefą Marią z Wesslów, powracając do dawnej myśli Augusta II, która ją niegdyś tak oburzyła.
Warte odnotowania są relacje Elżbiety Sieniawskiej z carem Piotrem I: pogardzała nim, ale uważała za niebezpiecznego przeciwnika, z którym należy postępować bardzo ostrożnie. Spotkała się z nim wielokrotnie, goszcząc go w swoich dobrach, każąc mu nawet czekać cały dzień na przygotowanie obiadu, ale nigdy nie lekceważąc potęgi cara. Przezornie utrzymywała korespondencję z jego ministrami – Aleksandrem Daniłowiczem Mienszykowem (1673–1729), Piotrem Pawłowiczem Szafirowem (1670–1739) czy Aleksym Daszkowem (zm. 1733). W marcu 1711 roku Szafirów zapewniał Sieniawską o swojej dozgonnej przyjaźni i zapraszał ją na spotkanie z carem, który święta spędził w Łucku i gotował się do wyjazdu, „gdzie i bliżej i z lepszą wygodą WM Pani widzieć się możesz i o wszystkim konferować”[43].
Po 1710 roku Sieniawska zdecydowanie zmieniła stanowisko wobec Augusta II, który stracił w jej oczach jako władca. Sieniawscy zajmowali wówczas wysoką pozycję w państwie. Elżbieta znów radziła mężowi rozwagę w kontaktach z królem powracającym na tron: „dosyć będzie, kiedy nim będziesz rządził, na co się widzę dużo zbiera”. Dwuznaczna postawa Adama Mikołaja spowodowała, że w 1710 roku król ofiarował mu, obok sprawowanego urzędu hetmana wielkiego koronnego, najwyższy urząd senatorski – kasztelanię krakowską, by zapewnić sobie wierność magnata. Ukoronowaniem pozycji Sieniawskich była wówczas ceremonia chrztu ich jedenastoletniej córki Zofii Marii, kiedy na rodziców chrzestnych zostali zaproszeni władcy – August II, car Piotr I i ks. Franciszek Rakoczy.
Kolejne lata na krótko odsunęły kasztelanową krakowską od działań politycznych, co nie znaczy, że straciła zainteresowanie polityką. Jej informatorzy – redaktorzy gazet, szpiedzy, pracujący dla niej kupcy i klienci (Jan Ludwik Lamprecht, Jakub Kazimierz Rubinkowski, Dessallesowie, Konstancja i Daniel Borgoltowie, Juszyński, Jadwiga Rafałowiczówna) skrzętnie gromadzili dla kasztelanowej wszelkie informacje, napływające z różnych stron świata. Utrzymywała kontakty z królową Marią Kazimierą i większością znaczących osób w kraju. Pilnie obserwowała posunięcia dworu, cara Piotra I i królewiczów Sobieskich. Wspierała swoją przyjaciółkę Emercjannę Agnieszkę z Warszyckich Pociejową, żonę hetmana wielkiego litewskiego Ludwika Kazimierza Pocieja, przeciwko któremu toczył się proces na Litwie. Ostro przy tym krytykowała samego hetmana: „Oszalał Pan hetman litewski i tu pewnie przeszkodzi on tym, za się Bóg widzi, nie ma miłości i pewnie ta zgoda mu nie pomoże, tylko powróz dał na siebie, bo tego nie dotrzyma, bo będą i kląć, i pozywać, co lepiej było, żeby to byli bez zgody czynili niż po zgodzie, a nasi za przykład będą mieli”[44] – ostrzegała proroczo. Podjęła się nawet mediacji z hetmanem Pociejem, obawiając się, by jego działania nie zaszkodziły Adamowi Mikołajowi, „ale mi powiedział, że to nic nie szkodzi do władzy w Polszcze hetmański[ej]”[45]. Zapewnienie Pocieja nie uspokoiło kasztelanowej, tym bardziej, że jego żona, która przybyła w tym czasie do Lublina – „ta nie aprobuje tego”.
Kasztelanowa krakowska przede wszystkim tworzyła własny, silny krąg klientów gotowych służyć jej w zamian za obietnicę i nadzieję awansów i protekcji. Pośredniczyła w sprawach o urzędy bezpośrednio u króla, zaś u męża zabiegała o ochronę dóbr swoich klientów przed wojskowymi stancjami i kontrybucjami. Była obecna na większości zjazdów szlacheckich – w trybunałach i sądach ziemskich, na sejmikach i na dworze królewskim. W 1713 roku pisała do Adama Mikołaja, że pan wojewoda wołyński „mię prosi o instancyją za swemi dobrami na Wołyniu do WMM Pana, ażeby od rajtaryi wolne być mogły, o co uniżenie suplikuję”[46]. Innym razem „wnosiła instancyją” za Tomaszem Działyńskim, wojewodą chełmińskim[47]. „Życzę konserwować jego przyjaźń, przyda się zawsze, dali Bóg jest godny człowiek, zaczem trzeba go mieć” – napominała męża[48]. Zaangażowanie polityczne w tym czasie przyczyniło jej też wielu wrogów, skoro kasztelanowa obawiała się nie tylko o majątki, ale nawet własną wolność. „W sprawie P[ana] Deręgowskiego proszę WM Pana, ażebyś kazał dać żołnierzów na egzekucyje P[anu] Remerowi, jeżeliby mię wziął [Adam] Śmigielski, proszę mię wykupić, ale nie weźmie” – prosiła małżonka[49].
Niewątpliwie Elżbieta Sieniawska wyrosła w tym okresie na niekwestionowanego przywódcę domu Lubomirskich, mimo że miała trzech przyrodnich braci i wielu kuzynów, którzy korzystali z jej protekcji. Kiedy w 1713 roku wybuchła sprawa Józefa Jelca (1670–1713), chorążego sanockiego, zabitego w pojedynku przez Jerzego Ignacego Lubomirskiego (zm. 1753), chorążego wielkiego koronnego, w Sieniawskiej upatrywano pomocy, szczególnie gdy okazało się, że Jelcowie ściągają do Lublina wszystkich krewnych i koligatów: „Już tam i referendarz koronny [Stefan Potocki] i starosta czerkaski [Piotr Potocki] stanęli, a WM Pan wiesz, co może Pan Referendarz. Więc obliguje WM Pana, abyś Waszmościów do mnie należących ile bliskich krewnych osobliwie JMci Pana Podkomorzego [Jerzy Dominik Lubomirski] i Podstolego koronnych [Bogusław Łubieński] gorącymi perswazjami chciał movere, aby mi także in praesidium osobami swemi do Lublina zjechali. Już i widzę, że bytność Jej Mość Pani Krakowskiej [Elżbiety Sieniawskiej] w Lublinie niepewna, a jeżeli pewna, to nie rychła, a tu nostra res non patitur moras. JMć ksiądz Biskup nasz i ten similiter niepewny, na którymem się najwięcej zawiódł. W tamtych Ichmościach jeszcze nadzieja, których bardzo obligować trzeba, w czym spuszczam się na osobę WMM Pana”[50].
Mimo opieszałości w przybyciu do Lublina, kasztelanowa śledziła proces trybunalski i komentowała w listach do męża: „starosty sprawa źle idzie bohusławskiego”[51]. Jednak wstawiła się za swoim kuzynem i wystarała się dla niego o łagodniejszy wyrok i wygodniejsze więzienie: „przecież dla mnie patronowie, którzy byli z przeciwny strony, nie rozwodzili ją, ani roztrząsali bardzo”. Sieniawska nakłoniła sędziów, by wymazali z zeznań zdania o pojedynku, dzięki czemu Lubomirski odbył jedynie dwuletnią karę wieży w więzieniu w Sanoku[52]: „i to się staram u cały izby, żeby redimendo caput [główszczyzna] zmazali, a poena publica [kara publiczna] napisali. Pan Jelec bardzo nie kontent z tego dekretu, naprzód, że tylko na wieżę, a nie gardło osądzili, a po tym, że w Sanoku wieżą siedzieć kazali, a nie w Przemyślu, bo w Sanoku fundum [dolnej, podziemnej części, gdzie odsiadywano ciężkie kary] nie masz, a w Przemyślu by nie dosiedział, chyba by jego kości wynieśli” [53].
Znamienne są również słowa jednego z przedstawicieli tej rodziny, kasztelanica krakowskiego Jana Kazimierza Lubomirskiego: „WM Mci Pani i Dobrodziejka, będąc teraz pierwszym światłem, jedyną ozdobą i podporą Domu naszego, możesz sama do siebie uczynić proporcję z podobieństwa Słońca, które gdy się ćmi, co stąd za gwałt być musi w podległych jemu żywiołach. Dopieroż my, w osieroceniu naszym, na śmierć moralną gotowiśmy byli, broń Boże jeszcze straty tej protekcyi, którą sobie szczególnie obiecywać możemy w wrodzonej WM Mci Pani ku nam miłości”[54].
Kasztelanowa krakowska aktywnie angażowała się we wszelkie spory trybunalskie, które obok polityki stanowiły jej wielką pasję[55]. Nabyte kontakty i umiejętności oraz silny krąg klientalny pozwoliły jej wygrywać większość spraw sądowych. Sama pilnie przeglądała akta spraw, dyskutowała strategie z prawnikami, konferowała z marszałkiem trybunalskim i przygotowywała się do rozpraw sądowych, a jeśli nie mogła wygrać prawem, szukała innych sposobów. „Ten dekret trybunalski nam zawadza, trzeba go poprawić pieniędzmi i pilnością, activitas siła może, który ja nie zaśpię” – przekonywała męża[56]. Prowadziła skomplikowane sprawy sądowe kasztelana i wygrywała je, ochraniała klientów i służbę, wspomagała swoim autorytetem krewnych. Lata te były dla niej bardzo pracowite. We wrześniu 1713 roku król August II wezwał ją do Warszawy, porzuciła więc sprawy w trybunale lubelskim, „ponieważ mię król tak bardzo potrzebuje, a ja nie wiem po co, jeżeli by tak jako pod Sandomierzem, to by dobrze, bo nam w ten czas dobrze profitował”[57].
Poza szeroko rozumianą działalnością polityczną Sieniawskiej warto jednak zwrócić uwagę na inny rodzaj jej aktywności politycznej – rozmaite interwencje sejmikowe. Grono klientów, które Sieniawscy zgromadzili wokół siebie, pozwoliło im wywierać silną presję na decyzje lokalnych sejmików ziemskich i kontrolować ich poczynania. Na jesieni 1715 roku kasztelanowa mocno zaangażowała się w działalność sejmikową, dając przy okazji świadectwo swojej magnackiej buty: „Ja posłałam sejmik zerwać, jeżeli Chełstowski będzie, wielki hultaj, nic dobrego, teraz ośmiu deputatów mam bardzo dobrych na mazowieckich, lubelskich i sandomierskich, i krakowskich. Czerny i Stocki [z] krakowskich moi przyjaciele, Gałęzowski i Trzciński z lubelskiej, z mazowiecki[ej] Cieciszewski i Godlewski moi także przyjaciele, [z] sandomierski[ej] Karwicki i Krasicki krewny rozumiałam, że ten Tarło będzie mały i Borek, i kazałam była sejmik zerwać, ale teraz pozwalam na tych z Podlasia – Pociejowski i Sawicki”[58].
Innym razem bliżej nieznany D. Rybiński upewniał kasztelanową o poczynaniach jej klientów na jednym z sejmików w 1723 roku: „Pełniliśmy wszyscy jednostajną aplikacyją wolą i rozkaz WMM Pani i cokolwiek zdrowej rady rozum ludzki wymyślić mógł na utrzymanie wolnego głosu i praw ojczystych, nie żałowaliśmy pracy i starania, lecz kiedy gwałtowne chcenie, zdeptawszy prawa kardynalne w tumulcie i zamieszaniu niesłychanym od wielu przykładem górę wzięło, niepodobna było przez obserwancyją miejsca w trybunale i kościele gwałtowne brać przed się represalia [k. 490] i przez pharsalią i kłótnie domowe ratować i naprawiać upadek publiczny, ile o tym więcej nas myślić i radzić powinni. Wszystek widzę zamach nie tylko na osobę JO WM Pana krakowskiego WM Pana, ale i na sprawy samej WM Pani”[59].
Wyzwaniem dla jej aktywności politycznej stała się sprawa aresztowania hetmana Sieniawskiego przez konfederatów tarnogrodzkich 3 kwietnia 1716 roku: „Szalony chyba Ledóchowski, że się na to porwał” – pisała zdumiona. Jak zawsze stała po stronie męża, choć i tym razem nie szczędziła mu gorzkich słów: „na WM Pana żal się bierze, żeś mojej rady nie słuchał, a żeś do ty Warszawy jechał, lepiej było do wojska, a oni przy ty okazyi, żeś tam WM Pan był, to nazmyślali, żeś pozwalał, choć jest tak siłą świadków, że nieprawda, jako car przyjdzie, to lepiej jeszcze ufundujemy się w łasce jego, lubo tu krzywym okiem na to patrzą, ja zaś nic o to nie dbam”[60].
Rozsądek polityczny nakazywał Sieniawskiej wykorzystać każdą okazję do ratowania siebie i małżonka. Wyrzucała też Adamowi Mikołajowi, gdy uwierzył w słowa Michała Potockiego, pisarza koronnego, o jej aresztowaniu, „bo na co by się to przydało mnie brać, jeżeli zaś, żebym tu co nie szkodziła, dał mi lepsze sumienie i rozum Pan Bóg niż JMci, bo ja swoje kocham i z ojcowizny mam, a nie z łaski królewskiej wszystko”[61]. Jednak areszt, którym obłożony został hetman, skłonił ją do szukania pomocy u króla i cara Piotra I, za którymi wyjechała do Warszawy i Gdańska. Mężowi radziła: „do cara W Pan pisz, dziękując za łaski, także do Wakierbarta [Augusta Christopha von Wackerbarth], żem do WM Pana pisała, że przyjacielem jesteś jego, bo jest plus solide, niż nasi”[62]. Niewiele wskórała u Ledóchowskiego, który zasłaniał się wolą konfederatów. Jeszcze w 1714 roku kontakty z nią chcieli nawiązać opozycjoniści, licząc na poparcie Sieniawskich przeciwko polityce Augusta II, ale sama Elżbieta dystansowała się od tych działań. Z kolei we wrześniu 1716 Stefan Humiecki i Felicjan Potocki wywierali nacisk na kasztelanową, aby pertraktowała z królem o zgodę na zwrócenie władzy hetmanom nad wojskiem. Podjęła rozmowy z Augustem II, ale uzyskała tylko niejasne obietnice. Mimo to uwolnienie Adama Mikołaja przypisywała sobie i swoim talentom dyplomatycznym.
W kolejnych latach uwagę kasztelanowej absorbowały sprawy rodzinne i gospodarcze, intensywnie zaangażowała się w upiększanie i rozbudowę rezydencji. Wiele czasu i uwagi nadal poświęcała sprawom trybunalskim. Stale jednak pozostawała bardzo aktywna i śledziła wydarzenia polityczne, choć ze sceny zeszli już znani jej władcy – Ludwik XIV (zm. 1715), Karol XII (zm. 1718) i Piotr I (zm. 1725). Śmierć męża w 1726 roku zakończyła okres czynnych działań politycznych kasztelanowej krakowskiej, ale nie osłabiła innych form jej działalności. Jeszcze w 1729 roku ks. Franciszek Rakoczy, licząc na ponowne wsparcie kasztelanowej dla już przegranej sprawy węgierskiej, namawiał Sieniawską, by nakłoniła swoją owdowiałą córkę do małżeństwa z jego synem Jerzym Rakoczym.
Wyjątkowo aktywne życie Elżbiety Sieniawskiej przerwała jej niespodziewana śmierć 21 marca 1729 roku, w chwili gdy przygotowywała się do wyjazdu na sądy do Przemyśla.
Trudno ocenić polityczną aktywność kasztelanowej krakowskiej. Mimo obfitości źródeł, wiele jej działań pozostaje niejasnych. Część korespondencji uległa zniszczeniu, wiele spraw roztrząsano poufnie, nie powierzając ich listom, lub szyfrowano. Sieniawska potrafiła jednać sobie ludzi, chociaż miała też wielu wrogów, zawistnych o jej majątek i wpływy. Jej działania często były nieprzewidywalne, ale zwykle bardzo skuteczne. Elżbieta z Modrzewskich Tarłowa, wojewodzina lubelska, tak komentowała nieustanną ruchliwość kasztelanowej w 1727 roku: „JM Pani krakowska znowu z Oleszyc powróciła do Przemyśla i od kilku dni w Ostrowie, ale na święta różna dyspozycyja, jak duch każe, bo raz w Sieniawie, raz w Oleszycach i znowu w Puławach, i znowu w Wilanowie, astrolog chyba jaki zgadnie”[63].
Artykuł pochodzi z książki Działalność Elżbiety Sieniawskiej. Polityka – gospodarka - kultura, pod red. B. Popiołek, Warszawa 2020. Książka dostępna w księgarni muzealnej i w e-sklepie.
[1] B. Popiołek, Królowa bez korony. Studium z życia i działalności Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, ok. 1669–1729, Kraków 1996; A. Słaby, Rządzicha oleszycka. Dwór Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej jako przykład patronatu kobiecego w czasach saskich, Kraków 2014.
[2] Korespondencja Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, kasztelanowej krakowskiej, t. 1, Z serca kochająca żona i uniżona sługa: listy Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej do męża Adama Mikołaja Sieniawskiego z lat 1688–1726, oprac. B. Popiołek, U. Kicińska, A. Słaby, Warszawa–Bellerive-sur-Allier 2016. Dalej w przypisach: Korespondencja z podaniem strony.
[3] Hieronim Augustyn Lubomirski do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Rzeszów, 30 XI 1696, Biblioteka Czartoryskich (BCz), rkps 2518 II, k. 233.
[4] Hieronim Augustyn Lubomirski do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Rzeszów, 1 VIII 1696, BCz, rkps 2518 II, k. 229.
[5] Melchior de Polignac do Ludwika XIV, z Warszawy 4 VI 1695, Archives Archives du Ministère des Affaires étrangères a Paris (AE), Pologne 91, k. 164.
[6]„Le Grand Tresorier de la Couronne, frère du Grand Marechal est celui de tout le Royaume, qui a le plus de réputation, il passe pour un très brave et très galant homme, le cour ne le peut souffrir”. Melchior de Polignac do Ludwika XIV, Warszawa, 4 VI 1695, AE, Pologne 91, k. 166.
[7] Ludwik XIV był bardzo ostrożny w akceptacji poczynań Polignaka w Polsce i nie dowierzał jego zapewnieniom o rosnących szeregach zwolenników Francuza. Przestrzegał też stale opata Bonportu przed nadmierną rozrzutnością i składaniem obietnic bez pokrycia, o czym świadczy korespondencja Polignaka z dworem w Wersalu. Por. listy do Melchiora de Polignac, AE, Pologne 89 i 91, m.in. list z Wersalu 26 VIII 1696, AE, Pologne 89, k. 5; list z Wersalu z 6 XII 1696, ibidem, k. 68; list z Marly z 13 XII 1696, ibidem, k. 72; list z Wersalu 27 XII 1696, ibidem, k. 75; list z Wersalu 4 I 1697, ibidem, k. 7; list z Wersalu 28 II 1697, ibidem, k. 96.
[8] Hieronim Augustyn Lubomirski do Adama Mikołaja Sieniawskiego, w Warszawie 1 VIII 1697, BCz, rkps 2518 II, k. 293.
[9] A. Skrzypietz, Franciszek Ludwik książę de Conti, „obrany król Polski”. Saga rodu Kondeuszów, Katowice 2019.
[10] Por. B. Popiołek, Kobiecy świat w czasach Augusta II. Studia nad mentalnością kobiet z kręgów szlacheckich, wyd. II poszerzone, Kraków 2018, s. 300 i nast.
[11] Adam Mikołaj Sieniawski do Elżbiety Sieniawskiej, Brzeżany, 25 V [?], BCz, rkps 2516 II, k. 445–446.
[12] A. Link-Lenczowski, Sieniawski Adam Mikołaj, w: Polski Słownik Biograficzny (PSB), t. 37, R. 1996–1997, s. ???
[13] Adam Mikołaj Sieniawski do Elżbiety Sieniawskiej, b.d. [1699], BCz, rkps 2516 II, k. 454–455.
[14] Ibidem, k. 455.
[15] Hieronim Augustyn Lubomirski do Elżbiety Sieniawskiej.
[16] B. Popiołek, Królowa bez korony…, s. 41.
[17] Por. listy Hieronima Augustyna Lubomirskiego do Adama Mikołaja Sieniawskiego, BCz, rkps 2518 II.
[18] A. Link-Lenczowski, Sieniawski Adam Mikołaj…, s. 107.
[19] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, 19 XII 1701, BCz, rkps 2514 II, k. 183–184; por. Korespondencja, s. 64; por. też B. Popiołek, Królowa bez korony…, s. 45.
[20] Adam Mikołaj Sieniawski do Elżbiety Sieniawskiej, 29 VIII 1702 BCz, rkps 2516 II, k. 198.
[21] Konstancja z Bokumów Lubomirska do Wojciecha Hołodyńskiego, Królewiec, 17 XI 1704, Centralne Państwowe Archiwum Historyczne Ukrainy we Lwowie (CPAHU Lwów), 1, 1494, k. 31.
[22] Konstancja z Bokumów Lubomirska do Wojciecha Hołodyńskiego, Królewiec, 30 XII 1704, CPAHU Lwów, 835, 1, 1494, k. 35–36.
[23] Ibidem, k. 38.
[24] Hieronim Augustyn Lubomirski do Elżbiety Sieniawskiej, 2 VII 1704, BCz, rkps 2714 II, k. 625.
[25] B. Popiołek, Królowa bez korony…, s. 43–48.
[26] Ibidem, s. 49–50.
[27] Adam Mikołaj Sieniawski do Elżbiety Sieniawskiej, Dzików, 19 I 1705, BCz, rkps 2516 II, k. 399–403.
[28] Adam Mikołaj Sieniawski do Elżbiety Sieniawskiej, Szczepanów, 21 II 1705, BCz, rkps 2516 II, k. 407.
[29] Elżbieta Sieniawska do Marii Kazimiery d’Arquien Sobieskiej, Teczyn, 7 X 1706, Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (AGAD), AR V, nr 12475, cz. 2, k. 36.
[30] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, 30 V 1706, BCz 2514 II, k. 389.
[31] A. Link-Lenczowski, Sieniawski Adam Mikołaj…, s. 107.
[32] J. Budrowicz-Nowicki, Piotr I, August II i Rzeczpospolita 1697–1706, Kraków 2010, s. 711 i nast.
[33] Franciszek II Rakoczy, s. 323–324.
[34] Anna z Chodorowskich Dolska do Karola Stanisława Radziwiłła, 5 VI 1707, AGAD, AR V, teka 70, nr 3129, k. 131.
[35] J. Budrowicz-Nowicki, Piotr I, August II i Rzeczpospolita 1697–1706…, s. 724 i nast.
[36] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Łubnice, 7 VI 1707, BCz, rkps 5943 III, nr 37158. Por. Korespondencja, s. 144.
[37] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Spytkowice, 9 VII 1707, BCz, rkps 5943 III, nr 37168. Por. Korespondencja, s. 154.
[38] B. Popiołek, Królowa bez korony…, s. 61–64.
[39] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Kraków, 9 VI 1707, BCz, rkps 5943 III, nr 37159. Por. Korespondencja, s. 144.
[40] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Spytkowice, 11 VII 1707, BCz, rkps 5943 III, nr 37169. Por. Korespondencja, s. 155.
[41] B. Popiołek, Królowa bez korony…, s. 72.
[42] Z. Bieńkowska, Franciszka II Rakoczego związki z Jarosławiem. Z dziejów stosunków polsko-węgierskich, s. 1–46, http://www.jaroslaw.pl/download,bmV3c19maWxlcyNhOjM6e3M6NzoibmV3c19pZCI7aTo1NTM3O3M6NzoicGFnZV9pZCI7czoxOiIxIjtzOjExOiJsYW5ndWFnZV9pZCI7czoxOiIxIjt9IzE=.html [dostęp 4 czerwca 2019].
[43] Piotr Pawłowicz Szafirow do Elżbiety Sieniawskiej, Łuck, 30 III 1711, BCz, rkps 2733 IV, k. 15.
[44] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Stryj, 27 V 1713, BCz, rkps 5944 III, nr 37383. Por. Korespondencja, s. 324.
[45] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lublin, 16 VII 1713, BCz, rkps 5944 III, nr 37391. Por. Korespondencja, s. 329.
[46] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Laszki, 21 III 1713, BCz, rkps 5944 III, nr 37375. Por. Korespondencja, s. 319.
[47] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lublin, 8 IX 1713, BCz, rkps 5944 III, nr 37394. Por. Korespondencja, s. 334.
[48] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Puławy, 16 IX 1713, BCz, rkps 5944 III, nr 37398. Por. Korespondencja, s. 337.
[49] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Stare Sioło, 24 V 1713, BCz, rkps 5944 III, nr 37382. Por. Korespondencja, s. 323.
[50] Jerzy Ignacy Lubomirski do Wojciecha Hołodyńskiego, Rzeszów, 25 VI 1713, CPAHU Lwów, f. 835, op. 1, spr. 1489, k. 14–15.
[51] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Puławy, 8 VII 1713, BCz, rkps 5944 III, nr 37390. Por. Korespondencja, s. 319.
[52] J.A. Gierowski, Lubomirski Jerzy Ignacy herbu Szreniawa, PSB, t. 18, R. 1973, s. 23–25.
[53] Redimento caput (łac.) – główszczyzna zapłacona była, główszczyzna – zmiana kary śmierci na karę pieniężną. Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lublin, 27 VIII 1713, BCz, rkps 5944 III, nr 37392. Por. Korespondencja, s. 332.
[54] Jan Kazimierz Lubomirski do Elżbiety Sieniawskiej, Paryż, 24 V 1714, BCz, rkps 5874, k. 157–158.
[55] A. Słaby, Rządzicha oleszycka…, s. 182–191.
[56] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lublin, 27 VIII 1713, BCz, rkps 5944 III, nr 37392. Por. Korespondencja, s. 332.
[57] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lublin, 15 IX 1713, BCz, rkps 5944 III, nr 37393. Por. Korespondencja, s. 333.
[58] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Lublin, 27 VIII 1715, BCz, rkps 5944 III, nr 37489. Por. Korespondencja, s. 411.
[59] D. Rybiński do Elżbiety Sieniawskiej, Podolany, 17 X 1723, BCz, rkps 2747 IV, k. 489–490.
[60] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Gdańsk, 9 V 1716, BCz, rkps 5944 III, nr 37511. Por. Korespondencja, s. 419.
[61] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Gdańsk, 9 V 1716, BCz, rkps 5944 III, nr 37511. Por. Korespondencja, s. 419.
[62] Elżbieta Sieniawska do Adama Mikołaja Sieniawskiego, Warszawa, 9 IV 1716, BCz, rkps 5944 III, nr 37507. Por. Korespondencja, s. 417.
[63] Elżbieta z Modrzewskich Tarłowa do Jana Tarły, Sośnica 24 III 1727, Centralne Państwowe Archiwum Historyczne Ukrainy w Kijowie, f. 254, op. 1, spr. 139, k. 34.
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.
✓ Rozumiem