Paweł T. Dobrowolski
„Lekarze i chirurdzy obecni przy otwarciu ciała stwierdzili, po pierwsze – kilka kamieni w woreczku żółciowym, po drugie – ślad polipa na sercu, po trzecie – znaczną ilość wody między czaszką i mózgiem. Za przyczynę śmierci uznano ciężką apopleksję. Wydaje się, że wylew wody spowodował senność, w którą popadł kilka dni wcześniej, a wreszcie spowodował śmierć”[1].
Precyzyjny opis sekcji zwłok pochodził z jednej z brytyjskich gazet i dotyczył władcy Rzeczpospolitej i elektora Saksonii, 67 letniego Augusta III. Śmierć rządzących zawsze przyciągała uwagę, a w czasach uprawiania „klasycznej” dyplomacji informacje takie – na równi z wiadomościami o porodach i małżeństwach – stanowiły znaczącą część depesz i raportów[2]. Dawne systemy informowania działały oczywiście z opóźnieniem mimo sprawności umyślnych kurierów i rozbudowie europejskiej sieci pocztowej. W cytowanym źródle napisano – pod datą 19 października – że „piątego, w środę, o pół po piątej Polski Majestat zmarł nagle na dusznicę. Przez kilka dni cierpiał na przeziębienie, które uznano za niegroźne”[3]. Kolejna depesza z Drezna dotyczyła już nie przyczyn zgonu, ale zwyczajowego rytuału „teatru śmierci”, którego scenografia miała ukazać wiązkę różnych przekazów: żałobną powagę majestatu, protokolarny przepych dworu i smutek poddanych. „Piszą z Drezna – w piątek 4 listopada – że ciało ś. p. króla ich władcy okazano na katafalku w komnacie audiencyjnej ze wszystkimi oznakami władzy monarszej. U podnóża w pudle pokrytym złotą i srebrną tkaniną złożono serce monarchy, na czterech stołkach z poduszkami ułożono miecz elektorski, berło, jabłko i łańcuch orderu Białego Orła. Straż nad tym trzymało dwóch tureckich halabardników. Po każdej stronie umieszczono osiemnaście srebrnych stojaków z płonącymi świecami woskowymi, a w pewnej odległości stało dwóch generałów adiutantów, dwóch szambelanów, dwóch szlachty przybocznej i sześciu karabinierów. Sala była wspaniale oświetloną i każdemu wolno było wejść między szóstą rano i dziesiątą wieczorem. Ciało zostało potem (12-go) przeniesione do królewskiej kaplicy, a następnego wieczoru, między szóstą i siódmą, zaniesione do kościoła przez szesnastu dworzan oraz paziów, kilku polskich urzędników i dwudziestu czterech katolickich duchownych. Stamtąd zostanie zabrane do Polski”[4].
Na temat semiotyki pompa funebris pisano już bardzo wiele, zarówno dawniej (J. Chrościcki), jak obecnie (B. Popiołek, P. Freus) i tematu tego nie będziemy tu szerzej rozwijać. Podobnie, nie podejmujemy dyskusji na temat „ inwektyw” jakimi Augusta III obrzucił wiele lat temu Władysław Konopczyński. Czarny wizerunek tego króla został – jak wiadomo – znacznie odbarwiony dzięki badaniom Jacka Staszewskiego. W depeszy z Drezna interesuje nas jej „ikonograficzna wiarygodność”. Kto sformułował tekst dla angielskich gazet ? Czy był to ktoś związany z brytyjską rezydenturą przy dworze elektora (w momencie śmierci stanowisko rezydenta nie było jeszcze obsadzone)?
Drezno nie było uprzywilejowanym producentem informacji potrzebnych brytyjskiej dyplomacji, przegrywało zwykle z Wiedniem czy Berlinem. Tym bardziej zwraca uwagę wiadomość – nawiązująca pośrednio do smutnych drezdeńskich okoliczności, że „po śmieci polskiego króla krawcy w Lipsku odmówili pracy za zwyczajowe wynagrodzenie i zostali osadzeni o chlebie i wodzie w więzieniu w Kłodzku (Glatz)”[5].
Opis wystawienia zwłok robi wrażenie zapisu z obserwacji dokonanej „na miejscu”, w pałacowej kaplicy. Czy możemy sprawdzić, jak dokładny był naoczny świadek ceremonii wystawienia królewskiego ciała na marach? Spekulacje na temat „luźno” tu rozumianego motywu ut pictura poesis – zbieżności pisanej relacji z ikonograficznym przekazem wynikają z podobieństwa prasowego tekstu z miedziorytem wykonanym przez nadwornego grawera Wettynów, weneckiego artystę Lorenzo Zucchiego, którego reprodukcję zamieszczono w klasycznej już książce o staropolskich obyczajach pióra Władysława Łozińskiego[6]. „Conspectus lecti funebris ad pompam magnifice ornati”( 42 x 56,5 cm) wykonany przez Włocha okazuje się wiernym pierwowzorem dla prasowego tekstu: są cztery poduszki, panowie-asysta (po trzech po każdej stronie katafalku), są lichtarze przy marach i są karabinierzy (nie ma halabardników). U dołu ryciny, po bokach, pojawiają się postaci nie wzmiankowane w prasowym doniesieniu: po lewej kobieta w żałobie trzymająca za rękę małego chłopca, po prawej mężczyzna na klęczniku. Spekulujemy dalej: czy to synowa zmarłego, Maria Antonia z Wittelsbachów, żona elektora-następcy – Fryderyka Chrystiana (zmarłego ledwie kilka miesięcy po ojcu - na ospę), a chłopiec to wówczas 13-letni Fryderyk, przyszły książę warszawski, natomiast pochylony nad balustradą mężczyzna to sam artysta, leciwy wówczas wenecki grawer ? Pytanie ostatnie: kim był autor depeszy wysłanej z Drezna do londyńskiej prasy? Nie był to sam Zucchi. Artysta nie miał – z tego co wiemy – żadnych kontaktów z Anglią (jego brat stryjeczny, Antonio, owszem, ale migrował tam – za pracą – dopiero jesienią 1766 r.). Może był to zatem anonimowy korespondent z kręgu brytyjskiej placówki dyplomatycznej w Saksonii? Odpowiedź (nieco wstydliwa dla badacza) brzmi zatem: nie wiem!
[1] Universal Magazine 33,1763, s.272.
[2] Sytuację Rzeczpospolitej po śmierci jego ojca, Augusta Mocnego, z perspektywy brytyjskiej dyplomacji omawiała Barbara Krystopa-Czupryńska, British Diplomat George Woodward and Diarchy in the Polish-Lithuanian Commonwealth after the Death of August II, Echa Przeszłości 12, 2011, s. 57-72.
[3] Universal Magazine 33, 1763, s. 218. Informowano (7 października), że dziewiątego dokonano sekcji zwłok i balsamowania, a następnego dnia ciało „w polskim stroju” wystawiono na trzydniowy publiczny widok, ibid., s. 222.
[4] British Magazine 4,1763, s.609. Ten sam tekst (datowany z Drezna na 18 października), nieco skrócony, ukazał się pod datą 28 października w Universal Magazine 33, 1763, s. 272.
[5] Gentleman’s Magazine 33,1763, s.561. Elektor został pochowany w katedrze św. Trójcy w Dreźnie.
[6] Władysław Łoziński, Życie polskie w dawnych wiekach, wyd. 4, Lwów 1921, s. 207.