© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   08.11.2021

Barokowe kościoły i kaplice na planie centralnym w Polsce – przykłady rozwiązań formalnych i technicznych

Kościoły centralne mają plan bazujący na figurze geometrycznej o symetrii absolutnej – czyli opartej na dwóch osiach przecinających się pod kątem prostym. Co więcej, budowla centralna powinna być także symetryczna względem osi obrotowej – tak wewnątrz jak i na zewnątrz. Tyle mówi dość ścisła, krótka definicja. Idealną figurą centralną jest oczywiście okrąg, ale – co dziwne – kościoły na takim planie są bardzo rzadkie w przeciwieństwie do kościołów na planie kwadratu, ośmioboku bądź krzyża greckiego, przykrytych sklepieniem w postaci kopuły, lub formy podobnej do niej, najczęściej ośmiobocznej z wyraźnie zaznaczonym centralnym punktem konstrukcyjnym w postaci latarni. Co więcej, każda z tych podstawowych form ma swoje mutacje, czego przykładem jest tetrakonchos. W praktyce przyjęło się także uznawać za „prawie centralne” kościoły założone na planie krótkiego prostokąta czy wydłużonego ośmioboku z centralną przestrzenią przykrytą jednym z wspomnianych typów sklepienia. Kiedy u schyłku epoki renesansu w architekturze pojawiły się elipsa i owal – różnie wykreślane figury, operujące krzywizną będącą sumą odcinków okręgu – to realizacje na takim planie, lub przykryte sklepieniem o takim rzucie zostały zaliczone do kościołów centralnych, mimo iż mają tylko jedną oś symetrii.

Z kolei, zgodnie z definicją, „kopuła jest to nakrycie budynku powstałe przez obrót linii krzywej wokół pionowej osi – czyli oparta jest na okręgu, w szczególności zaś, jeżeli krzywa jest ćwiartką okręgu, mówimy o kopule sferycznej. Przekrój poziomy kopuły jest zawsze okręgiem”[1]. Kopułą nie jest zatem słynne przykrycie florenckiej katedry Santa Maria del Fiore (1418-1435). To dzieło Filippa Brunelleschiego składa się z ośmiu sklepień dominikalnych, które mają prosty przekrój poziomy, a jedynie pionowy jest odcinkiem okręgu. Potocznie jednak wielką konstrukcję Brunelleschiego, o rozpiętości prawie 42 m, tak jak poprzedzające ją średniowieczne ośmioboczne przykrycia choćby włoskich baptysteriów, a później wiele analogicznych barokowych rozwiązań nazywa się kopułami. Co stanowi o wyjątkowości tych konstrukcji? Krótko rzecz ujmując, jest to sposób ich murowania, wymagający znacznie większych umiejętności niż sklepienie kolebkowe i jemu podobne. Należy to podkreślić, gdyż wiele kopuł ulegało katastrofom budowlanym.

Budowle centralne były także zwykle związane z konkretną ideą. Od chrześcijańskiego antyku po schyłek baroku poświęcano je męczennikom, wczesnym świętym Kościoła, a także Matce Bożej. Od czasu renesansu chowano w nich dumne osoby świeckie albo stawiano je ku upamiętnieniu wydarzenia bądź ważnej postaci. Ich twórcy łącząc formę z treścią ideową starali się budować dzieła oryginalne i znakomite artystycznie, a często także wielkie skalą, chcąc pokonać poprzez to prawa fizyki i materię. Poniżej czytelnik znajdzie wybór „wielkich” świątyń centralnych epoki baroku w Rzeczypospolitej.

  1. Kaplica Zygmuntowska (1519-1533)

To niekwestionowane i „obowiązkowe” dla wszystkich badaczy sztuki dzieło architektury. I choć tematem niniejszego artykułu są kaplice i kościoły baroku, to zacząć trzeba od Kaplicy Zygmuntowskiej. Wzniesiona w latach 1519-1533 jest stosunkowo niewielką budowlą, stanowi jednak wyraz nowatorstwa ówczesnej architektury, z intrygującą konstrukcją kopuły i kilkuwątkową koncepcją ideową, o której trudno tu pisać szczegółowo. Twórca, Bartolomeo Berecci stworzył pełną doskonałości renesansową formę opartą na planie kwadratu o boku zewnętrznym 8,15 m. Kopuła osadzona na ośmiobocznym tamburze ma u wewnętrznej podstawy około 6 m średnicy Do podstawy latarni kaplica ma z kolei 15 m wysokości. Wyróżniają ją dwie cechy. Jej podniebie w formie szesnastu zwężających się pasów o kasetonowej dekoracji jest strukturalną konstrukcją z wykutych, precyzyjnie dopasowanych ciosów piaskowca, zaś jej przekrój ma prawie idealnie wykreśloną półelipsę i jest to zapewne pierwszy przykład takiej realizacji, wykonanej bez znajomości odpowiedniego wzoru matematycznego. Kaplica Zygmuntowska to także pierwszy nowożytny świecki grobowiec w Polsce o tak znakomitej formie. Król Zygmunt I Stary spoczywa tu pod kopułą, która od wczesnego chrześcijaństwa była symbolem Nieba Zbawionych. W podniebiu latarni wieńczącej kopułę architekt umieścił perfekcyjnie wyrzeźbioną główkę sześcioskrzydłego aniołka – serafina. Stojący najwyżej w hierarchii boskich aniołów, jest tu uosobieniem Boga zasiadającego w tym Niebie. To jedno z najwspanialszych osiągnięć renesansu w centralnej Europie doczekało się ponad setki naśladownictw w samej Rzeczypospolitej. Prawie wszystkie różniły się w jakimś stopniu od pierwowzoru, ale idea kopułowej rodowej kaplicy grobowej stała się na prawie trzy stulecia specyfiką ówczesnego krajobrazu. Jednym z najwspanialszych odniesień jest kaplica św. Kazimierza w Wilnie.

  1. Kaplica św. Kazimierza (1623-1636)

Dynastia szwedzkich Wazów była jedną z najmłodszych w Europie i miała mało imponujący rodowód. Polski król Zygmunt III Waza był jednak synem Katarzyny Jagiellonki, córki Zygmunta I Starego i królowej Bony i to do tego faktu i dziedzictwa monarcha i jego synowie na polskim tronie mocno się odwoływali. Dlatego też wazowska kaplica grobowa na Wawelu jest na zewnątrz kopią Kaplicy Zygmuntowskiej. Zygmunt III doprowadził w 1602 r. do kanonizacji swego krewnego po kądzieli, księcia Kazimierza Jagiellończyka. Dedykowana nowemu polskiemu świętemu kaplica przy katedrze w Wilnie, ufundowana przez monarchę i jego syna Władysława IV, czytelnie nawiązuje do kształtu Kaplicy Zygmuntowskiej, wzniesionej 100 lat wcześniej, tym niemniej jest to jednak architektura już mocno osadzona w formach sztuki barokowej Wiecznego Miasta tego czasu. Właściwy udział autorski dwóch głównych architektów tego dzieła, wykształconych w Rzymie Matea Castellego i jego siostrzeńca Constantego Tencalli, jest przez badaczy cały czas dyskutowany. Kopułowa forma kaplicy wzniesionej nad grobem świętego nawiązuje do jeszcze wczesnochrześcijańskiej tradycji, odrodzonej w czasach renesansu. Nieprzypadkowo jednak wileńska kaplica jest prawie równo dwa razy większa od Zygmuntowskiej. Na zewnątrz bok kwadratu ma 15,30 m, a średnica kopuły prawie 12 m (!) z kolei wysokość do gzymsu zewnętrznego to ok. 15 m, a do podstawy kopuły nad tamburem niemal 20 m – to tyle co współczesny 6-kondygnacyjny budynek. I wreszcie, wysokość od podłoża do kuli wieńczącej latarnię – podstawę krzyża to około 33 m. Wnętrze zachwyca iście rzymską formą kamieniarki wykonanej w barwnych marmurach. Wystrój sztukatorski i malarski powstał dopiero w końcu XVII w. Kaplica wileńska to apogeum polskich kopułowych kaplic, klamra spinająca epokę rozpoczętą przez Kaplicę Zygmuntowską na Wawelu. Inne kopułowe mauzolea rodowe, czy pamiątkowe kaplice tej klasy już nie osiągnęły.

  1. Sanktuarium w Stoczku Warmińskim 1639-1641

Ten zabytek to unikatowy przykład kościoła na planie okręgu, bez kruchty i bez prezbiterium. Nawet we Włoszech takich idealnie okrągłych realizacji jest bardzo mało. Kościół w Stoczku (Springborn) ufundował w 1639 r. biskup warmiński Mikołaj Szyszkowski jako wotum za zakończenie wojny ze Szwecją (1626-1635). Prezbiterium dodano do niego dopiero w 1708 r. wraz z budową klasztoru bernardynów i krużgankowego obejścia, charakterystycznego dla XVIII-wiecznej Warmii. Idealnie centralna, kopułowa forma odzwierciedlała pomnikową, wotywną wymowę kościoła, nadto wzmocnioną maryjnym wezwaniem, bowiem to Matce Bożej dedykowano kopułowe świątynie centralne już od początków sztuki chrześcijańskiej. W Stoczku lekko zaostrzona kopuła z latarnią ma 10,50 m rozpiętości, co jak na „polskie warunki” można uznać za przyzwoity rozmiar. Ściany nawy nie posiadają żadnego dodatkowego czy to wewnętrznego, czy zewnętrznego wsparcia, a więc cały ciężar sklepienia spoczywa na murach. Nie znamy ani projektanta, ani nawet źródła inspiracji; niewątpliwie jest to import artystyczny spoza Warmii, możliwe, że nawet z kręgu dworu królewskiego w Warszawie. Niewyjaśnionym pozostaje, dlaczego akurat to miejsce wybrał biskup na tak oryginalne rozwiązanie. Warmia, otoczona w epoce baroku protestanckimi Prusami Książęcymi, była jednak szczególnym obszarem, dziś trochę niedocenianym przez badaczy, tak jak niedoceniony przez historyków sztuki jest sam kościół w Stoczku –  idealnie centralna budowla stanowiąca unikat także w skali Europy.

  1. Kościół kamedułów w Pożajściu (1667-1712)

Świątynia w Pożajściu (obecnie dzielnica Kowna) jest przykładem, wcale nieodosobnionym, sytuacji, gdy wola świeckiego fundatora naginała regułę zakonną określającą surowość życia eremickiego, a w ślad za tym surowość i skromność architektury kościelnej. Kameduli budowali w swych włoskich pustelniach małe salowe kościółki, zgodnie z zapisami swoich reguł. Kanclerz wielki litewski Krzysztof Zygmunt Pac wznosił jednak w Pożajściu niezwykły erem jako dziękczynienie za ustąpienie 5-letniej okupacji moskiewskiej w Wielkim Księstwie Litewskim, ale przede wszystkim jako rodową nekropolię. Kościół klasztorny nie jest idealnie centralny: sześcioboczną nawę poprzedzono prostokątnym długim przęsłem, a z drugiej strony dodano na osi wydłużony tradycyjny chór zakonny, czyli prezbiterium. Średnica sześciobocznej nawy na osi poprzecznej to prawie 15 m, na podłużnej zaś około 15,50 m, natomiast wysokość budowli do podstawy latarni to 38,60 m. Do tej pory tak wielkiego sześciobocznego kościoła w europejskim baroku nie było – nawa ujęta bocznymi kaplicami z wyniosłym tamburem, na którym wznosi się sześcioboczne lekko wyostrzone sklepienie dominikalne, dominuje nie tylko nad bryłą kościoła, ale też nad całym bardzo rozległym eremem. To jeden z największych kościół „kopułowych” w Rzeczypospolitej. Trzeba w tym przypadku wskazać dwa elementy jego architektury. Pierwszy, to podkreślenie kopułowej formy sklepienia wieńczącą latarnią, drugi zaś to podparcie tamburu pionowo ustawionymi wolutami. Stanowi to nie tylko element dekoracyjnej struktury architektonicznej, ale przede wszystkim ważny składnik systemu konstrukcyjnego. Woluty wspierają tambur przed naciskiem wyniosłego sklepienia i działają niczym gotyckie przypory – szkarpy. Twórca kościoła, do dziś nie rozpoznany z braku jednoznacznego przekazu źródłowego, podpatrzył ten motyw w wyśmienitym weneckim kościele Santa Maria della Salute (Baldassare Longhena, 1631-1681). Można przyjąć, że Pac – świetnie wykształcony erudyta – wybrał taką formę kościoła łącząc w nim trzy idee: pomnikową, dziękczynną za ustanie okupacji moskiewskiej, dalej – rodowy grobowiec oraz związaną z wezwaniem, bo świątynia, jak wszystkie kamedulskie, była dedykowana Najświętszej Maryi Pannie. Całą powierzchnię kopuły wypełnia malowidło przedstawiające Niebo Zbawionych z centralnie umieszczoną sceną koronacji Najświętszej Panny Marii przez Chrystusa i Boga Ojca. Tak więc motyw kopuły połączył ideę Niebiańskiej Jerozolimy, świątyni poświęconej Najświętszej Maryi Pannie oraz rodowego grobowca fundatora. Kościół wyróżnia też wykorzystanie do wystroju wnętrza wielkiej ilości barwnego kamienia.

  1. Kościół w Świętej Górze (Głogówku) k/Gostynia (1676-1698, 1726-1728)

To pierwszy wielki barokowy kościół na terenie Rzeczypospolitej na planie regularnego ośmioboku. Jest on prawie wiernym powtórzeniem jednego z najznamienitszych weneckich kościołów i jednego z najważniejszych dzieł barokowej architektury – Santa Maria della Salute (1631-1681) stworzonego przez Baldassare Longhenę. Fundatorka wielkopolskiej świątyni, Zofia Konarzewska z Opalińskich zamówiła u Longheny plan, bo podczas wizyty w mieście na lagunie po prostu zachwyciła się tamtejszym kościołem. Należy jednak dodać, że Głogówek był od późnego średniowiecza miejscem kultu maryjnego, może więc powstanie tu „kopułowej” świątyni nie jest do końca dziełem przypadku. Kościół wyróżnia pewne rozwiązanie konstrukcyjne. Jego budowniczy Andrea Catenazzi wzniósł ośmioboczną nawę z obejściem i wieńcem kaplic oraz tambur do gzymsu, bez kopuły. Nie jest jasne, czy na zastopowanie prac wpływ miały tylko kłopoty finansowe, czy jednak także techniczne, związane z trudnością konstrukcji czaszy kopuły. Tę wybudował dopiero Pompeo Ferrari we współpracy z Janem Adamem Stierem, wznosząc ośmioboczne sklepienie dominikalne. Ma ono 17,20 m rozpiętości na osiach prostopadłych i 18 m po przekątnej. Ferrari podołał wyzwaniu, bo jego tambur nie ma bocznego podparcia masywnymi wolutami, które w weneckim pierwowzorze równoważą parcie kopuły. Jak wspomniano powyżej, twórca kościoła w Pożajściu, wzorując się na weneckim dziele, wsparł tamtejszy tambur właśnie takimi wolutami. Ale nawet bez tego detalu monumentalna „kopułowa” świątynia jest widocznym „weneckim dziełem” w sercu Wielkopolski.

  1. Kościół trynitarzy w Wilnie (1694 -1716)

Ten niedoceniany trochę przez dawnych badaczy kościół to kolejny przykład  narzucania formy architektonicznej świątyni przez fundatora. Fundacja Kazimierza Jana Sapiehy, hetmana wielkiego litewskiego miała za cel ratowanie jeńców z rąk tureckich – takie bowiem zadanie miał zakon Trynitarzy. Kościół założono na planie regularnego ośmioboku, bez wydzielonego prezbiterium – co stanowi wyjątek w budownictwie zakonnym. Świątynia jest przykryta dość stromym ośmiobocznym sklepieniem dominikalnym o rozpiętości 18,20 m na osiach prostopadłych i 19,60 po przekątnej ośmioboku. To największa taka konstrukcja w XVII-wiecznej Rzeczypospolitej. Ważne są także proporcje – nawa do szczytu belkowania ma ok. 11,30 m wysokości, natomiast sklepienie od belkowania do podstawy latarni ok. 15,70 m. Ośmiobok sklepienia wyraźnie zatem dominuje w przestrzeni. Taki wyostrzony kształt powoduje zupełnie odmienne rozkładanie siły ściskania i rozpierania, podobnie jak w sklepieniach gotyckich. W ten sposób twórca, zapewne Giovanni Battista Frediani, stabilizował czaszę sklepienia. Regularna centralność, bez prezbiterium i owo wyniosłe „kopułowe” sklepienie wskazują na dwa aspekty ideowe świątyni. Pierwszy jest związany z dodatkowym wezwaniem kościoła – Najświętszego Zbawiciela. Kościoły poświęcone Chrystusowi od wczesnego chrześcijaństwa, od czasu jerozolimskiego Anastasis, często miały centralny plan. Wątek chrystologiczny zawarty jest także w sztukatorskich rzeźbach aniołów z Arma Christi na belkowaniu nawy oraz niezachowanych postaciach apostołów tamże. Dominującą okolicznością było jednak to, że dumny magnat aspirujący do królewskiej korony wznosił kościół z przeznaczeniem na rodową nekropolię – mauzoleum. Świątynia został więc zbudowana w bezpośrednim sąsiedztwie pałacu magnata i była powiązana kompozycją ogrodu i reprezentacyjną bramą z rezydencją. Sapieha spoczął jednak ostatecznie w innej rodowej nekropolii w Berezie Kartuskiej.

  1. Kościół cystersów w Lądzie – nawa (1728-1732)

Kościół w Lądzie stanowi kolejny przykład odejścia w budownictwie zakonnym, tym razem cysterskim, od schematu kościoła wzdłużnego, z którego często korzystano w innych kościołach tego zgromadzenia. W Krzeszowie na Dolnym Śląsku po zburzeniu gotyckiej świątyni wybudowano świetne, późnobarokowe dzieło z powtórzeniem planu krzyżowego. Także barokowe kościoły cysterskie w Wielkopolsce: w Przemęcie, Obrze i Wągrowcu miały wzdłużne, tradycyjne plany. Ląd zadziwia jednak nie tylko z powodu tego odstępstwa. Tutejszy korpus nawowy, dobudowany do XVII-wiecznego prezbiterium i transeptu (a więc część układu krzyżowego!), oparty na lekko wydłużonym ośmioboku jest przykryty wielkim ośmiobocznym sklepieniem dominikalnym. Pompeo Ferrari, jeden z najlepszych architektów owego czasu w Środkowej Europie, wybudował tu największe centralne, „kopułowe” sklepienie w architekturze baroku w Rzeczypospolitej. Ma ono rozpiętość 20,40 m w osi poprzecznej i 21,50 m w osi przekątnej, wysokość nawy od posadzki do podstawy latarni to zaś 27,20 m. Złożone z ośmiu olbrzymich dominikalnych wysklepków, z rytmicznie „przeskakującymi” oknami, ma dynamicznie załamywaną formę, zgodną z duchem późnego baroku i wskazującą na wpływy czeskiego środowiskach architektonicznego. Jest to niewątpliwie najznakomitsze sklepienie barokowe w Rzeczypospolitej. Trudno orzec, czy centralny plan narzucił znakomity architekt, który budował prawie wyłącznie centralizujące świątynie, czy też inicjator przebudowy, światły opat Mikołaj Łukomski. Niewątpliwie ów erudyta, budując nawę na rocznicę 600-lecia opactwa, przyjął kopułową formę jako odpowiednią dla upamiętnienia jubileuszu.

  1. Kolegiata w Klimontowie (1645-1650, tambur z kopułą po 1727)

Ten kościół to jeden z trzech prezentowanych w niniejszym eseju, który nie jest dosłownie centralnym, został bowiem założony na planie elipsy. Na północ od Alp, a więc poza Italią, gdzie narodziła się ta forma architektonicznego planu, stanowi on chyba najwcześniejszy przykład takiej realizacji. Owalna nawa otoczona jest obejściem, przylega do niej wydłużone prostokątne prezbiterium – wymóg kolegiackiej funkcji. Nad nawą wznosi się wysoki tambur z eliptyczną kopułą. Jej rozmiar nie jest może imponujący (rozpiętość ok. 12 x 16 m), tym niemniej jej wzniesienie było znacznie większym wyzwaniem konstrukcyjnym dla budowniczych, niż opisane wcześniej ośmioboczne przykrycia składające się ze sklepień dominikalnych. Podkreśleniem centralizującej formy świątyni jest także duża latarnia wieńcząca eliptyczną kopułę. Tambur ze sklepieniem zostały jednak wybudowane dopiero po 1732 r. i nie ma pewności, czy przyczyną ich nieukończenia w XVII stuleciu była śmierć fundatora w 1650 r. i brak finansowania, czy też może problem z przykryciem tak nietypowego wnętrza z elipsoidalnym kopułowym sklepieniem. Inicjatorem budowy był kanclerz wielki koronny Jerzy Ossoliński, wszechstronnie wykształcony na europejskich uczelniach dyplomata. Kolegiata miała spełniać także funkcję rodowego mauzoleum i tu Ossoliński został pochowany. Niewątpliwie zatem to on zadecydował o jej „nowoczesnej” formie, łącząc świątynię z ideą monumentalnego grobowca – pomnika rodowej dumy. Po tej realizacji w Rzeczypospolitej długo nie powstał kościół na podobnym planie.

  1. Kościół kamedułów na Bielanach w Warszawie (1669-1673 prezbiterium, 1706 fundamenty nawy, 1749-1762 korpus główny)

Ten kościół to drugi – z trzech tu omawianych – nie będący stricte centralnym i trzeci po krakowskich Bielanach i Pożajściu przykład łamania ścisłych, prostych i skromnych, kamedulskich rygorów budowlanych przez wolę fundatora. Erem ten został ufundowany przez Władysława IV jako wotum za zwycięstwo odniesione w 1634 r. nad wojskami moskiewskimi oblegającymi polski wówczas Smoleńsk. W dokumencie z 1649 r. jego następca na tronie, Jan Kazimierz wyraźnie zaznaczył, że jest to „wieczny pomnik zwycięstwa, niczym jakiś Ołtarz Zwycięskiego Boga Zastępów”. Takie wotum królewskie nie mogło być skromnym kościółkiem. Najazdy sąsiadów Rzeczypospolitej w połowie XVII wieku wstrzymały budowę świątyni. Pierwotny plan kościoła nie jest znany, choć można  domniemywać, że miało to być założenie centralne. Korpus na planie wydłużonego ośmioboku zrealizowany został w latach 1749-1763 z wykorzystaniem fundamentów z 1706 r. Ten wydłużony ośmiobok przykryty jest żaglastym sklepieniem – rzadki przypadek w architekturze baroku w Rzeczypospolitej – z krótkimi lunetami i ma dość znaczną rozpiętość, bo ok. 13,50 m x 19 m. Forma i skala sklepienia były wyzwaniem dla architektów działających w Polsce. Świadczą o tym kościoły tak zwanej grupy fontanowskiej (nazwane tak od twórcy większości z nich, Paola Antonia Fontany) we Włodawie, Lubartowie, Brześciu Litewskim i Chełmie (ten ostatni jest projektu Thomasa Rezlera) o podobnym planie, ale nawie o rozpiętości ledwie przekraczającej 11 m x 18 m. Co więcej, są one przykryte archaiczną kombinacją 1-przęsłowego kolebkowego sklepienia z dwoma przęsłami trójbocznego, „prezbiterialnego” sklepienia z lunetami. Kościół na warszawskich Bielanach oprócz bardzo interesującego rozwiązania przestrzennego wnętrza ma również rozbudowany program ideowy, między innymi manifestujący władzę królewską w ołtarzu głównym (postaci królów Dawida i Salomona), zwycięstwa militarne (kartusz Rzeczypospolitej na tle panopliów w szczycie fasady) i ideę świątyni jako Domu Bożego, co podkreśla gołębica Ducha Świętego umieszczona w szczycie sklepienia.      

  1. Kościół dominikanów p.w. Świętego Ducha we Lwowie (1745-1759)

Nie ma wątpliwości, że kościół ten należy do najznakomitszych rozwiązań w architekturze sakralnej baroku w Rzeczypospolitej. Zastąpił on gotycką, trójnawową budowlę i jest kolejnym dowodem, że w owej epoce nie przestrzegano tradycji zakonnych we wznoszeniu kościołów. Jego budowę wsparł finansowo hetman wielki koronny Józef Potocki, jeden z najbogatszych magnatów swego czasu, którego stać było na fundację tak monumentalnej kreacji w samym centrum Lwowa. Kościół zaprojektował i wybudował w latach 1745-1759 inżynier wojskowy Jan de Witte, twórca kilku innych świątyń na terenie województwa ruskiego. Wzorował on plan i kopułę na znakomitym wiedeńskim kościele Św. Karola Boromeusza (1716-1737), dziele słynnego Johanna Bernarda Fischera von Erlach. Koncepcja Jana de Witte jest jednak bardziej zwarta, fasada zdecydowanie bardziej dynamiczna i plastyczna od eklektycznej fasady wiedeńskiej świątyni, a i wnętrze bardziej plastyczne. Podkreślić należy, że po kolegiacie klimontowskiej jest to dopiero drugi monumentalny kościół w Rzeczypospolitej z nawą na planie prawidłowej elipsy. Sklepienie o rozmiarach 16,5 x 21,5 m świadczy o dużym – jak na „polskie warunki” – rozmachu twórcy. Kościół do podstawy kopuły ma 30 m wysokości, do jej szczytu około 42 m, a do sklepienia latarni ponad 48 m. Świetny wystrój rzeźbiarski i kamienna struktura fasady dopełniają przekonania, że jest to wspaniała puenta sakralnej architektury barokowej w Rzeczypospolitej.

W podsumowaniu należy zauważyć, że działający w Rzeczypospolitej w epoce baroku architekci, pochodzący przede wszystkim z Italii, a głównie z pogranicza lombardzko-szwajcarskiego, sprowadzani tu przez królów i światłą arystokrację starali się z jednej strony nadążać za współczesnymi tendencjami w architekturze, z drugiej zaś musieli sprostać oczekiwaniom swych mecenasów. Często problem stanowiły jednak ich umiejętności, jak byśmy dziś powiedzieli, techniczne. Pod tym względem niewiele realizacji może konkurować z monumentalnymi świątyniami Italii, Paryża, czy przede wszystkim z późnobarokowymi kościołami państwa Habsburskiego. Przedstawione powyżej świątynie mogą jednak moim zdaniem śmiało konkurować z przykładami realizacji z przywołanych powyżej ośrodków architektury barokowej. Sądzę, że architektura polskiego baroku wciąż czeka na przebicie się przez starą historiografię sztuki i znajdzie swoją wysoką pozycję w przyszłych badaniach.


[1] Janusz Ballenstedt, Jak Brunelleschi budował kopułę Santa Maria del Fiore, „Kwartalnik Architektury i Urbanistyki”, t. XLI, 1996, z. 2, s. 99.