© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Biblioteka Jana III Sobieskiego: dzieło Rousseau de La Valette

W księgozbiorze królewskim nie mogło zabraknąć pierwszej „biografii” Jana Kazimierza Wazy, skreślonej piórem Francuza skrywającego się pod inicjałami D. L. V. R. Chodzi oczywiście o dzieło pt. Casimir Roy de Pologne, wydane w Paryżu u Claude’a Barbin w 1679 r. Książka od razu znalazła tylu chętnych czytelników, iż w tym samym roku ukazały się dwa dalsze wydania, w następnym, 1680 r., kolejne oraz w niemieckim tłumaczeniu, zaś w 1681 r. w przekładzie angielskim.

Historycy, próbując rozwiązać ów kryptonim, hipotetycznie przypisali autorstwo książki Michelowi Rousseau de La Valette, o którym wiadomo niewiele ponad to, że rok wcześniej napisał jeszcze (także anonimowo) historię romansową pt. Le comte d’ Ulefeld, grand maistre de Danemarc, której forma bardzo przypomina Kazimierza. Wydaje się, iż autor nie był ani wytrawnym politykiem, ani profesjonalnym historykiem; może należał do licznej grupy paryskich nouvellistes et gazettiers czasów Ludwika XIV, chociaż nawet najdokładniejsze opracowania historii literatury i prasy francuskiej XVII w. nie wymieniają takiego nazwiska. Niewykluczone również, że Rousseau de La Valette był czasowo w Polsce, znajdując się w orbicie dworu Ludwiki Marii ok. 1663 r. jako jeden z setek Francuzów przybyłych do Warszawy. Jednakże wciąż obracamy się w sferze domysłów.

Autor w dedykacji, adresowanej do „Monseigneur Le President de Mesme”, określił swoją opowieść jako „bardzo prawdziwą” i zapewne był szczery w tym wyznaniu. Jednakże Casimir Roy de Pologne jest utworem przedziwnym. Nie są to bowiem ani dzieje panowania ostatniego Wazy, ani też biografia królewska sensu stricto. Zgodnie z konwencją epoki Rousseau de La Valette wzbogacił opowieść licznymi szczegółami, wprowadził dialogi, nie wkraczając wszakże w swoim mniemaniu na pole fikcji literackiej. Lecz Francuz wiedział zbyt mało o ludziach i wypadkach, o których relacjonował, zatem nie uchronił się przed niezliczonymi omyłkami. Mimo to nie można odmówić Kazimierzowi jakiejkolwiek wartości źródłowej: jest on bowiem echem (często zniekształconym) jeżeli nie faktów, to powszechnie krążących opinii, jest krzywym zwierciadłem, przekazującym obraz zdeformowany, ale dający się odczytać.

W utworze tym splatają się trzy wątki: jeden – to wiadomości o wydarzeniach politycznych, opisy działań militarnych, sejmów, poselstw itp., drugi – to życie dworu, trzeci – to akcja romansowa, czyli miłostki Jana Kazimierza z pięknymi paniami – Elżbietą ze Słuszków Radziejowską, Anną Schönfeld i Katarzyną Franciszką Denhoffową. Każdy z tych wątków odgrywa inną akcję informacyjną. Najbardziej interesujące w książce są wszakże opinie Rousseau de La Valette o stosunkach społecznych w Polsce, o cechach narodowych Polaków (tzn. szlachty), o Szwedach i Rosjanach. W 1971 r. ukazała się w Warszawie staranna edycja polska, której tytuł Miłostki królewskie zaczerpnięto z określenia, nadanego Kazimierzowi przez Wiktora Czermaka (1901).