© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   05.01.2021

Biżuteria kobieca w szlacheckich inwentarzach majątkowych dawnej Polski

Przysłowie francuskie mówi, że „kobietę najłatwiej pocieszyć klejnotami”. Jest w tej sentencji zapewne dużo prawdy. Od czasów starożytnych bowiem kobiety zdobiły swoje ciało wykorzystując do tego rozmaite materiały, formy i barwy. Wpierw były to wielobarwne kamyki, ptasie pióra, zwierzęce kości i kły, ale także muszle, drewniane patyki, rybie ości, czy orzechy, z których tworzono naszyjniki, bransoletki, kolczyki i wisiorki. Kolejno zaczęto wykorzystywać inne surowce, jak brąz, żelazo, miedź, a następnie srebro i złoto. Oprócz funkcji dekoracyjnej ozdoby mogły pełnić również rolę amuletów i talizmanów, a także symbolizować przynależność religijną. Dopiero z czasem zaczęły być wykorzystywane jako wyznacznik statusu społecznego i władzy. Przez stulecia ewoluowały formy ozdób, sposoby ich wykonania, dobór oraz zestawienia surowców, jak i same wzory. Dzięki międzykontynentalnym wyprawom  i podbojom najbardziej pożądanym elementem biżuterii stały się kamienie szlachetne m.in. rubiny, diamenty i szmaragdy.  Dopiero jednak w wieku XVIII, wraz z rozwojem – na niespotykaną dotąd skalę – technik jubilerskich, biżuteria zaczęła być obowiązkowym motywem uzupełniającym kobiece stroje. W Polsce, dzięki modzie płynącej z Francji i Anglii, stała się przedmiotem marzeń niemal każdej kobiety. Postępowy styl i rytm życia oraz zmiany w obszarze dekoracji wnętrz i architektury były wyrazem nowych potrzeb, ale też zachęcały do otaczania się przedmiotami „zbędnymi”, lecz jakże pięknymi i nietuzinkowymi. Kobiety zaczęły więc dobierać ze szczególną troską dodatki do ubioru, a zwłaszcza biżuterię, która stanowiła uzupełnienie każdej kreacji. Najzamożniejsze polskie damy konkurowały ze sobą nie tylko w sferze wystroju wnętrz pałacowych, w projektach sentymentalnych ogrodów, czy też liczbie kochanków, ale przede wszystkim w kwestii wytworności strojów. W regestrach ruchomości znajdujących się w księgach grodzkich widnieją spisy towarów modnych, luksusowych i kosztownych, wykonanych nierzadko ze szlachetnych kruszców. Przekazywane z pokolenia na pokolenie wyroby jubilerskie posiadały potężną wartość nie tylko symboliczną czy sentymentalną, ale głównie finansową. Stanowiły przede wszystkim element większej całości, a mianowicie wizerunku, na który składał się wygląd, strój i dodatki. „Wygląd zewnętrzny, był symbolicznym biletem wizytowym ówczesnych ludzi, miał uosabiać dobry gust, bogactwo, pozycję społeczną” – tłumaczy Zbigniew Kuchowicz w książce „Obyczaje staropolskie XVII–XVIII wieku”.

Szlachcianki, zwłaszcza te majętne, otrzymywały kosztowne podarunki, na które składały się rozmaite precjoza ze złota, srebra i kamieni szlachetnych. Ozdabiały nimi dekolty, nadgarstki, dłonie, głowy i uszy. Moda na głęboko wycięte suknie sprawiła, że popularne stały się kanaki, czyli szerokie naszyjniki wysadzane kamieniami. Marianna z Potoka Pankowa posiadała kilka takich naszyjników, wysadzanych diamentami i rubinami. Salomea Hulanicka, cześnikówna bracławska, była z kolei właścicielką kanaku rubinowego oprawionego w złoto. Do dzisiaj rubiny należą do jednych z najdroższych i najcenniejszych kamieni szlachetnych[1]. Od zawsze kojarzono je więc z majętnością i prestiżem. Ich piękno ukryte było również w zróżnicowanym zabarwieniu kamienia oraz w jego połysku, stąd zapewne potoczny termin, jakim się go określa, a mianowicie „król klejnotów”. Obok rubinów najbardziej pożądane były diamenty, którym przypisywano właściwości magiczne, miały one także chronić noszącą je osobę przed licznymi niebezpieczeństwami. Złoto natomiast utożsamiano nie tylko z bogactwem, ale także z symbolem wieczności i doskonałości. Inne znaczenie posiadały z kolei perły, które tradycyjnie przekazywano pannom wstępującym w związek małżeński, jako symbol czystości. Dla wielu jednak pozostawały one w sferze marzeń. Dla szczęśliwych właścicielek stanowiły za to niebagatelną wartość i to nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, o czym świadczy chociażby przysłowie perskie, zgodnie z którym  „Kobieta dla jednej perły, która z jej stroju wypadła, zapomina o wszystkich swych klejnotach”. Do wielbicielek wspomnianych kamieni szlachetnych należała księżna de Conti, która na wielu portretach przedstawiona jest z naszyjnikami, kolczykami, czy też broszkami do włosów wykonanymi z pereł.

Kobiece dekolty i szyje zdobiły także korale, tym cenniejsze, im lepsza była jakość kamieni i oprawy. Z regestrów ślubnych wynika, że prawie każda z panien posiadała krzyżyk wykonany ze srebra lub złota, niekiedy wysadzany szlachetnymi kamieniami. Nie mogło zabraknąć też strojnych wisiorów, w kształcie serc czy gwiazd. Ozdoby noszono również we włosach; głowę przystrajano koronami, koronkowymi czepkami, kornetami lub kołpaczkami[2]. Niektóre damy zawiązywały na głowach chustki z wpiętymi kosztownymi broszkami. Na nadgarstki nakładano zaś złote lub srebrne „manelle”, czyli bransolety zdobione niekiedy dodatkowo szlachetnymi kamieniami. Zdarzały się też w wersji z pereł, które często noszono parami. Wśród biedniejszych szlachcianek spotkać można było manelki wykonane z koralików. Dłonie natomiast zdobiono licznymi pierścieniami o rozmaitych kształtach i barwach. Wśród kamieni używanych w pierścieniach wymienia się diamenty czy rubiny, których wielkość także odgrywała niemałą rolę. Inną formę zdobienia pierścieni stanowiły niewielkie portreciki przedstawiające np. Najświętszą Marię Pannę. Opisując ozdoby charakterystyczne dla osiemnastowiecznych szlachcianek nie można zapomnieć o zausznicach, kolczykach i „wężykach” wykonanych ze szlachetnych kruszców i drogich kamieni, starannie dobranych do stroju, tak by stanowić atrakcyjną całość. Kazimiera Wilżyna z domu Potocka na portrecie autorstwa Kazimierza Wojniakowskiego prezentuje się w niezwykle subtelny i kobiecy sposób, z typowymi dla XVIII wieku atrybutami. Włosy ma spięte granatową chustką z delikatnym ornamentem w jaśniejszej tonacji, udekorowaną dodatkowo broszką z dużym, czerwonym kamieniem szlachetnym. Szyję i dekolt zdobi kilka naszyjników z pereł o różnej długości, które układają się w półkola spływające w kierunku sukni. Długie, nawiązujące formą do naszyjnika kolczyki podkreślają smukłość szyi i kontrastują z ciemną barwą włosów.

Dla osiemnastowiecznych szlachcianek elegantek piękno kryło się nie tylko w otoczeniu, ale przede wszystkim w przedmiotach codziennego użytku, strojach, dodatkach, w tym biżuterii. Niemiecki filozof Johann Gottfried von Herder pisał w tamtym okresie, że  „szlachetny klejnot ma wielką cenę, choćby w błocie leżał, a kurz zawsze kurzem zostanie, choćby pod niebo się unosił”. Cytat ten idealnie oddaje cele i marzenia ówczesnych kobiet. Posiadanie klejnotów oznaczało prestiż, zamożność i status społeczny. Przy okazji zaś biżuteria podkreślała subtelność kobiecych kształtów, a wraz z ubiorem tworzyła swoiste dzieło sztuki, tak chętnie ujmowane na licznych portretach.


[1] Anna Penkała, Panieńskie ochędóstwo. Kwestie posagowe i wienne w małżeństwach szlachty województwa krakowskiego w czasach saskich, Libron 2016.
[2] Ewa Prus, Garderoba polskich elegantek w XVIII wieku, w: „Białostockie Teki Historyczne”, t. 13, 2005,  s. 139,140.


Realizacja działań online w ramach programu „Kultura Dostępna”.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

Kultura Dostępna logo