© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   03.01.2017

Blaski i cienie polskiej kariery przedstawicieli włoskiego rodu Affaitatich

Teren pogranicza włosko-szwajcarskiego obfitował w rody tradycyjnie parające się wszelką działalnością artystyczną. Stąd do całej Europy w poszukiwaniu zatrudnienia emigrowali sztukatorzy, malarze, kamieniarze, rzeźbiarze, budowniczowie i architekci, a także przedstawiciele innych zawodów. Licznie docierali oni także na tereny Rzeczypospolitej, sprowadzając następnie swoich krewnych, powinowatych i sąsiadów, parających się podobną profesją. Dla niektórych był to zaledwie etap w zarobkowej podróży, inni – pozostawiając w ojczyźnie rodzinę – traktowali Polskę jedynie jako miejsce pracy, a pozostali osiedlali się tu i polonizowali.

Z rejonu Valsoldy, jednej z „kuźni talentów”, wywodziła się rodzina Affaitatich. W małej miejscowości Albogasio, malowniczo położonej nad jeziorem Lugano, Domenico Affaitati w 1604 roku poślubił Lucię dei Ferrari. Z małżeństwa tego narodziło się pięć córek oraz trzech synów: Antonio (ur. ok. 1618), Isidoro (ur. 1622) i Carlo Ambrogio (ur.1625), którzy związali swe losy z Rzecząpospolitą.

Jako pierwszy pojawił się w Warszawie ok. 1650 roku Carlo Ambrogio, który szybko zrobił karierę na dworze Ludwiki Marii, zostając kapelanem, spowiednikiem i sekretarzem królowej. Po zakończeniu wojny ze Szwecją uzyskał godność prałata oraz nominację na dochodową kanonię warmińską i przeniósł się do Fromborka. Później zarządzał bogatym majątkiem tejże kapituły w miejscowości nomen omen Pieniężno, a następnie został wybrany przez kapitułę gnieźnieńską na ważny urząd kantora. Do rodzinnego Albogasio wyjeżdżał kilkakrotnie, m. in. w 1686 roku i być może wówczas zadbał o fundację kościoła S. Maria in Loreto i wzniesienie dla siebie oraz kanoników tej świątyni pałacu w pobliskim Cadate. Rzeczpospolitą opuścił w 1690 roku i dwa lata później zmarł.

Na krótko przed śmiercią otrzymał jeszcze kanonię gnieźnieńską, przeznaczoną jednak dla doktora medycyny. Pod groźbą utraty tego beneficjum kapituła zażądała, aby w ciągu roku uzyskał tytuł doktora na jakimkolwiek uniwersytecie zaaprobowanym przez Stolicę Apostolską. Wymogu tego jednak nie zdążył spełnić.

Carlo Ambrogio był więc człowiekiem pragmatycznym oraz zaradnym i kiedy na początku swojej polskiej kariery zdobył ważną pozycję na dworze królewskim, ok. 1653 roku postanowił sprowadzić do Polski swoich dwóch starszych, ponad 30-letnich już braci. Antonio pozostawił w Albogasio żonę Annę Marię z domu Pozzi oraz trójkę dzieci: Domenica, Carla oraz Lucię (uroku 1645). Także Isidoro, wyjeżdżając z rodzinnej miejscowości, opuścił małżonkę Francescę z Barrerów oraz czworo potomstwa: Domenica, Giuseppe, Carla i najmłodszą Lucię. Wydaje się, że w przeciwieństwie do Antonia, którego profesja nie jest znana, Isidoro zdobył gruntowną, praktyczną wiedzę w dziedzinie inżynierii i architektury wojskowej, prawdopodobnie na terenie Cesarstwa w czasie wojny trzydziestoletniej – w 1640 roku w księdze chrztów parafii w Albogasio wymieniony został z tytułem „Capitano”. Nie można wykluczyć, że kiedy przybył do Rzeczypospolitej tuż przed najazdem szwedzkim jego profesjonalne umiejętności były znane i zarekomendowane.

W 1654 roku bracia obecni byli już zapewne w Warszawie. W listopadzie tego roku Isidoro odnotowany został jako chrzestny w księdze chrztów parafii św. Krzyża. Antonio uległ natomiast urokowi nieznanej z nazwiska Zofii, z którą miał córkę Ewę, ochrzczoną w kolegiacie św. Jana w grudniu 1655 roku – w odnośnym wpisie zaznaczono, że było to dziecko z nielegalnego związku. Być może nie tylko działania wojenne, lecz także wyrzuty sumienia sprawiły, że niemal natychmiast wyruszył do Albogasio. Powrócił do Polski zapewne nie później niż na początku 1657 roku, skoro w październiku urodził się jego najmłodszy syn Giuseppe Casimiro, na chrzcie którego obecny już nie był.

Wiosną 1655 roku Isidoro został wezwany przez Jana Kazimierza do Krakowa, gdzie kierował naprawą i umacnianiem fortyfikacji miejskich. Pracę tę król nagrodził przywilejem wpisanym do Metryki Koronnej, zgodnie z którym „Architecto S. ROKU M.” otrzymał dożywotnią pensję w wysokości 300 złotych, deputat soli i drewna, a następnie dom murowany przy ul. Kanoniczej. Isidoro brał najpewniej udział w obronie Krakowa jesienią 1655 roku oraz w zdobywaniu zajętego przez Szwedów miasta przez wojska polskie i posiłki cesarskie w sierpniu 1657 roku. Na podstawie wykonanych wówczas rysunków powstała rycina: „Delin[eatio] Obsidionis Cracoviae a Polonis et Austriacis Formatae ac consumatae Augusto MDCLVII...” (Frankfurt 1658). W jej lewym dolnym rogu znalazła się sygnatura: „Misurò e delineò Isidoro Affaità”. Uczestniczył także w oblężeniu Torunia trzymanym przez polskie wojska w 2. połowie 1658 roku, w ostatniej fazie „potopu”. Świadczy o tym dedykacja umieszczona na sztychu, wykonanym być może według jego szkiców: „Obsidio Toruniensis Armis et auspicijs Serenissimi ac Potentissimi Joannis Casimiri Polonorum ac Svecorum Regis Gloriosissimi. Anno Christi MDCLVIII” (Gdańsk 1659). Z tekstu tego wynika, że podpisany niżej „Isidoro Affaita Ingegniero Regio” walczył jako dowódca kompanii w regimencie pieszym, w korpusie dowodzonym przez hetmana Jerzego Sebastiana Lubomirskiego i 6 stycznia 1659 roku, a więc tuż po zdobyciu miasta i triumfalnym wjeździe Jana Kazimierza, był obecny w obozie królewskim. Natychmiast po odzyskaniu twierdzy toruńskiej wyruszył do rodzinnego Albogasio. Owocem tego pobytu był najmłodszy syn, Isidoro Tommaso, który urodził się w październiku 1659 roku. Latem następnego roku Isidoro był już na pewno w Polsce. Jesienią podążył wraz z wojskami koronnymi na Ukrainę i wyróżnił się w zwycięskiej bitwie z Moskwą pod Cudnowem, co – obok uczestnictwa w wojnie ze Szwecją – wymienione zostało później wśród zasług uzasadniających przyznanie mu indygenatu.

Nieco inaczej przebiegały zawodowe losy Antonia. Po powrocie z Albogasio w 1657 roku zaczął działać w branży budowlanej. W 1658 roku otrzymał serwitoriat od Jana Kazimierza, a w następnym roku przejął po Tito Livio Burattinim intratne stanowisko zarządcy budowli królewskich ze stałą, choć nie zawsze wypłacaną terminowo pensją i piastował je przynajmniej przez cztery lata. Nie wiadomo, z jakim zakresem obowiązków wiązała się ta funkcja, dotycząca generalnie nadzoru i koordynacji wszystkich inwestycji monarchy. Chociaż Antonio z pewnością architektem nie był, w jednym z zapisów w księdze chrztów parafii św. Jana przy jego nazwisku dodano tytuł „Architecto S. ROKU M.”. Służbę królewską opuścił w 1662 roku, kiedy za nieokreślone zasługi dla dworu objął urząd wójta podwarszawskiej wsi Ząbki, potem przyznany mu dożywotnio.

Po zakończeniu wojny z Moskwą Isidoro kontynuował karierę na dworze Jana Kazimierza. Zadomowił się w Warszawie, gdzie cieszyć się musiał znaczną popularnością, skoro w latach 1663-1678 blisko dwadzieścia razy występował w roli świadka i chrzestnego w ceremoniach odprawianych w kolegiacie św. Jana oraz w kościołach św. Krzyża i św. Małgorzaty w Ujazdowie. W księgach metrykalnych wymieniany jest jako „Architectus S. ROKU M.”, „Aedilis S. ROKU M.”, „S. ROKU M. Secretarius” i „Magister Architecturae S. ROKU M.”. Mógł mieć prawo do używania tytułu nadwornego architekta, jednak działalnością architektoniczną sensu stricto raczej się nie zajmował, brał natomiast udział w inwestycjach króla, prawdopodobnie jako konduktor i przedsiębiorca budowlany. Isidoro współpracował zapewne z Titem Liviem Burattinim przy odbudowie Villa Regia, być może działał na Zamku Warszawskim i w Ujazdowie. Nie należy wykluczyć, że w latach 1661-1664 uczestniczył we wznoszeniu warszawskiego pałacu referendarza koronnego Jana Andrzeja Morsztyna, z którym łączyć go miały liczne „sprawy finansowe”.

Jesienią 1665 roku bracia razem wyruszyli do Albogasio. W czasie tego pobytu Isidoro mógł zaprojektować dla rodziny istniejącą do dziś Villa Salve, zarys fasady której widnieje na (zapewne jego własnym) portrecie nieznanego autorstwa. Prawdopodobnie sporządził także projekt przebudowy miejscowego kościoła parafialnego. Kiedy w końcu 1667 roku powracał do Polski zabrał ze sobą syna Carla oraz, być może, syna swojej siostry, Prassedy – Giuseppe Simona Bellottiego, późniejszego wybitnego architekta. Antonio w rodzinnych stronach pozostał nieco dłużej, zapewne do jesieni 1669 roku.

Wydaje się, że obaj bracia dorobili się już wówczas w Polsce znacznego majątku, chociaż utrzymywanie rodzin w Albogasio oraz dokonywane tam różne inwestycje pochłaniały znaczne sumy. W 1669 roku Isidoro był właścicielem domu przy ul. Koziej, a rok wcześniej przywilejem Jana Kazimierza otrzymał za zasługi wojenne cegielnie na terenie Ujazdowa. W 1673 roku Michał Korybut Wiśniowiecki nadał „kapitanowi i indzinierowi naszemu” polskie szlachectwo, potwierdzone trzy lata później przez Jana III. Po otrzymaniu indygenatu Isidoro zakupił nieruchomości we wsiach Radonie, Dąbrówka i Musoły w okolicach Warszawy oraz posesję przy Krakowskim Przedmieściu.

Zamożny był także Antonio, skoro w 1673 roku zdołał pożyczyć mieszkańcom Albogasio znaczną sumę 1000 lirów cesarskich na zaprojektowaną przez brata przebudowę kościoła parafialnego. Oprócz dochodów z tytułu sprawowanego urzędu wójta podwarszawskich Ząbek, czerpał – podobnie jak Isidoro – znaczne zyski z produkcji materiałów budowlanych jako właściciel (lub dzierżawca) cegielni w Ujazdowie. Wiadomo, że w latach 1680-1681 obaj bracia dostarczyli na budowę warszawskiego pałacu wojewody chełmińskiego (Jana Gnińskiego? Michała Działyńskiego?) ponad 350 tys. cegieł. Była to w tym czasie prawdopodobnie ich główna działalność. Isidoro wykonywał wprawdzie w 1673 i 1674 roku drobne zlecenia dla kanclerza wielkiego litewskiego Krzysztofa Zygmunta Paca przy jego fundacji kościoła kamedułów w Pożajściu. Przesłany kanclerzowi projekt ołtarza został jednak odrzucony, więc rola Affaitatiego ograniczała się najpewniej jedynie do doradztwa oraz oceny kwalifikacji zatrudnionych rzemieślników.

W 1682 roku Isidoro i Antonio, obok Giuseppe Simone Bellottiego oraz Tylmana van Gameren, wzięli udział w komisji rzeczoznawców, powołanej w związku z budową szpitala św. Ducha, który zasłaniać miał dostęp światła do stołecznego kościoła augustianów. Antonio zapewne wkrótce zmarł w podwarszawskich Ząbkach. Dnia 10 maja 1682 roku po raz ostatni wystąpił w roli chrzestnego w warszawskiej kolegiacie św. Jana, wymieniony w księdze metrykalnej jako „Architectus ROKU M.”. Isidoro żył jeszcze przynajmniej dwa lata. W 1683 roku uczestniczył w budowie stołecznego kościoła Kapucynów, ufundowanego przez Jana III, co prawda nie na zlecenie monarchy, ale na skutek interwencji zakonników. Uznali oni, że zaakceptowany przez króla projekt świątyni autorstwa Augustyna Wincentego Locciego jest niezgodny z ich konstytucją i wykorzystując chorobę tego architekta, nakłonili Isidora do naniesienia poprawek. Według skorygowanego przez niego planu wykonano fundamenty oraz rozpoczęto stawianie murów. Zmian tych Locci jednak nie zaakceptował i wstrzymał budowę, kontynuowaną od 1685 roku zgodnie z jego koncepcją przez warsztat budowniczego Carla Ceroniego. Ten ostatni był synem Vitorii Cecilii, siostry Affaitatich i zapewne z jej pomocą przybył nieco wcześniej do Rzeczypospolitej.

Jak już wyżej wspomniano, powracający w 1667 roku z Albogasio Isidoro przywiózł do Polski syna Carla, który wybrał spokojną karierę duchownego, rozwijającą się najpewniej nie bez protekcji stryja, Carla Ambrogia. Po studiach w Krakowie Carlo został proboszczem w podwarszawskim Piasecznie, w 1676 roku uzyskał godność kanonika łowickiego, a wkrótce kolejne probostwo w pobliskim Chruślinie. W 1693 roku otrzymał nominację na kanonię warmińską, którą trzy lata wcześniej opuścił jego stryj. Zmarł w 1697 roku we Fromborku.

Wiele trosk przysporzył natomiast Isidorowi najmłodszy syn, Isidoro Tommaso (ur. 1659), który zamierzał kontynuować jego profesję. Nie wiadomo, kiedy przybył on do Polski, zachowało się też niewiele informacji o jego życiu i działalności, która – ze względu na zbieżność imion i to samo nazwisko – w literaturze przedmiotu bywała mylnie łączona z osobą ojca. Pierwsza o nim wiadomość pochodzi z grudnia 1681 roku, kiedy w Warszawie na znak potępienia „wyklinano po wszystkich kościołach syna P. Izydora Affaity, zrzucaniem świec z ambony y innymi okropnymi ceremoniami za zabicie subdiakona”. Nie jest jednak znane nazwisko ofiary ani okoliczności tego morderstwa. W innych archiwaliach pojawiają się sugestie, że młodzieniec nie stronił od kieliszka. Po śmierci ojca, który zmarł ok. 1684 roku, przejął jego ujazdowskie cegielnie i dostarczał materiał do warszawskich budów, m. in. do „Łazienki” Stanisława Herakliusza Lubomirskiego.

Od 1687 roku kierował ponoć budową kościoła Bernardynów w Czerniakowie, prowadzoną według projektu Tylmana van Gamerena. Uczestniczył także we wznoszeniu oficyny i murowanego ogrodzenia pałacu Krasińskich w latach 1691-1692. Nie wiadomo, czy brał udział w budowie stołecznego klasztoru Kapucynów w 1693 roku. Najpewniej w 1688 roku po długich i – jak się wydaje – niezbyt uczciwych negocjacjach sprzedał jedną z ujazdowskich cegielni Augustynowi Wincentemu Locciemu, który narzekał na „szalbierstwa”, „figle” i czynione przez młodego Affaitatiego „turbacje”. Isidoro Tommaso zmarł bezpotomnie w Warszawie ok. 1708 roku. Przed śmiercią zapewne udało mu się roztrwonić ojcowski majątek i zniesławić dobre imię rodziny, na które przez pół wieku w Rzeczypospolitej sumiennie pracowali jego ojciec, brat i stryjowie.