Ze względu na charakter epoki nowożytnej, kryzys Kościoła Katolickiego w wyniku ruchu reformacyjnego zapoczątkowanego w 1517 roku oraz jego skutki religijno-polityczne, zagadnienie percepcji świata przez mieszkańców miast Europy i Rzeczypospolitej można ostrożnie badać przez pryzmat ich religijności, będącej podstawową wartością ówczesnej tożsamości zbiorowej[1]. Źródła łączące aspekty społeczne, religijne i polityczne dają pełen obraz rzeczywistości w ujęciu jednostki (autora).
Jednym z nielicznych nowożytnych źródeł narracyjnych powstałym w środowisku mieszczańskim Rzeczypospolitej jest Chronografia albo Dziejopis Żywiecki autorstwa Andrzeja Komonieckiego[2]. Obejmuje ona lata 1400–1728 i została spisana na podstawie dzieła Joachima Bielskiego pt. Kronika polska Marcina Bielskiego (dla lat 1400–1586), ksiąg miejskich, podań i zapisów zgromadzonych w przyparafialnej bibliotece miejskiej (dla lat 1586–1696) oraz własnych doświadczeń jako burmistrza, wójta miasta oraz członka lokalnego bractwa różańcowego (dla lat 1686–1728). Zawiera w sobie liczne akty prawne (bractw kościelnych, uposażeń itp.) inwentarze, zapiski własne oraz opisy obyczajowości i życia codziennego przedstawicieli kleru, szlachty, mieszczaństwa oraz chłopstwa. Dzięki dużemu zainteresowaniu autora działalnością wspólnot brackich, będącego jednocześnie członkiem jednego z nich, można poznać ich funkcjonowanie wewnątrz parafii. Dokładne relacje z organizowanych z wielką pompą uroczystości kościelnych i introdukcji bractw, wypełnionych dochodzącym zewsząd gwarem, muzyką i hukiem salw honorowych.
Geneza bractw religijnych sięga okresu późnego antyku. Jednak nieformalne stowarzyszenia wiernych o charakterze religijno-charytatywnym występowały w chrześcijaństwie oraz religiach pogańskich jeszcze przed epoką cesarza Dioklecjana. Na przełomie VII i VIII wieku wśród zakonników ruch rozwinął Beda Czcigodny, zaś liczne wspólnoty religijno-społeczne z wielkim powodzeniem prowadziły swoją działalność przez cały okres średniowiecza[3].
Reformacja ujawniła postępujący od wielu dekad powszechny i wieloaspektowy kryzys chrześcijaństwa. Wierni stanęli przed potrzebą kształtowania oraz redefinicji swojej tożsamości duchowej za pomocą rozbudowanych form religijności prywatnej. W obliczu podziałów wyznaniowych wśród zintegrowanej dotąd społeczności, tożsamość indywidualna była budowana w kontekście wspólnoty. Jednostka nie mogła być osamotniona wobec otaczającego ją doktrynalnego zamętu, umacniała się w swojej drodze ku zbawieniu w środowisku ludzi myślących tak samo oraz uczestniczących w takich samych praktykach dewocyjnych. Bractwa religijne dawały możliwość przeżywania w sposób osobisty wiary, ale też manifestowania jej publicznie. Rozkwit tego rodzaju pobożności nastąpił właśnie w epoce reformy Kościoła. Ścisły nadzór władz kościelnych ujednolicał tak powszechny charakter i ekspresyjność kultu, jak różnorodność bractw (trynitarne i chrystologiczne, maryjne, pod wezwaniem świętych oraz kapłańskie, dobrej śmierci oraz miłosierdzia). Dzięki tej kontroli Kościoła członkowie wspólnot lokalnych w całej Europie mogli odnaleźć i w taki sam sposób realizować swoje powołanie poprzez wybrane ścieżki formacji duchowej. Na proces ten wpływała specyfika kultury i duchowości epoki baroku, w której kładziono szczególny nacisk na liczne i rozbudowane formy aktów pobożnościowych[4].
Uczestniczenie w brackich mszach świętych i nabożeństwach było obowiązkiem konfratrów. Jednak ta dewocyjna i charytatywna aktywność bractw w parafiach i kościołach prowadziła do aktywizacji religijnej pozostałej części wiernych.
Barwne i wspaniałe procesje, pielgrzymki lub odpusty gromadzące tysiące ludzi z całej okolicy. Obrazy, piękne powiewające i szumiące na wietrze chorągwie oraz stroje członków bractw w połączeniu z majestatyczną muzyką, której dźwięki odbijały się od pozłacanych ścian i wystroju kościołów przyciągały wiernych[5]. Polityka Kościoła potrydenckiego, skoncentrowała się na oddziaływaniu na wiernych poprzez sferę wizualno-komunikacyjną. Pompatyczność skrywająca emocjonalną mistyczność miała wizualizować potęgę Kościoła oraz być manifestacją wiary społeczności. Działalność bractw bezsprzecznie miała na celu rekatolizację społeczeństwa, a także musiała mieć znaczny wpływ na odbiór społeczny. Ciekawym dowodem na to jest prośba skazańca, Martyna Portasza, skierowana do wikariusza żywieckiego ks. Jana Urbanowicza, o pośmiertne wpisanie go do Księgi Bractwa Różańca Świętego.
Dziejopis Żywiecki zawiera opisy bardzo wielu uroczystości z udziałem bractw. Były one związane z introdukcjami innych konfraterni, świętami religijnymi, pielgrzymkami w miejsca kultu. Te społeczne i niecodzienne wydarzenia pozwalały na wzrost poczucia wspólnoty oraz działalności Boga i świętych na ziemi. Niektóre uroczystości miały na celu przebłaganie Stwórcy za swoje grzechy i oddanie społeczności w opiekę cudownego obrazu lub świętego. Odbywały się one licznie w czasach wojen i epidemii i skupiały tysiące wiernych, którzy będąc świadkami i uczestnikami takiego rodzaju spektakli, sami angażowali się emocjonalnie i duchowo. Bractwom bardzo zależało na uczestnictwie i organizacji takich przedsięwzięć. Świadczy o tym wystawność, aktywność duchowieństwa w promowaniu działalności wspólnot. Ponadto bracia byli osobiście zaangażowani w strojenie obrazów, budowę kapliczek, przygotowywanie spektakli z pięknymi strojami oraz poetyckimi tekstami, które przybliżały wiernym życie patronów i wychwalały parafie goszczące procesje[6]. Bractwa czynnie włączały się przez to w misję duszpasterską Kościoła, czasem organizując wraz z duchownymi ewangelizację w miastach i wsiach, lub wydarzenia religijne. W roku 1692 w taką inicjatywę byli zaangażowani wszyscy członkowie bractw z Żywca i okolicznych miejscowości: „Po czym zaraz ojcowie missjonarze albo Francuzi tu w Żywcu byli na misyją spowiadając ludzi i katechizując nauki chrześcijańskie. Ku którym w święta Zesłania Ducha Świętego [25 V] przyjachał przewielebny Jego Mość ksiądz Stanisław z Słupowa Szembek, biskup dionizyński, sufragan krakowski, ktory wielką summę ludzi rożnych z pogranicza i tutecznych pobierzmował i Turczynkę ochrzcił”[7].
Dla zobrazowania opisywanych wyżej ogólnych zjawisk warto przytoczyć kilka przykładów zamieszczonych w Chronografii…. Niezwykle ważne dla wspólnot lokalnych były uroczystości wprowadzania bractw do poszczególnych parafii. Opis wprowadzenia bractwa różańcowego do kościoła w Żywcu jest dość lakoniczny: „[…] wielebny ksiądz Florian Głowacki, kaznodzieja ordynaryjny konwentu oświęcimskiego, zakonnik świętego Dominika, wprowadził Bractwo Różańca Świętego Najświętszej Panny, Boga Rodzicę Mariej do kościoła farnego żywieckiego z wielkim konkursem ludu pospolitego a radością Państwa Żywieckiego […]”.
Autor opierał się w dużej mierze na aktach wprowadzających bractwo do parafii oraz własnej obserwacji (wielki konkurs, aplauz ludzi), dlatego też opis pozbawiony jest większych szczegółów i uwag osobistych. Identyczna sytuacja ma również miejsce przy opisie introdukcji Bractwa Anioła Stróża do kościoła w Łodygowicach w roku 1639: „[…] Bractwo przezacne Angioła Stróża, za staraniem Jego Mości księdza Stanisława Kaszkowica, dziekana naonczas oświęcimskiego a plebana kentckiego i łodwigowskiego, do kościoła łodwigowskiego z aplauzem wielkim wprowadzono, za Jaśnie Wielmożnego Jego Mości pana Stanisława z Warszyc Warszyckiego, z pozwolenia i władzy wielebnych ojców zakonu świętego Pawła pustelnika z Częstochowę […]”.
Sytuacja zmienia się wraz z opisami wydarzeń, których świadkiem był wójt Żywca. Tak też miało miejsce w przypadku wprowadzenia bractwa rychwalskiego: „Tegoż roku dnia 20 listopada w niedzielę ostatnią przed Adwentem Bractwo Prześwietne Szkaplerza Świętego Naświętszej Panny Maryjej do kościoła rychwalskiego chwalebnie i z wielkim triumfem wprowadzone jest […]”. Później natomiast zwraca uwagę opis uwielbienia obrazu NMP, oprowadzanego procesyjnie w otoczeniu kościoła wraz z elementami theathrum, powtarzanego przy okazjach innych introdukcji. Jest to model religijności powszechnej wyrastający z europejskiej piété populaire[8].
„A ten obraz z kościoła wyniósłszy, chwalebnie na triumfalny wóz postawiono i nad kościół polem processionaliter z konkursem wielkim ludu wożono i w kościół z triumfem wielkim, śpiewaniem, dzwonieniem i strzelaniem w wielki ołtarz wstawiono. Który wóz triumfalny persony świetno ubrane ciągły i należycie prowadził”.
Szczególnie barwny charakter miała introdukcja Bractwa św. Barbary do Milówki, 15 sierpnia 1713 roku, w trakcie której na powitanie procesji kompanii Bractwa Różańcowego z Żywca „[…] ze wszytkim stanem swoim porządnym obyczajem, niosąc obrazy strojno ubrane i relikwie święte. […] wyszło milowskie bractwo św. Anny”. Jednak większą uwagę zwraca opis formy uroczystości, które miały miejsce: „nieszpór odprawiwszy, processyja około kościoła cum Venerabili Sacramento et magno concursu populi była, po czym zmrokiem w noc ognia kilkanaście razy na radość dawano, które aż do miasta słychać było, a na dzwonicy latarniami świecąc i tam śpiewania odprawując, na surmach i skrzypcach grano; co także świtaniem rano uczyniono”.
Istotny jest też szczegółowo zaplanowany spektakl na drugi dzień uroczystości, w trakcie którego bracia z innych konfraterni okazują akt solidarności i wsparcia dla nowej wspólnoty: „Na drugi zaś dzień w święto Wniebowzięcia Panny Maryjej po brackiej mszy przybywszy kompania rajczańska z kościoła swojego, z kościoła zaś milowskiego Bractwo Świętej Anny, a za nim kompania Bractwa Różańcowego żywiecka, wyszed[ł]szy processionaliter w pole od południowej strony na pośród role Szczotkowej; tam nowe Bractwo Świętej Barbary w porządku i ozdobnie stojące zastało i mile przywitało. Przy którym [Bractwie] na postumencie zrobionym wieża z tarcic malowana stała, a na niej święta Barbara, trzymając kielich z ostyją i palmę w reku swoich, z papieru uklejona była. Przeciwko niej theatrum we środku prawie kompaniej w ordynku jej stojącej sprawiono a na tym intermedium wyprawowano do materiej aktu służące persony, to jest pielgrzym [i] angeli dwa , zalecając to Bractwo i zaciągając pod chorągiew do niego dla szczęśliwej śmierci wszech ludzi, a osobliwie brat z Bractwa Świętej Barbary po nich nastąpiwszy, ku któremu brat świętej Anny przybył i jego przywitał, rozmowę mając wierszem około kondycyjej tego nowego Bractwa Świętego. Znowu zaś bracia dwa, jeden z Bractwa Różańcowego żywieckiego, a drugi z Szkaplerskiego rychwalski przyśli, dziwując się tej łasce Bożej, przy której szczęśliwości farze milowskiej winszowali. Co też Angioła Stróża brat z Łodygowic nastąpiwszy, potwierdził i wzajem przyjąwszy między się nowego braciszka, do Bractwa Świętej Barbary wpisać się zezwolili i wprowadzić do kościoła postanowili”.
W historii Żywca miała miejsce uroczystość, która poprzez swoją wspaniałość i rozmiary może zostać uznana za najważniejszą w historii Bractwa Różańca Świętego. Był to jubileusz 100-lecia istnienia tej konfraterni. Z tej okazji zostały zaproszone wszystkie okoliczne bractwa, które wraz z licznymi chorągwiami i obrazami ku radości mieszkańców tryumfalnie wkroczyły do miasta przez zamek, zmierzając ku kościołowi. Bractwo Łodwigowskie przygotowało nawet wozy tryumfalne, na których przewożono m.in. obraz św. Michała Archanioła w nowej zbroi wykutej specjalnie na tę okazję. Równie wspaniale „Bractwo Naświętszej Panny Maryjej Szkaplerskie rychwalskie przybylo, prowadząc między sobą. Wprocessyjej swojej persony przystrojone różnie, jako to diabłów dwu, których angioł rózańcem pokrępowanych prowadził, potym drugi angioł, śmierć z kosą i mór trzymający miotłę, [k. 280 v.] i trupią głowę, w kajdanach okute i sznurem powiązane wiódł. Znowu Tatarów, Turków okowanych kielkunastu ubranych szło, za któremi Vindicta Dei albo Gniew Boży, miecz krwawy trzyma[ją]cy w jednej ręce, a w drugiej trzy strzały, szedł”.
W przebiegu tego święta zawiera się kwintesencja kultury katolicyzmu potrydenckiego. Theatrum oddziaływania na wiernego poprzez wszystkie zmysły. „Prostaczkowie” radujący się przedstawieniem otrzymywali katechezę zwycięstwa Boga nad śmiercią i jego potęgi. Świat trosk, jaki znali (personifikacje Strachu oraz wrogów chrześcijańskiej wiary), na ich własnych oczach był ocalany przez Boga, podającego ludziom jednocześnie receptę na lęk i zło – różaniec i wiarę. Był to element wzbudzania w widzach relacji „Boga doświadczonego”. Na obchody jubileuszu zjechało się wielkie rzesze ludzi, zapewne również spoza Państwa Żywieckiego, „[…] gdyż do siedmiu tysięcy kommunikantów samych narachowano, co się tylko spowiedali, gdyż musiano i konfessjonały z kościoła powystawiać dla tumultu wielkiego, cisnąć się do spowiedzi gromadno, nie tylko w ten dzień, ale przez całą oktawę codziennie”[9]. Przed kościołem oraz na pobliskim cmentarzu księża głosili kazania. Ludzie byli szczęśliwi – wobec zła doczesnego świata otrzymali poczucie wspólnoty i nadziei, choć na jakiś czas zmieniające ich stan wewnętrzny.
Takie bogactwo misterium i wspaniałość uroczystości musiały poruszać serca wiernych. Inną formą religijności społecznej, będącą potwierdzeniem dużego zaangażowania duchowego zwykłych mieszkańców Państwa Żywieckiego, była peregrynacja do ważnych miejsc kultu. O ile w początkach działalności bractw na terenie Państwa Żywieckiego Komoniecki opisuje procesje (pielgrzymki) udające się przed oblicze obrazu NMP na Jasnej Górze lub do Kalwarii Zebrzydowskiej, o tyle od połowy XVII wieku zmienia się ich charakter z dewocyjnego na przebłagalny. Dla Rzeczypospolitej nastał okres nieprzerwanych wojen, które doprowadziły do wyniszczenia w wielu regionach gospodarki i struktur społecznych. Zrujnowane lub zrabowane majątki osobiste i uprawy, ogromne straty wśród ludności i fale głodu skutecznie udaremniały próby odbudowy i powrót do stanu sprzed potopu szwedzkiego. Przemarsze wojsk w połączeniu z radykalnym spadkiem warunków sanitarnych doprowadziły do wybuchów mnogich epidemii chorób zakaźnych[10]. Liczne informacje o powietrzu morowym, wrogich wojskach, katastrofach lub niepewności wynikającej z braku stabilności państwa, pochodzące z kroniki żywieckiej, są posępnym znakiem epoki przełomu XVII i XVIII wieku. Strach dzielił społeczność, zmuszając ją do czynów tchórzliwych lub heroicznych, lecz często w akcie beznadziei łączył, ponieważ tylko w innych ludziach jednostka może znaleźć oparcie[11]. Mieszkańcy Żywca niejednokrotnie ofiarnie pomagali potrzebującym, ryzykując własne życie. Gdy ludzie umierali, przerażenie lokalizowało nadzieję. Tej szukano w rozbudowanych praktykach dewocyjnych, obrazach i miejscach słynących z cudowności.
11 czerwca 1658 roku miała miejsce procesja, dziękczynna, podczas której mieszkańcy Żywca wraz z Katarzyną z Komorowa Grudzieńską, dziedziczką Państwa Ślemieńskiego, przed oblicze obrazu NMP w Rychwałdzie: „[…] oddając się w opiekę obrazowi Naświętszej Panny Maryjej Rychwalskiej i dziękując, ze ją z powietrza i chorób, które się w przeszłym roku w Żywcu szerzyć poczęło i w zamku między czeladzią pokazowało się, przy tym, że podczas wojny szwedzkiej jej majętność od ognia i rabunków wolna zostawała, z Bractwem Różańcowym żywieckim i wszytką obczą (mieszkańcami i ludnością okoliczną) miasta Żywca i wsi, z kapłanami, sama pieszemi nogami idąc, ten obraz w kościele rychwalskim nawiedzała. Na której processyjej ludzi na 2000 naliczono i jeszcze przechodzało. Gdzie ornat teletowy, bogaty, velum atłasowe i antepedium takie, także bursę i palę z kobiercem darowała i z nabożeństwem wielkim offiarowała”.
Poprzez organizację licznych i wystawnych uroczystości, a nawet przez sam fakt uczestnictwa w nich wraz ze wspaniałą oprawą, bractwa nadawały rytm życia całej parafii oraz jej okolicy. Ich działalność była przedłużeniem duszpasterstwa Kościoła, tworzonego zarówno przez osoby świeckie, jak i duchowne. Dowodami tego są liczne opisy mnogich aktów pobożności i wyznania wiary przez tysiące mieszkańców regionu.
Dziejopis Żywiecki jest przykładem kroniki regionalnej. Swoją budową wpisuje się w ówcześnie powszechny styl tego typu dzieł, przedstawiających historię i realia życia danego regionu przez przedstawicieli warstwy społeczeństwa związanej ze swoją miejscowością. Właśnie dzięki swojej lokalności i opisom życia codziennego jest dziełem bardzo istotnym z punktu widzenia badań nad mentalnością ówczesnego społeczeństwa. Z kart kroniki wyłania się barwny obraz codzienności na przełomie XVII i XVIII wieku. Dzięki skrupulatności Komonieckiego w opracowywaniu źródeł, jakimi dysponował, oraz ewidentnym próbom profesjonalizacji przemyśleń, dzieło to przedstawia wielką wartość. Za sprawą osobistego zaangażowania autora w życie Bractwa Różańca Świętego można z dużą dokładnością odtworzyć realną działalność tych wspólnot wśród lokalnej społeczności.
[1] Nowicka-Jeżowa A., Pokolenia trydenckie między tradycją a wyzwaniami przyszłości, [w:] Formowanie kultury katolickiej w dobie potrydenckiej: Powszechność i narodowość katolicyzmu polskiego, red. Dąbkowska-Kujko J., Warszawa 2016, s. 21.
[2] Komoniecki A., Chronografia albo Dziejopis Żywiecki, wyd. Grodziski S., Dwornicka I, Żywiec 1987.
[3] Kłоczowski J., Wspólnoty chrześcijańskie. Grupy życia wspólnego w chrześcijaństwie zachodnim od starożytności do XV wieku, Kraków 1964, s. 230–246.
[4] Prejs M., Teatralizacja i oralizacja kultu religijnego w okresie potrydenckim jako wyraz »akomodacyjnej« polityki Kościoła, [w:] Formowanie kultury katolickiej w dobie potrydenckiej. Powszechność i narodowość katolicyzmu polskiego, red. Dąbkowska-Kujko J., Warszawa 2016.
[5] Opis odpustu powiązanego z festynem, w trakcie którego miała być odegrana sztuka przedstawiająca tajemnice różańca świętego, Komoniecki A., Chronografia…, s. 559–560.
[6] Prejs M., Teatralizacja i oralizacja kultu religijnego..., s. 159–161; Najdokładniejszy opis barwnego i wspaniałego wprowadzenia bractwa do kościoła w Radziechowa, wraz z poruszającą teatralizacją życia św. Izydora. Warto pamiętać, że była to parafia wiejska, w której odsetek ludzi piśmiennych był niewielki, Komoniecki A., Chronografia…, s. 525–526.
[7] Komoniecki A., op. cit., s. 251.
[8] Dokładna przedstawienie zagadnienia: Witkowska A., Kulty pątnicze piętnastowiecznego Krakowa. Z badań nad miejską kulturą religijną, Lublin 1984.
[9] Podobna skala święta, tym razem uroczystość Świętych Piotra i Pawła w Radziechowach w 1720 roku „Gdzie wielki konkurs ludzi był, rachując na pięć tysięcy pospolitości wszelkiej(…)” – Komoniecki A., Chronografia…, s. 525.
[10] Więcej na temat epidemii w XVI i XVII wieku na terenach Polski: Karpiński A., W walce z niewidzialnym wrogiem. Epidemie chorób zakaźnych w Rzeczypospolitej w XVI–XVIII wieku i ich następstwa demograficzne, społeczno-ekonomiczne i polityczne, Warszawa 2000.
[11] „Jeden się drugiego chroni, / Daleko od niego stroni. / Nawet kochany przyjaciel / Wtenczas bywa nieprzyjaciel”, cyt. za Kracik J., Pokonać czarną śmierć. Staropolskie postawy wobec zarazy, Kraków 1991, s. 105.