© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   11.02.2016

Czarna Dama z Leska

Do najciekawszych zabytków miasta Leska, położonego na grzbiecie wzgórza nad Sanem, należy niewątpliwie zamek, wzniesiony w pierwszej połowie XVI w. przez Piotra Kmitę herbu Szreniawa, wojewodę krakowskiego i marszałka wielkiego koronnego, ówczesnego właściciela tych ziem. Owe dobra wraz z rezydencją przechodziły kolejno w ręce Ossolińskich, Mniszchów i Krasickich.

Wspomniany zamek (przebudowany przez Mniszchów w stylu klasycystycznym) nawiedza wysoka i szczupła zjawa młodej kobiety w czarnych szatach, z głową nakrytą wdowim welonem zasłaniającym twarz. Jak przekazuje tradycja, tajemnicza dama miała być wdową po jednym z Kmitów, która po przedwczesnej śmierci męża ślubowała dożywotnie wdowieństwo i żałobę. Mieszkała wówczas (XV w.) w innej rezydencji – zamku Sobień, odległym o kilka kilometrów od Leska i połączonym z tamtejszym zamkiem podziemnym przejściem. Miała zginąć w pożarze (odcięta od wyjścia w swojej komnacie) w 1474 r., kiedy to wojska króla węgierskiego Macieja Korwina pustoszyły tę połać kraju. Odtąd zaczęto ją widywać, snującą się po osmalonych płomieniami murach Sobienia, a kiedy ród Kmitów przeniósł swą siedzibę do Leska, Czarna Dama – związana wieczyście z rodziną małżonka – zaczęła pojawiać się i tam. Gdy zamek w Lesku był własnością prywatną, zjawę późnym wieczorem spotykała dworska służba – na korytarzach i salach na I piętrze budynku i obok tzw. „czarnej baszty”, której ruin nie odbudowano po (kolejnym) wielkim pożarze w 1704 r. : wznoszą się one na stromej skarpie w pobliżu zamku. Po raz pierwszy ukazała się w 1553 r., przed śmiercią Piotra Kmity, zwiastując zawsze zgon któregoś z członków rodu.

Z zapisków małopolskiej szlachcianki i pisarki Anny Ponimirskiej, żyjącej w XVIII stuleciu, wynika, iż Czarna Dama pojawiła się w wieczór Trzech Króli 1780 r. (wg innych przekazów w 1702 r.), kiedy na leskim zamku odbywał się bal. Postać w czerni przesunęła się przez rozbrzmiewające muzyką komnaty i weszła do sali, gdzie bawiące się w najlepsze towarzystwo ustawiało się właśnie do poloneza. Osłupiali goście rozstępowali się przed nią, orkiestra zamilkła i, chociaż wszystkie okna z powodu mrozu były szczelnie zamknięte, zerwał się lodowaty powiew, gasząc świece w kandelabrach. Zjawa przeszła przez salę i zniknęła w przeciwległych drzwiach. Wtedy dopiero zgromadzonych ogarnęło przerażenie; wśród okrzyków o pomoc i zamieszania z powodu mdlejących kobiet, gospodarz domu rozkazał natychmiast zamknąć wejściową bramę, poczym razem z kilkoma odważnymi dokładnie przeszukał wszystkie sale. Nikogo nie znaleziono, zaś na dziedzińcu świeżo spadły śnieg był nietknięty ludzką stopą.

Nauczyciel geografii w leskim liceum w latach 70. XX w., Eugeniusz Lenart, utrzymuje, iż wielokrotnie słyszał o tej zjawie, lecz on sam nigdy się z nią nie spotkał. „Opowiadał mi natomiast – relacjonował – naoczny świadek, Józef Makowski z Leska, z zawodu ślusarz, że niedługo przed wojną, gdy zamek należał do rodziny Krasickich, wezwano go, aby naprawił jakieś zepsute zamki w pokojach na I piętrze. Zajęty swoją pracą nie odwrócił się na odgłos skrzypienia otwieranych drzwi. Dopiero, gdy ktoś podszedł i stanął za jego plecami, podniósł głowę. Zobaczył wysoką kobietę w długiej czarnej sukni, twarzy – jak mówił – nie widział, bo była przesłonięta jak gdyby czarną woalką. W pierwszej chwili wziął ją za kogoś goszczącego u właścicieli – dopiero, kiedy nagle zniknęła, jakby rozwiewając się w powietrzu, ogarnął go strach”.

Spróbujmy pokusić się o ustalenie, kim była Czarna Dama. Profesor Włodzimierz Dworzaczek wśród XV – wiecznych przedstawicieli rodu Kmitów wymienia Jana Noska z Sobienia (syna Mikołaja z Wiśnicza, Sobienia i Dubiecka), kasztelana przemyskiego i lwowskiego (1448), zmarłego w latach 1458 – 1460. Jako jego jedyna żona (zaślubiona przed 1453) figuruje niejaka Marta o niepewnym nazwisku Wątróbczanka, zmarła po 1460 r. Ta bardzo ogólna data nie kłóci się z rokiem tragicznego pożaru sobieńskiego zamku, mogłoby więc chodzić o tę właśnie osobę. Wypada dodać, że wśród małżonek XV wiecznych Kmitów nie spotyka się żadnej Anny, niekiedy wymienianej w legendach związanych z Czarną Damą.