© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   13.12.2012

Dylematy Rzeczypospolitej w kontaktach w Tatarami

Konstatacja negatywnej reakcji Tatarów po Wiedniu na ofertę polskiego monarchy nie jest równoznaczna ze stwierdzeniem, iż ówczesna polityka tatarska Sobieskiego była błędna. Król bez narażenia na ruinę całości własnej polityki nie mógł w latach osiemdziesiątych złożyć Tatarom interesującej dla nich propozycji. Polska oferta mogła w tym okresie spotkać się na Krymie z ciepłym przyjęciem, tylko o ile byłaby zwrócona przeciwko Rosji. Antyrosyjskie porozumienie z Tatarami implikowałoby jednak przebudowę całej polityki Sobieskiego, a właściwie musiałoby być tej rekonstrukcji pochodną: za punkt wyjścia mając nie tylko konflikt z Moskwą, ale też pokój z Turcją, zerwanie z wszystkimi ligowymi sprzymierzeńcami i powrót do aliansu francuskiego. Z polityką szukania sojusznika przeciw Porcie nie miałoby to już nic wspólnego. Dla Rzeczypospolitej przyjaźń tatarska była w dwóch ostatnich dekadach XVII w. sprzeczna nie tylko z moskiewską, ale także z cesarską oraz papieską.

Sobieski zdawał sobie z tego sprawę. Przełamać kwadraturę koła próbował, proponując chanom nie sojusz, ale ich nieformalną neutralność w czasie działań wojennych. W świetle doświadczeń historycznych, wskazujących, iż Tatarzy Krymscy wolą brać udział w łupieżczych wyprawach niż krwawych bitwach, miał prawo sądzić, że propozycja ta ma szansę spotkać się z aprobatą. Tak się nie stało. Tatarzy okazali się zaangażowanym uczestnikiem wojny przeciwko Lidze, doskonale łączącym trudne operacje wojenne, jak dostarczanie zaopatrzenia do Kamieńca z wyprawami po jasyr. Sobieski liczył się z takim rozwojem wypadków, o czym świadczyła instrukcja dla posła z 1685 r., nakazująca wstrzemięźliwość w przekazywaniu podarków pieniężnych. Choć obawy króla, co do losów misji Golczewskiego, sprawdziły się, a pieniędzy nie udało się zaoszczędzić, nakładów poniesionych przez króla na tatarskim kierunku polityki nie można uznać za zmarnowanych. Niewygórowaną cenę podarków i dyplomatycznych wysiłków warto było ponieść z jednego tylko powodu: rozmowy polsko-tatarskie szachowały Kreml. Polski władca sprawił, że w trójkącie Moskwa Warszawa Bakczyseraj z Warszawy do Bakczyseraju było „bliżej” niż z Moskwy, co stanowiło element nacisku na dyplomację carską na ile ważący na toczonych negocjacjach i ustaleniach pokoju w 1686 r. pozostaje pytaniem otwartym. Korzyść ta nie zmienia faktu nie osiągnięcia głównego celu, czyli pozbawienia Turków pomocy Tatarów. Wytrącenie Porcie z rąk tatarskiego miecza okazało się zbyt trudne. Wygrać bitwy przed jej rozpoczęciem Sobieski nie zdołał.