© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Esencja masońskiego świata – rytuał i poezja

Profesor Tadeusz Cegielski na pytanie „Czym jest wolnomularstwo?” odpowiedział: Ruchem, który stawia sobie za cel duchowe doskonalenie jednostki i braterstwo ludzi różnych religii, narodowości i poglądów. Opiera się na systemie etycznym wyrażonym w obrzędach wtajemniczenia. Właśnie obrzędowość odróżnia wolnomularstwo np. od różnych kierunków filozoficznych. Rytuał nie jest dodatkiem, nie jest formą masonerii. Jest masonerią[1].

Słowa wybitnego historyka, wieloletniego wolnomularza, Wielkiego Mistrza Wielkiej Loży Narodowej Polski, świadczą o tym, że rytuał jest najważniejsza sferą świata wolnomularskiego. Specyficzna obrzędowość wyróżnia Sztukę Królewską spośród innych ruchów i stowarzyszeń. W rytuale – „świętym obyczaju” – zawierają się istota idei masońskich, elementy mitycznych czy legendarnych początków ruchu oraz metaforyczny obraz drogi, którą musi pokonać profan, by z kamienia nieociosanego stać się kamieniem kubicznym, czyli wolnomularzem. Tradycja masońska korzysta z wielu źródeł dorobku kulturowego – zawiera wątki biblijne, w dużym stopniu odwołuje się do legendy o budowniczym świątyni Salomona Hiramie, czerpie historii zakonów rycerskich, świata kabały i alchemii, a przede wszystkim z tradycji stowarzyszeń średniowiecznych budowniczych katedr.

Nawiązania do historii i tradycji masonerii ujawniają się wyraźnie zwłaszcza w obrzędach inicjacyjnych obowiązujących profanów chętnych do wstąpienia w szeregi adeptów Sztuki Królewskiej. Zapoznanie kandydata z charakterem masonerii, jej historią, symboliką i programem składającymi się na cykl przygotowawczy odbywało się pod okiem starszego, doświadczonego masona. Odnalezienie udokumentowanych, bezpośrednich relacji z samego procesu inicjacji jest rzeczą zapewne niemożliwą. Tę sferę masoni zawsze szczególnie troskliwie chronili, gdyż obrzędy inicjacyjne należą do jednych z najbardziej intymnych przeżyć, porównywalnych z doświadczeniami erotycznymi. Wiadomo jednak, że ich celem było przekształcenie się osoby profana w nowego człowieka[2], a więc zmiana jego egzystencjalnego statusu. Pobrzmiewa tu alchemiczna idea zamiany metali nieszlachetnych w złoto.

Rytuały masońskie opierają się na charakterystycznych gestach i symbolice. Te są zaczerpnięte z tradycji średniowiecznych mistrzów murarskich, stąd wiele odwołań do narzędzi: młotka, cyrkla i węgielnicy. Młotek oznacza władzę, moc i przede wszystkim pracę. Cyrkiel jest symbolem mądrości i twórczych, aktywnych sił Boga i człowieka, łączy w sobie punkt, czyli początek, i okrąg – nieskończoność. Tworzy parę z węgielnicą, która symbolizuje związek sił aktywnych i pasywnych oraz wyraża szczerość i równowagę.

Większość lóż swoje rytuały opierała na trzech podstawowych stopniach inicjacyjnych: Ucznia, Czeladnika i Mistrza. Opisy tych trzech stopni adopcyjnej loży Dobroczynności i regularnej, czyli męskiej loży Świątyni Izis odnajdziemy w książce Stanisława Załęskiego O masonii w Polsce od r.1738 do 1822 na źródłach wyłącznie masońskich, cz. II[3]. Są to najprawdopodobniej jedyne zachowane zapisy ceremonii inicjacyjnych. Rytuał Dobroczynności jest przekładem francuskim, sporządzonym przez Ignacego Potockiego w 1783 r. Inicjacje kobiece i męskie miały podobny schemat, różniły się jednak w formie i treści. Łączyły je tożsamość trzech pierwszych stopni wtajemniczenia i schemat ceremonii inicjacyjnych. Jak pisze Wojtowicz: „w rytuale masońskim, jak i w innych rytuałach, występowały trzy fazy: Oddzielenie, Próg i Integracja”[4]. Te trzy etapy: pobyt w izbie rozmyślań, wkroczenie do świata loży i integrację z braćmi (i siostrami) przez przekazanie słowa, znaku i dotknięcia, odnajdziemy w każdym z przytoczonych rytuałów. Wszystkie odbywają się zgodnie z odpowiednim dla danego stopnia scenariuszem. Zarówno adepci, jak i adeptki muszą przebrnąć przez próby i „podróże”.

Ogólną, najbardziej widoczną różnicą między rytuałami wszystkich stopni Dobroczynności i Świątyni Izis, jest rozbieżność w ich poziomie intelektualnym. Nie dość, że ceremonie loży adopcyjnej są skromniejsze, nie posiadają tak bogatej oprawy, tylu rekwizytów, co ceremonie męskie, to ich treść ideologiczna jest również bardziej powierzchowna. Nie odwołują się w takim stopniu do wolnomularskich tradycji, a przez to przekazują mniej elementów filozofii, wartości i zasad masonerii. Odnosi się również wrażenie, że w rytuale męskim bardziej ukazane są aktywność, działanie, a w adopcyjnym podkreślone pasywność i pokora. Światopogląd masoński wyrażony w rytuałach kładzie też większy nacisk na takie aspekty kobiecej natury jak niestałość, emocjonalność, nieumiejętność dochowania tajemnicy. Ponadto opis stopnia Uczennicy rozpoczyna się od warunków, które musi spełnić kandydatka, aby mogła zostać przyjętą do grona masonek: „powinna być zdrową, niepodlegającą żadnej kobiecej chorobie ani ciąży”. Dyrektyw związanych z kondycją fizyczną albo męskimi przypadłościami zdrowotnymi nie odnajdziemy w opisie loży Świątyni Izis.

Nieodłącznym elementem masońskich rytuałów była poezja, obecna głównie w postaci pieśni pełniących funkcje oprawy ceremonii. Już w pierwszej konstytucji wolnomularskiej, ułożonej przez pastora Jamesa Andersona wkrótce po powstaniu w 1717 r. w Królestwie Wielkiej Brytanii pierwszej Wielkiej Loży, nie zabrakło poezji. Jej kolejna edycja z 1723 r. zawierała już zbiór utworów kanonicznych.

Pieśni wolnomularskie nie funkcjonowały poza lożami. Tworzone były zwykle przez samych członków masonerii i powstawały na zamówienie organizacji. Działo się tak również w przypadku polskich braci w fartuszkach. W szeregach adeptów znalazło się wielu profesjonalnych literatów, m.in.: Franciszek Dionizy Kniaźnin, Wojciech Bogusławski, Ludwik Osiński, Feliks Gawdzicki, Franciszek Wężyk, Ludwik Adam Dmuszewski, Kazimierz Brodziński. Dokonano również wielu przekładów pieśni niemieckich i francuskich, a do zbiorów włączono także wiersze autorów spoza kręgu wolnomularskiego, np. biskupa Ignacego Krasickiego[5]. Za pióro chwytało również sporo poetów amatorów, którzy dotąd niewiele mieli wspólnego z ars poetica. Nic więc dziwnego, że ich twórczość do wyżyn poetyckich nie należała – ale również wiele masońskich utworów mistrzów pióra pozostawia pod tym względem wiele do życzenia. Dlatego należy zdać sobie sprawę, jaką funkcję pełniła poezja wolnomularska: miała charakter okolicznościowy i użytkowy, stworzona była do wykonywania, nie kontemplowania. Potrzeba tworzenia wierszy masońskich podyktowana była koniecznością oprawy ceremonii rytualnych wynikającą z tradycji obrzędów. Ponieważ pieśni wykonywano w trakcie ceremonii, bardzo często towarzyszył im akompaniament muzyki. Potrzeba współgrania słów i melodii również mogła być przyczyną poetyckiej prostoty, a czasem nieudolności. Jednak wspólny śpiew zebranych na pewno silniej oddziaływał na emocje, pozwalał głębiej przeżywać rytuał i mocniej odczuwać łączącą ich więź.

Istnieje całkiem pokaźny zbiór wierszy pierwszych polskich wolnomularzy. Ich wyboru i opracowania dokonała Elżbieta Wichrowska w swojej Antologii poezji masońskiej z 1995 r. Jak całe Towarzystwo Wolnych Mularzy, tak i poezja wolnomularska była przede wszystkim przestrzenią męską. Jednak tematy kobiety, adeptki Sztuki Królewskiej i kobiecości wyraźnie funkcjonowały w świadomości dawnych wolnomularzy, choć na określonych zasadach. Miało to przełożenie na charakter tego motywu w masońskiej poezji. Obecność fizyczna kobiet zaznaczała się głównie na wspólnych bankietach i tym samym w utworach przygotowanych na takie okoliczności. Wiele z utworów-toastów ma nieco frywolny, ludyczny charakter. Świadczy to jednak o tym, że erotyka nie stanowiła dla masonów tabu, czerpali radość ze wszystkich aspektów natury człowieka. Warto też pamiętać, że mówimy tu o XVIII i początku XIX w., a więc o czasach, gdy kwitła rokokowa kultura przyjemności, zabawy, której akcja rozgrywała się często w alkowach, o czym opowiadają niejedna rycina czy obraz pochodzący z tego okresu, jak również niejeden erotyk. Dlatego powstało gros utworów wychwalających wdzięk i urok kobiet, poruszających sferę zmysłów takich jak dotyk i wzrok.

Bracia masoni doceniali piękno kobiecej natury, ale zdawali sobie również sprawę z jej wpływu na swoje zachowanie. Szkoda tylko, że zamiast podjąć wysiłek pracy nad swoją wstrzemięźliwością i statecznością, postanowili obarczyć kobiety winą za wprowadzanie zamętu i niezdrowej rywalizacji wśród mężczyzn i odsunąć je od wspólnych prac lożowych. Całe szczęście, że potrafili docenić także drugą stronę piękna kobiecej natury – tę niezwiązaną z przemijającą światową urodą, ale z cnotami i przymiotami. W ich oczach na to, co piękne w siostrach masonkach, składały się ich wdzięczność, troskliwość, opiekuńczość i czułość, jaką obdarzały innych. Kobiety związane były z ideą miłości, również ważną wartością w wolnomularskiej świadomości. Prawdziwa, wieczna i wierna miłość, braterstwo dusz łączące kobietę i mężczyznę były dla wolnomularzy spełnieniem i źródłem największego szczęścia. Kobiety odgrywały ponadto ważne role społeczne. Były czułymi ukochanymi, wiernymi żonami, troskliwymi matkami i patriotkami. Dbały też o sarmackie tradycje, także tradycję wielkiej, niezależnej Polski, co również zostało docenione w utworach.


[1] Wywiad profesora Tadeusza Cegielskiego udzielony Janowi Tomaszowi Lipskiemu, zob. Tadeusz Cegielski, Jan Tomasz Lipski, Masoneria nie jest religią, „Gazeta Wyborcza” nr 195/1999 z dnia 21 sierpnia 1999 r., s. 16–19.
[2]
Tamże, s. 9.
[3]
Stanisław Załęski, O masonii w Polsce od r.1738 do 1822 na źródłach wyłącznie masońskich, cz. II, Kraków 1908.
[4]
Jerzy Wojtowicz, Masoneria – wielka niewiadoma?, Toruń 1992, s. 68.
[5]
Oddzielnym problemem badawczym jest kwestia dostosowywania poezji świeckiej do potrzeb wolnomularskiego obrzędu i prac lóż wówczas, gdy zapotrzebowanie na tę poezję było większe niż jej rodzima, w tym przekładowa, „produkcja”, zob. Elżbieta Wichrowska, Antologia poezji masońskiej, Wydawnictwo Fundacji „Historia pro Futuro”, Warszawa 1995, s. 19.