© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Finis Poloniae! Kościuszko w niewoli

Bitwa maciejowicka, stoczona 10 października 1794 r., o godzinie 13 dobiegała tragicznego końca. Polacy stracili cztery tysiące ludzi, Rosjanie o połowę mniej. Do niewoli rosyjskiej zostało wziętych dwa tysiące żołnierzy, w tym generałowie: Sierakowski, Kamieński, Kniaziewicz oraz Tadeusz Kościuszko, pojmany 4 kilometry od Maciejowic.

Naczelnik uchodził z pola bitwy wraz z grupą uciekających w kierunku Łaskarzewa, próbując ominąć jazdę rosyjską i w tym celu skręcając w bagniste łąki. Kozacy, zwabieni bogatymi szamerunkami polskich kawalerzystów, puścili się za nimi w pogoń. Przeskakując rów w pobliżu folwarku Krępa koń Kościuszki potknął się, zrzucając jeźdźca na murawę. Naczelnik, widząc nadjeżdżających Kozaków i nie chcąc wpaść żywym w ich ręce, włożył krucicę w usta i pociągnął za spust, lecz pistolet nie wypalił. W tym momencie dosięgły go spisy kozackie. Wrogowie, nie wiedząc, że mają do czynienia z Naczelnikiem, obrabowali go doszczętnie, a w trakcie tych czynności nadjeżdżający kornet charkowskiego pułku lekkokonnego Fiedor Łysenko ciął bezbronnego jeńca w głowę pałaszem. Kościuszko po tym ciosie stracił przytomność.

Kiedy okazało się, kim jest ów nieprzytomny jeniec („Leżał człowiek z wierzchniego odzienia odarty, głowa na ręce oparta, krew nasączyła włosy jego długie, bo był w głowę ranny, kaftan jesienny ciemnego koloru, bo był jeszcze na nim, buty nawet były zdjęte” – jak opisywał bezpośredni uczestnik wydarzeń, wicebrygadier Józef Drzewiecki), Kozacy, nakrywszy płaszczem tegoż Drzewieckiego kilka powiązanych ze sobą pik, zanieśli na tych zaimprowizowanych noszach Naczelnika do pobliskiego Podzamcza. Tu opatrzył go rosyjski chirurg.

W momencie pojmania Kościuszki do niewoli miał on jakoby zawołać „Finis Poloniae!”, który to okrzyk sporo namieszał w polskiej historiografii, ponieważ pokolenia żyjące pod rządami zaborców na ogół dawały jemu wiarę. Niektórzy z historyków (jak np. Adam Skałkowski) skłonni byli uznać legendę Finis Poloniae za prawdziwą. Wszakże nie ulega dziś najmniejszej wątpliwości, iż rzekomy okrzyk Naczelnika został spreparowany i rozpowszechniony przez prasę pruską, ponieważ w żadnych przekazach uczestników bitwy maciejowickiej, tak polskich jak i rosyjskich, nie ma o nim najmniejszej wzmianki. Hasłem tym posługiwał się rząd pruski, prowadząc antypolską propagandę w Księstwie Poznańskim w XIX w., a jego źródłem okazały się: wrocławski periodyk „Schlesische Privilegierte Zeitung” (nr 123 z 18 X 1794 r.), urzędowa gazeta pruska „Süd – Preussische Zeitung” (nr 24 z 22 X 1794 r.) oraz czasopismo „Berlinische Nachrichten von Staats und gelehrten Sachen” (nr 127 z 23 X 1794 r.).

Scenę wzięcia Kościuszki do niewoli uwieczniali, zazwyczaj w rysunkach, artyści polscy XVIII i XIX w. (np. Jan Piotr Norblin, Michał Stachowicz, Jan Krzysztof Damel), zazwyczaj ex post. W grafice ów temat podejmowali głównie artyści obcy, jak np. wzięty paryski malarz i litograf Victor Adam (1801 - 1866). Kompozycja przedstawia Naczelnika, wstającego z leżącego na ziemi konia. Trzymając wciąż cugle w lewej ręce, prawą wskazuje coś nadjeżdżającemu polskiemu oficerowi – nic nie zapowiada jeszcze dramatu, który nastąpi za chwilę. Jakkolwiek opisanej francuskiej litografii daleko do artystycznego poziomu, klimatu i autentyzmu szkicu piórkiem Norblina, wypełniała ona w jakimś stopniu wyobraźnię dziewiętnastowiecznych pokoleń Polaków w kraju i na obczyźnie.