© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   04.03.2014

Fircyk czy sarmata? Kogo kochały Polki w XVIII w.?

Jędrzej Kitowicz, znawca obyczaju czasów saskich pisał: „Jeżeli do damy zebrało się dwóch konkurentów równej fortuny i talentów, a było w mocy damy obierać sobie męża, bez wątpienia obrała sobie Niemca, a Polaka odprawiła. Jeżeli rodzicy lub opiekuni obierali pannie męża i byli za Polakiem, ale panna płakała, to mu kładli kodycją, aby się przebrał po niemiecku” [Opis obyczajów za panowania Augusta III].

Ta relacja potwierdza, że w 1. poł. XVIII w. Polki preferowały panów ubranych po francusku, choć czasem mówiono po niemiecku, bo moda francuska przyszła do nas wraz z dworem saskim. Nie dziwi więc, że w literaturze i publicystyce tych czasów ważną rolę odgrywa symbolika ubioru, jednoznacznie przypisująca cechy sarmackie (czyli polskie, związane z dawną tradycją) mężczyźnie (Polakowi) ubranemu w kontusz. Polak ubrany po francusku, we frak, postrzegany był inaczej – przypisywano mu cechy fircyka, trzpiota, filuta, a więc mężczyzny o zupełnie odmiennym poglądzie na świat, który przede wszystkim adorował damy poprzez konwersację o kulturze, literaturze i filozofii zachodniej Europy.

W anonimowej satyrze czasów saskich „Małpa człowiek” odnajdujemy obrazy pogoni za modą polskich szlachcianek, które zdecydowanie preferowały strój cudzoziemski, francuski, bo był on nie tylko symbolem wyższego statusu społecznego, ale i przydawał mężczyźnie „pieszczeńczej nieco natury”. Mężczyzna ubrany po francusku był według dam bardziej wykształcony, obyty w wielkim świecie, czulszy i wrażliwszy na potrzeby kobiet, co oczywiście nie zawsze było zgodne z prawdą.

Kitowicz podawał przyczyny odrzucania mody sarmackiej przez polskie damy: „Dwie przyczyny miała płeć biała do wstrętu ku polskiej sukni: pierwsza, iż Polacy chodzący po polsku, jako nie wypolerowani za granicą w te umizgi, łechcące płeć białą, które modnisiowie za największą grzeczność obyczajów do kraju przywozili, zachowywali jeszcze maniery dawnym sarmatyzmem oddające; druga, iż kto się nosił po polsku musiał oraz utrzymywać wąsy, gdy miał podostatkiem w stroju cudzoziemskim gachów bez wąsów, a do tego równie jak niewiasty wypudrowanych, wyfryzowanych, wygorsowanych, wypiżmowanych. Jest po powszechne w naturze lubić podmioty sobie podobne” [Opis obyczajów za panowania Augusta III].

Jakież to maniery przeszkadzały Polkom zaakceptować zachowania dawnym sarmatyzmem tchnące?  Doskonale widać to w poradniku dla kawalerów Aleksandra Pawła Zatorskiego, z 1741 roku, w którym autor przestrzega polskich szlachciców, aby uwzględniali w swoim zachowaniu fascynację polskich kobiet kulturą francuską, a wszystko to po to, aby „serce damy zniewolić”. Dlatego w uwadze ósmej, po tytułem: „Jaka powinna być w kawalerach powierzchowna mowy, gestów, chodu etc. maniera” Zatorski pisze: „Powszechnie tedy mówiąc, nie może być dla polskiej młodzi piękniejsza we wszystkim maniera jako ta, która się w rozumnych wydaje Francuzach i stamtąd manierę biorących Kawalerach etc., bo nawet jeżeli się nie mylę, lubo my Polacy powszechnie jednakowych nie wszyscy jesteśmy obyczajów, gustów, manier; przecież nad innych narodów humory, do francuskich humorów najbardziej przypadamy” [Uwagi...].

Zachowania ubranego w kontusz polskiego sarmaty już wówczas owiane były czarną legendą i stały się stereotypowe, bowiem kobiety nie przepadały za sarmacką butą, pijaństwem, grubiaństwem, hulankami, a przede wszystkim hardymi manierami. Owe maniery z wielką odrazą, ale i dystansem człowieka podróżującego po Europie, opisuje w swoich pamiętnikach Stanisław Poniatowski, wówczas młody poseł. Przyszłego króla raziły maniery szlachty, jakie poznał na polskiej prowincji podczas swego posłowania, z odrazą opisywał pijaństwo, płaskie koncepty w dysputach, brak higieny czy ciągłe biesiady na stołach „równie brudnych i źle obsłużonych”. Po wizycie w powiecie łomżyńskim opisał obyczaje panujące u starosty makowskiego (Wojciecha Kazimierza Przeradowskiego), który będąc chory żył podobno tylko po to, aby pić i urządzać bale dla swojej młodej żony i córki, i ich adoratorów. Zepsuciu obyczajów sprzyjały nieustanne przyjęcia dla licznych gości, podczas których nie brakło tańców do rana:  „Starosta usadowił się na rogu, drugi zajęły jedynie rozstrojone skrzypce, a Glinka [Antoni – A. R.] i ja, służąc damom na przemian, tańcowaliśmy od szóstej po południu do szóstej rano. Po każdym tańcu Glinka wychylał do ostatniej kropli kielich, który wznosił ku zgrzybiałemu staroście, a ów ochotnie mu towarzyszył, pijąc niezmiennie na zdrowie, na co ja, niepijącym będąc, tym niższymi odpowiadać musiałem pokłonami. I gdybym na własne oczy tego nie oglądał, nigdy bym temu wiary nie dał: wskazówka wokół cyferblatu, a Glinka nie przestawał tańczyć i popijać; trzy razy przy tym redukował ubranie swoje, zawsze przepraszał mnie najpokorniej – najsampierw pas odwiązał, potem kontusz zdjął, a wreszcie żupan czy może kamizelę. Na koniec do koszuli i obszernych polskich spodni i głowy wygolonej przywdział na się peniuar pani domu, przyklaskującej jej sercu miłym konceptom” [Pamiętniki króla Stanisława Augusta].

Nic więc dziwnego, że tylko damom z prowincji mogły podobać się podobne obyczaje, odrzucane przez opisane w poezji „damy modne”. Oczywiście problematyka jest bardziej złożona, co świetnie opisał oświeceniowy poeta Wincenty Ignacy Marewicz w utworze Do Fraczków (1786). Marewicz pokazał, jak bardzo stereotypowe jest postrzeganie dobrego Polaka poprzez jego strój i maniery, i zwracał uwagę Polkom zafascynowanym sfrancuziałymi Fircykami, że: „więcej jest trzpiotów w waszym, fraczki rzędzie/Jako w kontuszach między Polakami”. Ten sam poeta w apostroficznym zwrocie do nowomodnych kawalerów [„Fraczki cacane, fraczki upachnione”] ukazał ambiwalencję symboliki owych strojów w XVIII w., z rozwagą wskazując na prawdziwe zalety Polaków, bez względu na noszony przez nich strój, i demaskując wszelkie stereotypy:

„Polak cnotliwy w kontuszu niezgrabnym,
I bez fryzury, fraczków cętkowanych,
Bez włoskich perfum był mężem powabnym,
Byli wiernymi w przyrzeczeniach danych.
Dziś wiercący się, podkasały fraczek
Więcej powagi ma nad nas Polaków,
Bo podwiązkowy dobry zeń junaczek,
Takich dziś damy kochają prostaków”.