© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   22.04.2011

Hajdamacy

W XVIII w. na bezkresnych ziemiach ukrainnych pojawił się nowy ruch. Wyrastał z tradycji kozackich powstań, sprawnie łącząc hasła obrony prawosławnej ortodoksji z pospolitym rabunkiem. Kozacy zaporoscy, do których często przyłączali się chłopi, przekraczali granicę rosyjsko-polską, napadali na dwory i karczmy, nie oszczędzali chłopskich zagród. Organizowali się w kilku- lub kilkunastoosobowe watahy, które działając w sprzyjających warunkach pogranicza, po napadach znikały bez śladu. Mniejsze oddziały zajmowały się głównie grabieżą, większe dodatkowo tworzyły uzasadniającą ich poczynania ideologię, np., występowały w obronie wolności kozackich. Prócz kresowej szlachty za głównych wrogów mieli Kościół katolicki i Żydów. Hasło Lach, Żyd i sobaka – wse wira odnaka znajdowało szeroki oddźwięk.

Sama nazwa pochodzi od tureckiego słowa hajdamak (ścigać, rabować). Pierwszy raz określono tak kupy zbrojne w roku 1717. Czasem jednoczące się grupy były tak silne, że zagrażały miastom. Do słynniejszych hajdamackich przywódców należeli Werłan (1734) i Sawa Czały (1735-1741). Wszystkich ponurą sławą przyćmił Maksym Żeleźniak. Urodzony w 1740 r., pochodził z Medwedówki koło Czehrynia. W wieku 13 lat przyłączył się na Zaporożu do kurenia tymoszowskiego; w 1767 służył w monasterze motrenińskim. W 1768 stanął na czele tzw. koliszczyzny, regularnego powstania chłopów ukraińskich, do którego doszło w wyniku stałego zwiększania ciężarów pańszczyźnianych, narzucania unii brzeskiej oraz zawiązania konfederacji barskiej, której uczestników podejrzewano o chęć wygubienia prawosławia.

Wiosną 1768 powstańcy, ufni w opiekę Katarzyny II, opanowali Śmiłę, Korsuń, Czerkasy, Lisiankę i Bohusław. Najkrwawszym epizodem było zdobycie Humania, miasta w województwie bracławskim, u zbiegu Kamionki i Humańki. Na początku XVII w. W.A. Kalinowski wzniósł tutaj zamek. Twierdza nie była jednak w stanie oprzeć się Kozakom, którzy kilkakrotnie wdzierali się do środka i mordowali ludność. W Humaniu Żeleźniak zyskał nowego sojusznika, Iwana Gontę, który od 1757 r. był setnikiem Kozaków na dworze wojewody kijowskiego Franciszka Salezego Potockiego. W czerwcu 1768 miał bronić ze swym oddziałem Humania, ale – zawiedziony w swych prywatnych ambicjach – przeszedł na stronę wroga. 21 VI hajdamacy, ramię w ramię z Kozakami Gonty, wymordowali tu kilka tysięcy Żydów, szlachty i księży unickich (według części przekazów miało zginąć aż 20 tys. osób). Po rzezi Gonta został ogłoszony pułkownikiem humańskim.

W obawie przed rozszerzeniem koliszczyzny Rosja udzieliła poparcia polskim magnatom w tłumieniu buntu. Katarzyna II powierzyła to zadanie Kozakom dońskim. Na czele wojsk rosyjskich stanął generał-major M. Kreczetnikow, wspomagany przez hetmana F.K. Branickiego i miejscową szlachtę. Szczególnym okrucieństwem wsławił się oboźny koronny Józef Stempkowski – „straszny Józef”. Dzięki przyjaźni z królem Stanisławem Augustem doszedł do wysokich godności (od 1785 był wojewodą kijowskim), zasłynął jako dowódca operacji przeciw konfederatom barskim oraz pogromca powstań chłopskich. W latach 70. XVIII w. kupił klucz łabuński i wzniósł olbrzymią rezydencję, uważaną za jedną z najpiękniejszych w Polsce. Wystawnością życia chciał dorównać nielubianemu przez siebie Szczęsnemu Potockiemu z Tulczyna. Nazwa innej jego siedziby, w Kodni k. Żytomierza, która była areną surowej rozprawy z hajdamakami, torturowanymi, sądzonymi i karanymi śmiercią, utrwaliła się w ruskim przekleństwie: Szczob tebe swiata Kodnia ne mynuła.

Żeleźniak, tytułujący się już hetmanem i księciem śmilańskim, aresztowany nocą z 6 na 7 VII 1768 przez carskiego generała Kreczetnikowa, we wrześniu został poddany publicznej chłoście. Potem obcięto mu nos, napiętnowano i zesłano na dożywotnią katorgę do Nerczyńska na Syberii. Gonta wraz z przybocznymi Kozakami został zaproszony na ucztę przez rosyjskie dowództwo, a następnie pojmany i przekazany oddziałom Franciszka Branickiego. Sąd skazał go na karę śmierci przez stopniowe ćwiartowanie. Egzekucja, trwająca dwa tygodnie, została wykonana w miejscowości Serby (dziś Gontiwka) koło Mohylowa Podolskiego.

Po aresztowaniu przywódców koliszczyzna szybko wygasła, ale władze prowadziły pacyfikację jeszcze przez kilka lat (ogółem zginęło ok. 200 tys. osób). Pustką wionęło po bujnych niwach i sami dziedzice musieli prosić króla o pomiarkowanie represji, bo inaczej zostaliby bez siły roboczej – pisał Władysław Konopczyński.