© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   17.12.2019

Huta Stara – osada ze śladami po hucie szkła kryształowego Sieniawskich

„Erector et Fundator Manu Facturo Cristallino” – to końcowy, ale najważniejszy fragment łacińskiego napisu dedykacyjnego wyrytego na okazjonalnym kielichu ze szkła kryształowego. Wykonano go w 1722 roku na cześć hetmana Adama Mikołaja Sieniawskiego, który w czerwcu owego roku wizytował założoną przez siebie pięć lat wcześniej pierwszą w kraju magnacką hutę szkła kryształowego. Manufaktura zlokalizowana została na terenie starostwa lubaczowskiego, w granicach ówczesnego województwa bełskiego. Obecnie, po upływie 300 lat, na ślady po niej można natrafić w niewielkiej, ukrytej wśród roztoczańskich lasów osadzie Stara Huta (dawniej Huta Stara), znajdującej się w obrębie wsi Huta Złomy na terenie gminy Narol (powiat lubaczowski, województwo podkarpackie).

W XVIII wieku huta szkła kryształowego w starostwie lubaczowskim należała do najsłynniejszych wytwórni tego typu na terenie Rzeczypospolitej. Jej wyroby weszły do kanonu polskiej sztuki barokowej. Fundator zakładu Adam Mikołaj Sieniawski (1666–1726), hetman wielki koronny, kasztelan krakowski i m.in. starosta lubaczowski, był ostatnim przedstawicielem wielkiego rodu, jedną z najważniejszych osobistości w Rzeczypospolitej w 1. ćwierci XVIII wieku. Jako wysoki urzędnik i dowódca wojsk koronnych nie odniósł wprawdzie znaczących sukcesów militarnych i politycznych, ale dzięki fundacji huty kryształowej zdołał zapisać się w dziejach kultury polskiej. Z tego też powodu jego imieniem nazwano jedną z ulic w Lubaczowie.

Wspomniany kielich hetmana Sieniawskiego od lat 40. XX wieku znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie i to właśnie temu zabytkowi zawdzięczamy rozpoczęcie specjalistycznych badań naukowych nad dziejami lubaczowskiej huty szkła kryształowego. Opracowania tego zagadnienia podjęły się znakomite historyczki sztuki: Halina Chojnacka i Paulina Chrzanowska, a ostatnio Aleksandra J. Kasprzak i Barbara Szelegejd. Ich badania skoncentrowały się na okolicznościach założenia zakładu, jego lokalizacji, organizacji produkcji, asortymencie wyrobów (łącznie z ustaleniem korpusu szkieł lubaczowskich), a także – choć w mniejszym zakresie – na dziejach samej osady, w której funkcjonowała huta.

Huta Stara znajduje się około trzydziestu kilometrów na północny wschód od Lubaczowa, wśród malowniczych wzgórz i lasów, u podnóża Wielkiego Działu, jednego z najwyższych wzniesień Roztocza Środkowego. Istniejąca tutaj na początku XVIII wieku huta kryształowa hetmana Sieniawskiego zajęła miejsce wcześniej istniejącego zakładu szklarskiego i osady rzemieślniczej, która pierwotnie nosiła nazwę Huta Bruśnieńska (Brusińska). Pierwszy człon tej nazwy wskazuje na przemysłowy charakter osady związany z produkcją szkła, a drugi świadczy o jej ścisłym związku z położną po sąsiedzku macierzystą wsią Brusno (później Brusno Stare), wzmiankowaną już w XV wieku i należącą do dóbr królewskich starostwa lubaczowskiego.

Początki Huty Bruśnieńskiej sięgają XVII wieku i – co ciekawe – wiążą się z jeszcze inną lokalizacją manufaktury szklanej. Ten niewielki zakład znajdował się bowiem pierwotnie nie pod Wielkim Działem, czyli w północnej części Brusna Starego w jego siedemnastowiecznych granicach, a w zachodniej części tej wsi, która obecnie należy do obszaru Brusna Nowego. Owa „huta szklana brusińska” wzmiankowana była po raz pierwszy w 1637 roku. Można więc przypuszczać, iż powstała niewiele wcześniej. Istniała zapewne do połowy XVII wieku, a następnie została przeniesiona kilka kilometrów dalej na północny wschód, właśnie pod Wielki Dział. Przyczyny translokacji tego zakładu były zapewne bardzo prozaiczne: wyczerpały się zasoby drewna opałowego pozyskiwanego w okolicznych lasach. Do tego doszły spory graniczne prowadzone między prywatnymi właścicielami leżącej po sąsiedzku wsi Łówcza a administracją starostwa lubaczowskiego.

Innym powodem zmiany lokalizacji mogły być wydarzenia wojenne, które w połowie XVII wieku doprowadziły do ruiny starostwo lubaczowskie. I tak jesienią 1672 roku okolice Brusna zostały splądrowane przez Tatarów. Na początku października owego roku Ordyńcy zostali wyparci z tego terenu przez wojska hetmana Jana Sobieskiego, przyszłego króla. Podczas słynnej wyprawy na czambuły tatarskie, której szlak przebiegał w pobliżu pierwszej lokalizacji Huty Bruśnieńskiej, oddziały polskie natknęły się na porzucony jasyr. Do dnia dzisiejszego fakt ten upamiętnia kamienna kapliczka zwana przez okoliczną ludność „tatarską”. Z kolei w hutniczej osadzie pod Wielkim Działem znajdował się „pagórek, w którym mają być pochowani mieszkańcy wyrżnięci po najeździe tureckim [właściwie tatarskim]”, który mógł pochodzić z tego samego okresu. Jeszcze na początku XX wieku został on odnotowany przez Karola Notza, znanego galicyjskiego regionalistę.

Pomimo dotkliwych najazdów Huta Bruśnieńska na terenie swej drugiej lokalizacji zdołała przetrwać. Wzmiankowana była w latach 60. i na początku lat 70. XVII wieku. Sam zakład szklarski, po krótkim zapewne okresie funkcjonowania, był już wówczas nieczynny. Stało się to powodem wykształcenia się kolejnych nazw osady, adekwatnych do zmienionej sytuacji: Hucisko Stare i Huta Stara. Dawna osada rzemieślnicza zdołała zmienić swój status i stała się samodzielną wsią, wyodrębnioną z terenu Brusna, której mieszkańcy zajmowali się już wyłącznie rolnictwem.

W tym charakterze Huta Stara wzmiankowana była w inwentarzu starostwa lubaczowskiego w 1710 roku. Jest to ważna data, która wiąże się z objęciem tenuty właśnie przez hetmana Adama Mikołaja Sieniawskiego. Rozpoczął się tym samym nowy rozdział w dziejach okolic Lubaczowa, które niemal w całości znalazły się w jego ręku. Sieniawski był bowiem właścicielem nie tylko starostwa lubaczowskiego, ale także leżących po sąsiedzku nadsańskich dóbr z ośrodkami w Oleszycach i Sieniawie. Hetman, który był wspomagany, a często inspirowany przez swą przedsiębiorczą żonę – Elżbietę z Lubomirskich Sieniawską (1669–1729) – podjął na tym obszarze intensywną działalność gospodarczą. Starania w tym kierunku zintensyfikował po 1717 roku, rekompensując sobie niepowodzenia na polu politycznym i dążąc do odbudowy swoich dóbr spustoszonych po wojnie północnej.

Najważniejszą pozycję w planach gospodarczych hetmana Sieniawskiego w okolicach Lubaczowa zyskało hutnictwo szkła. Istniało ono wprawdzie na tym terenie już wcześniej, na przełomie XVI i XVII wieku funkcjonowało tu małe zagłębie szklarskie, ale to właśnie w XVIII wieku przemysł ten osiągnął najwyższy poziom rozwoju. Wiązało się to z panującą wówczas modą na wyroby ze szkła bezbarwnego, odznaczającego się czystą i przeźroczystą strukturą. Ze względu na te właściwości, kojarzone z kryształem górskim, zwane ono było kryształowym. Do wyrobu tego typu szkła używano wynalezionej w 2. połowie XVII wieku technologii, która wiązała się z użyciem drogich surowców. Było to więc piękne, ale też bardzo cenne szkło, a posiadanie wykonanych z niego, bogato zdobionych naczyń uznawane było za przejaw luksusu.

Już w 1713 roku hetman Sieniawski założył na terenie starostwa lubaczowskiego pierwszą hutę szkła, która zlokalizowana była w osadzie zwanej obecnie Huta Różaniecka (około 15 kilometrów na północny zachód od Huty Starej). Zakład ten produkował szkło zwykłe i położony był w pobliżu miasteczka Płazów, stąd też znany był początkowo pod nazwą Huta Płazowska czy Huta Prosta Płazowska. W manufakturze tej produkowano niezbyt wyszukane wyroby, przeważnie naczynia stołowe i tafle okienne codziennego użytku.

Przełomowy okazał się rok 1717, w którym hetman postanowił uruchomić hutę szkła kryształowego na terenie starostwa lubaczowskiego. Zadanie to powierzył Franciszkowi Konstantemu Fremelowi (około 1667–1748), znanemu i cenionemu hutnikowi, specjaliście w zakresie produkcji takiego właśnie szkła. Fremel pochodził z pogranicza francusko-niderlandzkiego, a rozwijając swą karierę zawodową, odbył drogę na wschód, by przez Saksonię, gdzie dla króla Augusta II założył hutę szkła kryształowego w Dreźnie, ostatecznie trafić na teren Rzeczypospolitej. Około 1715 roku na Bielanach pod Warszawą zbudował dla króla pierwszą w Polsce hutę szkła kryształowego, a następnie objął nad nią kierownictwo. Na przełomie 1716 i 1717 roku hetman Sieniawski prawdopodobnie odwiedził królewską manufakturę i wówczas zapewne zainteresował się samym szkłem kryształowym zarówno ze względu jego walory estetyczne, jak i możliwości osiągnięcia profitów ze sprzedaży wykonanych z niego wyrobów.

W trakcie wizyty w hucie bielańskiej hetman poznał się również zapewne z Franciszkiem Konstantym Fremelem i zaproponował mu założenie podobnego zakładu w swoich lubaczowskich dobrach. W efekcie zawarty został kontrakt, na mocy którego hetman wypłacił Fremelowi 200 dukatów na zorganizowanie huty szkła kryształowego, a przez następne sześć lat wypłacał mu roczną pensję za prowadzenie zakładu.

Po zawarciu umowy Fremel odwiedził okolice Lubaczowa w maju 1717 roku. Przez kilka tygodni badał teren. Ostatecznie na miejsce lokowania nowej huty wybrał właśnie Hutę Starą pod Wielkim Działem, gdzie istniała wcześniej druga huta bruśnieńska. Decyzja ta wynikała zapewne z dogodnego położenia zakładu w pobliżu szlaków komunikacyjnych, a przede wszystkim z dostępności na miejscu ważnych surowców do produkcji szkła, w tym drewna, kamienia, gliny, piasków szklarskich i wapna. Drewno na ogół pozyskiwano w pobliżu manufaktury, a sprzyjały temu gęsto zalesione tereny wokół Huty Starej. Szczególnie przydatne było drewno bukowe, używane do opalania pieców szklarskich, ale też do produkcji potażu niezbędnego do wytwarzania szkła. Z kolei kamień na piece pozyskiwano w sąsiednim Bruśnie, a glinę do wykonywania tygli szklarskich dostarczano z pobliskich ośrodków garncarskich w Potyliczu i Dziewięcierzu. Tam też występowały odpowiednie do produkcji szkła białe piaski. Do tego samego celu z niedalekiego Radruża sprowadzano wapno wypalane tam z miejscowego kamienia. Niezbędne w hucie narzędzia żelazne wykonano w pobliskiej kuźnicy w Rudzie Różanieckiej. Z rozwojem szklarstwa wiązał się więc wzrost produkcji w innych dziedzinach lokalnego przemysłu, a także wzmożona eksploatacja zasobów naturalnych. Pozostałe surowce, te bardziej kosztowne, jak na przykład arszenik, dwutlenek manganu (braunsztyn), kamień winny (wejnsztejn), sprowadzano z większych ośrodków handlowych, w tym również z Gdańska.

Już na przełomie lipca i sierpnia 1717 roku ruszyły szeroko zakrojone prace przy budowie huty. Zaangażowano do tego celu wielu włościan z kilkunastu okolicznych wsi starościńskich. Chłopi, w ramach powinności pańszczyźnianych, pracowali przy pozyskiwaniu drewna budowlanego i opałowego oraz uczestniczyli, pod kierunkiem majstra ciesielskiego, we wznoszeniu poszczególnych budynków. Uroczyste rozpoczęcie inwestycji, czyli tak zwane zakładziny, odbyło się 12 sierpnia, a na poczęstunek dla budowniczych administracja starościńska przeznaczyła dwa gary wódki.

W ciągu zaledwie kilku miesięcy wzniesiono poszczególne budynki huty. Najważniejszym z nich była obszerna drewniana szopa, w której mieściły się murowany piec na cztery tygle, komórka do hartowania szkła, przyścienne kotły do robienia potażu i piec do suszenia drewna, a ponadto pomieszczenia przeznaczone na pracownię szlifierską i magazyny, a nawet piekarnia. Obok znajdowała się studnia z rynną doprowadzającą wodę do szopy hutniczej. Drugim dużym budynkiem był drewniany dom dla pracowników huty, mieszczący sześć izb z alkierzami, które rozmieszczone zostały przy trzech sieniach. Obok znajdowały się budynki gospodarcze i inwentarskie, również zbudowane z drewna i kryte słomą: stajnia, chlewiki, wozownia i spichlerzyk. Z czasem wzniesiono również oddzielny budynek do wytwarzania tafli szklanych. Całość otoczona była wysoką palisadą z wrotami. Zakład produkujący cenne wyroby musiał być dobrze chroniony. Niebezpieczeństwo kradzieży było zapewne realne, skoro do magazynów zamówiono żelazne kłódki.

Wraz z powstaniem manufaktury pojawiła się pod Wielkim Działem nazwa Huta Krzyształowa (Kryształowa), związana bezpośrednio z nowym zakładem, która objęła też z czasem funkcjonującą obok osadę rolniczą. Określenie to było niewątpliwie wyrazem wysokich aspiracji technicznych i artystycznych hetmana Sieniawskiego.

Wstępny rozruch huty miał miejsce już w listopadzie i grudniu 1717 roku. Pod osobistym kierownictwem Fremela wykonano wówczas pierwsze wyroby ze szkła kryształowego. Były to tak zwane lustra, czyli szklane żyrandole. Pierwszy z nich wysłany został do Brzeżan, gdzie uświetnił wystrój zamku, głównej rezydencji Sieniawskich. Kolejne znalazły się m.in. na wyposażeniu dworu w niedalekich Oleszycach.

Według szczegółowych inwentarzy właściwe rozpoczęcie produkcji w hucie nastąpiło 21 sierpnia 1718 roku. W czasie kolejnych jedenastu lat, czyli w okresie kiedy należała ona do Sieniawskich, huta przeżywała okres świetności. W zakładzie produkowano różnorodne wyroby ze szkła kryształowego, a do najbardziej znanych, oprócz żyrandoli i świeczników, należały naczynia o charakterze reprezentacyjnym, których forma rozwinęła się na gruncie polskiej obyczajowości okresu baroku. Były to słynne kielichy toastowe, które posiadały niezwykle duże rozmiary i charakterystyczną sylwetkę z pojemną czaszą na wino. Typowym naczyniem produkowanym w hucie w pierwszym dziesięcioleciu jej istnienia były też flety – smukłe kielichy o wysokości sięgającej nawet 40 centymetrów. Oprócz tych luksusowych wyrobów wytwarzano również inne: przeważnie użytkowe naczynia stołowe i apteczne, a także szkło taflowe.

Reprezentacyjne kielichy miały odpowiednią grubość ścianek, która umożliwiała wykonywanie zdobień poprzez rytowanie i szlifowanie. Dekoracja tego typu dodatkowo podkreślała walory szkła kryształowego. Ekskluzywne naczynia produkowane w Hucie Kryształowej hetmana Sieniawskiego posiadały charakterystyczną dla tego zakładu ornamentykę. Była to tak zwana karpia łuska – pokrywająca niemal całą powierzchnię czaszy naczynia – a także misterne ornamenty roślinne, zwierzęce i geometryczne. Do oryginalnych elementów zdobniczych należały również motywy heraldyczne, które podkreślały splendor i zamożność domu, jak również wysoką pozycję społeczną właściciela takich naczyń. Pod względem formy i sposobu dekoracji wyroby lubaczowskiej huty, opierając się na tradycjach sztuki zachodniej, reprezentują już rodzimą, typowo polską odmianę barokowego rzemiosła artystycznego.

Dekoracja wykonywana była na miejscu według wzorników, jak również własnej inwencji artystycznej rzemieślników. Ich duże umiejętności w zakresie wytwarzania i zdobienia luksusowych wyrobów ze szkła kryształowego podnosiły niewątpliwie rangę manufaktury. Z tego też powodu administracja dóbr hetmańskich zadbała o sprowadzenie do lubaczowskiego zakładu wyspecjalizowanych hutników i dekoratorów. Przybyli oni ze Śląska, z Czech i Saksonii. Z czasem dołączyli do nich wykształceni na miejscu hutnicy: dymarze, tafelnicy, potażnicy, a także szlifierze i rytownicy. Już w 1718 roku wybrano około dwunastu poddanych hetmańskich do przyuczenia się rzemiosła. Z czasem w zakładzie zaczęli pracować dekoratorzy pochodzący z Oleszyc, Dzikowa i Sieniawy. Do uczniów i najbliższych współpracowników dyrektora zakładu Konstantego Franciszka Fremela należał pochodzący z Oleszyc majster Matyasz Greniewicz pełniący odpowiedzialną funkcję materialisty, czyli osoby dbającej o odpowiedni dobór składników do masy szklanej oraz odpowiedzialnej za sprzedaż wyrobów. Z kolei wytwarzaniem świeczników zajmował się „lustrator” Piotr Szałayski, rodem także z Oleszyc. W szczytowym okresie funkcjonowania hetmańskiej huty zatrudnionych w niej było łącznie prawie czterdziestu rzemieślników.

Oprócz dyrektora i pracowników, zajmujących się stroną techniczną i artystyczną, nad całością funkcjonowania huty czuwał komendant, a za kwestie administracyjne i finansowe odpowiadali pisarz i szafarze. Sam Fremel, uważający się za Francuza, zakończył pracę w lubaczowskiej manufakturze pod koniec 1723 roku. Bardzo sobie cenił okres pracy w zakładzie. W liście napisanym w 1747 roku, tuż przed śmiercią, stwierdził: „Odszedłem stamtąd bardzo zadowolony”. Do końca życia pozostał już na terenie Rzeczypospolitej. W kolejnych latach swej aktywności zawodowej założył jeszcze dwie inne magnackie huty szkła kryształowego, zlokalizowane w Nalibokach (Radziwiłłów) i w Otwocku (Bielińskich).

Lubaczowska huta kryształowa była więc dobrze zarządzana, a dzięki wyspecjalizowanym rzemieślnikom spełniła niewątpliwie oczekiwania hetmana Sieniawskiego. Podnosiła splendor rodu i przynosiła konkretne dochody. W latach 1718–1726 wyprodukowano w niej szkła o wartości 116 196 złotych polskich, nie licząc wyrobów zdobionych. Z tego około 35 procent przeznaczone zostało „na potrzebę Pańską”, czyli na użytek własny Sieniawskich i należących do nich dóbr.

Pozostała produkcja trafiła na rynek krajowy. Odpowiednio zabezpieczone wyroby ze szkła (np. żyrandole w specjalnych beczkach) wysyłano drogą lądową lub rzeczną do składów magazynowych i sklepów rozmieszonych zarówno w pobliżu huty (Jarosław, Przemyśl, Lwów, Zamość), jak i w głębi kraju (Lublin, Warszawa). Ponieważ wyroby ze zdobionego szkła kryształowego posiadały wysoką wartość, trafiały głównie na dwory magnackie. Świadczą o tym utrwalone na naczyniach przedstawienia heraldyczne m.in. Poniatowskich, Potockich, Rzewuskich, Skarbków, Szembeków, Wiśniowieckich. Wykonywano przy tym specjalne naczynia okolicznościowe na prezenty oraz większe zestawy naczyń stołowych na duże uroczystości jak śluby czy pogrzeby. Naczynia z Huty Kryształowej towarzyszyły więc uroczystościom weselnym jedynej córki Sieniawskich Zofii Marii, wydanej w 1724 roku za hetmana polnego litewskiego Stanisława Denhoffa, a także pogrzebowi samego hetmana Sieniawskiego, który odbył się w Brzeżanach w lipcu 1726 roku.

Po śmierci hetmana starostwo i huty przejęła wdowa po nim Elżbieta Sieniawska, która utrzymała zakład jeszcze przez trzy lata. Część produkcji przeznaczana była na liczne inwestycje budowlane Sieniawskiej. Jeszcze za życia hetmana szkło taflowe z Huty Kryształowej wykorzystane zostało do szklenia okien w należącym do hetmanowej pałacu w Wilanowie, a później w licznych dworach i kościołach. Przed swoją śmiercią w 1729 roku Sieniawska nakazała przewieźć do magazynów w Dzikowie pod Oleszycami kilkaset już zdobionych lub przeznaczonych do zdobienia szklanych naczyń. Ich wykończeniem zajęli się wykształceni w Hucie Kryształowej rzemieślnicy pochodzący z dóbr oleszycko-sieniawskich. Zostali oni zabrani z zakładu przez spadkobierczynię fortuny Sieniawskich Zofię Marię Denhoff.

Odejście części pracowników z huty z pewnością negatywnie wpłynęło na jej działalność. W zakładzie pozostali jednak rzemieślnicy zatrudnieni jeszcze dziesięć lat wcześniej i to oni kontynuowali produkcję w okresie, kiedy hutą zarządzali kolejni tenutariusze starostwa lubaczowskiego: kanclerz wielki koronny Jan Sebastian Szembek (ok. 1672–1731) i jego żona Ewa z Leszczyńskich (ok. 1702–1733). Kanclerz Szembek w ostatnich latach życia musiał być wyraźnie zainteresowany działalnością huty, skoro na jego reprezentacyjnym portrecie, znajdującym się w zbiorach Muzeum Zamku na Wawelu (nr inw. PZSnW 2118), a eksponowanym obecnie w Muzeum Kresów w Lubaczowie, przedstawione zostały utensylia biurowe ze szkła kryształowego.

W 1736 roku Huta Kryształowa wraz ze starostwem lubaczowskim przeszła pod zarząd Bihildy z Szembeków (ok. 1723–1747) i jej męża Jerzego Augusta Mniszcha (1715–1778). Rządy w ich imieniu początkowo sprawowała matka Jerzego Augusta marszałkowa wielka koronna Konstancja z Tarłów Mniszchowa (zm. 1740). Zapewne dzięki jej staraniom manufaktura utrzymywała wysoki poziom produkcji i nadal przynosiła zyski. W 1739 roku zdecydowano się na wydzierżawienie huty wraz z arendą browarną przedsiębiorcom żydowskim.

W tym czasie przybrały jednak na sile trwające od lat 20. XVIII wieku spory graniczne. Zostały one wywołane przez właścicieli intensywnie rozwijających się prywatnych dóbr z ośrodkiem w Lipsku, które sąsiadowały z Hutą Kryształową od północy. Przed połową wieku powstały na tym terenie dwie nowe wsie „państwa lipskiego”: Jędrzejówka i Wola Lipska (obecnie Wola Wielka). Zajęły one część spornych terenów z lasami, które wcześniej eksploatowane były na potrzeby huty. Tak jak to miało miejsce ponad pół wieku wcześniej w przypadku Huty Bruśnieńskiej, przetrzebienie lasów było głównym powodem podjęcia decyzji o przenosinach manufaktury szkła kryształowego. Stało się to w 1756 roku za staraniem Jerzego Augusta Mniszcha, ówczesnego marszałka nadwornego koronnego, kasztelana krakowskiego i ostatniego przed rozbiorami starosty lubaczowskiego.

Zakład został przeniesiony w okolice wsi Basznia i Smolin, około czternastu kilometrów na wschód od Lubaczowa. Manufaktura pod Wielkim Działem funkcjonowała jeszcze kilka lat, do około 1758 roku, czyli do czasu pełnego rozruchu nowego zakładu. Ostatecznie więc w połowie XVIII wieku skończyło się czterdziestoletnie istnienie huty kryształowej Sieniawskich.

Na nowym miejscu zakład działał pod dotychczasową nazwą jeszcze do schyłku wieku, a więc w końcowym okresie istnienia I Rzeczypospolitej i na początku okresu rozbiorowego, już w granicach monarchii habsburskiej. Po śmierci Mniszcha rząd austriacki przejął starostwo lubaczowskie, a hutę wydzierżawił przedsiębiorcy z Czech. Nie sprostała ona jednak konkurencji wyrobów z centrum cesarstwa. Funkcjonowała jeszcze w latach 90. XVIII wieku, by ostatecznie zakończyć swe istnienie. Obecnie pozostałością po tym zakładzie jest jedyna w kraju nazwa osady – Huta Kryształowa (gm. Lubaczów) – nawiązująca do rodzaju produkowanego tutaj szkła.

Wyroby lubaczowskiej huty szkła kryształowego, zarówno z pierwszego, jak i drugiego okresu jej działalności, są obecnie bardzo rzadkie. Od czasu wprowadzenia do historii sztuki polskiej szkieł lubaczowskich, czyli od połowy ubiegłego wieku, badacze zdołali przypisać lubaczowskiej hucie około 150–200 zabytkowych szkieł zgromadzonych w kolekcjach muzealnych i prywatnych w kraju oraz poza jego granicami. W okolicach Lubaczowa można podziwiać kryształowy żyrandol wykonany w Hucie Kryształowej, zapewne podczas drugiego etapu jej istnienia, który wisi obecnie w kościele klasztornym oo. Franciszkanów w Horyńcu-Zdroju. Fragmenty innego żyrandola wraz z pojedynczymi elementami zdobniczymi ze szkła kryształowego znajdują się również na wystawie historycznej w Muzeum Kresów w Lubaczowie.

Najważniejszym jednak śladem istnienia huty kryształowej Sieniawskich w okolicach Lubaczowa jest sama wieś Huta Stara, a właściwie to, co z niej zostało po wydarzeniach kończących II wojnę światową. Okres funkcjonowania tak słynnej manufaktury był niewątpliwie szczytowym okresem rozwoju dla Huty Starej. Istnienie tego zakładu zdominowało dzieje tej wsi w 1. połowie XVIII wieku. Na zapleczu huty nadal rozwijała się jednak osada rolnicza, która przez pewien czas utrzymała swą nazwę sprzed okresu wznowienia produkcji szkła (Hucisko Stare), a później, choć krótko, nosiła nazwę Huta Kryształowa. W osadzie tej istniał folwark starościński z dworem dzierżawcy oraz oddana w arendę karczma z browarem i słodownią, a także kuźnia.

Tuż przed powstaniem manufaktury, w maju 1717 roku, wieś liczyła jedynie czternastu włościan i dziesięć wolnych działek „po ludziach odeszłych”. Budowa zakładu szklarskiego spowodowała, iż już rok później w Hucisku Starym odnotowano piętnastu poddanych i czterech nowych, osiadłych na terenach po wyrębie drzew. Łącznie z rodzinami liczba mieszkańców mogła więc wynosić kilkadziesiąt osób. Osadnicy byli objęci roczną wolnizną od wszelkich opłat i ciężarów pańszczyźnianych. Później, przez kolejne lata funkcjonowania huty, miejscowi włościanie byli zobowiązani głównie do dostarczania na potrzeby zakładu określonej ilości tak zwanych szyt, czyli odpowiedniego rodzaju drewna opałowego. W 1721 roku odnotowano ponadto, iż „ze wsi Huty Kryształowej” obowiązywał podatek od hodowanych owiec (tzw. strąga).

Do końca lat 20. XVIII wieku, czyli w końcowym okresie przynależności wsi do dóbr Sieniawskich, w osadzie było już ponad trzydziestu włościan z rodzinami, w tym kilku rzemieślników z huty, czyli łącznie prawie sto osób. W ciągu niemal dziesięciu lat nastąpiło więc niemal podwojenie liczby mieszkańców. Na podstawie spisu z 1723 roku znamy z imienia i nazwiska kilku przedstawicieli miejscowej społeczności rolniczej. Były wśród nich m.in. osoby z rodzin Czereczonów, Mamczurów (też Manczurów) i Koczkodanów, których potomkowie zamieszkiwali wieś aż do lat 40. XX wieku, a nawet występują wśród mieszkańców okolic Huty Starej i Lubaczowa do dzisiaj. Nie można wykluczyć, iż rodziny te, ze względu na charakterystyczną formę nazwisk, wywodziły się z osadnictwa jenieckiego z czasów wojen z Turcją. Karol Notz wspomina w swych zapiskach z początku XX wieku, że we wsi było „wiele typów wschodnich”.

Już w czasach hetmana Sieniawskiego mieszkańcy wsi byli w większości Rusinami związanymi z obrządkiem unickim. To właśnie na ich potrzeby, ale też w celu wzmocnienia osadnictwa i jego integracji, hetman założył w Hucie Starej samodzielną parafię obrządku wschodniego. Stosowny dokument wydał 18 lipca 1718 roku, a następnie przekazał 100 złotych na wzniesienie drewnianej cerkwi. Inwestycja została wkrótce zrealizowana. Napis w trzech językach (łacińskim, polskim i ruskim), wycięty nad głównym wejściem do świątyni, głosił, że cerkiew została wzniesiona 7 czerwca 1720 roku. Jeszcze w 1721 roku hetman ufundował do tej świątyni obraz, a później z funduszy huty zakupiono na jej wyposażenie paramenty liturgiczne. Za ciekawostkę można uznać fakt założenia w cerkwi szkoły dla dzieci zatrudnionych w hucie rzemieślników, a także „Mazurów tutejszych”, co mogło być dowodem istnienia we wsi pewnej liczby ludności polskiej. Pod względem przynależności eklezjalnej należała ona do parafii łacińskiej w pobliskim Płazowie.

Cerkiew huteńska pw. św. Paraskewy przetrwała prawie 200 lat. Przez pierwsze stulecie była świątynią parafialną. Około 1828 roku jako filia została podporządkowana parafii greckokatolickiej w sąsiednim Bruśnie Starym, a nieco później parafii w Łówczy. Cerkiew początkowo utrzymywana była w dobrym stanie. Jednak już po upływie pół wieku od czasu powstania jej stan techniczny zaczął się pogarszać. Pierwszy remont przeprowadzono na początku XIX wieku, a w 1897 roku dokonano gruntownej przebudowy. Prace objęły część zachodnią świątyni, czyli tak zwany babiniec, oraz nawę z kopułą. Jedyną częścią cerkwi, która pozostała niezmieniona od czasów hetmana Sieniawskiego, było prezbiterium, do którego dostawiono jedynie zakrystię. Świątynia w takiej formie utrwalona została na fotografii z 1925 roku, na której widoczne są jeszcze drewniana dzwonnica (pochodząca zapewne w czasów budowy cerkwi) i kamienne ogrodzenie, charakterystyczne dla Roztocza. Niedługo potem cerkiew przestała istnieć. Spaliła się w wyniku zaprószenia ognia. Już w 1928 roku na jej miejscu stanęła nowa drewniana świątynia, która została rozebrana na początku lat 50. XX wieku.

Pożar pierwotnej cerkwi huteńskiej zniszczył także jej unikalne wyposażenie. Wnętrze świątyni oświetlał bowiem żyrandol wykonany w miejscowej hucie szkła kryształowego. Widział go jeszcze na początku XX wieku nieoceniony Karol Notz. Wśród miejscowej ludności zachowało się nawet przekonanie o dużej wartości tego zabytku, za który – jak mówiono – można byłoby postawić nową, dużą cerkiew.

Świątynia ta wraz z owym szklanym żyrandolem była najdłużej istniejącą pamiątką po hucie kryształowej. Po zamknięciu zakładu wieś powróciła do swej wcześniejszej nazwy i rolniczej formy gospodarowania.

Począwszy od przełomu XVIII i XIX wieku dużą dynamikę wykazywały stosunki własnościowe. Do 1778 roku Huta Stara należała do starostwa lubaczowskiego, następnie została włączona do austriackich dóbr kameralnych, by w 1818 roku przejść w ręce prywatne. Odtąd była własnością kilku rodzin ziemiańskich, m.in. Kapuścińskich, Sozańskich, Klimkiewiczów, Münzerów. W latach 30. XX wieku dobra huteńskie (głównie lasy) wchodziły po części w skład sąsiednich majątków ziemskich i należały do Liptayów z Łówczy oraz do Karłowskich z Horyńca. Na przełomie XIX i XX wieku Huta Stara osiągnęła też apogeum swego rozwoju przestrzennego. Złożona była wówczas z kilku części i przysiółków, takich jak: Gorajce (Goraje), Majdan, Manczury, Martynówka, Samiły, Zagrody, Złomy, skupionych wokół centralnie położonej Doliny.

Liczba ludności Huty Starej stopniowo rosła. W połowie XVIII wieku odnotowano, iż parafia unicka liczy około 120 wiernych „do spowiedzi sposobnych” (czyli osób starszych). Sto lat później wieś zamieszkiwało już 425 grekokatolików i 39 rzymskich katolików. W 1921 roku liczba ludności wzrosła do 553 osób, w tym 519 unitów, 23 łacinników i 11 wyznawców religii mojżeszowej. W składzie etnicznym przeważała tym samym ludność ruska, która stopniowo przyjęła ukraińską świadomość narodową; w następnej kolejności występowali Polacy i Żydzi. W styczniu 1941 roku, tuż przed gwałtownymi zmianami demograficznymi, we wsi odnotowano istnienie 81 gospodarstw, w których mieszkało 346 osób, w tym 254 Ukraińców, 89 Polaków i 3 Żydów.

Kres wielonarodowej społeczności przyniosły rozstrzygnięcia polityczne po II wojnie światowej. W wyniku umów o wzajemnej wymianie ludności w połowie lat 40. na sowiecką Ukrainę wyjechała większa część ukraińskich mieszkańców wsi. Ostatnie 22 osoby z rodzin mieszanych opuściły Hutę Starą w wyniku akcji „Wisła”.

Większość przysiółków Starej Huty w okresie powojennym przestała istnieć. Jedynie zachodnia część wsi, położona nad potokiem Krzywa Rzeczka, przetrwała i przekształciła się w samodzielną miejscowość o nazwie Huta Złomy, która objęła też centrum starej osady. W 1953 roku wieś liczyła 84 mieszkańców narodowości polskiej, w tym wiele osób, które przeniosły się tam z okolicznych miejscowości. Obecnie Hutę Złomy zamieszkuje nieco ponad 160 osób. W historycznym centrum wsi założone zostało Państwowe Gospodarstwo Rolne, przejęte obecnie przez prywatnych właścicieli.

Dawne tradycje hutnictwa szkła są nadal obecne w kulturze wsi. Odżyły one na nowo w ostatnich latach, szczególnie po dużej wystawie lubaczowskich szkieł kryształowych w Muzeum Narodowym w Warszawie (2005). Przebywając na terenie wsi, można stosunkowo łatwo natrafić na ślady huty hetmana Sieniawskiego. Dowodem jej istnienia jest licznie występujący złom szklany, a nawet niewielkie fragmenty naczyń, które odnajdywane są we wschodniej części doliny u podnóża Wielkiego Działu, w pobliżu zabudowań dawnego PGR-u. Niedaleko, kilkadziesiąt metrów na południe, również na stoku doliny znajduje się miejsce po cerkwi, a obok niego dawny cmentarz wiejski z dziesiątkami nagrobków wykonanych w sąsiednim bruśnieńskim ośrodku kamieniarskim.

Wszystkie te ślady przeszłości Huty Starej zatopione są w ciszy nieskażonej roztoczańskiej przyrody.