© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   05.05.2021

Ilustracje eksponatów przyrodniczych oraz żywych roślin i zwierząt jako uzupełnienie wczesnonowożytnych kolekcji naturalistycznych: „museo cartaceo”

Pojęcie museo cartaceo wiąże się z osobą żyjącego w XVII wieku włoskiego uczonego i mecenasa Cassano dal Pozzo (1588–1657). Jego papierowe muzeum tworzyły rysunki, które ukazywały należące doń kolekcje starożytności. Inna, podobna nazwa to z kolei galleria portatile, stworzona w XVIII stuleciu przez ojca Sebastiano Restę (1635–1714), oratorianina. W 1706 roku użył on zwrotu galeria przenośna (albo ruchoma), by w ten sposób zatytułować jeden z należących doń albumów, który zawierał rysunki przedstawiające dzieła sztuki stworzone przez rozmaitych włoskich mistrzów oraz ich uczniów i kontynuatorów. Do owych wyobrażeń ikonograficznych – niekiedy kilku na jednej karcie – Resta dołączył także komentarze na temat prac przedstawionych na ilustracjach. Przy tym jego album nie obrazował obiektów z żadnej konkretnej, a więc rzeczywistej kolekcji tudzież musaeum, jak działo się to w przypadku museo cartaceo dal Pozzo. Tym razem była to galeria idealna, istniejąca tylko na papierze oraz w wyobraźni jej twórcy, a nie w konkretnej trójwymiarowej przestrzeni. Wszakże w galleria portatile zakonnika zestawiono obok siebie wizerunki dzieł sztuki znajdujących się w różnych miejscach i należących do różnych zbieraczy.

Jednym z najsłynniejszych muzeów papierowych są częściowo zachowane Icones pictae rerum quae in Academiae thesauris insunt, ukazujące wyobrażenia ikonograficzne wybranych eksponatów z kunstkamery Piotra Wielkiego. Tworzące muzeum papierowe cara ilustracje, wykonywane między innymi przez kuratorkę jego zbiorów Marię Dorotheę Gsell, córkę Marii Sibylli Merian, a później przez Andrieja Grekowa, Johanna Christiana Berckhana, Michaiła Michajewa i innych rysowników, ukazywały między innymi anatomica (preparaty anatomiczne), animalia (zakonserwowane zwierzęta i ich części), vegetabilia (zasuszone rośliny – całe lub we fragmentach), scientifica (instrumenty naukowe), etnographica (obiekty etnograficzne), a także starożytności oraz monety i medale, zbierane przez imperatora aż do ostatnich miesięcy życia, oraz te, które nabywali później jego spadkobiercy. Z pierwotnych pięćdziesięciu ośmiu skrzyń zawierających taką dokumentację ikonograficzną carskich zbiorów do naszych czasów zachowały się tylko dwadzieścia dwa pudła, a ich zawartość można podziwiać i studiować w pracowniach naukowych kilku instytucji działających na obszarze Federacji Rosyjskiej. Warto także przypomnieć, że niektóre z zobrazowanych w Icones pictae rerum obiektów wiążą się bezpośrednio z historią dawnej Rzeczypospolitej, a dokładniej Gdańska. Przykładowo, niektóre spośród wykonanych farbami akwarelowymi i ołówkiem reprezentacji etnographica ukazują eksponaty, które podczas kilkuletniej ekspedycji na Syberię pozyskał pochodzący znad Motławy medyk w służbie cara Daniel Gottlieb Messerschmidt (1685–1735).

W XVI wieku zaczęły z kolei powstawać bogate kolekcje ilustracji wyobrażających naturalia, które to przedstawienia od dziesięcioleci fascynują przedstawicieli nauk humanistycznych, przyrodniczych, medycznych i rolniczych. Badają je i interpretują historycy (sztuki, kultury, nauki i techniki), filozofowie, antropolodzy oraz kulturoznawcy; studiują je także biolodzy (zoolodzy, botanicy, entomolodzy…), farmakogności, hortolodzy oraz geolodzy.

Jedne z najwcześniejszych kolekcji ilustracji naturaliów należały między innymi do włoskiego przyrodnika Ulissesa Aldrovandiego, helweckiego medyka Felixa Plattera oraz cesarza Rudolfa II, a także wielu innych możnych i uczonych osób. Wielokrotnie zbiory ikonograficzne badaczy oraz miłośników rerum naturalium zawierały przy tym reprezentacje wizualne obiektów rzeczywiście przez nich posiadanych. Czasami były to przedstawienia roślin rosnących w ogrodach i oranżeriach ich właścicieli, czasami reprezentacje zwierząt przechadzających się w ich zwierzyńcach, a także rysunki przedstawiające trójwymiarowe eksponaty przyrodnicze – animalia, vegetabilia i mineralia – trzymane w szafach-repozytoriach umieszczonych w należących do nich gabinetach osobliwości, kunstkamerach, bibliotekach, gabinetach czy studioli. Ilustracja, będąca odwzorowaniem realnego, a tym samym przemijającego i skończonego w czasie obiektu, nadawała mu ponadczasowość, aby nie powiedzieć nieśmiertelność – i pozwalała go badać, podziwiać albo kontemplować także wtedy, kiedy ten – w materialnej, trójwymiarowej postaci – przestawał istnieć. Dotyczyło to przede wszystkim żywych roślin, które więdły, były atakowane przez szkodniki oraz usychały, a także zwierząt, które chorowały, starzały się i „obracały w proch”. Niemniej należy w tym miejscu podkreślić, że także niewłaściwie wykonane albo źle przechowywane eksponaty taksydermiczne, exsiccata, zakonserwowane w spirytusie animalia i vegetabilia itp. itd., psuły się, kruszyły i rozpadały – i koniec końców trzeba było się ich pozbyć, usuwając je z musaeum.

Wspaniałym przykładem muzeum papierowego z ziem dawnej Rzeczypospolitej jest zbiór miedziorytów z wyobrażeniami muszli ślimaków morskich, rozgwiazd i koralowców wchodzących w skład kolekcji gdańskiego fizyka miejskiego i naturalisty Christopha Gottwalda. Wykonane przez współpracującego z medykiem miedziorytnika Samuela Donneta ilustracje zostały opublikowane drukiem ponad osiemdziesiąt lat po śmierci Gottwalda, w ten sposób trafiając do bibliotek szerokiego grona znawców oraz miłośników rerum naturalium działających w oświeceniowej Europie. Opublikowana w 1782 roku w Norymberdze w oficynie Gabriela N. Raspego praca Musei Gottwaldiani testaceorum stellarum marinarum et coralliorum quae supersunt tabulae została przy tym uzupełniona uczonym komentarzem pióra późnoosiemnastowiecznego naturalisty Johannesa Schrötera, zafascynowanego konchiologią[1]. Co więcej, jak Schröter podkreślił we wprowadzeniu do książki, czarno-białe wizerunki muszli porcelanek, rozdepkowatych, rozkolcowatych, zwijek itd., wyławianych w XVIII wieku z wód Oceanu Indyjskiego, Spokojnego i Atlantyckiego, a następnie przesyłanych do Gdańska przez sieć niderlandzkich pośredników, ukazano na miedziorytach w dokładnie takim porządku, w jakim ułożono je w szufladach jednej z szaf-repozytoriów Musaeum Gottwaldianum. Dzięki temu można nie tylko zobaczyć, jak wyglądały konkretne gottwaldiańskie eksponaty konchiologiczne (choć niestety nie można podziwiać ich wspaniałych kolorów), ale i rozpoznać, jak gdański lekarz klasyfikował muszle, kiedy szukał związków tudzież powinowactw między nimi.

Z kolei w innej publikacji pośmiertnej Gottwalda, wydanej przez Raspego zaledwie rok wcześniej i zatytułowanej Physikalisch-anatomische Bemerkungen über die Schildkröte[2], współczesny czytelnik może znaleźć piękne ilustracje ukazujące…. dwa dorosłe żółwie, należące do innego siedemnastowiecznego gdańskiego doktora medycyny i filozofii Ernsta Gottfrieda Heysego. I tak, dzięki miedziorytom wykonanym na zlecenie doktora Gottwalda i jego przetłumaczonym z inspiracji Raspego z łaciny na język niemiecki notatkom dwudziestopierwszowieczny czytelnik od razu się dowie, że przyjaciel Gottwalda doktor Heyse wczesną jesienią 1686 roku otrzymał od bliżej nieokreślonej osoby parę żywych żółwi morskich. Te, wyrwane ze swego naturalnego habitatu, marniały w domu Heysego i już w listopadzie zaczęły chorować. Dlatego ich właściciel niebawem uznał, że rozsądnie będzie zrobić z nich… użytek naukowy, zmieniając je w przedmioty studiów zootomicznych. Następnie Heyse poprosił Gottwalda, aby ten współuczestniczył w planowanych przezeń badaniach. I tak, gdy jeden z żółwi zdechł albo umarł (wybór właściwego słowa pozostawiam wrażliwości językowej czytelnika), a drugi powoli kończył swój żywot w portowym mieście położonym nad brzegami zimnego Bałtyku, Gottwald rezolutnie stwierdził, że trzeba się spieszyć z realizacją planów, aby prócz rozpoznania anatomii powierzchniowej obu zwierząt, móc także poznać ich kościec i narządy wewnętrzne. Przy tym, aby uwiecznić dokonywane wspólne z Heysem odkrycia, doktor Gottwald w trakcie prowadzenia zootomii nie tylko preparował martwe stworzenia, lecz także sporządzał notatki z badań i… rysował to, co widział. Następnie wykonane przezeń szkice zostały przeniesione na płyty miedziorytnicze. W ten oto sposób powstała kompletna dokumentacja tekstualna i wizualna wspólnych studiów obu uczonych, do której można było w przyszłości powracać, aby ją analizować i na nowo komentować.

Podsumowując, dla dawnych kolekcjonerów, naturalistów i medyków ilustracje prezentujące obiekty przyrodnicze miały znaczenie podstawowe. Dla badaczy rerum naturalium i res anatomica ilustracja przyrodnicza była jednym z najważniejszych języków nauki; uczeni nieustannie dokonywali bowiem przekładu słów na obrazy i obrazów na słowa. Przy tym w owym uniwersum słów, obrazów i rzeczy szczególną rolę odgrywały muzea papierowe obejmujące reprezentacje ikonograficzne obiektów wchodzących w skład kolekcji przyrodniczych należących czy to do danego uczonego, czy to do danego amatora. Z jednej strony museo cartaceo było wizualnym inwentarzem konkretnych zbiorów, uzupełniającym rękopiśmienne albo drukowane spisy wszystkich wchodzących w skład takich zbiorów rozmaitych przedmiotów. Z drugiej natomiast strony stanowiło ono wizualną dokumentację pojedynczych eksponatów z rzeczywistego, przestrzennego musaeum, podobnie jak dzieje się to współcześnie w przypadku fotografii będących elementem muzealnej dokumentacji.

Na postawie: K. Pękacka-Falkowska, Wokół kolekcji przyrodniczych w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Cz. 1. Christoph i Johann Christoph Gottwaldowie oraz ich gdańskie muzeum, "Kwartalnik Historii Nauki i Techniki" 2018 : R. 63, nr 2, s. 51-97.


[1] Praca ta jest dostępna on-line 
[2] Praca ta jest dostępna on-line