Z racji pochodzenia musiał wspiąć się na wyżyny urzędniczej hierarchii. Jednak prócz urody i ambicji nie odznaczył się niczym. To o nim Jan Jabłonowski mówił wściekły żydek, nawiązując do śniadej cery niskiego bruneta, jakim był Józef Potocki. Podczas bitwy pod Kliszowem skompromitował się ucieczką. Zwalczając powstanie na Ukrainie, odznaczył się niedołęstwem i okrucieństwem. Obraził się na Augusta II, że ten powierzył buławę nie jemu lecz Hieronimowi Lubomirskiemu. Traktował króla jak udzielny władca i stawiał mu warunki nie do spełnienia. Bez skrupułów przeszedł do obozu króla szwedzkiego Karola XII i opowiedział się za Stanisławem Leszczyńskim. Swym czynem doprowadził do podziału w armii, ale za nic nie chciał powrócić do obozu Wettina. Jego nowy protektor Karol XII, nie zważając na Leszczyńskiego, mianował go hetmanem wielkim koronnym. Był to błąd Karola XII, który swym czynem skompromitował Leszczyńskiego, czyniąc zeń marionetkę.
Potocki ruszył w pole, ale na swoje konto nie mógł zapisać żadnych sukcesów. Jego akcja przeciwko konfederatom sandomierskim spaliła na panewce, a udział w bitwie pod Kaliszem zakończył się klęską i niewolą z której jednak udało mu się zbiec. Niczym nie zrażony uganiał się dalej za konfederatami, którzy w końcu pobili go z kretesem pod Koniecpolem (21 XI 1708). Po połtawskiej klęsce Karola XII, przedarł się na czele wiernych sobie oddziałów do Benderu, by stamtąd prowadzić dywersję przeciwko Wettinowi. W końcu znalazł się w tak ciężkiej sytuacji, że wraz z Leszczyńskim, poprosił o protekcję u chana tatarskiego. W końcu, za cenę zwrotu swoich majątków, pogodził się z Augustem II i powrócił do kraju.
Przez kilka lata zajmował się prawie wyłącznie zarządzaniem swojego latyfundium, a włączył się do aktywnej polityki w 1726 r., kiedy znów liczył na buławę hetmańską. Tę jednak król przeznaczył dla Stanisława Poniatowskiego. Ród Potockich z zapałem przystąpił więc do rwania sejmów, byle nie dopuścić do realizacji tej decyzji. W okresie bezkrólewia, za sprawą Teodora - szefa klanu Potockich, za cenę przekazania regimentarstwa dla Józefa Potockiego, doszło do zawieszenia broni i wspólnego współdziałania na rzecz kandydatury Stanisława Leszczyńskiego. Jednak Potocki, był pieniaczem pierwszej wody, którego uspokoił dopiero ambasador francuski. Stojąc na czele wojska koronnego, nie zrobił jednak nic by przeciwstawić się elekcji Augusta III, która pod ochroną rosyjskich bagnetów odbyła się pod Pragą. Szermując hasłami miłości do ojczyzny i poświęcenia, wyróżnił się bezczynnością. Obraził się za to na konfederatów dzikowskich, że to Adamowi Tarle powierzono marszałkowstwo, a widząc upadające szanse Leszczyńskiego, zmienił front i porywając syna Stanisława Poniatowskiego, przeszedł do obozu Augusta III. Monarcha docenił ten gest i ofiarował mu 9 XI 1735 r. buławę wielką koronną. Potocki po swojemu wyraził „podziękowania”, rozpoczynając nazajutrz knowania przeciwko królowi. Zwalczając „familię” rwał sejmy i unicestwiał wszelkie szanse na tak potrzebne Rzeczypospolitej reformy. Pozostawił po sobie pamięć jednego z najgorszych hetmanów, kierujących się wyłącznie prywatą i niepohamowaną pychą, dla której gotów był poświęcić interesy kraju.