© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   10.07.2023

Magia życia i śmierci w pogrzebowym Teatrum w Rzeczypospolitej w XVIII wieku

W ciągu XVII w. ceremonia pogrzebowa – mimo swej dramatycznej treści – stawała się jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu społeczeństwa Rzeczypospolitej. Apogeum osiągnęła w następnym stuleciu. Była to polska specyfika związana nie tylko ze szczególnym rodzajem szlacheckiej dewocji, ale także z tradycjonalizmem, prowincjonalizmem i pewną orientalizacją, prowadzącymi do przesady, skłonności do rozrzutności i wystawności w celu osiągnięcia niezwykłego splendoru. Barokowa pompa funebris dawała okazję do zaprezentowania nie tylko cnót zmarłego, ale i wspaniałości familii, jej pochodzenia oraz znakomitych koligacji. Wydarzenie, które miało na długo pozostać w pamięci uczestników, spełniało więc ważną funkcję propagandową. Służyły temu także druki kazań, mów pogrzebowych oraz opisy poszczególnych ceremonii, tworzące diariusze całej, trwającej czasem wiele dni pompy pogrzebowej. Zachowało się kilkaset tego typu publikacji, niestety bardzo rzadko wzbogaconych materiałem ikonograficznym, stanowiących bezcenne źródło wiedzy o epoce[1].

Interesujące obserwacje na temat polskich ceremonii funeralnych zawarł w Les anecdotes de Pologne... dworzanin i sekretarz Jana III Sobieskiego, François-Paulin Dalairac (identyfikowany z Chevalier De Beaujeu), przebywający w Rzeczypospolitej w latach ok. 1679–1688[2]. Francuz zauważył, że na uroczystości te, organizowane bardzo często wiele miesięcy po śmierci ich bohatera, Polacy wydają fortuny. Średni koszt wystawnego pogrzebu oszacował na 20 tys. ecu, jednak był świadkiem uroczystości ze wspaniałym castrum doloris, która pochłonęła sumę ponoć pięciokrotnie wyższą[3]. Duże wrażenie zrobiły na Dalairacu katafalki oraz cały wystrój obficie iluminowanych kościołów, dekorowanych zielonymi girlandami, purpurą i wielobarwnymi tapiseriami, a nie – jak we Francji – żałobą czernią. Z niemałym zdziwieniem odnotował ponadto, że lubujący się we wszelkich biesiadach Polacy z okazji pogrzebów organizują niezwykle obfite uczty, wręcz porównywalne z imprezami weselnymi, nazywane „chlebem żałobnym”. Dalej opisał końcowy fragment funeralnej pompy niewymienionego z nazwiska hetmana: po nabożeństwie do świątyni wjechało trzech żołnierzy w pełnym rynsztunku, przypominających autorowi tej relacji uczestników turnieju rycerskiego, którzy rzucali na trumnę szablę, buławę oraz kołpak ozdobiony czaplimi piórami, a czwarty, zbliżywszy się do katafalku, spadł z konia i pokruszył kopię. Ceremonię tę Dalairac uznał za osobliwy relikt pogaństwa. Dziwił się ponadto, że wspomniani „rycerze” wjechali do świątyni przy głośnym wtórze trąb i cymbałów, a celebrę zakończyły wystrzały armatnie i salwy z muszkietów. Całą uroczystość ocenił jednak jako wielce wystawną, mimo że stanowiła – w jego odczuciu – kuriozalne połączenie pogrzebu i fête galante oraz przywodziła na myśl karuzel, a także pozbawiona była nastroju smutku i żałoby.

Uwagę Dalairaca zwrócił sięgający czasów pogańskich ceremoniał rzucania i kruszenia insygniów rycerskich, będący od średniowiecza nieodzownym elementem uroczystych pochówków władców Rzeczypospolitej, który przynajmniej od końca XVI w. pojawiał się także na pogrzebach wysokiej rangi wojskowych. W następnym stuleciu rytuał ten stawał się także niemal obowiązkowym fragmentem funeralnej pompy innych wybitnych przedstawicieli szlacheckiego społeczeństwa, a zachowane źródła przekonują, że jego scenariusz ulegał dodatkowo udramatyzowanej, starannie wyreżyserowanej rozbudowie[4]. Na zakończenie pogrzebu hetmana wielkiego koronnego Stanisława Mateusza Rzewuskiego w 1730 r. do kościoła lwowskich karmelitów wjechało dziesięciu towarzyszy zmarłego w zbrojach husarskich, którzy w pełnym biegu końskim wykonali „rycerskie dzieła”, czyli rzucali na katafalk lub kruszyli przed trumną strzały, szablę, dzidę z proporcem, chorągwie, szpadę, sztandar, buńczuk i oznaki różnych oddziałów. Jako siódmy pojawił się na białym rumaku archimimus – żołnierz w należącej do nieboszczyka karacenie i „dexteritate buławę o katafalk skruszył, i sam się na lewą stronę przy katafalku zwalił”. Widowisku rozgrywającemu się w bardzo bogato dekorowanym i iluminowanym kościele towarzyszyły dźwięki muzyki janczarskiej, kotłów i trąb[5]. Pojawianie się rozpędzonych rumaków w świątyni budziło zrozumiałe kontrowersje. W 1646 r. spłoszony koń zranił wielu uczestników pogrzebu hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego w Brodach[6]. Jeden ze świadków funeralnej pompy hetmana wielkiego koronnego Józefa Potockiego w kolegiacie w Stanisławowie w 1751 r. napisał w pamiętniku, że w czasie owej „uroczystości trupowej” z „domu bożego stajnię zrobiono”, a w najbardziej dramatycznym momencie ceremonii dwóm z siedmiu „rycerzy” na koniach nie udało się „wyrządzić skruszenia chorągwi i sztandaru, bo świece na katafalku porozrzucali, ale udał się lepiej niby żal i spadnienie z koni, bo byli dobrze pijanemi”[7].

Kawaler de Beaujeu skrytykował „żałobne biesiadowanie” Polaków, zamieniające się często w zjazdy rodzinne połączone z innymi, typowo świeckimi atrakcjami. Zachowane archiwalia potwierdzają, że jedzono i pito bez umiaru. Trzeciego dnia pogrzebu Urszuli z Tarnowskich Wierzbowskiej w kolegiacie w Łasku w 1717 r.: Częstowano iterate we dworze, gdzie wielu zaszło ichmościów. Dawano wina uberrime bo i plebs ultima tak jako dnia przeszłego, nim się ad ebrietatem nasyciła. Wielu zaś było którzy temulenti z mostów w wodę spadali i musiano warty dawać propter securitatem ludzi pijanych mosty zamkowe przechodzących[8].

Na stypie po ceremonii pogrzebowej wojewody kijowskiego Franciszka Salezego Potockiego w Krystynopolu w 1773 r.: trunków było ile trzeba, z piwnic zamkowych dawano. Sami bazylianie wzięli jedną beczkę wina francuskiego, dwie węgierskiego, sześć miodu, szesnaście piwa, wódki 23 garncy[9].

Wydatki na gościnę żałobników i ich służby oraz korzystającego z okazji pospólstwa były znaczące, ale ogromne sumy pochłaniały także koszty szat żałobnych, eksportacji ciała na miejsce pochówku, ofiar mszalnych, posług kościelnych oraz oświetlenia i okazjonalnego wystroju świątyni. Niemal każdy, nawet średniozamożny szlachcic za wszelką cenę starał się jednak wyprawić swoim najbliższym wystawny pogrzeb, jaki w Zachodniej Europie urządzano arystokratom, dostojnikom państwowym i kościelnym. Dalairac zauważył, że – w przeciwieństwie do uroczystości francuskich – w czasie funeralnej pompy polskie kościoły nie dekorowano żałobną czernią. W istocie, rzadko występowały też szarości czy fiolety, natomiast przynajmniej od połowy XVII w. dominował karmazyn obficie okraszony złotem, zarówno w ceremoniach po śmierci władców, jak magnatów i szlachty[10]. W świątyni karmelitów bosych w Wiśniowcu w 1745 r. z okazji jednego z najsłynniejszych pogrzebów XVIII-wiecznej Rzeczpospolitej, pompy funebris hetmana wielkiego litewskiego Michała Serwacego Wiśniowieckiego: cały […] kościół, zacząwszy od najwyższych gzemsów, aż do samego dołu; [...] y z ośmią pomniejszymi kaplicami; y z ich wewnątrz arkadami; ośmią tysiącami łokci adamaszku karmazynowego, przyodziano[11].

Barwa karmazynowa dominowała także w wystroju ośmiobocznego Theatrum doloris, ustawionego na czerwonym suknie rozłożonym na posadzce karmelitańskiej świątyni. Powyżej katafalku zawieszono mitrę książęcą z karmazynowego aksamitu, z której spuszczono cztery welony z tejże tkaniny, podtrzymywane przez zawieszone rzeźby aniołów. Do dekoracji zużyto ponadto 7000 łokci złotego galonu[12]. W opisie pogrzebu Anny Katarzyny z Sanguszków Radziwiłłowej, zorganizowanego w 1747 r. u jezuitów w Nieświeżu czytamy: „Cały kościół z ołtarzami bogato i poważnie uniformiter aksamitem karmazynowym ze złotemi galonami [był] adornowany”[13]. W czasie ceremonii funeralnej marszałka wielkiego litewskiego Pawła Karola Sanguszki, odprawionej w 1751 r. w świątyni kapucynów w Lublinie: [...] Wszystkie ściany kościelne, zacząwszy od architrawu kościelnego, aż do baz pilastrowych, dołem y z antami kaplicznemi, z chórem y wielkim ołtarzem, tak był karmazynowym aksamitem przy złotym galonowaniu wybity [...][14].

Mniej lub bardziej rozbudowany program treściowy pogrzebowej „apparencyi” tworzyły malowidła (portrety oraz kompozycje ukazujące godne pamięci czyny zmarłego i wizerunki jego przodków), herby, emblemy i inskrypcje rozwijające concetto – zasadniczą ideę całej plastycznej oprawy ceremonii. Zgodnie ze znanymi w Polsce już od pierwszej połowy XVII w. wzorcami włoskimi dekorowano całe wnętrze kościoła, ukrywając jego architekturę i tworząc nową, efemeryczną przestrzeń, albo skupiano się na zdobieniu ołtarza głównego i przede wszystkim wzniesieniu castrum doloris, które stanowiło najważniejszy element wystroju. Źródłami inspiracji dla twórców były specjalistyczne publikacje poświęcone sposobom urządzania i oprawy ceremonii funeralnych oraz szeroko rozpowszechnione ryciny z ilustracjami najbardziej spektakularnych barokowych dekoracji pogrzebowych[15]. Do najciekawszych zrealizowanych na terenie Rzeczypospolitej katafalków niewątpliwie należą znane z rycin i drukowanych relacji, wyraźnie wykorzystujące wzory włoskie: „mauzoleum” Anny Katarzyny z Sanguszków Radziwiłłowej (kościół jezuitów w Nieświeżu, 1747) oraz castrum doloris Anny z Potockich Mniszkowej (kościół dominikanów w Przemyślu, 1758)[16]. Warto też wspomnieć o innych oryginalnych rozwiązaniach. Na funeralnej pompie Marcjana Ścibor Chełmskiego, „męża do wojny urodzonego”, pułkownika wojsk koronnych, odprawionej w 1700 r. w kościele mariackim w Krakowie była „tumba [...] more Romano wystawiona, przy której były przykute cztery Persony Captivorum. Turek, Tatar, Kozak, Szwed”[17]. Czterech niewolników „zkowanych” do siebie łańcuchami „na schylonych karkach” podtrzymywało trumnę wspomnianego już hetmana Rzewuskiego w świątyni lwowskich karmelitów w 1730 r.[18] Na pogrzebie hetmana wielkiego koronnego Józefa Potockiego w kolegiacie w Stanisławowie w 1751 r. jego castrum doloris miało kształt cytadeli na planie kwadratu z bastionami na rogach, na których stały kolumny, stanowiące podstawę dla rzeźb przedstawicieli rodu, którzy pełnili urząd hetmański. Powyżej zawieszono namiot z karmazynowego aksamitu, a wokół rozłożono pas czerwonego sukna, mający wyobrażać fosę[19]. W 1776 r., w kościele bernardynów w Zasławiu, w pierwszą rocznicę śmierci marszałka nadwornego litewskiego Janusza Sanguszki, katafalk przestawiał „Zamek fortecy Dubieńskiej, w którym ten Jaśnie Oświecony Xiążę umarł, w którego bramy, mimo wszystkiej warty, śmierć wchodziła”[20]. Niezwykłą wprost koncepcję, w istocie o mało sakralnym charakterze, reprezentowało przypominające rokokowy mebel castrum doloris wojewodziny malborskiej Brygidy z Działyńskich Czapskiej, wzniesione w 1762 r. w kościele reformatów w Pakości, opisane w drukowanej relacji: [...] wystawiono Teatrum, gustem bardzo przyjemnym co do struktury y gięcia zrobione, w kolorze [...] perłowym, gzymsy tego Teatrum, filunki ceraty wyzłocono. W środku tego Teatrum wystawiony był katafalk w sposób Tumby, sztuczno stolarską ręką gięty, perłowo malowany, rzeźbą snycerską ozdobiony y złocony[21].

Około połowy. XVIII w. wśród magnatów, szczególnie na wschodnich terenach Rzeczypospolitej, zapanowała moda na oddzielne pochówki samych zabalsamowanych wnętrzności, przede wszystkim serca, ale także innych organów. Ceremonie te niemal powielały scenariusze pompae funebris, otrzymywały także bogatą oprawę plastyczną, obejmującą rozbudowane katafalki. W 1751 r. w kościele św. Anny w Lubartowie odbył się z wielką pompą pogrzeb serca i języka Pawła Karola Sanguszki – castrum doloris było równie okazałe jak w czasie pogrzebu u lubelskich kapucynów[22]. Anna Elżbieta z Potockich Potocka pochowana została w 1772 r. w kościele bernardynów w Krystynopolu, ale jej serce złożono w świątyni bernardynów w Sokalu, natomiast wątrobę w tamtejszej farze. Jeszcze bardziej rozczłonkowano doczesne szczątki jej męża, Franciszka Salezego Potockiego („Królika Rusi”), którego ciało i serce spoczęły wkrótce obok żony w Krystynopolu i Sokalu, ale mózg i wątrobę złożono w świątyni bazylianów w Krystynopolu[23]. Ten dość makabryczny zwyczaj mógł być demonstracją pobożności, ale był też – jak się wydaje – dowodem megalomanii, niebezpiecznie zbliżającej się do kultu relikwii świętych.

Na kosztowną mumifikację zwłok mogli sobie pozwolić najbogatsi. Od śmierci do pogrzebu mijały tygodnie, nieraz lata, co zauważył cytowany już wielokrotnie Dalairac (jednym z rekordzistów był zmarły w 1771 r. Jan Klemens Branicki, który czekał na pogrzeb sześć lat). W tym czasie spraszano gości i przygotowywano się do uroczystego pogrzebu. Doczesne szczątki zmarłej w 1763 r. Brygidy z Działyńskich Czapskiej przez siedemnaście dni bez trumny spoczywały na rokokowym łożu paradnym z baldachimem, w specjalnie udekorowanej sali we dworze w Konarzewie. Jej „twarz okryto florą dla osłonięcia od much i kurzawy”, a „ciało wodami Aptecznymi utrzymane było, w czerstwości cery bez skażenia, pokąd się licznych, y dystyngowanych Gości wizyty nie skończyły”. Przy kilku ołtarzach „codziennie Msze bez przestanku odprawiały się […]”[24]. Oświetlona odbijającymi się w lustrach dziesiątkami świec i lamp olejnych, odwiedzana przez tłumy, spowita dymem i odorem komnata musiała sprawiać upiorne wrażenie. Zgodnie z obyczajem zwłoki procesjonalnie przewożono na miejsce pochówku na paradnym wozie w otoczeniu rodziny, domowników, służby i licznych duchownych. Starano się podróżować wieczorami i nocą, gdyż widziane z daleka setki płonących pochodni podnosiły dramaturgię spektaklu. Kondukt z ciałem Brygidy Czapskiej po dotarciu do Pakości, gdzie w kościele reformatów odbył się jej pogrzeb, przeszedł pod trzema bogato iluminowanymi bramami trasą malowniczo wyznaczoną szpalerami lamp kagankowych[25]. Ceremonie pogrzebowe rozpoczynały się o świcie i trwały nawet kilka dni, w czasie których niemal non stop odprawiano żałobną liturgię, wygłaszano kazania i panegiryczne oracje. Wnętrze świątyni oświetlały setki, czasem tysiące świec i lamp oliwnych umieszczonych wokół i na katafalku, na gzymsie obiegającym nawę, przy wszystkich ołtarzach. Na pogrzebie hetmana S. M. Rzewuskiego w 1730 r. kościół lwowskich karmelitów iluminowało 3500 świec oraz 27 000 lamp. Blask wzmacniały zwierciadła umieszczone np. w narożach katafalku, jak na funeralnej ceremonii Tomasza Józefa Zamoyskiego w kolegiacie zamojskiej w 1726 r.[26]. W świątyni lubelskich kapucynów, w czasie pogrzebu Pawła Karola Sanguszki „najwięcej światła dawały [...] przedniej wiedeńskiej roboty lustry zwierciadłowe”[27]. Kiedy w 1763 r. odbywał się pochówek Doroty z Działyńskich Hutten Czapskiej w kościele w Pakości: lustra świecami, jako i między niemi stojące filary gęstym lamp ułożeniem, a od nich spuszczanemi w różne figury na drutach lampami, tak objaśniały wszystkie ściany, jakoby jednym zdawały się gorzeć ogniem[28].

W czasie czterodniowych uroczystości pogrzebowych Michała Serwacego Wiśniowieckiego do oświetlenia kościoła zużyto blisko 2,5 tony oliwy do lamp oraz kilkaset świec, osadzonych m.in. w 36 lichtarzach umieszczonych wokół katafalku, „od którey to illuminacyi, przy karmazynowey apparencyi, zdał się cały kościół gorzeć”[29]. Aby „kopeć wychodził” i uczestnicy ceremonii nie podusili się od dymu wyjmowano okna lub wykonywano otwór w sklepieniu świątyni, która po usunięciu dekoracji i tak wymagała gruntownego remontu. Na środku wznosiło się castrum doloris z przytwierdzonym do trumny lub nad nią wiszącym portretem obserwującego swój pogrzebowy dramat nieboszczyka, którego najpewniej większość uczestników ceremonii nigdy nie poznała. Wizerunek ten odgrywał bardzo ważną rolę w aranżacji całego spektaklu, nie tylko jako rekwizyt – dzięki niemu zmarły stawał się mediumicznym aktorem ceremoniału, spajającego doczesność z tajemnicą transcendentu. Z drukowanej relacji z procesji pogrzebowej Doroty Hutten Czapskiej wynika, że jej konterfekt podróżował w oddzielnej karecie: „kareta paradna, żałobą okryta, w niej przypięty był portret ś. p. J. W. Kasztelanowy”[30]. Zmarły ustami oratora (często mowy wygłaszano w pierwszej osobie) żegnał się ze doczesnością, dziękował obecnym za przybycie i doznane dobrodziejstwa. Nie wiadomo, ilu uczestników „walnych aktów pogrzebowych” pojmowało treść długich kazań i krasomówczych popisów, rozumiało wyrafinowane concetto malarsko-rzeźbiarskiej, tak kosztownej oprawy plastycznej ceremonii: symbole, alegorie, devises, emblemy, kompozycje heraldyczne i erudycyjne wierszowane, najczęściej łacińskie inskrypcje. W zaduchu zadymionego wnętrza, w ekstatycznym uniesieniu podziwiano przede wszystkim rozmigotane światła, jaśniejące złotem i karmazynem dekoracje tworzące nierealną scenę magicznego Theatrum, łączącą w ostatnim akcie życie i śmierć, świat żywych i umarłych przed ostatecznym rozstaniem.


Artykuł pochodzi z książki Oświecenie nieoświecone. Człowiek, natura i magia, red. Danuta Kowalewska, Agata Roćko, Filip Wolański, Warszawa 2018, seria Silva Rerum.


[1] J.A. Chrościcki, Pompa funebris. Z dziejów kultury staropolskiej, Warszawa 1974, passim; B. Rok, Zagadnienie śmierci w kulturze Rzeczypospolitej czasów saskich, Wrocław 1991, passim; Idem, Druki żałobne w dawnej Polsce XVI–XVIII w., w: Wesela, chrzciny i pogrzeby w XVI-XVIII wieku. Kultura życia i śmierci, red. H. Suchodaj, Warszawa 2001, s. 187–201.

[2] F.-P. Dalairac, Les anecdotes de Pologne ou Memoires secrets du Regne de Jean Sobieski III, t. 2, Amsterdam 1699, s. 338–340.

[3] Z kontekstu wynika, że autor był obecny na pogrzebie Marii Anny z Kazanowskich Jabłonowskiej w kościele jezuitów w Lublinie w 1687 r. Na końcu tych rozważań wspomina także swój udział w egzekwiach za Michała Kazimierza Radziwiłła (1681) oraz zapewne Franciszka Stefana Sapiehy (1686). Ibidem, s. 338, 339–340.

[4] T. Ciesielski, Pogrzeby wojskowe w czasach saskich, w: Wesela, chrzciny i pogrzeby w XVI-XVIII wieku. Kultura życia i śmierci, s. 228–230.

[5] Relacja z pogrzebu Stanisława Mateusza Rzewuskiego wojewody bełskiego, hetmana koronnego odprawionego 17 lipca 1730 roku we Lwowie, wstęp i oprac. J. E. Leśniewska, Łęczna 2000, s. 34–35, 52–53.

[6] A.S. Radziwiłł, Pamiętnik o dziejach w Polsce, t. 2: 1637–1646, przeł. i oprac. A. Przyboś, R. Żelewski, Warszawa 1980, s. 493.

[7] F. Karpiński, Pamiętniki, przedm. P. Chmielowski, Warszawa 1898, s. 13–14; T. Ciesielski, Pogrzeby wojskowe w czasach saskich, s. 228.

[8] Pogrzeb trzydniowy Jaśnie Wielmożnej Jejmości Pani P. Urszuli z Hrabiów Tarnowskich Wierzbowskiej, Starościny Łęczyckiej [...] W kolegiacie w dziedzicznym Łasku [...] odprawiony. Anno Domini 1717 [b.m., b.r.], k. Cv.

[9] Mały król na Rusi i jego stolica Krystynopol. Z pamiętnika klasztornego 1766–1787 i z innych źródeł wybrał i zestawił Jan Czarnecki, Kraków 1939, s. 246.

[10] W „sarmackiej” Rzeczpospolitej purpura (karmazyn) przysługiwała także szlachcicom-rycerzom, obrońcom wiary i Ojczyzny. Jezuicki kaznodzieja A. Lorencowicz w dziele Kazania pogrzebne miane w różnych żałobnych okazyach [...], Kalisz 1670, w mowie dla „Oyczyźnie zasłużonego kawalera” (s. 39) napisał: „Za tak odważne jego usługi i niezwyciężoną miłość, co by mu też za wdzięczność oświadczyć? Podobno się tym kontentuyemy, że po lacedemońsku kości jego purpurą przykryjemy [...]”.

[11] P. Giżycki, Relacja apparencyi, y samego aktu pogrzebowego ostatniego z domu ŚP. J.O. Xiążęcia Wiśniowieckiego Michała Serwacego [...] w kościele [...] Karmelitów Bosych Wiśniowieckim [...] 1745 [...], Poczajów 1745, k. A1.

[12] Ibidem.

[13] F. Wolański, Radziwiłłowskie uroczystości funeralne w XVIII wieku na tle zwyczajów pogrzebowych w Rzeczypospolitej, [w:] Socialinių tapatumų reprezentacijos Lietuvos Didžiosios Kunigaikštystės kultūroje, sudaryt. A. Paliušytė, Vilnius 2010, s. 427.

[14] P. Giżycki, Bieg życia chwalebny w Herbowym Pogoni Ś. P. J.O. Xiążęcia JMści Pawła Karola Olgerdo Lubartowicza Sanguszka, [...] W Lubelskim swoiey Fundacyi, Kościele WW. OO. Kapucynów; Xiążęcia, trzydniowego Pogrzebu, paradą; [...], Lublin 1751 [b.p.].

[15] Do najpopularniejszych tego typu publikacji należały dzieła T. Porcacchiego, F. Perucciego, C. F. Ménestriera i J. Mureta. J. A. Chrościcki, Pompa funebris..., s. 39, 205, 210, 226–228, 244.

[16] Przeraźliwe echo trąby żałosnej do wieczności wzywającej”. Śmierć w kulturze dawnej Polski. Od Średniowiecza do końca XVIII wieku [kat. wyst.], red. P. Mrozowski, Warszawa 2000, s. 158–159 [A. Grochala], s. 160 [M. Zychowicz]; F. Wolański, Radziwiłłowskie uroczystości funeralne...., s. 424–427.

[17] J.A. Chrościcki, Pompa funebris...., s. 245.

[18] Relacja z pogrzebu Stanisława Mateusza Rzewuskiego, s. 28, 42.

[19] S. Barącz, Pamiątki miasta Stanisławowa, Lwów 1858, s. 108–144; A. Betlej, Paweł Giżycki SJ. Architekt polski XVIII wieku, Kraków 2003, s. 125–127.

[20] A. Betlej, Kościół OO. Bernardynów w Zasławiu. Źródła archiwalne do dziejów wystroju późnobarokowego, „Biuletyn Historii Sztuki”, 1995, nr 3/4 (LVII) , s. 395.

[21] B. Roszkowski, Widok żałobny dwóch znakomitych pogrzebów [...], Augustyna [...] Działyńskiego woiewody kaliskiego [...] Roku Pańskiego 1759 pochowanego [...] y Roku Pańskiego 1762 [...] pogrzebioney Brygitty z Działyńskich Czapski, wojewodziny Malborskiey, Poznań [ b.r.], k. Bv. Do druku tego dołączono cztery akwarelowe kompozycje przedstawiające: łoże paradne, na którym złożono ciało wojewodziny we dworze w Konarzewie, widok konduktu pogrzebowego zmierzającego do kościoła reformatów w Pakości, gdzie odbył się pogrzeb, opisany wyżej katafalk oraz okolicznościową dekorację ołtarzy. Por. przyp. 23, 24; J.A. Chrościcki, Pompa funebris...., s. 32, 78, 151, 152, 160, 219; Przeraźliwe echo trąby, s. 161.

[22] P. Giżycki, Relacja pogrzebu Serca Książęcego J. O. Ś.P. Książęcia JMości Pawła Karola Lubartowicz Sanguszka, Lublin 1751 [b.p].

[23] Mały król na Rusi, s. 219, 228, 246–247, 249–250.

[24] B. Roszkowski, Widok żałobny, k. Av. Por. przyp. 20.

[25] Ibidem, k. Br-v. Por. przyp. 20.

[26] A. Betlej, Paweł Giżycki, s. 98.

[27] P. Giżycki, Bieg życia, [b.p.].

[28] B. Roszkowski, Obwieszczenie wspaniałego pogrzebu ś.p. Jaśnie Wielmożney Jeymości Pani. P. Doroty z Działyńskich Czapski [...] w Pakostkim domowey Fundacyi Ojców Reformatów Kościele, Roku Pańskiego 1763 [...] rozgłoszone, Poznań [b. r.], k. Ev-E2r

[29] P. Giżycki, Relacja apparencyi, k. A22v.

[30] Roszkowski, Obwieszczenie wspaniałego pogrzebu, k. Br.


Bibliografia

Źródła:

Barącz S., Pamiątki miasta Stanisławowa, Lwów 1858.

Dalairac, Les anecdotes de Pologne ou Memoires secrets du Regne de Jean Sobieski III, t. 2, Amsterdam 1699.

Giżycki P., Bieg życia chwalebny w Herbowym Pogoni Ś. P. J.O. Xiążęcia JMści Pawła Karola Olgerdo Lubartowicza Sanguszka, [...] W Lubelskim swoiey Fundacyi, Kościele WW. OO. Kapucynów; Xiążęcia, trzydniowego Pogrzebu, paradą; [...], Lublin 1751.

Giżycki P., Relacja apparencyi, y samego aktu pogrzebowego ostatniego z domu ŚP. J.O. Xiążęcia Wiśniowieckiego Michała Serwacego [...] w kościele [...] Karmelitów Bosych Wiśniowieckim [...] 1745 [...], Poczajów 1745.

Giżycki P., Relacja pogrzebu Serca Książęcego J. O. Ś.P. Książęcia JMości Pawła Karola Lubartowicz Sanguszka, Lublin 1751.

Kazania pogrzebne miane w różnych żałobnych okazyach. Przez X. Aleksandra Lorencowica, Prowincjała Polskiego Societatis Iesu. W Koleivm [sic] Kaliskim Societatis Iesu drukowane. Roku Pańskiego 1670.

Mały król na Rusi i jego stolica Krystynopol. Z pamiętnika klasztornego 1766–1787 i z innych źródeł wybrał i zestawił Jan Czarnecki, Kraków 1939.

Karpiński F., Pamiętniki, przedm. P. Chmielowski, Warszawa 1898.

Pogrzeb trzydniowy Jaśnie Wielmożnej Jejmości Pani P. Urszuli z Hrabiów Tarnowskich Wierzbowskiej, Starościny Łęczyckiej [...] W kolegiacie w dziedzicznym Łasku [...] odprawiony. Anno Domini 1717.

Radziwiłł A. S., Pamiętnik o dziejach w Polsce, t. 2: 1637–1646, przeł. i oprac. A. Przyboś i R. Żelewski, Warszawa 1980.

Relacja z pogrzebu Stanisława Mateusza Rzewuskiego wojewody bełskiego, hetmana koronnego odprawionego 17 lipca 1730 roku we Lwowie, wstęp i oprac. E.J. Leśniewska, Łęczna 2000.

Roszkowski B., Obwieszczenie wspaniałego pogrzebu ś.p. Jaśnie Wielmożney Jeymości Pani. P. Doroty z Działyńskich Czapski [...] w Pakostkim domowey Fundacyi Ojców Reformatów Kościele, Roku Pańskiego 1763 [...] rozgłoszone, Poznań [b.r.].

Roszkowski B., Widok żałobny dwóch znakomitych pogrzebów [...], Augustyna [...] Działyńskiego woiewody kaliskiego [...] Roku Pańskiego 1759 pochowanego [...] y Roku Pańskiego 1762 [...] pogrzebioney Brygitty z Działyńskich Czapski, wojewodziny Malborskiey, Poznań [b.r.].


Opracowania:

Betlej A., Paweł Giżycki SJ. Architekt polski XVIII wieku, Kraków 2003.

Betlej A., Kościół OO. Bernardynów w Zasławiu. Źródła archiwalne do dziejów wystroju późnobarokowego, „Biuletyn Historii Sztuki”, LVII, 1995, nr 3/4, s. 353–363.

Chrościcki J. A., Pompa funebris. Z dziejów kultury staropolskiej, Warszawa 1974.

Ciesielski T., Pogrzeby wojskowe w czasach saskich, w: Wesela, chrzciny i pogrzeby w XVI–XVIII wieku. Kultura życia i śmierci, red. H. Suchodaj, Warszawa 2001.

Przeraźliwe echo trąby żałosnej do wieczności wzywającej. Śmierć w kulturze dawnej Polski. Od średniowiecza do końca XVIII wieku [kat. wyst.], red. P. Mrozowski, Warszawa 2000.

Rok B., Zagadnienie śmierci w kulturze Rzeczypospolitej czasów saskich, Wrocław 1991

Rok B., Druki żałobne w dawnej Polsce XVI-XVIII w., w: Wesela, chrzciny i pogrzeby w XVI-XVIII wieku, red. H. Suchodaj, Warszawa 2001, s. 187–201.

Wolański F., Radziwiłłowskie uroczystości funeralne w XVIII wieku na tle zwyczajów pogrzebowych w Rzeczypospolitej, w: Socialinių tapatumų reprezentacijos Lietuvos Didžiosios Kunigaikštystės kultūroje, sudaryt. A. Paliušytė, Vilnius 2010, s. 422–431.