© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   14.06.2021

Między astrologią i astronomią, alchemią i chemią. Kształtowanie się nowożytnego paradygmatu naukowego w XVII i XVIII wieku

Odwołując się do zasad naukowości mamy na myśli kryteria myślenia naukowego, które podał Arystoteles. Pierwszą zasadą jest wychodzenie z jak najmniejszej liczby założeń, czynionych na podstawie wniosków wyciąganych z obserwacji, co nazywamy myśleniem indukcyjnym. Kolejna zasada postuluje tworzenie ścisłej teorii na podstawie wspomnianych założeń w wyniku dedukcji. Ostatni etap to weryfikacja teorii polegająca na sprawdzeniu zgodności wniosków z faktami. Powyższa metanaukowa formuła jest ponadczasowa i stosowana do dziś. W przestrzeni nauk przyrodniczych poglądy Arystotelesa mają jednak obecnie znaczenie wyłącznie historyczne: stan wiedzy na temat kosmosu oraz różnych dziedzin przyrody zmienił się radykalnie w ciągu dwóch i pół tysiąca lat, z czego najbardziej intensywne przemiany modelu naukowego przypadają na ostatnie pięć stuleci. Do historycznych koncepcji Arystotelesa i innych dawnych uczonych dotyczących budowy świata trzeba się jednak odwołać, aby przybliżyć proces różnicowania się nauk: falsyfikowania jednych oraz powstawania innych.

Kumulacja wiedzy w okresie od XV do XVII wieku i zmiana paradygmatu naukowego, która dokonała się w wyniku tego procesu, była możliwa dzięki intensywnym badaniom prowadzonym równolegle we wszystkich dziedzinach, które zaliczamy do nauk ścisłych, z matematyką na czele. U progu nowożytności wielu uczonych równolegle do badań prowadziło między sobą korespondencję. Owa wymiana poglądów naukowych już czasach renesansu zapoczątkowała zjawisko zwane respublica litteraria – rzeczpospolitą uczonych, które swą kulminację osiągnęło w okresie oświecenia. Włączenie weń matematyki w XVII wieku sprawiło, że stała się ona wtedy międzynarodową dziedziną wiedzy.

Zwolennikiem nieskrępowanej wymiany poglądów między uczonymi nauk ścisłych był Marin Mersenne, przyjaciel Kartezjusza. Chciał on opracować powszechnie dostępne kompendium wiedzy. Ów entuzjasta jawności badań naukowych silnie piętnował gnozę i próbę ograniczenia odbiorców efektów dociekań do ścisłego grona wtajemniczonych. Mersenne, podobnie jak inni uczeni nowożytni, interesował się wieloma dziedzinami wiedzy: był nie tylko matematykiem, ale również teologiem, zajmował się optyką, mechaniką i akustyką. Jako pierwszy dokonał pomiaru dźwięku w powietrzu. W czasach, gdy Mersenne prowadził swe obserwacje, powietrze nie było uważane za mieszaninę gazów (azotu, tlenu i innych), jak ma to miejsce dziś, a za jeden z żywiołów, z których był zbudowany świat fizykalny.

Od starożytności cała materia, zwana po grecku hyle postrzegana była jako komponent czterech elementów lub żywiołów: ziemi, powietrza, wody i ognia. Były one dla dawnej nauki tym, czym dla współczesnej są pierwiastki. Każdy z nich odznaczał się swoistymi właściwościami: ziemia była sucha oraz zimna, była też elementem najcięższym. Powietrze – ciepłe i wilgotne – należało do elementów lżejszych. Woda – wilgotna i zimna – była, także pod względem ciężaru, żywiołem pośrednim. Ogień, najlżejszy z elementów, uznawano za ciepły i suchy. Właściwości żywiołów warunkowały koncepcję budowy kosmosu.

Powszechnie przyjmowano również platońską teorię sferycznego kształtu kosmosu i kołowego ruchu ciał niebieskich. Wprowadzony przez Arystotelesa podział kosmosu na sferę podksiężycową i nadksiężycową obowiązywał aż do wieku XVII. W części podksiężycowej, w której panowały zmienność, przygodność i zniszczalność, mieściła się kulista Ziemia, natomiast ponad Księżycem planety, Słońce i gwiazdy. Strefa ponadksiężycowa była zbudowana z piątego pierwiastka – eteru. Panowały w niej harmonia i niezniszczalny ład.

W II w.n.e. Ptolemeusz w dziele Matematika syntaksis przedstawił geocentryczny system wszechświata z nieruchomą Ziemią pośrodku i ruchem kołowym ciał niebieskich. Starożytne modele wszechświata, uwzględniając ruch ciał niebieskich, pozwalały na stworzenie miar czasu, a także przewidywanie zjawisk astronomicznych: faz księżyca czy koniunkcji planet. Tor, po którym porusza się Słońce, nazwano zodiakiem i podzielono na dwanaście odcinków, określanych imionami gwiazdozbiorów, przez które przebiegał słoneczny epicykl (stąd powstały znaki zodiaku). Trudności przysparzało obliczenie ruchu planet, który był nieregularny. Przyjęte modele kosmograficzne nie były zgodne z obserwacjami ruchów planet, wprowadzano więc korekty uwzględniając kolejne ich epicykle. Teoria Ptolemeusza była dość elastyczna, jednak stawała się coraz bardziej skomplikowana. W momencie, gdy Kopernik przedstawił swoja koncepcję „obrotów sfer niebieskich”, system ptolemejski liczył już 70 takich epicykli.

Heliocentryczna teoria Kopernika pozwalała na znaczne uproszczenie wyjaśnienia zjawisk astronomicznych, co przedstawiał w ten sposób, że całość [planet] obiega wraz ze środkiem Ziemi dokoła Słońca i że środek świata leży w pobliżu Słońca, a także, że skoro Słońce trwa w bezruchu, całe zjawisko ruchu Słońca znajduje wytłumaczenie raczej w rzeczywistym ruchu Ziemi. Taki zaś jest ogrom świata, że chociaż odległość Ziemi od Słońca w porównaniu z jakąkolwiek inną sferą planetarną posiada jak na owe potężne rozmiary dosyć pokaźną, to jednak w zestawieniu ze sferą gwiazd stałych jest ona niedostrzegalna. I mam wrażenie, że łatwiej zgodzić się na to, niż łamać sobie rozum na nieskończonej prawie ilości kół, jak to muszą robić ci, którzy w środku świata zatrzymali Ziemię.

Omawiając ruch Ziemi wokół Słońca, Kopernik zaliczył ją do planet obok Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza i Saturna, oraz przedstawił jej potrójny ruch: dobowy wokół własnej osi biegunowej, obiegowy wokół Słońca w ciągu jednego roku oraz precesyjny, czyli ruch okrężny osi, wokół której obraca się planeta. Przedstawione zostały także odległości planet od Słońca, co w geocentrycznej teorii Ptolomeusza było niemożliwe.

Do weryfikacji teorii ptolemejskiej nowożytnych uczonych skłoniły niezgodności prognozowanego położenia ciał niebieskich z obserwacjami. Sposób obliczania ich położenia znano od dawna i zapisywano od średniowiecza na tablicach astronomicznych w postaci określonych stałych. Największą trudność sprawiał pomiar paralaksy Słońca, ponieważ rozmiar Ziemi jest zbyt mały w porównaniu z odległością od tej gwiazdy, by taki pomiar przeprowadzić. Z tego powodu ustalenie promienia orbity Ziemi było wciąż obciążone błędem. Rewolucyjna heliocentryczna teoria Kopernika nie przyczyniła się niestety do wzrostu dokładności pomiarów zamieszczanych na tablicach, które uczony zamieścił w swym dziele ani na tzw. tablicach pruskich sporządzonych przez Erasmusa Reinholda w 1551 roku. Między innymi z tego powodu duński uczony Tycho de Brache zakwestionował teorię Kopernika, wprowadzając do ówczesnego obiegu naukowego swój model geo-heliocentryczny, obok istniejących już ptolemejskiego i kopernikańskiego. Przełomem były odkrycia Johannesa Keplera, ucznia Brachego. Dokonał on znaczącej koniektury założeń Kopernika: środek świata umieścił w Słońcu, a nie w centrum orbity Ziemi. Uznał także, że Słońce oddziałuje z pewną siłą na planety krążące wokół niego i siła ta jest ściśle zależna od odległości, gdyż planety położone dalej od Słońca poruszają się wolniej. Jego badania zaowocowały sformułowaniem trzech zasad znanych jako prawa Keplera: 1. Każda z planet porusza się po elipsie, w której ognisku znajduje się Słońce. 2. Promień łączący Słońce i planetę zakreśla w równych przedziałach czasu równe pola. 3 Stosunek kwadratu długości toru obiegu planety wokół Słońca do sześcianu jej średniej odległości od Słońca jest stały dla każdej planety.

Ustalenia te były swoistym przygotowaniem do sformułowania prawa powszechnego ciążenia, czego kilkadziesiąt lat później dokonał Isaac Newton, Keplerowi posłużyły zaś w skonstruowaniu tzw. tablic rudolfińskich, odznaczających się dużą dokładnością. Uczony zastosował w nich logarytmy matematyczne. Nie podawały one, w przeciwieństwie do tablic średniowiecznych, położenia planety konkretnego dnia. Można je było wyliczyć samemu na podstawie zawartych danych oraz dość obszernego opisu objaśniającego, w jaki sposób otrzymać prawidłowe wyniki.

Odkrycia astronomiczne nie byłyby więc możliwe bez matematyki. Dziedzina ta, nie bez powodu zwana „królową nauk”, od czasów renesansu intensywnie się rozwijała. Filip Melanchton, współtwórca nurtu reformacji, widział w zdolnościach matematycznych ludzkiego umysłu odbicie myśli boskiej i umiejętność jej odnajdywania w świecie natury. Z kolei nowo powstały zakon jezuitów stał na stanowisku, że rozwój nauki jest źródłem duchowości, gdyż wiedza pomaga lepiej poznać wszechświat, który jest dziełem Boga. Jezuici traktowali więc badania naukowe jako odkrywanie boskich praw rządzących naturą. Ich matematyczne dociekania koncentrowały się wokół osiągnięć uczonych starożytnej Grecji na polach geometrii i arytmetyki, co było warunkowane panującymi wówczas poglądami na temat idealnego kulturowo-naukowego wzorca myśli antycznej. Do czasu odkrycia rachunku różniczkowego przez Gottfrieda Wilhema Leibniza (który badania w tej dziedzinie prowadził w latach 1673–1676) i Isaaca Newtona (1665) większość dowodów matematycznych prowadzona była na drodze geometrycznej. Kilka dekad wcześniej flamandzki jezuita André Tacquet, prowadząc badania na temat odwrotności stycznej i pola pod krzywą, przygotował grunt pod ustalenia wspomnianych uczonych. Z kolei jego badania nad metodą wyczerpywania, polegające na obliczaniu pola powierzchni figury geometrycznej poprzez wpisywanie w nią wielokątów, przyczyniły się do późniejszego odkrycia granicy funkcji (limes). Z podręcznika Tacqueta Elementa geometriae (1654) uczyły się w Europie pokolenia matematyków w wieku XVII i XVIII. Wychowankiem kolegium jezuickiego La Flèche był Kartezjusz, który w roku 1637 w dziele Geometria przedstawił podstawy geometrii analitycznej oraz algebry. Temu właśnie uczonemu zawdzięczamy takie pojęcia jak zmienna, funkcja oraz poznawany już w nauczaniu szkolnym układ współrzędnych prostokątnych zwany współrzędnymi kartezjańskimi, wprowadzenie znaków na oznaczenie liczb dodatnich i ujemnych („+” i „–” ), oznaczenie wykładnika potęgi (2x2=22 ), a także wprowadzenie znaku nieskończoności.

Pierre Fermat, Blaise Pascal oraz Jakob Bernoulli stworzyli podstawy rachunku prawdopodobieństwa. W roku 1614 Henry Briggs, profesor Oxfordu wprowadził tablice logarytmów dziesiętnych, był on także autorem wielocyfrowych tablic logarytmów i funkcji trygonometrycznych, a także tablic astronomicznych.

Do rozwoju astronomii, obok matematyki, przyczyniła się także optyka. W końcu XVI wieku skonstruowano pierwszy teleskop zbudowany z soczewek i zwierciadeł kulistych. Przypuszcza się, że jego wynalazcami byli angielski uczony Leonard Digges oraz jego syn, Thomas. W 1608 roku niderlandzki optyk Hans Lipperhey opatentował lunetę soczewkową. Największą sławę w tej dziedzinie zdobył jednak Galileusz, który skonstruował swoją lunetę w 1609 roku w Padwie. Pozwalała ona na trzydziestokrotne powiększenie obrazu, a poczynione dzięki niej obserwacje przyniosły odkrycie ukształtowania powierzchni Księżyca, określenie wielkości planety Wenus w różnych fazach jej położenia, sprecyzowanie wydłużonego kształtu Saturna oraz rozpoznanie księżyców Jowisza, które stanowiło dowód, że w kosmosie istnieje ruch obiegowy jednych ciał wokół innych. Największy teleskop w ówczesnym świecie skonstruował Jan Heweliusz (ogniskowa tego urządzenia liczyła blisko 50 m), choć jego mała stabilność stanowiła poważną przeszkodę w użytkowaniu. Wprowadzenie teleskopu pozwoliło na opracowanie map nieba oraz ich obiektów: w 1647 roku Heweliusz opublikował m.in. Selenografię ze szczegółowymi mapami Księżyca, a w 1690 r. wydano, już pośmiertnie, jego Uranografię – najdokładniejszy w ówczesnych czasach atlas nieba dedykowany Janowi III Sobieskiemu.

Badanie nieba i obserwowanie prawidłowości w układach gwiazd były od zawsze kojarzone z ich oddziaływaniem na zjawiska na Ziemi oraz na człowieka. Do wieku XVIII nie istniał podział na astronomię i astrologię. Do tej ostatniej klasyfikowano również prognozy zjawisk naturalnych, np. meteorologicznych. Ksiądz Benedykt Chmielowski w Nowych Atenach rozróżniał astrologię naturalną, która na podstawie zjawisk niebieskich przepowiadała pogodę, i judycjarną, która z układu gwiazd starała się przepowiadać przyszłość losów ludzkich. Do tej ostatniej zaliczał fizjonomikę, która orzeka o człowieku na podstawie jego budowy i zachowania, chiromancję, czyli wróżenie z dłoni oraz wróżenie ze snu.

Jezuita Wojciech Bystrzonowski w dziele Informacja matematyczna rozumnie ciekawego Polaka świat cały, niebo i ziemię i co na nich jest w trudnych kwestiach i praktyce jemuż ułatwiająca, wydanym w 1743 roku, rozróżniał dwa rodzaje astrologii: Mowią [astrolodzy] iż tylko Judycyarna potępiona iest Astrologia a nie naturalna oraz, że Naturalna Astrologia, naturalne tylko Gwiazd obserwuie influencye y impressye. Przeciwników poglądu wpływu ciał niebieskich na życie człowieka było niemało. Należeli do nich Petrarka i Savonarola, Pico della Mirandola, Luter i Melanchton, krytykowali go także jezuici.

Kwestia ówczesnej wiary we wpływ zjawisk przyrodniczych, w tym oddziaływania planet na człowieka w początkach ery nowożytnej, pozostaje niejednoznaczna. Z pewnością jej zakres różnił się od współcześnie panującego. Należy pamiętać, że, zgodnie z nauką Arystotelesa, który postulował zasadę jawności badań naukowych, zjawiska, których nie dawało się wytłumaczyć w sposób racjonalny, były określano jako ukryte. Łaciński termin occultus – ukryty, nie oznaczał więc związku z siłami demonicznymi, tylko rzecz lub zdarzenie, których nie potrafiono wyjaśnić, np. magnetyzm lub przyciąganie ziemskie.

Jan Januszowski, sekretarz króla Zygmunta Augusta, wyjaśniał, że to nie obliczenia astronomiczne (które nazywa „matematyką”) są zawodne w ustalaniu prawideł rzeczywistości fizykalnej, ale fałszujące uproszczenia jakie umysł ludzki popełnia przy jej obserwacji. Dociekań nie należy porzucać z tego powodu, że spodziewany wynik okazał się niezgodny z rzeczywistością gdyż sformułowanie hipotezy naukowej jest przedsięwzięciem bardzo trudnym:

Naprzód dlatego, iż rzadko co pewnego gwiazdy znaczą: druga efekty ich nie zawsze pewne, owszem często omylne bywają, stąd się ludzie często na matematykę frasują. Na to tak ci odpowiem […] zdać się w prawdzie, jakoby nic pewnego nie było i jakoby efekt onych rzeczy nie był taki, jak powiadają, ale pytam się ciebie, w czym niepewne. Jeśli w tym, kiedy matematyka prosisz, aby figurę uczynił, a potem ci z niej powie, że cię to albo owo potkać ma, a nie potka, tedy to trzeba wiedzieć, żeć się to nie nim tak dalece dzieje, nie gwiazdami też, ani nauką jego, to te rzeczy są przez się same pewne; ale dzieje się tym, że są to rzeczy wielkie, głębokie, subtelne i trudne barzo.

Piotr Skarga w jednym ze swoich kazań tak się odniósł do astrologii: Z tego [Bóg] im dał pomoc i przystęp, czem się bawili: nauką około gwiazd; która nauka dziwnie jest ucieszna, i dziwną mądrość Boską ukazuje dziwnie się człowiek z niej do znajomości Boga, i nieogarnionej mocy i mądrości jego przywodzi. Ale nie jest ta nauka dana na wieszczby i domyślanie się rzeczy przyszłych i tajemnych, które z woli ludzkiej wolnej pochodzą: ani na proroctwa, aby z nich miał kto wiedzieć: co Pan Bóg myśli i czynić chce, i co o ludzkich przygodach, i stanach, i szczęściu postanowił. Wymysły to i zdrady szatańskie czarownicze. Ludzie z dobrej rzeczy złą uczynili.

Stanisław Duńczewski w Kalendarzu polskim i ruskim na rok 1741 odnotował: Wielu zaś tych którzy dwornych nauk (to jest wieszczbiarskiej astrologii) autorami byli, znieśli swoje xiążki (to iest predykcye kalendarzne) y publicznie popalili.

Astrologia przybrała swój magiczny odcień wraz z rozkwitem neoplatonizmu renesansowego. Jego główny przedstawiciel, Marsilio Ficino uważał, że uduchowiony człowiek jest w stanie oddziaływać na materię, gdyż rzeczywistość materialna zmierza do duchowej, aby zostać przez nią wchłonięta. W swoim dziele De vita przedstawił on teorię wizerunków, w której łączył astrologię wróżebną z magią obrzędową. Ficino wierzył, że za pomocą określonych czynności można osiągnąć przychylny los ze strony bóstw astralnych, a ich siły zostają uchwycone w amuletach, talizmanach, w których koncentruje się moc. Kosmos jest przepełniony rozumnymi bytami duchowymi:

We wszystkich sferach przebywają dusze rozumne, uporządkowane wedle ich godności. Ale jedyną duszę całej tej machiny Platon nazywa Jowiszem […] podobnie najczystszym częściom sfer przypisuje dusze obdarzone rozumem, to jest gwiazdom i planetom, które nazywa bogami. Sferom ognia przypisuje demony i herosów ognia. Sferom jasnego powietrza – demony powietrzne i półbogów wodnych […]. Ile gwiazd, tyle zastępów herosów i dusz poddanych gwiazdom […]. Cała ta hierarcha duchów jest ze sobą połączona tworząc „żywy” łańcuch powiązań i oddziaływań.

W roku 1471 Marsilio Ficino przetłumaczył z greki na łacinę Corpus hermeticum. Według poglądów hermetyzmu wszechświat jest niepodzielny w tym sensie, że wszystkie jego czynniki oddziałują na siebie wzajemnie (np. działanie żywiołów opiera się na wzajemnej zgodzie) i na wszystkich poziomach zachodzi synchronizacja wydarzeń, co obejmuje także poziom duchowy i zmysłowy. Taka budowa świata tłumaczy zasady magii i alchemii.

W czasach odrodzenia hermetyzm i alchemia stały się częścią kultury wysokiej przenikając na dwory książęce i królewskie. John Dee wraz ze swoim współpracownikiem, Edwardem Kelley’em gościł na dworach Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy. Ten ostatni osobiście eksperymentował próbując otrzymać złoto z innych metali. Alchemiczna pasja miała się udzielić monarsze, gdy Michał Sędziwój na jego oczach przekształcił srebrny talar w złoty. Król nocami przeprowadzał doświadczenia usiłując osiągnąć podobny rezultat. Przy jednym z eksperymentów doszło do wybuchu i największego w dziejach pożaru Wawelu. Zamiast złota dwór królewski zyskał barokową odbudowę części zniszczonej budowli. Wspomniany Michał Sędziwój wsławił się jako autor traktatu alchemicznego De Lapide Philosophorum (O kamieniu filozofów), wydanego w 1604 roku i znanego też pod nazwą Novum Lumen Chymicum oraz prawdopodobny odkrywca tlenu.

Najważniejszym źródłem wiedzy była dla alchemików Tablica Szmaragdowa. Mityczny mędrzec o imieniu Hermes Trismegistos miał z czoła Lucyfera wydobyć szmaragd i spisać na nim zasady wiedzy tajemnej, umożliwiającej opanowanie sił energii kosmicznych. Oryginalny tekst tablicy w języku arabskim został po raz pierwszy przetłumaczony na łacinę w XII wieku, a na początku XVIII stulecia Isaac Newton przełożył go na język angielski. Tekst tablicy składa się z trzynastu punktów-sentencji i ma silne zabarwienie panteistyczne oraz gnostyczne. Oto jego fragmenty:

  1. Mówię wam, oto rzecz najprawdziwsza: to, co jest na dole, jest jak to, co jest na górze; a to, co jest na górze, jest jak to, co jest na dole, by czynić cud jednej rzeczy.
  2. I jak wszystkie rzeczy powstały z Jednego, z dzieła medytującego Jednego, tak wszystko zostało zrodzone z tej jednej rzeczy, przez przystosowanie.
    […]
  1. Jego moc jest nieskończona, zwrócona ku ziemi. Wznieś się z ziemi do nieba i zstąp na ziemię, i zjednocz siły wyższe i niższe.
  2. Oddzielisz wówczas ziemię od ognia, ciało subtelne od gęstego, powoli [uczynisz to] Wielką Sztuką.
  3. Posiądziesz [wtedy] chwałę całego świata. Dlatego wszelki mrok od ciebie ucieknie.
  4. Najsilniejsza moc wszelkiej siły jest [wówczas], gdy przezwycięża [ona] wszelkie rzeczy subtelne i przenika wszelkie rzeczy stałe.
  5. Tak został stworzony świat.
  6. Z tego powstaną zdumiewające adaptacje, na które jest tu zawarty sposób.
    […]

Bez względu na magiczno-okultystyczne wątki alchemii należy zaznaczyć, że nie wszyscy jej adepci pojmowali ją jako sztukę tajemną i magiczną. Rozróżnienie alchemii na praktyczną, badawczą oraz ezoteryczno-mistyczną wprowadził jeszcze w średniowieczu Roger Bacon (Opus Tertium, 1267). Mimo, że w notatkach Isaaca Newtona znajduje się receptura na otrzymanie kamienia filozoficznego, to jego badania należy zaliczyć do gałęzi alchemii badawczej, której celem jest racjonalne wyjaśnienie obserwowanych zjawisk.

Holistyczno-monistyczna zasada jedności wszechświata implikowała jako metodę badawczą szukanie zależności i oddziaływań między poszczególnymi elementami. Skoro wszechświat jest jednością, różnice muszą wynikać z różnorodności połączeń elementów. Transmutacja była więc rozumiana jako znajomość zasad rozkładu związków i umiejętności nowego ich składania. Rozkład substancji na cząstki następuje zaś wówczas, gdy ich wibracje zostaną skorelowane z wibracjami przenikającej wszystko Powszechnej Duszy, której wszystkie ciała i substancje są częścią. Innymi słowy, każde zjawisko duchowe czy fizyczne oraz każdy element są częścią jedności manifestującej się w różnych przejawach.

Przeprowadzane eksperymenty były więc próbami opanowania zasady-technologii wyposażającej w moc podobną do stwórczej. Odkrycie przez Newtona zasad dynamiki dokonało się poprzez poszukiwanie siły rządzącej zjawiskami fizycznymi, ale też duchowymi.

Przekonania czy też kryteria racjonalności były wśród siedemnastowiecznych uczonych odmienne od współczesnych. Robert Boyle (1627-1691), który sformułował do dziś aktualną definicję pierwiastka chemicznego oraz jako pierwszy użył wskaźników do rozpoznawania kwasów i zasad, wierzył w proces transmutacji i wskutek swych przekonań dokonał odkryć, które zapoczątkowały nową dziedzinę. Chemię od alchemii zaczęto odróżniać dopiero u schyłku XVIII wieku. Rozróżnienie to pojawia się w encyklopedii Diderota i d’Alemberta i zostaje rozstrzygnięte na niekorzyść irracjonalnych założeń alchemii.

Antoine Laurent de Lavoisier, autor pierwszego podręcznika chemii, który obalił teorię żywiołów jako składników, sformułował prawo zachowania masy materii i wykazał, że w procesie spalania niezbędny jest tlen, podważając tym samym teorię flogistonu jako czynnika palnego obecnego w ciałach. Warto jednak dodać, że studiował traktaty wspomnianego już polskiego alchemika Michała Sędziwoja i jest wysoce prawdopodobne, że czerpał z nich inspirację.

Istnieje przypuszczenie, że Kartezjusz tworząc zręby filozofii racjonalnej, opartej wyłącznie na percepcji rozumu, chciał odłączyć myślenie naukowo-filozoficzne od hermetyzmu. Ta hipoteza daje do zrozumienia, że założenia aprioryczne, chociaż z jednej strony odznaczają się wysoką skutecznością, to z drugiej stwarzają bardzo subtelną iluzję rzeczywistości i obiektywności. Koncepcja kosmosu-zwierzęcia, wywodząca się z platońskiego Timajosa została więc czterysta lat temu zastąpiona koncepcją kosmosu-maszyny. Niezachwiane przekonanie o racjonalności człowieka wpłynęło jednak na odmówienie przyrodzie podmiotowości. Pytanie co zyskaliśmy, a co straciliśmy przez tę zmianę należy pozostawić otwartym.