© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   28.10.2011

Mikołaj Krzysztof Radziwiłł „Sierotka” – pierwszy polski egiptolog

W Polsce XVI w. Egipt, będący współcześnie synonimem miejsca wymarzonego wypoczynku oraz ziemi kryjącej jeszcze wiele niezgłębionych tajemnic starożytnego świata, był krajem mało znanym i niezbyt popularnym. Było to skutkiem wielkiego oddalenia kraju faraonów od Rzeczypospolitej, a z pewnością także niemniejszą rolę odgrywał fakt, iż Egipt był muzułmański, co czyniło go krajem dość niebezpiecznym dla podróżujących doń chrześcijan. Poza tym zainteresowanie kulturą orientalną zaspokajały w Polsce, w dużej mierze, kontakty ze wschodnimi (Rosja) i południowymi (Turcja) sąsiadami. W epoce renesansu rozbudzona fascynacja antykiem kumulowała się głównie w studiach nad starożytną nauką, kulturą i sztuką Greków i Rzymian oraz pismami biblijnymi. Inne, bardziej egzotyczne kultury antyczne (jak choćby egipska), nie cieszyły się aż takim zainteresowaniem. Także starożytne zabytki w formie budowli bądź ruin można było podziwiać bez opuszczania Europy, choćby w niezwykle często odwiedzanej Italii. Niemniej nie brakowało chętnych na poznanie uroków egipskiej ziemi. To pragnienie zaspokajano zazwyczaj przedłużając pielgrzymkę do Ziemi Świętej o zwiedzanie delty Nilu. Nie zawsze było to regułą, gdyż np. Zbigniew Gorajski w 1626 r. specjalnie udał się do Egiptu, nie odwiedzając po drodze Palestyny.

W tym kontekście niezwykle ciekawie rysuje się peregrynacja egipska Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła „Sierotki” (1549-1616). Był on potężnym litewskim magnatem, piastującym wysokie urzędy i godności (marszałek wielki litewski, wojewoda trocki i wileński), oraz przedstawicielem dynastycznej linii swego rodu, rezydującej na Ołyce i Nieświeżu. Jako konwertyta z kalwinizmu na katolicyzm odbył kilkanaście lat później pielgrzymkę do Ziemi Świętej połączoną z turystycznymi wyprawami do Syrii i Egiptu (1582-1584). Po obejrzeniu miast syryjskich Radziwiłł udał się statkiem, via Cypr, do Egiptu. Jedną z odnóg delty Nilu dopłynięto do portu Damietta. Dalsza droga wiodła rzeką do Kairu. Wreszcie po długiej podróży polski peregrynant ujrzał po raz pierwszy piramidy (wieczorem 13 sierpnia 1583 r.). Kilka dni zajęło podróżnikowi i jego towarzyszom zwiedzanie Kairu i okolic. Dopiero 18 sierpnia wcześnie rano udali się zwiedzać piramidy. „Sierotka” naliczył ich aż siedemnaście, ale tylko trzy miały duże rozmiary i zasługiwały w jego oczach na zaliczenie w poczet siedmiu cudów świata. Najwięcej uwagi poświęcił największej piramidzie Cheopsa, roztrząsając historię jej budowy i opisując wyposażenie wnętrza. Wszedł na jej wierzchołek, co zajęło mu półtorej godziny. Pozostałe dwie piramidy zajmują mniej miejsca w jego relacji, a ciekawych odsyłał on do lektury dzieł Pliniusza. Sfinks wzbudził zaś u Radziwiłła dezaprobatę (określił rzeźbę mianem „wszetecznicy”). Kiedy dowiedział się, iż miał służyć kapłanom egipskim jako wyrocznia, uznał go za pomnik upamiętniający pogańskie gusła. Większość pobytu w Kairze upłynęła jednak na zwiedzaniu miasta, podziwianiu barwnych wjazdów arabskich dostojników i współczesnej architektury islamskiej (meczety, zamki i pałace). Druga wyprawa do piramid (11 września 1583 r.) miała charakter kolekcjonerski. Korzystając z pomocy arabskich przewodników, Radziwiłł odnalazł w grobach położonych w okolicy wielkiej piramidy wiele mumii. Kupił dwie z nich (kobiety i mężczyzny – jak sam pisze). Podziwiał pięknie zdobione trumny, w których spoczywały zabalsamowane szczątki (Radziwiłł wzmiankował, iż mumie nie wydzielały nieprzyjemnej woni, pachnąc raczej mirrą i maściami używanymi do balsamowania). W drodze powrotnej zatrzymano się jeszcze w Aleksandrii, gdzie wśród licznych zabytków Radziwiłł podziwiał także obelisk pokryty hieroglifami.

Szczególnie intrygujący jest ostatni etap podróży radziwiłłowskiej – powrót do Europy. Radziwiłł zabrał zakupione mumie na okręt razem z innymi pamiątkami i ukrył je w swoich bagażach. Jak sam przyznał, kierował się chęcią pokazania tych cennych eksponatów w Polsce, ponieważ nie słyszał, aby ktoś wcześniej przywoził je do kraju. Jednakże ulegając przesądowi żeglarskiemu, kojarzącemu obecność zwłok na pokładzie z katastrofą okrętu, oraz naleganiom towarzyszącego mu księdza Szymona Białogórskiego, Radziwiłł wyrzucił mumie do morza. Tym sposobem została zaprzepaszczona niepowtarzalna szansa na wzbogacenie radziwiłłowskiego gabinetu osobliwości i potencjalny wzrost zainteresowania w dawnej Polsce historią i kulturą Egiptu.