© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   28.10.2013

Miron Costin – polonofil i wielbiciel Jana III

Realizując swoje plany wobec Mołdawii, Jan III Sobieski musiał znaleźć poparcie wpływowych bojarów i polityków w tymże kraju. Wśród osób, na które w różnych okresach król mógł liczyć, znalazł się również wielki logofet (kanclerz) i zarazem historyk mołdawski, Miron Costin. Warto przyjrzeć się nieco bliżej tej nietuzinkowej postaci.

Ów wszechstronnie wykształcony człowiek, znający kilka języków – w tym polski i łacinę – należał do rodu bojarskiego, który w Mołdawii dopiero zaczynał swoją karierę. Ojciec Mirona, Iancu Costin, przybył do Mołdawii z Wołoszczyzny wraz z hospodarem Radu Mihnią (1616-1619, 1623-1626). Za jego następców doszedł do godności hetmana i w 1633 r. w czasie zatargu polsko-tureckiego działał wraz z hospodarem Mojżeszem Mohyłą na korzyść Polaków. Wskutek tego wraz ze swym mocodawcą musiał uciekać do Polski, gdzie w 1638 r. otrzymał indygenat. Fakt ten zaważył na dalszych losach jego dzieci.

Spośród kilku synów Iancu Costina największą karierę zrobił Miron. Urodził się w 1633 r., prawdopodobnie jeszcze w Mołdawii. Dzieciństwo i młodość spędził jednak w Polsce, ucząc się m.in. w jezuickim kolegium w Barze. Do Mołdawii powrócił dopiero w 1652 r., już po zamordowaniu jego ojca przez Kozaków. Związał się początkowo z hospodarem Bazylim Lupulem, jednak już w 1653 r. przeszedł na stronę popieranego przez Polskę Jerzego Stefana. Stopniowo piął się po szczeblach drabiny społecznej, awansując na coraz wyższe stanowiska. Zawarł też korzystne małżeństwo z Ileaną Mohylanką, przez co wszedł w szeregi rodziny z dawna zaprzyjaźnionej z Polską. Pod koniec lat 60. otrzymał urząd wielkiego dwornika Ziemi Dolnej, co czyniło go jedną z ważniejszych osób w państwie. Rychło też Miron Costin włączył się w politykę międzynarodową Mołdawii.

Wybuch wojny polsko-tureckiej w 1672 r. i zdobycie przez Osmanów Kamieńca Podolskiego postawiło Mołdawię w bardzo niekorzystnym położeniu. Została ona niemal odcięta od swego tradycyjnego punktu oparcia przeciw Turkom, jakim była Polska, a co więcej, tu i ówdzie przebąkiwano o planach likwidacji księstwa i włączenia go do Turcji. Hospodar Stefan Petryczejko przeszedł więc jawnie na stronę Polską w czasie kampanii chocimskiej Jana Sobieskiego. Ten ryzykowny krok był możliwy dzięki uprzedniemu wycofaniu się większości wojsk osmańskich na południe, do czego miał namawiać wielkiego wezyra nie kto inny, ale właśnie Miron Costin. On sam okazał się bardziej ostrożny od hospodara. Opowiedział się po stronie wprowadzonego na tron przez Tatarów Dymitra Cantacuzino i w jego imieniu posłował do hetmana Jana Sobieskiego wiosną 1674 r. Costin z poruczenia hospodara negocjował wówczas rozejm polsko-turecki. Nic z tego wówczas nie wyszło, ale Costin zdążył poznać się z Janem Sobieskim i wywrzeć na nim dobre wrażenie.

Rok później Turcy mianowali nowego hospodara, Antoniego Ruseta, który dał Costinowi stanowisko logofeta. Piastując to stanowisko, oddał on duże usługi Polakom. Informował Marka Matczyńskiego, przyjaciela Jana III, o bieżących wydarzeniach, a także pomagał Janowi Gnińskiemu w czasie jego poselstwa do Stambułu w 1677 r. Dzięki Costinowi udało się m.in. zorganizować sprawnie działającą pocztę między poselstwem polskim a Rzecząpospolitą.

Kiedy w 1678 r. na tron mołdawski wrócił Jerzy Duca (panował już dwukrotnie wcześniej), Miron Costin znalazł się u szczytu kariery i wpływów. Pokój polsko-turecki umożliwił mu wysłanie synów na naukę do Lwowa i podtrzymanie kontaktów z Polską. Już wkrótce miały mu się one przydać. Kiedy po bitwie wiedeńskiej hospodar wrócił do Mołdawii, zastał tam już wojska polskie i Stefana Petryczejkę. Zarówno Jerzy Duca, jak i Miron Costin znaleźli się w polskiej niewoli. Ten drugi jednak rychło przedzierzgnął się z jeńca w sojusznika. Konferował z Polakami i najpewniej wziął udział w zjeździe emigrantów mołdawskich i wołoskich w Żółkwi latem 1684 r. Planowano wówczas wyzwolenie Mołdawii przy pomocy wojsk polskich. Rozentuzjazmowany Costin zadedykował wówczas Janowi III swój poemat historyczny „Historyja polskimi rytmami o Wołoskiej Ziemi i Moltańskiej”, w którym nawoływał do podjęcia walki z Osmanami o wyzwolenie swojej ojczyzny.

Niestety, kampania 1684 r. utknęła pod Żwańcem. Panujący od 1685 r. w Mołdawii Konstanty Cantemir starał sobie pozyskać możny ród Costinów – mianował Weliczkę, brata Mirona, hetmanem, a samego Mirona zaprosił do powrotu. Jan III nie stawiał mu przeszkód w powrocie – co więcej, liczył, że zyska w Mołdawii oddanego sojusznika. Były logofet skorzystał z okazji – wrócił do Mołdawii, ale nie powrócił do dawnego znaczenia. Kiedy więc w 1686 r. Jan III wkroczył do tego kraju i zajął Jassy, Miron Costin nie mógł mu udzielić znaczącego wsparcia.

W drugiej połowie lat 80. Miron wycofał się z czynnej polityki, poświęcając dziejopisarstwu i zarządzaniu majątkiem. Razem z bratem utrzymywał jednak stosunki z Polakami, a w 1690 r. ostro sprzeciwiał się układowi mołdawsko-habsburskiemu, który godził w polskie interesy. Nie był zbyt aktywny w czasie ostatniej wyprawy mołdawskiej Jana III w 1691 r. Niemniej, Konstanty Cantemir wolał rozprawić się z potencjalnie groźnym rodem – oskarżając braci o spiskowanie z Wołochami i próbę detronizacji, kazał obu zgładzić pod koniec 1691 r. Ścięty bez sądu, zginął jeden z wybitniejszych polityków i ludzi pióra ówczesnej Mołdawii, a przy tym zaprzyjaźniony z Polakami i Janem III – choć nie bezkrytyczny wobec nich. Dziś jego osobę upamiętnia pomnik – mauzoleum w Jassach, wystawiony pod koniec XIX w. według projektu polskiego architekta, Władysława Hegla.