© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   21.04.2014

Oratorstwo i wojna

Już Rzymianie twierdzili, że warunkiem rozkwitu oratorstwa jest wolność obywateli. Myśl tę chętnie odnosili do siebie wywodzący swój rodowód od starożytnych Sarmatów mieszkańcy Rzeczypospolitej. W jednym z najpopularniejszych wykładów retoryki, odwołującym się do polskiej praktyki oratorskiej, Michał Radau pisał: „Wydaje się, że wymowa z wolnością nigdzie sobie takiej jak u nas siedziby i widowiska nie obrały” [tłum. M. Janik].

Oratorstwo towarzyszyło życiu prywatnemu (wesela, chrzciny, pogrzeby, powitania) i publicznemu. Jego sceną były jednak nie tylko zjazdy rodzinne, sejmy czy sejmiki, można wydzielić całkiem spory obszar krasomówstwa związanego z wojennym theatrum.

Szczególne znacznie miała wojenna pobudka (ekscytarz), czyli mowa wodza do żołnierzy wygłaszana przed bitwą. Miała ona przez zastosowanie tradycyjnych, występujących już w epice i historiografii starożytnej argumentów opartych na odwołaniach do wspólnych wartości i emocji, a także przez przykład samego dowódcy, zachęcić do walki. Chociaż relacje pamiętnikarskie potwierdzają, że takie mowy zostały wygłoszone przez hetmana Jana Karola Chodkiewicza przed starciem pod Kircholmem i Stanisława Żółkiewskiego pod Kłuszynem, to odnaleziono tylko rękopiśmienny przekaz oracji z 1613 r. wypowiedzianej przez Feliksa Kryskiego w imieniu samego króla Zygmunta III dowodzącego wojskami oblegającymi Smoleńsk. Licznie zachowane opisy dymitriad przynoszą także wiadomości o innych odmianach oracji stosowanych podczas wojny lub z nią związanych.

Najwymowniejszym przykładem są mowy zwane: przy wyprowadzeniu ciała z obozu, czyli podczas ceremonialnej eksportacji. Są one wojennym odpowiednikiem oracji pogrzebowych, tak jak one występują w postaci dialogicznej – jako podziękowanie za uroczyste odprowadzenie zmarłego wygłaszane w imieniu rodziny i konsolację (tj. pocieszenie) od gości kierowaną do rodziny. Wykorzystują tę samą żałobną topikę, a – co zrozumiałe – w pochwałach zmarłych odwołują się przede wszystkim do etosu rycerskiego i nawiązują wprost do obozowej sytuacji. Mowę taką wygłosił np. w 1634 r. Jakub Sobieski, żegnając ciało zmarłego w obozie pod Kamieńcem wojewodzica krakowskiego Stanisława Tęczyńskiego.

Jednak najbardziej spektakularny charakter miały mowy przy oddawaniu znaków zwycięstwa: chorągwi i jeńców. Były wygłaszane przez samych dowódców lub specjalnie wyznaczanych do tego celu posłów, jeszcze w obozie lub podczas specjalnie organizowanej uroczystości, np. podczas sejmu. Znane musiały być już w XVI w., czego dowody pozostały w epice historycznej (J. Kochanowski Jezda do Moskwy). Najsłynniejsze wydarzenie, które uświetniły tego typu oracje, to zwycięstwo kłuszyńskie Żółkiewskiego, zakończone wzięciem do niewoli carów Szujskich. Jeszcze do przebywającego w obozie pod Smoleńskiem króla hetman koronny wyprawił poselstwo, Wincenty Krukienicki wygłosił mowę, w której gloryfikował zwycięstwo: „Świadkiem na koniec tak zacne insignia [znaki] sławnego zwycięstwa, które P[an] Bóg dał za szczęściem W[aszej] K[rólewskiej] M[ości] przez odwagę J[ego] M[ości] P[ana] Hetmana, a dzielność tego cnego rycerstwa pod nogi majestatu W[aszej] K[rólewskiej] M[ości], P[ana] N[aszego] M[iłościwego]; który kiedy hetman i które rycerstwo kładli pod nogi królom polskim, panom swoim tak zacne łupy zwycięstwa swego? Oddana albowiem jest armata, oddane chorągwie, oddany hetman, oddany gubernator wszystkiej ziemie, oddany na koniec pan ze wszystkim państwem swoim. Zaprawdę pierworodne zwycięstwo dał P[an] Bóg narodowi naszemu za szczęśliwym panowaniem W[aszej] K[rólewskiej] M[ości], P[ana] N[aszego] M[iłościwego”.

We wszystkich oracjach przy oddawaniu znaków zwycięstwa powoływano się na nie jako na bezpośrednie świadectwa tryumfu, opisywano same bitwy, wynoszono męstwo żołnierzy i nawet przedstawiano laudacje poszczególnych rycerzy, prosząc dla nich o zasłużoną nagrodę. Każda oracja przy ofiarowaniu wymagała odpowiedzi, było tak również przy oddawaniu chorągwi i jeńców.

Chyba najsłynniejszą mową z podziękowaniem od króla jest oracja Szczęsnego Kryskiego kierowana do hetmana Żółkiewskiego przy oddawaniu carów Szujskich. Obozowe oddawanie było bowiem w tym przypadku tylko wstępem do zorganizowanej potem w Warszawie uroczystości, malarsko ukazanej przez Dolabellę, a tak opisanej przez Stanisława Kobierzyckiego: „Pogromca Moskwianina podążał w pochodzie triumfalnym, a otaczała go sława jego dokonań oraz szacunek należny mu z racji podeszłego wieku. Znajdował się pośrodku odświętnie przystrojonego, wspaniałego i licznego oddziału jazdy, składającego się z pułkowników, rotmistrzów i zaprawionych w boju weteranów. W ślad za nim jechał na wozie Wasyl Szujski ze swoimi braćmi, a otaczała go służba i żołnierze piechoty”.

Dopiero po tym tryumfalnym pochodzie, do króla Zygmunta III, zasiadającego w całym majestacie, przemówił hetman – niestety tekst jego oracji nie jest dziś znany – a odpowiedział mu kanclerz Kryski: „Ceremonia ta, miłościwy panie hetmanie, jeśli kiedy w Polsce na tym placu bywała, rzecz sama i powaga jej pokazuje. Bywało za przodków J[ego] K[rólewskiej] M[ości] siła tryumfów, bywało za pradziadów naszych siła zwycięstw, patrzaliśmy nieraz na rozmaitych narodów chorągwie pod nogami J[ego] K[rólewskiej] M[ości] [...]”.

Słowo „tryumf” użyte przez Kryskiego nie było tu tylko pustym stylistycznym ozdobnikiem. Sam obyczaj uroczystego wjazdu, z jego porządkiem i architekturą okazjonalną, któremu towarzyszyły mowy, ukształtował się pod niewątpliwym wpływem upowszechnionej w 2. poł. XVI w. znajomości rzymskich tryumfów. Popularyzacji wiedzy na ten temat służył druk Wojciecha Sarnickiego (Kraków 1581), będący przeróbką i tłumaczeniem dziesiątej księgi: O triumfiech i o tych rzeczach, które po zwycięstwie bywają z Ksiąg hetmańskich jego ojca, Stanisława. Ale już Stanisław Orzechowski, opowiadając o wydarzeniach z roku 1531 w Żywocie Jana Tarnowskiego, nie tylko opisał jego wjazd do Krakowa (7 XI 1531 r.) po zwycięstwie obertyńskim (22 VIII 1531 r.), ale też przedstawił kończący go oratorski dialog: witanie króla przez hetmana i łaskawą odpowiedź monarchy. W XVII w. były one nawet łączone z procesjami w święto Bożego Ciała (np. w 1661 r.).

Jak widać i na przykładzie oratorstwa wojennego, tradycja rzymska wielorako inspirowała sarmatów.