© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   12.11.2020

Organizacja pracy w szlacheckim folwarku na przełomie XVII i XVIII wieku

Organizacja pracy w szlacheckim latyfundium zależna była od wielu elementów – zaradności i przedsiębiorczości właścicieli dóbr, kondycji finansowej folwarku oraz uczciwości urzędników i ekonomów prowentowych. Ważnym czynnikiem była także sytuacja polityczna, pustoszenie i dewastacja miast i wsi przez przetaczające się przez nie wojska. Na przełomie XVII i XVIII wieku nastąpił upadek przemysłu, górnictwa i rolnictwa, czego bezpośrednią przyczyną był brak rąk do pracy i znaczne zmniejszenie się obszaru rolnego. Tragiczną kondycję gospodarczą kraju pogorszył nasilający się wówczas kryzys skarbowy, który związany był ze zbyt wysokimi kosztami ponoszonymi na utrzymanie armii. Chcąc wypłacić żołd zaczęto psuć wartość monety, doprowadzając do rozdwojenia systemu monetarnego na tzw. monetę dawną (zwaną moneta bona) i tzw. monetę bieżącą (zwaną moneta currens). Istotnym czynnikiem wpływającym na funkcjonowanie nowożytnego latyfundium była też przyroda, która znacznie mocniej niż obecnie determinowała życie ludzkie. Człowiek baroku zależny był bowiem od zjawisk pogodowych oraz klimatycznych, spośród których za najbardziej niepożądane uważano wahania temperatury, duże opady deszczu, zamiecie śnieżne, wichury, trzęsienia ziemi, powodzie, nieurodzaje, zarazy i epidemie. Anomalie meteorologiczne, wojny, choroby i będący ich konsekwencją głód były stałym elementem egzystencji ludzi w dawnej Polsce, wywierającym zasadniczy wpływ na stan ich zdrowia oraz sposób funkcjonowania poszczególnych gospodarstw.

By prawidłowo prześledzić kwestię codzienności i pracy w nowożytnym folwarku sięgnąć wypada po odpowiednie źródła, do których zaliczyć należy listy, akta luźne i ekstrakty dotyczące dzierżawy poszczególnych majątków, kontrakty o pracę, dyspozycje, raporty, inwentarze, rejestry, rachunki, czy też gazetki rękopiśmienne. Spośród wymienionych archiwaliów niewątpliwe najbardziej interesującym materiałem jest korespondencja, do której badacze zajmujący się historią gospodarki nie przywiązywali jak dotąd zbyt dużej wagi. Warto jednak do niej siegnąć, gdyż treść listów pozwala współczesnemu badaczowi poznać nie tylko zakres obowiązków urzędników folwarcznych, ale daje możliwość przeanalizowania stopnia zaangażowania poszczególnych właścicieli w sprawy ekonomiczne swego latyfundium. Tego typu obserwacje są bardzo istotne, ponieważ w dawnej Polsce podstawę ekonomicznego funkcjonowania rodów magnackich i szlacheckich stanowiły rozległe majątki ziemskie, skupione głównie na działalności rolniczej. Aktywność gospodarcza poszczególnych właścicieli koncentrowała się przede wszystkim na kontrolowaniu zasiewów oraz zbiorów różnych gatunków zbóż, które następnie odpowiednio przerabiano i wykorzystywano w gospodarstwach. Podobnie postępowano z warzywami i owocami uprawianymi w dworskich ogrodach i sadach, które w pierwszej kolejności, odpowiednio przygotowane i przetworzone, trafiały na pański stół i do spiżarni, wykorzystywano je też w ziołolecznictwie. Pozostałe nadwyżki, podobnie jak w przypadku wspomnianego wyżej zboża, przeznaczano na handel. Istotną część ówczesnej gospodarki rolnej stanowiła także hodowla bydła domowego (krów, byków, koni, kóz, świń, owiec), dzięki czemu poszczególne majątki zaopatrywane były nie tylko w mięso, ale także w wełnę, skóry oraz nabiał, powodując znaczny rozwój produkcji mleczarskiej i sukienniczej w tym czasie. Wspomniane powyżej elementy zapewniały samowystarczalność danego folwarku, a w przypadku urodzajnych lat przynosiły konkretne dochody ze sprzedaży, przekładając się tym samym na ogólną kondycję gospodarczą ówczesnej Rzeczypospolitej.

Za ciekawy, czy wręcz unikatowy materiał dotyczący organizacji pracy w nowożytnym folwarku uznać należy korespondencję oficjalistów znajdujących się na służbie u Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej (zm. 1729), kasztelanowej krakowskiej, która ze względu na swe zaangażowanie w rozwój rodzinnej i krajowej ekonomii stanowi swoisty fenomen na tle epoki. Szczególnie wiele informacji na ten temat dostarczają listy Piotra Morzyckiego (zm. V 1725), w których odnajdziemy wzmianki na temat realiów życia w zarządzanym przez niego Tenczynie i ziemiach mu przyległych oraz szczegóły dotyczące jego pracy. Dzięki lekturze tych listów można podjąć próbę wniknięcia w życie nowożytnego folwarku i przyjrzeć się codziennym obowiązkom jego zarządcy, a także stylowi pracy poddanych.

Do codziennych obowiązków Morzyckiego należało przede wszystkim doglądanie spraw rolniczych, gdyż te – obok przemysłu – stanowiły główne zajęcie poddanych mieszkających w kluczu tenczyńskim. Chłopi znajdujący się pod jego opieką, trudnili się obrabianiem pól, uprawą zboża (jarego i ozimego), produkcją warzyw i owoców, hodowlą ryb i bydła oraz leśnictwem. W przypadku zajęć rolniczych najważniejszym zadaniem zarządcy było kontrolowanie prawidłowego i terminowego wykonania prac polowych, jak również pomoc w odpowiednim funkcjonowaniu poszczególnych gospodarstw. Kiedy wszystko zostało wykonane dobrze, ekonom informował hetmanową o poczynaniach dokonanych w podległym mu latyfundium, donosząc jej przede wszystkim o terminowym zebraniu siana, zbóż, plonów rolnych i owoców, zakończeniu siewu ozimego przed św. Michałem, czy też zaoraniu pól i przygotowaniu ich na okres zimowy.

Codzienna praca w folwarku związana była także z hodowlą ryb. Stawy hrabstwa tenczyńskiego znajdowały się przede wszystkim w dobrach spytkowickich i jarosławskich, hodowano tam karpie (szarany lub szaranki), karasie, płocie i liny, które uważane były raczej za gorszy rodzaj ryb. Od czasu do czasu pojawiały się w nich również ryby uznawane za szkodniki; zdaniem Piotra Morzyckiego była nim np. szczuka (szczupak).

Mieszkańcy majątków, także tych znajdujących się w hrabstwie tenczyńskim, pracowali także w lasach, skąd pozyskiwano drewno (dęby, buki, jawory, sosny, jodły i lipy) wykorzystywane potem głównie w przemyśle (do wytwarzania i spławu towarów) oraz w budownictwie – do naprawy bądź wznoszenia nowych zabudowań. Ponadto las dostarczał naturalne plony w postaci grzybów, owoców i runa leśnego, które wykorzystywane były w folwarcznych kuchniach, jako dodatki do potraw i w celach leczniczych. Na dworskich stołach znajdowała się także dzika zwierzyna, której pozyskiwanie stanowiło rodzaj wyjątkowej rozrywki ówczesnej elity, a dla Elzbiety Sieniawskiej było wręcz pasją, na którą poświęcała każdą wolną chwilę.

Poza rolnictwem, głównym zajęciem i źródłem utrzymania w Tenczynie był przemysł, dlatego sprawy dotyczące wydobycia i przetworzenia galmanu i wapna oraz transportu tych surowców do ośrodków, z którymi Sieniawska utrzymywała kontakty handlowe, stanowiły sporą część powszednich czynności zarządcy Morzyckiego. Galman, czyli ruda cynku, którego roczna produkcja wynosiła około 600-800 beczek, należał do podstawowych surowców eksploatowanych w okolicach Krzeszowic, Psarów, Nowej Góry i Augustowa. Do jego wydobywania i wypalania zatrudniani byli zarówno chłopi mieszkający w majątku (ci wykonywali tę pracę w ramach pańszczyzny), jak i fachowcy, trudniący się tym zawodowo. Ponadto chłopi zobligowani byli do tego, by zwieźć surowiec „do pala”, czyli portu nad Wisłą, który znajdował się w Spytkowicach, skąd następnie ekspediowano go do Gdańska, a stamtąd do Europy Północnej i Zachodniej. Metal transportowano zazwyczaj przez całą zimę, gdyż najwygodniej było go wozić saniami po śniegu, po czym magazynowano w specjalnych pomieszczeniach, które budowano w portach nad Wisłą.

Znaczną część codziennych obowiązków Morzyckiego stanowiła również wymiana handlowa prowadzona z Krakowem, Wrocławiem, Warszawą, Lwowem, Przemyślem, Jarosławiem, Wilnem, Gdańskiem, Rygą i Królewcem. Do wspomnianych miast wywożono zboże, galman, len, drewno, woły, wapno, gips, sól i ołów, a sprowadzano ostrygi, cytryny, pomarańcze, bażanty, stroje, tekstylia, wodę egierską, zegarki, broń i papier. Ponadto za pośrednictwem kupców włoskich i francuskich rezydujących we Wrocławiu oraz handlowców gdańskich, krakowskich i warszawskich, nabywano dla Sieniawskiej towary niemal z całej Europy.

Od czasu do czasu zdarzały się jednak problemy z terminowym wykonaniem prac, na co wpływ – zdaniem oficjalisty – miała opieszałość i konflikty chłopów oraz brak bydła i narzędzi do pracy. Powodem opóźnień była także pogoda. Niepożądane zjawiska atmosferyczne niszczyły bowiem plony i zaburzały prace polowe (sianie, zbieranie, oranie), jak również powodowały utrudnienia w transporcie towarów wytwarzanych w poszczególnych dobrach, które w zależności od pory roku wysyłano do wyznaczonych centrów handlowych drogą lądową lub wodną. Nierówna walka z żywiołem wpływała ponadto na nastroje i zachowanie ludzi w tym czasie, wywołując w nich przede wszystkim strach, frustracje i obawę o przyszłość.

Do głównych problemów, o których niejednokrotnie wspominał Morzycki, należały „nagłe” deszcze, które blokowały lub uniemożliwiały terminowe zasiewy i zbiory, powalały stojące już na polach zboża, zaburzały wegetację roślin, bądź też przyczyniały się do powstania powodzi zupełnie destabilizujących pracę w folwarkach. Taką właśnie uciążliwą słotę, ograniczającą dokończenie prac polowych, Morzycki odnotował pod koniec sierpnia 1715 r., narzekając w liscie do Sieniawskiej, że nie może „sprzątnąć jak najprędzej z pola”, gdyż na drodze stoją mu ulewne deszcze, które „przeszkodą [są – U.K.] gospodarstwu”[1]. Śledząc jego korespondencję, zauważyć można, że i w kolejnych latach, przynajmniej do 1720 r., początek września był wyjątkowo kapryśny, uniemożliwiający terminowe wykonanie prac.

Poza wspomnianymi ulewami, poszczególne dobra nawiedzały gradobicia i nawałnice z grzmotami i błyskawicami, które nie tylko niszczyły zbiory, ale powodowały lokalne wylewy rzek, podtopienia, a nawet powodzie. Za anomalię pogodową, opisywaną często w korespondencji, uważano również suszę, która szczególnie wiosną uniemożliwiała prawidłowy wzrost roślin, latem prowadziła do zniszczenia plonów, jesienią zaś „suchość sroga” – utrudniała orkę i przygotowanie pól na zimę. Problemem w tym okresie były także cięższe, bardziej śnieżne i rozciągnięte w czasie zimy, które miały niekorzystny wpływ na rolnictwo i zmusiły ówczesnych rolników do zmiany charakteru upraw. Duże ilości śniegu i ekstremalne mrozy niszczyły bowiem drzewa w sadach, ogrodach i na polach. Stąd też w południowej Polsce zaniechano wówczas uprawy winorośli, a ziemię coraz częściej obsadzano ziemniakami, które uznano za bardziej odporne na kaprysy pogody, niż zboże. Przedłużające się zimy i długotrwałe mrozy napełniały strachem mieszkańców dóbr Sieniawskiej, co związane było przede wszystkim z wyczerpaniem zapasów żywnościowych i brakiem możliwości zdobycia nowych nie tylko dla siebie, ale również dla zwierząt znajdujących się w ich gospodarstwach. Do groźnych zjawisk atmosferycznych należały też silne wiatry, które stawały się przyczyną wielu tragedii. Wichury i nawałnice stanowiły bowiem zagrożenie bez względu na porę roku, niosąc ze sobą ogromne spustoszenia. Anomalie klimatyczne niekorzystnie wpływały też na przemysł, wstrzymywały bowiem transport towarów, które wytwarzano w lokalnych manufakturach, a następnie jak już nadmieniono wyżej, przewożono do odpowiednich punktów handlowych.

Organizacja pracy w nowożytnym folwarku zależna była od wielu czynników – zaradności właściciela, sprawnego zarządcy, dobrze funkcjonujących poddanych, jak i warunków zewnętrznych, czyli sytuacji politycznej oraz pogody. Elementy te kształtowały zarówno codzienność ludzi tamtych czasów, w znacznym stopniu wpływały na ich decyzje i zachowanie przekładając się tym samym na ogólną kondycję gospodarczą Rzeczypospolitej na przełomie XVII i XVIII stulecia.


[1] P. Morzycki do E. Sieniawskiej, [Tenczyn], 31 VIII 1715, BCz rkps 5897, nr 264 44, k. 91-92.

Realizacja działań online w ramach programu „Kultura Dostępna”.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

Kultura Dostępna logo