© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   26.05.2011

Przed sądem miejskim

Sąd miejski zwoływany był przez burmistrza w trzech zwyczajowych terminach. Proces rozpoczynał się od złożenia pozwu w formie ustnej. W takiej też formie – „nie każdy umie czytać” - wzywano pozwanego do sądu, przy czym należało uczynić to w jego domu między wschodem a zachodem słońca. W przypadku zabójstwa, powód w towarzystwie woźnego udawał się na miejsce zbrodni i tam imieniem i nazwiskiem (o ile było znane) trzykrotnie wzywał oskarżonego przed oblicze sądu. Ceremonię powtarzano w połowie drogi między miejscem zbrodni a siedzibą sądu i trzeci raz nad zwłokami zabitego.

Podobnie jak w postępowaniu przed sądami dla szlachty, za koronę dowodów uznawano przyznanie się oskarżonego do winy. W tym celu szeroko stosowano – nie używane wobec szlachty - tortury, które zlecano katowi, zwanemu „mistrzem sprawiedliwości”. W przypadku, gdy mimo trzykrotnych tortur oskarżony do winy się nie przyznał, przeprowadzano inne środki dowodowe. Jeśli były one niewystarczające do skazania, oskarżonego wypuszczano na wolność. Choć starano się ograniczyć stosowanie tortur poprzez wskazanie okoliczności w jakich były dopuszczalne, w praktyce sądy miejskie środka tego nadużywały. Wedle Jędrzeja Kitowicza, „takie męczenie ludzi, czasem niewinnych, dlatego bezkarnie uchodziły, że pospolicie osoby, które brano na tortury, były albo włóczęgowie, albo poddani panów swoich, którzy ich męczyć dawali, albo z ostatniego motłochu, za którymi nie miał się kto ująć”. Waga dowodowa zeznań torturowanych była niewielka, na co – bezskutecznie - zwracało uwagę wielu prawników: „rzadko bywa człowiek poważny a baczny, który by wielkość a potrzebę męki wyrozumiał i sprawiedliwości w tym dojrzał. Sam przy tym okrutny kat a jeden abo dwa opili ceklarze bywają, z których potem wyznania człowiek bywa na śmierć skazan” (Groicki).

Egzekucja wyroków w sądownictwie miejskim odbywała się sprawniej niż w sądach ziemskich i grodzkich. Ułatwiał ją fakt, że mieszczanie nie cieszyli się nietykalnością osobistą, a egzekucje na majątku przeprowadzano w pierwszym rzędzie na ruchomościach, dopiero w drugiej kolejności zwracając się ku nieruchomościom i prawom majątkowym.