Radziejowski Stanisław h. Junosza (1643-1670), starosta kamionacki, solecki i warecki, kapitan gwardii JKM. Był synem podkanclerzego koronnego Hieronima i Eufrozyny z Tarnowskich, bratem arcybiskupa gnieźnieńskiego Michała Stefana.
W 1652 r. wspólnie z bratem wystąpił na sejmie, prosząc posłów o wstawiennictwo w sprawie ojca, skazanego przez sąd marszałkowski na karę śmierci, infamię i konfiskatę dóbr. Po wyjeździe ojca za granicę pozostawał pod opieką wyznaczonych przezeń opiekunów, wśród których znalazł się spowinowacony z rodziną Radziejowskich Jan Sobieski. Uczył się w kolegium jezuitów w Rawie, następnie (w 1660 r.) studiował na Uniwersytecie Praskim; w tym samym roku odbył krótką wyprawę do Rzeszy.
W 1661 r. posłował do skonfederowanego wojska koronnego, prosząc żołnierzy o poparcie sprawy swego ojca; znalazł się wówczas w kręgu dworu królowej Ludwiki Marii, dzięki której zawarł ugodę z macochą Elżbietą Słuszczanką, uzyskując starostwa soleckie i wareckie. Układ nie został jednak zrealizowany, a Radziejowski wspólnie z ojcem zajechał dobra Słuszczanki i w wyniku niestawienia się w sądzie został w 1662 r. obłożony banicją. Dzięki kolejnej ugodzie, zawartej przez ojca i macochę 13 I 1663 r. (na dwa dni przed rozwodem) ostatecznie otrzymał sporne starostwa. Wiosną tego roku wyjechał na studia do Francji, wkrótce jednak wrócił do Rzeczypospolitej, w okresie rokoszu Jerzego Lubomirskiego zaciągając się do królewskiej gwardii pieszej. Prawdopodobnie dzięki poparciu królowej uzyskał rangę kapitana i od lutego do czerwca 1666 r. pełnił straż w warszawskiej rezydencji królewskiej.
W 1667 r. towarzyszył ojcu w poselstwie do Turcji, uczestnicząc w audiencji u sułtana Mehmeda IV. Od 1668 r. prowadził rozmowy z Sobieskim (który poświadczył długi jego ojca) w sprawie cesji starostwa soleckiego; ostatecznie przekazał je mu 29 IX 1669 r. W czasie elekcji 1669 r. przebywał w otoczeniu Sobieskiego. Zmarł we wrześniu 1670 r., w wyniku pojedynku, podczas którego, jak pisał Sobieski do Marysieńki, „odniósł ciężki raz w głowę, od którego razu piątego dnia umarł z wielką dyspozycyją a naszym niemałem żalem”.