© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   15.12.2010

Robinson Crusoe a „sprawa polska”

Daniel Defoe (1660–1731) zdobył popularność w Polsce, ale też na całym świecie głównie jako autor powieści Przypadki Robinsona Crusoe, niesłusznie zaliczanej do literatury przygodowej bądź literatury młodzieżowej. Była to tylko drobna część jego dorobku, na który składa się ponad 550 publikacji. Podczas swojego życia Defoe był znany przede wszystkim jako autor broszur na temat aktualnych wydarzeń, od sporów religijnych po unię szkocko-angielską. Lubił, ale też musiał pisać tego typu teksty. Po pierwsze, ze względu na trudności finansowe – kilkakrotnie próbował swoich sił jako kupiec, a nawet wytwórca cegieł, ale już po kilku latach jego długi sięgnęły prawie 20 tys. funtów. Niektórzy nie mają szczęścia w kartach czy miłości, a Defoe nie miał szczęścia do pieniędzy. Odszedł z tego świata, ukrywając się przed wierzycielami. Po drugie – ze względu na pomoc, którą okazał mu w 1703 r. Robert Harley, przewodniczący Izby Gmin w parlamencie angielskim, który wyciągnął go z więzienia. Zapłatą miała być właśnie działalność pisarska Defoe sprzyjająca oczywiście planom jego wybawcy.

Defoe poświęcił Rzeczypospolitej niewiele uwagi, ale przynajmniej czasami umiał wyjść poza stereotypowe, jednoznacznie negatywne opinie. W opublikowanej w 1698 r. broszurze, w której poparł plan króla Wilhelma III, żeby utrzymać w Anglii stałą armię podczas pokoju, dokonał w kilku zdaniach miażdżącej oceny sytuacji Rzeczypospolitej. Broszura przedstawiała dwie koncepcje państwa – „gotycką”, w której istniała grupa „baronów” prowadzących nieustanne konflikty z monarchą i między sobą oraz utrzymujących resztę społeczeństwa w tyranii, a także koncepcję, w której równowaga między monarchą a „baronami” była zachowywana przez parlament stanowiący równocześnie gwarancję wolności dla wszystkich pozostałych mieszkańców. Wiązało się z tym pytanie o wzór obywatela: czy powinien być to posiadacz ziemski bezpośrednio zaangażowany w życie polityczne i w razie potrzeby walczący o zachowanie swych przywilejów, czy osoba, która czerpiąc dochody z innych źródeł niż majątek ziemski, przede wszystkim z handlu, sprawowała władzę przez swych przedstawicieli, spędzając wolny czas nie na przygotowaniach do wojny, lecz na nauce i doskonaleniu manier. Defoe wyraźnie opowiedział się za drugą koncepcją, bo był to jedyny sposób na zachowanie wolności ogółu i rozwój cywilizacyjny. Przykładem pozytywnym była jego ojczyzna, negatywnym zaś Rzeczpospolita: „Mam nadzieję, że Anglia docenia tę zmianę [przyjęcie drugiej koncepcji]. Niech tylko pomyślą [Anglicy] o wolności zwykłych ludzi w Polsce, gdzie nadal istnieje porządek »gotycki«, a będą szczęśliwi”.

Znacznie więcej o Rzeczypospolitej pisał Defoe w obszernej książce Historia wojen króla Karola XII wydanej pierwszy raz w 1715 r. Tym razem ocena była znacznie bardziej wyważona. Z jednej strony krytykował ustrój polityczny Rzeczypospolitej, przede wszystkim elekcyjny charakter monarchii będący źródłem konfliktów wewnętrznych oraz korupcji na wielką skalę – szlachta oddawała tron temu, kto mógł najwięcej za niego zapłacić. Negatywnie wyrażał się też o ambicjach politycznych magnatów, przede wszystkim Sapiehów, które pchały kraj w stan anarchii i dawały obcym państwom pretekst do mieszania się w sprawy Rzeczypospolitej. Równocześnie jednak pisał pozytywnie o Janie III Sobieskim, którego łączył z wiktorią wiedeńską, oraz o królu Auguście II, którego podziwiał za zręczność w uspokojeniu nastrojów po elekcji w 1697 r., kiedy królem obrano również francuskiego kandydata księcia Conti. Ciepłe słowa znalazł także dla większości szlachty, która mimo niezadowolenia z rządów Augusta II nie godziła się na jego detronizację oraz podjęła starania, aby trzymać Rzeczpospolitą z dala od wojny ze Szwecją. Uznanie Defoe dla postawy szlachty było tak duże, że winą za wciągnięcie Rzeczypospolitej w konflikt obciążył króla szwedzkiego Karola XII, którego przy innych okazjach przedstawiał jako wzór monarchy. Jednak bilans niechcianej wojny wypadł dla Rzeczypospolitej fatalnie. Nie tylko doprowadziła ona do szwedzkiej okupacji i zniszczeń oraz do konfliktów wewnętrznych między zwolennikami Augusta II i Stanisława Leszczyńskiego, ostatniego bardzo mocno krytykował, a następnie między szlachtą a samym Augustem, ale też uzależniła Rzeczpospolitą od Rosji. Jednak odpowiedzialność za te nieszczęścia ponosił nie tyle król polski i szlachta, ile Karol XII i władca Rosji Piotr I.   

Dziełem, które z pozoru w największym stopniu nawiązywało do spraw Rzeczypospolitej, był poemat The Dyet of Poland. Defoe opublikował go w lipcu 1705 r., a jako miejsce wydania podał Gdańsk. W rzeczywistości poemat ukazał się w Londynie i miał prześmiewczy charakter, o czym świadczy druga część tytułu A Satyr. Jako autor został wymieniony „Niezainteresowany, Pokorny Sługa, Anglipoloski z Litwy”. Poemat miał cel polityczny, chodziło o sprzeciw wobec rozpatrywanych w parlamencie angielskim między listopadem 1702 r. a listopadem 1704 r. projektów ustaw mających na celu uniemożliwienie koniunkturalnego przestrzegania rytuałów Kościoła anglikańskiego przez osoby, które będąc odmiennego wyznania, mogły  dzięki temu pełnić urzędy, a także o atak na przywódców stronnictwa torysów (Defoe był związany z przeciwnym mu stronnictwem wigów). Krytyczne uwagi pod ich adresem były na tyle ostre, że Defoe musiał korzystać z politycznej opieki Harleya. Pod nazwami takimi jak „Polska”, „Kozacy”, „Sobieski”, „August”, kryły się łatwo rozpoznawalne: Anglia, dysydenci, Wilhelm III, królowa Anna. Majstersztykiem było schowanie pod polskimi nazwiskami innych postaci z życia politycznego Anglii. I tak „Ruski” to Edward Russell, „Taguski” to Charles Monatgu, „Lawrensky” to Laurence Hyde, „Finski” to Daniel Finch, „Cavensky” to William Cavendish, „Bucksky” to John Sheffield, książę Buckingham itd. Mimo że poemat dotyczył sytuacji wewnętrznej Anglii, nie państwa polsko-litewskiego, to jednak wskazywał – poza tym, że jego autor orientował się, iż wiele polskich nazwisk ma końcówkę -ski – na jedną ważną rzecz. Na początku XVIII w. Rzeczpospolita istniała w świadomości przynajmniej niektórych przedstawicieli elit intelektualnych Zachodu jako państwo o ustroju mieszanym, w którym władza była sprawowana wspólnie przez króla i sejm. Defoe dostrzegł na tyle dużo podobieństw między sejmem Rzeczypospolitej a parlamentem angielskim, prowadzonymi w nich sporami i sposobem ich rozwiązywania, że posłużył się przykładem pierwszego, aby pisać o drugim. Mimo wszystkich krytycznych uwag pod adresem sejmu Rzeczypospolitej nie mógł dokonać takiego porównania na przykładzie Francji, Hiszpanii, Prus, Austrii, Rosji, Szwecji i zdecydowanej większości pozostałych państw europejskich. W tym czasie nie było w nich parlamentów.