© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum

Starosta kaniowski Mikołaj Bazyli Potocki

Awanturnictwo, sadyzm, pijaństwo, rozpusta, a przy tym niezwykła pobożność – to cechy Mikołaja Bazylego Potockiego, jednego z największych warchołów czasów stanisławowskich. Pomimo tego, że żył w czasach wielbiącego naukę i rozum oświecenia, Potocki hołdował zupełnie innym wartościom. Noszący się po staropolsku, obdarzony iście sarmacką fantazją starosta kaniowski – bo tak go powszechnie określano – był tematem licznych prawdziwych, bądź wydumanych opowieści.

Żył prosto w otoczeniu nadwornych kozaków, w asyście których objeżdżał swoje rozległe dobra, a także i majątki sąsiadów. Na „swoim terenie” był udzielnym władcą – panem życia i śmierci. Surowy wobec poddanych: chłopów, mieszczan i Żydów, nie szczędził im bata. Podobnie traktował dzierżawców swych majątków, którzy niejednokrotnie dostawali za słuszne czy wydumane przewiny. W kąt szły więc wyświechtane frazesy o równości i nietykalności osobistej szlachcica. Potocki zaś z lubością przypatrywał się egzekucjom. Swe sadystyczne zabawy realizował z absolutnym brakiem odpowiedzialności za swe czyny. Fraszką było dla niego pobić szlacheckiego sąsiada, poturbować mieszczanina czy Żyda. Czasem opłacało się to poszkodowanemu, który za pobicie nie raz otrzymywał rekompensatę w brzęczącej monecie, toteż niejednokrotnie szaraczkowie prowokowali burdy z niezrównoważonym magnatem. Nic jednak nie sprawiało większej przyjemności Potockiemu, jak strzelanie z wiatrówki do kukułek, czyli posadzonych na gałęzi wiejskich kobiet. Ubóstwiał kobiety. Nie miało znaczenia panna, mężatka, wdowa, szlachcianka, Żydówka czy chłopka, nie przepuszczał żadnej, która wpadła mu w oko. Do późnej starości otaczał się prawdziwym haremem.

Lekceważenie wszelkich norm szło w parze u Potockiego z zabobonną wprost pobożnością. Leżenie krzyżem, długie pacierze, czy liczne fundacje kościelne miały mu zapewnić zbawienie. Mimo to, kiedy przebrała się miara i w 1758 roku zagrożono mu klątwą, przeszedł na obrządek unicki. Zmarł jako niezwykle pobożny starzec w klasztorze Bazylianów w Poczajowie. Nie wiadomo tylko, czy żałował swego hulaszczego żywota.