Paweł T. Dobrowolski
1 stycznia 1766 r. Jakub Stuart („Stary Pretendent”), król Anglii, Szkocji i Irlandii na wygnaniu - uznawany przez papiestwo (co oznaczało regularnie wypłacaną pensję) - zmarł w wieku 77 lat w swojej rzymskiej rezydencji, Palazzo Muti przy Piazza dei Santi Apostoli (blisko Kwirynału). Wraz z jego śmiercią upadły plany restytucji katolickiej monarchii w Anglii, tym bardziej, że królewski syn, Bonnie Prince Charlie, jak go z sympatią nazywano w szkockiej tradycji, wówczas 46-letni, miał za sobą nieudaną próbę wzniecenia powstania przeciwko dynastii hanowerskiej w 1745 r. Koniec marzeń był bolesny: 14 marca 1766 r. na rozkaz papieża usunięto z fasady Palazzo Muti królewskie herby Stuartów, a sprzed pałacu znikła straż papieska. Decyzję podjęło kolegium kardynalskie stosunkiem głosów dziewięć do jednego.
Upadek politycznych programów i marzeń mierzyć można na różne sposoby. W „dobrych” rzymskich czasach Jakubowi – królowi i mecenasowi sztuk – przeznaczono trzy loże w Teatro d'Alibert (ambasadorom przysługiwała jedna). Po jego śmierci przywilej cofnięto. W czasie pobytu dworu Stuartów we Francji (w Saint-Germain) w końcu XVII wieku dwór Pretendenta liczył ponad 750 osób – płatnej służby i dependentów. W 1720 r. było ich tylko 83, w tym m.in. 23 irlandzkich katolików, 18 Francuzów, 5 Niemców oraz 8 Włochów, a w 1760 r. pozostało tylko 14 krajan (spośród których tylko 7 pobierało wynagrodzenie)[1].
Książę Karol Stuart przybył do Rzymu już po śmierci ojca i niedługo potem skierował kroki do bazyliki św. Piotra, gdzie pochowano „króla Jakuba III”. Posiadamy wyjątkową – zapewne unikalną – relację naocznego świadka z tej wizyty. Poczynił ją angielski turysta, lekarz Samuel Sharp, który podróżował po Italii dla podreperowania zdrowia (cierpiał bowiem na astmę) i tego dnia dyskretnie obserwował dziedzica fortuny Stuartów. Zapis jego obserwacji został wydany w formie książkowej po powrocie autora do Londynu. Sharp był obserwatorem uważnym, co wynikało po trosze z jego zawodu; był sławnym w Europie chirurgiem, jego podręcznik tłumaczono na wiele języków, miał za sobą praktykę szpitalną w Paryżu i Londynie. Był także protestantem i lojalnym poddanym „swojego” króla. W Rzymie wypytywał pewnego duchownego jakim tytułem posługuje się Pretendent. W odpowiedzi dowiedział się i zapewne oburzył, że obowiązuje zakaz tytułowania go królem, „a jeśli muszą o nim mówić, używa się absurdalnego tytułu księcia Walii”.
Sharp pisał: „rano (23 marzec 1766 r.) [ Stuart] przybył pomodlić się do św. Piotra w otoczeniu trzech dworzan i siedmioro służby”. I dalej: „W kościele nie było prawie nikogo mieliśmy zatem możliwość dokładnie oglądać jego osobę i obyczaje (character). Kiedy zobaczyłem go na kolanach poczułem skrupuły, które stopniowo porzuciłem kiedy jego gesty upewniły mnie, że jest skrajnym bigotem o zabobonnym umyśle. Modlił się przy jednym ołtarzu (msza się nie odprawiała), poszedł do drugiego i modlił się klęcząc na twardej posadzce. Wydawał się skupiony na modlitwie, nie pozwalał by wzrok odwracał się od każdego z ołtarzy ku podłodze czy książce, którą miał w ręce. Mój umysł pokonał współczucie i z radością pomyślałem, że nie panuje nam książę tak oddany obrazom i hierarchii. Kiedy widziałem go teraz przed Dziewicą Marią wierzę we wszystko co mówiono o jego bliskich związkach z papizmem w 1745 r. kiedy był u nas”.
Rzymscy Stuartowie stali się w XVIII wieku częścią kulturowego pejzażu wiecznego miasta: angielscy turyści, których przybywały dziesiątki, traktowali możliwość ich zobaczenia podobnie jak wizyty w bazylice Piotrowej czy w Koloseum. Niektórzy – ale raczej nie Sharp – czynili swoje obserwacje za pieniądze rządu w Londynie. Wiemy, że najbardziej zaangażowanym donosicielem był słynny antykwariusz i kolekcjoner Filip von Stosch, który przez wiele lat pisał jeden raport na tydzień o życiu mieszkańców Palazzo Muti (zwanego też – ale tylko do 1766 r. – „del Re”).
Po przyjeździe do Rzymu Karol – za zgodą papieża – wprowadził się do pałacu i spędzał czas na rzymskich zabawach. Trudno wnioskować, czy zamiłowanie do muzyki odziedziczył po matce – Marii Klementynie Sobieskiej, wnuczce króla Jana III – znanej animatorce i promotorce rzymskich oper, o czym znakomicie pisała Aneta Markuszewska[2]. Pobożność Karola – przynajmniej w scenie opisywanej przez Sharpa – przypomina także o przemianie dotyczącej jego matki: gwiazdy rzymskiego życia towarzyskiego, która po 1730 r. zamknęła się w klasztorze i oddała pokutnym praktykom. Sharp – protestant – widział katolickiego bigota, a nie romantycznego bohatera „powstania” z 1745 r. i człowieka przegranego, którego polityczne plany oddalały się bezpowrotnie, w dodatku naznaczonego plotkami o swoim agresywnym charakterze (np. przemocy wobec kochanki, Klementyny Walkinshaw, która opuściła go bojąc się o życie). Kończył swój opis w następujący sposób: „Mówią, że ma trudności finansowe, dochody nie większe niż 4000 funtów na rok. Postawę ma elegancką, ale twarz nieco obrzmiałą i pryszczatą. Jak gdyby pił za dużo, co mu zarzucają, ale może bez dobrych podstaw”[3].
Ostatnie słowa Sharpa wskazują na dwa problemy wygnańca: finanse, oraz – choć lekarz ujmował to delikatnie – trapiącą księcia chorobę alkoholową. Owe cztery tysiące funtów, o jakich pisał, były kroplą w morzu potrzeb. Młody Pretendent przez lata tułał się po Europie, przyjmując – jak w Bazylei – inną tożsamość (podawał się za lekarza, doktora Tomsona) – ale z drugiej strony Stuartowie korzystali przez lata z subwencji papieskiej, francuskiej i hiszpańskiej, a po 1737 r. ze spadku po Sobieskich i mimo okresowych problemów nie biedowali. Należy też pamiętać, że książę Walii – ten „prawdziwy”, tj. Fryderyk, syn króla Wielkiej Brytanii, Jerzego II – otrzymywał początkowo roczną rentę w wysokości ponad dziesięciokrotnie większej niż owe nieco symboliczne, zapewne przez Sharpa zasłyszane, cztery tysiące Karola. Kwota wydaje się rzeczywiście niewielka: w czasie podróży po Italii książę Dorset nabył dzieła sztuki za ponad pięć tysięcy, a „mała działka przy Piccadilly” – jak pisano w londyńskiej prasie w 1771 r. – „kupiona kilka lat temu przez pewnego piwowara, kiedy było to pole i śmietnisko (waste place) na beczki, została sprzedana za 2500 funtów”. Uzależnienie od alkoholu i rosnąca z latami frustracja były symptomami kresu marzeń o koronie, które w pustej bazylice św. Piotra dostrzegał już londyński lekarz Samuel Sharp.
[1] Podstawowe znaczenie ma: The Stuart Court in Rome: The Legacy of Exile, ed. Edward Corp, Ashgate, Aldershot 2003, Edward Corp, The Stuarts in Italy 1719-1766. A Royal Court in Permanent Exile, Cambridge UP, Cambridge 2011.
[2] Aneta Markuszewska, Spread of Italian Libretti. Maria Clementina Sobieska Stuart – A Patron of Roman Opera, in: Musicians’ Mobilities and Music Migrations in Early Modern Europe, eds. Gesa zur Nieden, Berthold Over, Transcript Verlag, Bielafeld, s.323-339.
[3] Sharp, Letters from Italy describing the customs and manners of that country /…/ by Samuel Sharp esq., Dublin, printed for P.Wilson etc, 1767, s. 276-277.