© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   23.02.2016

Tajemniczy myśliwy z Książa

Zamek Książ, należący do grupy najokazalszych kompleksów zamkowo – pałacowych w Europie (kubatura gmachu wynosi 160 tysięcy metrów sześciennych, ogółem 400 sal), wznosi się na wyniosłym wzgórzu na przedmieściach Wałbrzycha. Rozbudowywany przez stulecia, został w latach 1718 – 1734 przekształcony z renesansowej rezydencji na barokowe, iście baśniowe gmaszysko. Wkrótce Książ zasłynął jako najwspanialsza rezydencja magnacka na Dolnym Śląsku, a jej ówcześni właściciele – książęta Hochberg – Pless (Pszczyńscy) z powodzeniem rozwijali mecenat, popierając artystów i pomnażając dzieła sztuki.

W 1875 r. na łamach paryskiego Le Figaro ukazała się relacja żurnalisty Émile’a de Charbois, który zwiedził Książ, określając go mianem „dolnośląskiego Wersalu”. Rozwodził się nie tylko nad pięknością wnętrz i nad urokami krajobrazu, ale przede wszystkim zwrócił uwagę na opowieści, przekazane mu przez mieszkańców zamku i pobliskich okolic. Jedna z nich dotyczyła tajemniczego widma, pojawiającego się w najstarszej, wzniesionej jeszcze przez księcia świdnicko – jaworskiego Bolka I zwanego Surowym, części dworzyszcza, a niekiedy i w parku, nad brzegami rzeki.

Duch przychodzi prawie zawsze wtedy, gdy księżyc zbliża się do pełni. Najpierw słychać kroki, czasami rozlega się dźwięk wzywającego na łowy roju. Po chwili pojawia się mara: wysoki, brodaty mężczyzna, ubrany w zielony strój średniowiecznego myśliwego, ale bez broni. Prowadzi na smyczy dwa ogromne, groźne psy niespotykanej dziś rasy, stąd niemożliwej do określenia. Nie spieszy się, a psy idą posłusznie i nie szarpią smyczy. Razem nikną w głębi parku, tam, gdzie przechodzi on w liściasty las.

Odgłos tych kroków i jakby stłumiony dźwięk rogu słyszała niejednokrotnie służba zamkowa, a niektórzy książęcy goście, spacerujący wieczorami po parku, natykali się na widmowego myśliwego.

Ale do dziś nie wiadomo, kim za życia była opisana zjawa. Nie jest to nikt z rodu Hochbergów, ponieważ w ich czasach nie noszono już podobnych ubiorów. Raczej może tu iść o któregoś z rycerzy – rabusiów, którzy w XV w. stali się kolejnymi panami Książa. Szczególnie złą sławą cieszyli się bracia Schellendorfowie, bandyci dobrze znani na całym Dolnym Śląsku. Dokonywane przez nich gwałty i rabunki tak rozsierdziły króla Czech i Węgier – Macieja Korwina, iż miał on osobiście poprowadzić karną ekspedycję przeciwko tym rozbójnikom (z którymi rozprawiono się ostatecznie w 1482 r.).

Oprócz tajemniczego myśliwego w Książu ukazuje się ponadto dziewczyna w białej sukni, (ale nie jest to zjawa księżnej Daisy). Kiedy wschodzi księżyc, wyłania się z zamkowych murów i wędruje po okolicy. Za życia była młodą narzeczoną, która zginęła od uderzenia pioruna w dniu swego ślubu. Wieść niesie, że jej pojawienie się zwiastuje burze i nieszczęścia dla mieszkańców zamku.