© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Silva Rerum   Silva Rerum   |   09.06.2014

Trudne początki organizacji parawolnomularskich w Polsce

Masoneria wywodząca się z tradycji średniowiecznych rzemieślników i budowniczych katedr miała w swych brytyjskich początkach charakter stricte męski. Utożsamianym z pierwiastkiem wprowadzającym chaos kobietom zabraniano wstępu do loży – miejsca kosmicznego ładu, porządku i harmonii. Dopiero migracja masonerii na kontynent i jej zaadaptowanie na gruncie kultury francuskiej umożliwiło powstanie wolnomularstwa adopcyjnego. W XVIII w. masoneria była dla kobiet kolejnym polem do osiągnięcia tego, co dotychczas zarezerwowane było wyłącznie dla mężczyzn. Wiele polskich arystokratek o silnych charakterach zdawało sobie sprawę z możliwości swoich wpływów i potrafiło zręcznie je wykorzystywać. Był to krok w procesie zrównywania pozycji kobiet i mężczyzn, ich uprawnień i przywilejów, być może zalążek emancypacji.

Placówki parawolnomularskie, które skupiały w swoich kręgach kobiety, funkcjonowały w Warszawie obok regularnych lóż adopcyjnych. Były kojarzone z wolnomularstwem ze względu na podział adeptów na stopnie, obrzędy rytualne oraz noszenie oznak. Często zarzucano ich członkom pewne rozpasanie obyczajów lub wręcz erotyczne wybryki. Jako zabawy modne i przyjemny sposób spędzania czasu w towarzystwie organizacje parawolnomularskie przybyły na teren Rzeczpospolitej z Francji. Znalazły wielu zwolenników wśród mieszkańców nadwiślańskiej stolicy[1], a jedną z nich był Zakon Mopsów. Swoją przygodę przedstawiciele najwyższych sfer Rzeczypospolitej, bo tacy zasilali szeregi Compagnie de Mops, rozpoczęli już w latach 40. XVIII w. Jego członkowie nosili specjalny pierścień oraz oznakę przypominającą order[2], zachował się również zapis rytuału polskiej placówki. Zakon budził obiekcje na ziemiach Rzeczypospolitej, zwłaszcza w konserwatywnych kręgach szlacheckich.

Elżbieta Drużbacka, „skromna i nabożna skarbnikowa żydaczowska”, która miała szansę zetknąć się ze środowiskiem wolnomularskim na dworach Czartoryskich, Lubomirskich i Jana Klemensa Branickiego, dała nawet upust swojej dezaprobacie w utworze Na kompanią Franc-Massonów dla Kawalerów i na kompanią de Mops dla Dam z 1752 r. O ile polska Safona była w stanie okazać w nim pewną wyrozumiałość dla Sztuki Królewskiej, o tyle Zakon Mopsów nie oparł się bezwzględnej krytyce jej pióra. Nie miała zrozumienia dla kształtującej się na jej oczach nowej obyczajowości, z emancypacją towarzyską wielkich dam, które stawiały pierwsze kroki w życiu salonowo-publicznym. Ponadto atmosfera po ukazaniu się bulli Benedykta XIV sprawiła, że z czasem zamarł również Zakon Mopsów. Najwyraźniej proces emancypacji był jeszcze zbyt nikły, by stworzyć wystarczająco silne podstawy organizacyjne stowarzyszenia[3]. Małachowski-Łempicki w swoim Wykazie nie odnotowuje członków Zakonu Mopsów. Wiadomo, że należał do niego zwolennik kultury paryskiej, marszałek wielki koronny Jerzy August Mniszech[4], późniejszy założyciel loży w Dukli[5].

W Wykazie Małachowskiego-Łempickiego figuruje jeszcze Lorenza Cagliostro jako założycielka wraz z mężem Giusseppem Balsamo (znanym jako Aleksandro di Cagliostro) loży egipskiej w Warszawie w 1780 r.[6]. Zmuszeni do wyjazdu z cesarstwa rosyjskiego, otoczeni już legendą przybyli do Warszawy z Petersburga jako Wielki Kopt i Wielka Kopta (odpowiedniki wolnomularskich Wielkiego Mistrza i Wielkiej Mistrzyni). Parający się magią i alchemią Giuseppe Balsamo zyskał pewne grono zwolenników, natomiast Lorenza zajmowała się głównie rozgłaszaniem wieści o wielkich zdolnościach męża z zakresu wiedzy tajemnej oraz przyjmowaniem podarków i korzyści materialnych w gotówce i biżuterii. W pewnym momencie jednak para została przyłapana na alchemicznym oszustwie. August Muszyński, który znalazł się w kręgu uczniów „odkrywcy”, odnalazł w krzakach w pobliżu laboratorium Cagliostra ukryty tygiel ze srebrem, który podczas nieuwagi obserwatorów miał zostać podmieniony z tyglem z miksturą. W ten sposób wielki mistrz egipski chciał udowodnić swoje niebywałe umiejętności. Po zdemaskowaniu para musiała salwować się ucieczką[7]. Spowodowało to oczywiście zamknięcie kolejnej parawolnomularskiej instytucji.


[1] Ludwik Hass, Sekta farmazonii warszawskiej. Pierwsze stulecie wolnomularstwa w Warszawie (1721–1821), Warszawa 1980, s. 64.
[2]
Tamże, s. 87.
[3]
Tamże, s. 90–91.
[4]
Tamże, s. 87.
[5]
Ludwik Hass, Wolnomularstwo w Europie Środkowo-Wschodniej w XVIII i XIX wieku, Wrocław 1982, s. 77.
[6]
Stanisław Małachowski-Łempicki, Wykaz polskich lóż wolnomularskich oraz ich członków w latach 1738–1821 [w:] Archiwum Komisji Historycznej, t. XIV, Kraków 1930, s. 245.
[7]
Ludwik Hass, Sekta..., s. 159–160.