Przez niemal 150 lat skłaniano się ku całkowicie błędnej teorii, że tytoń trafił do Polski z Turcji. Powoływano się na samą nazwę rośliny oraz drobnych utensyliów związanych z paleniem. Nikt nie zwracał uwagi na protesty lingwistów tłumaczących, że niemal do końca XVIII w. tytoń zwano tabakiem, fajkę – lulką itp. Zwolennicy teorii orientalnej wskazywali na rok 1579 lub 1580, wraz z innymi darami przesłanymi przez sułtana Murada III Stefanowi Batoremu na dwór trafił tytoń. Mogło się to kiedy zdarzyć już w 1577 r., przy okazji zawierania przymierza pomiędzy sułtanem Muradem III a Stefanem Batorym, potwierdzającego przyjaźń pomiędzy władcami oraz regulującego sprawy handlu i wzajemnego bezpieczeństwa. Łukasz Gołębiowski twierdził, że zdarzenie to miało miejsce w 1576 r., kiedy poselstwo tureckie przybyło do Krzysztofa Batorego. Dar taki nie byłby zresztą niczym dziwnym, bowiem w stosunkach z imperium otomańskim bez oporów godzono się na swoistą nierówność wymienianych podarków. O ile np. wezyr dostawał drogie przedmioty codziennego użytku, inkrustowane złotem lub srebrem, polski poseł otrzymywał w zamian… kosz owoców. „Od wezyra przyniesiono 40 koszyków fruktów. Jam wzajem upominkował wezyra i posłałem wannę srebrną blisko trzech łokci wielką, szkatułę ze wszystkim aparatem srebrnym – augsburską, szkatułę bursztynową i lustry wielkie do świec na ścianę srebrne augsburskie” – opisywał uroczystość wymiany podarunków polski poseł. Te dwie wersje, wraz z utrwaloną w języku polskim terminologią tytoniową o niewątpliwie wschodnim pochodzeniu, dały asumpt twierdzeniu, że Rzeczpospolita zaznała tytoniu dzięki związkom z imperium osmańskim. Gloger, Kołaczkowski i wielu innych uważali, że zwyczaj palenia tytoniu dotarł do Polski w związku z handlem lewantyńskim. W części jest to twierdzenie prawdziwe, ale w odniesieniu do późniejszego okresu, czasu mody na Orient, fascynacji sybarytyzmem baszów.
W miarę rozpowszechniania się orientalnych tytoni, wschodnich przyborów fajczarskich i nowych obyczajów pojawiły się także orientalne określenia. Ale to później. Faktyczne losy tytoniu pod panowaniem Osmanów nie były łatwe. Administracja sułtańska nie widziała wprawdzie niczego złego w paleniu opium, ale przeciwstawiła się tytoniowi. Trwają spory, kiedy w ogóle tytoń trafił do Turcji. Jedni wskazują początek XVII w., inni czas panowania Ahmeda I (po 1617). Najpewniej i tu nie było konkretnej daty. Za Mehmeda III ograniczano się do gróźb i kar pieniężnych. Po okresie względnej swobody na początku XVII w. stale zaostrzano przepisy, ale niewiele to pomagało. Dwa wieki później Ignacy Hołowiński, arcybiskup mohylewski, we wspomnieniach z Konstantynopola pisał: „Daleko większe prześladowanie wycierpiał tytuń, który teraz swobodnie okrywa się obłokiem powszechnego tryumfu. W 1605 r. wprowadzony do Turcyi, ale w samym początku ten dym rozpędzający trosk chmury znalazł przeciwników, którzy go dymem piekła i szatana mianowali. Murad III, Ahmud I na próżno zakazywali palenie tytuniu, bo ledwie dni kilka pełniono wolę Padychszachów”.
W tym czasie Turcja była krajem niespokojnym. Mustafa I Szalony kilkanaście lat spędził w areszcie domowym, rządy pozostawiając dworskiej koterii, a panowanie jego bratanka Osmana II w 1622 r. przerwała rebelia pałacowa, podczas której został zamordowany przez janczarów. Drugi bratanek, Murad IV, zasiadł na tronie po odsunięciu od władzy stryja. Po kilku latach przejął rządy osobiste, odsunął od władzy klikę związaną z wielkim wezyrem, a jego samego kazał stracić w Zamku Siedmiu Wież. W trakcie reorganizacji kraju zakazał palenia tytoniu i spożywania alkoholu. Hołowiński pisał: „Murad IV, z całą siłą swojej potęgi jął się do wytępiania fajek, pod pozorem ochronienia miasta od pożarów, a w rzeczy dla skasowania [kawiarni] jedynego punktu zebrania się Osmanów. Za panowania tego Monarchy, kawiarnie w całem państwie były zniesione, a kara śmierci na nieposłusznych postanowiona. Sułtan w nocy i we dnie objeżdżał miasto, i schwytanych z fajką śmiercią karał. Mnóstwo było męczenników fajkowych i kawianych: co dzień ścinano, wieszano, ćwiartowano, łamano ręce i nogi, jednak tytuń miał ukrytych wielbicieli. W czasie tego strasznego prześladowania urodziła się w roku tabaka: bo miłośnicy tytuniu, nie mogąc palić, wzięli się do zażywania: aby sprawić sobie, jak mówi historyk turecki, przyjemność kichnienia. Tytuń i kawa, jak chcą wschodni, te dwa skrzydła powietrznego wozu zachwyceń, te żywioły świata uciech, i poduszki na sofie rozkoszy; przeszły takie koleje, nim się stały niezbędnym warunkiem ugoszczenia, zakładem przyjaźni i znajomości”. Zabraniano palenia tytoniu pod karą śmierci, konfiskowano majątki straconych palaczy. W armii prześladowano żołnierzy palących króciutkie, łatwe do ukrycia w rękawie fajeczki. Przed sądami wojskowymi stawały całe grupy wojskowych przydybanych na paleniu w ubikacjach. Tę drakońską politykę kontynuował Ibrahim I. Wreszcie władze uznały, że gra nie jest warta świeczki i w 1650 r. tytoń ostatecznie zalegalizowano.