Targana uczuciami, czyli o miłości i tęsknocie, żalu oraz frustracji Anny z Mycielskich Radziwiłłowej
DE EN PL
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Pasaż Wiedzy

Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Targana uczuciami, czyli o miłości i tęsknocie, żalu oraz frustracji Anny z Mycielskich Radziwiłłowej Bernadetta Manyś
Anna Ludwika z Mycielskich.jpg

Szlacheckie i magnackie związki małżeńskie stanowią w ostatnich kilkudziesięciu latach przedmiot zainteresowania zarówno historyków, jak i innych badaczy. W literaturze podkreśla się jednak, że większość z nich zawierana była nie z miłości, a z płynących dla łączących się domów korzyści finansowych, politycznych i prestiżowych. I choć dostrzegamy systematyczny rozwój badań nad pozycją i rolą kobiety, jaką odgrywała ona w małżeństwie, to nadal słabo rozpoznaną przestrzenią są problemy, z jakimi borykali się małżonkowie na co dzień. A przecież to troski i radości dnia codziennego, z którymi przychodziło im się zmagać i które przeżywali, kreowały obraz ich relacji małżeńskich oraz uczuć, jakimi się darzyli.

Za małżeństwo niezwykle zgodne, darzące się uczuciem, wręcz partnerskie uchodzili Michał Kazimierz Radziwiłł „Rybeńko” (1702–1762) oraz Franciszka Urszula z Wiśniowieckich (1705–1746). Ten pierwszy był synem Karola Stanisława Radziwiłła (1669–1719), kanclerza wielkiego litewskiego, i Anny Katarzyny z Sanguszków Radziwiłłowej (1676–1746), jego wybranka zaś zrodzona została ze związku kasztelana krakowskiego Janusza Korybuta Wiśniowieckiego (1680–1744) z Teofilą z Leszczyńskich (1680–1757). Po śmierci swej ukochanej hetman wielki litewski nie nosił żałoby zbyt długo. Nieco ponad 5 miesięcy po pogrzebie Franciszki Urszuli zawarł w styczniu 1754 r. związek małżeński ze znacznie młodszą od siebie, ale dobrze mu znaną Anną Ludwiką z Mycielskich (1729–1771) Radziwiłłową, córką Macieja Mycielskiego (1690–1747) i Weroniki z Konarzewskich (1699–1762), wdową po Leonie Michale Radziwille (1722–1751), generale majorze wojsk litewskich.

Choć Anna z Mycielskich Radziwiłłowa nie zapisała się na kartach historii jako pełna energii, pomysłowa zarządczyni dóbr swojego drugiego męża czy też kreatorka barwnego życia kulturalnego w Nieświeżu, o które tak bardzo dbała jej poprzedniczka, to jako druga żona jednego z najbardziej wpływowych magnatów ówczesnej Rzeczypospolitej i matka jego dzieci była postacią niezwykle interesującą. Stanęła ona przed trudnym zadaniem, jakim było utrzymanie małżeństwa ze znacznie starszym i – jak się wydaje – mało zaangażowanym w związek mężczyzną, odnalezienie w nim miejsca dla siebie, a przede wszystkim spełnienie małżeńskiego obowiązku spoczywającego ówcześnie na kobiecie, a więc wydania na świat kolejnych, najlepiej męskich, potomków. Ponadto musiała zbudować na nowo relacje z członkami radziwiłłowskiego rodu, w tym z dziećmi z pierwszego małżeństwa „Rybeńki”: Karolem Stanisławem zw. Panie Kochanku (1734–1790), Teofilą (1738–1808), a także Katarzyną Karoliną (1740–1789), oraz rodzeństwem swojego męża: Konstancją Franciszką (1697–1756), Karoliną Teresą (1707–1765) i Hieronimem Florianem (1715–1760), dla których stanowiła niewiele znaczącą wdowę, co najwyżej dziedziczkę dóbr szydłowieckich.

W pierwszych latach wspólnego pożycia Radziwiłłowa jawi nam się jako kobieta kochająca, która z czułością i miłością zwraca się do małżonka. W listach słanych do „Rybeńki” nazywała go ciepło „z serca i duszy najukochańszym” mężem, czy też „kochankiem”, „kochaneczkiem”, „kochanym Panem”. Sama o sobie pisała, że jest „sercem i duszą” kochającą żoną oraz „najniższą sługą”. Druga pani na Nieświeżu w swych epistołach dość śmiało używała słowa „kochać”. Posługiwała się nim w celu okazania swoich uczuć „Rybeńce”, wyrażenia targających nią namiętności (w aspekcie psychicznym oraz fizycznym), jak i zachęcenia męża do odwzajemnienia jej miłosnych wyznań. Często więc podkreślała siłę uczucia, jakim darzyła Michała Kazimierza, kierując do niego słowa „[…] kochaj mnie, bo ja ciebie całym sercem kocham [...]” lub „[…] nie mam co donieść, jak to, że cię serdecznie kocham [...]”. Chcąc wzmocnić przekaz czynionych deklaracji, oznajmiała, że kocha go równo ze swoim życiem lub nad życie. W ten sposób dawała wyraz swego oddania licząc, że dane jej będzie przeczytać podobne deklaracje w epistołach słanych od męża. Michał był małżonkiem, za którym Anna tęskniła, o którym myślała, którego chciała ujrzeć, uściskać, którego chciała mieć u swego boku, a przede wszystkim, któremu chciała dać upragnionego syna.

Po upływie nieco ponad dwóch miesięcy od zawarcia małżeństwa Anna pierwszy raz musiała zmierzyć się z samotnością, a w jej efekcie tęsknotą, która od tamtego momentu zagościła w jej życiu na stałe. Michał Kazimierz udał się wówczas do Brześcian, gdzie wraz z Udalrykiem Krzysztofem Radziwiłłem (1712–1770), koniuszym Wielkiego Księstwa Litewskiego, spędzał czas na polowaniu. Nieobecności „Rybeńki” wynikały zatem nie tylko z potrzeby spełniania politycznych obowiązków wobec państwa, ale także z zamiłowania do polowań. Dużą pokusę stanowiły również wieczorne uczty, bale, pijaństwo czy romanse, którym z chęcią oddawał się „Rybeńko”, zwłaszcza w Warszawie, z dala od domu i żony. Wieści o przedłużających się pobytach Michała Kazimierza poza domem na początku wywoływały u mężatki smutek i melancholię, z czasem przybrały formę frustracji i złości, tym bardziej że Anna oczekiwała powrotu męża z niecierpliwością i „upragnionym sercem”. Podczas pierwszego małżeństwa Radziwiłłowa zmagała się najczęściej ze strachem o zdrowie i życie schorowanego męża. Towarzyszył jej również lęk o przyszłość dzieci, zwłaszcza gdy ten zakończy swój żywot. W związku z Michałem Kazimierzem Radziwiłłowej przyszło zmierzyć się nie tylko ze wspomnianą samotnością oraz sfrustrowaniem, ale także z niepewnością czy odrzuceniem, które podsycały nieobecności „Rybeńki” oraz brak odpowiedzi na słane do niego listy.

To epistoła, przepełniona skonwencjonalizowanymi treściami, stała się dla Anny formą rozmowy, którą odbywała codziennie, a nawet kilka razy dziennie z mężczyzną, któremu powierzyła przyszłość swoją i swoich dzieci oraz oddała serce. W listach donosiła nie tylko o sprawach gospodarczych, politycznych czy majątkowych. Na ich kartach dawała upust uczuciu, które – jak się wydaje – nie miało możliwości zaistnieć w życiu codziennym. Dzieliła się emocjami zarówno tymi pozytywnymi, jak i tymi trudnymi, z jakimi przyszło jej się zmagać w trakcie jego nieobecności. W świetle pozostawionych przez nią epistoł Anna jawi się nam jako „wytwórczyni” więzi, która łączyła ją z „Rybeńką”. Niestety brak zachowanej korespondencji Michała Kazimierza do małżonki nie pozwala nam zweryfikować stanowiska „Rybeńki” w tym zakresie.

Wydaje się jednak, że wojewoda wileński patrzył inaczej na związek z Anną Ludwiką. Dla dojrzałego „Rybeńki”, który przeżył w małżeństwie z wybranką swojego serca, Franciszką Urszulą, niespełna 28 lat, wdowa po Leonie Michale była przede wszystkim 25-letnią matką czwórki dzieci, w tym trójki chłopców, co w jego oczach stanowiło gwarancję wydania na świat upragnionego przez niego potomstwa, zwłaszcza męskiego. Dla Radziwiłłowej małżeństwo z Michałem Kazimierzem oznaczało z jednej strony awans w strukturach społecznych, z drugiej zaś – bezpieczną przyszłość, zwłaszcza dla jej pociech zrodzonych z Leona Michała. Było także szansą na doświadczenie szczęścia i miłości ze strony mężczyzny, który ją poślubił.

Radziwiłłowa kreowała siebie na małżonkę „wyczekującą” przybycia ukochanego, uległą, oddaną pracowitemu mężowi oraz zaradnemu gospodarzowi żonę. W listach podpisywała się jako „żona najukochańszego męża”, zapewniając jednocześnie Michała Kazimierza, że jest wierną i stateczną, a więc małżonką idealną. Anna darzyła swego starszego męża wielkim uczuciem, które – jak się wydaje – było szczere i prawdziwe.

Wypełniając rolę pełnej czułości i miłości żony, która pragnęła za wszelką cenę uszczęśliwić męża, w kolejnych latach wspólnego pożycia uległa ona coraz większej zgryzocie. Obawy, którymi karmiła się w trakcie nieobecności „Rybeńki”, sprawiły, że Radziwiłłowa z „towarzyszki życia”, którą bardzo chciała być, stała się napastliwą, wręcz namolną żoną. To w wyniku lekceważenia, którego doświadczała ze strony męża, coraz częściej okazywała swoje wzburzenie, irytację, rozczarowanie, a nawet frustrację. Będąc zdesperowaną i próbując zwrócić na siebie uwagę, czyniła wyrzuty „Rybeńce” lub też dopuszczała się szantażu emocjonalnego. Tego typu praktyki były Michałowi Kazimierzowi doskonale znane. Podobnie zachowywała się wobec niego matka Anna z Sanguszków Radziwiłłowa, gdy podejmował decyzje wbrew jej woli. Stosowane przez Annę Ludwikę złośliwości były efektem jej desperacji, a jednocześnie głosem przypominającym o jej istnieniu. Początkowo, w sposób delikatny, poprzez aluzje, porównywała swoją grzeczność z grzecznością męża. Gdy to nie przynosiło pożądanego efektu, uskarżając się na brak wiadomości od niego, jednocześnie eskalowała swoją złą kondycję zdrowotną, donosząc mu o bólu głowy, który ją dopadał, o problemach żołądkowych lub omdleniach. Czyniła wymówki, że w nadsyłanych przez niego listach nieustannie ulegały zmianie daty jego powrotu do „ukochanej Anusi”. Rzucała wobec „Rybeńki” oskarżenia o niedotrzymywanie danych przyrzeczeń i wyszukiwanie „pretekstów” do pozostania poza domem jak najdłużej i kierowała zapytania, czy nie zapomniał o swojej „słudze wiernej”. Prawdopodobnie Anna nie była świadoma tego, że podejmowane przez nią działania mogły przynosić efekt odwrotny do oczekiwanego. Jej natarczywość, obsesyjna chęć kontrolowania „Rybeńki”, donoszenie mu o tym, co dzieje się w ich wspólnym gospodarstwie, a także ciągłe zabieganie o jego względy sprawiały, że wojewoda wileński mógł czuć się osaczony, w efekcie czego stronił od kontaktów z żoną. Niejednokrotnie więc oczekiwanie na powrót męża kończyło się dla Anny rozczarowaniem, upokorzeniem i płaczem.

Wychowując się na dworze Franciszki Urszuli, Anna Ludwika miała możliwość obserwowania małżeństwa, które nie tylko darzyło się wielkim uczuciem, ale również się wspierało. Taki model relacji próbowała zaszczepić w obu małżeństwach. To namiętność i pragnienie bycia blisko ukochanego z jednej strony, a brak zrozumienia dla postępowania „Rybeńki” z drugiej sprawiały, że Anną targały tak skrajne emocje. Czuła, że mąż nie traktuje jej jako „towarzyszki życia”, jak miało to miejsce w przypadku Franciszki Urszuli, a co więcej, podchodzi do niej lekceważąco również w korespondencji.

Druga pani na Nieświeżu trudno znosiła brak odpowiedzi na słane do Michała Kazimierza listy. Często zatem wyrażała swój niepokój, gdy odpowiedzi długo nie nadchodziły lub „ginęły”. Zaginięcie korespondencji było zaś dla wojewody wileńskiego doskonałą wymówką, niewymagającą dalszego, usprawiedliwiającego komentarza. Anna pragnęła zaś męża, który na każdym kroku zapewniałby ją o swoich uczuciach, zwłaszcza gdy znajdował się z dala od ukochanej. Dlatego też list, który stanowił formę rozmowy, w pewnym momencie wspólnego pożycia próbowała przekształcić w narzędzie kontroli. Poprzez inicjowanie kontaktu, a więc donoszenie mu o tym, co dzieje się w ich dobrach oraz u dzieci, Radziwiłłowa liczyła złudnie, iż ten w odpowiedzi nie tylko wyjawi termin powrotu do domu, ale co więcej, da wyraz swojej tęsknoty czy uczucia, którym ją darzył. Zabieganie o względy i miłość Michała Kazimierza stały się obok rodzenia dzieci sensem jej życia.

Dostrzegana w epistołach drugiej wojewodziny wileńskiej niestabilność emocjonalna wynikała zapewne również z trudności, które pojawiły się w związku ze spłodzeniem upragnionego syna. Świadomość niespełnienia oczekiwań męża, presja ze strony rodziny oraz społeczeństwa sprawiały, że Anna traciła pewność siebie, czuła się niezrozumiana i samotna w walce o przyszłość dzieci i swoją. Milczenie Michała Kazimierza potęgowało zaś jej lęk i strach. Stany emocjonalne Radziwiłłowej były zapewne również wynikiem burzy hormonalnej, której doświadczała, zachodząc w kolejne ciąże oraz przeżywając kolejne połogi. Eskalację negatywnych emocji potęgowało silne pragnienie powicia męskiego potomka (od którego tak wiele zależało), obawa przed wydaniem na świat kolejnej córki, która rozczaruje ukochanego, w końcu zaś strach przed trudami i komplikacjami, jakie mogły wystąpić podczas rozwiązania. W tym szczególnym i trudnym dla każdej kobiety czasie oczekiwała ona bliskości męża, jeśli nie fizycznej, to choć słownej.

Anna Ludwika, chcąc pozostać w sercu Michała Kazimierza oraz w obawie, że znudziła się mężowi, posłała mu swój portret. Chciała przypomnieć Michałowi o tym, co uznawał w niej za pociągające. Po każdym rozwiązaniu tłumaczyła „Rybeńce”, iż co dzień chodzi w gorsecie, „[…] ażeby się jeszcze lepi[ej] panu podobać”. Zdawała sobie sprawę z faktu, że upływ czasu oraz zmiany, jakie zachodziły w jej organizmie, miały wpływ na wygląd jej ciała, a co za tym idzie – na jej atrakcyjność dla męża. Była świadoma, że czas działał na jej niekorzyść, zarówno w zakresie płodności, jak i urody. W liście słanym w 1761 r. donosiła mężowi, iż pomimo tego, że kończy 32 lata a 33. rok zaczyna, to dostrzega ona „zgrzybiałość” swojego organizmu, „[...] ale kiedy się w oczach twoich wydaje młodą, cieszę się, znać że mnie statecznie kochasz […]”. Charakter Michała Kazimierza, skłonnego do hulanek oraz podatnego na kobiece powaby, jej liczne ciąże, które ograniczały jej aktywność seksualną sprawiały, że Anna czuła się zagrożona. Lęk o utratę względów małżonka był jednym z wielu czynników, które wywoływały u niej uczucie frustracji i skłaniały do zachowań depresyjnych.

Realizacja działań online w ramach programu „Kultura Dostępna”.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

Kultura Dostępna logo

Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.

✓ Rozumiem